Dość hejtu !

Uprzejmie Państwa informuję, że na Dzienniku Siennicy pojawiają się ostatnio coraz częściej komentarze wysyłane pod różnymi nickami z jednego komputera, a niektórzy komentujący podszywają się pod nicki innych. Co prawda, nie są to zbyt liczne sytuacje, lecz występują, szczególnie w ostatnich dniach.

Dla uporządkowania sytuacji zadecydowałem o zablokowaniu kilku kont – dla naszego wspólnego dobra. Wszelkiego rodzaju internetowe awanturnictwo jest tu niemile widziane, podobnie jak osobiste zaczepki, zbytnie przytyki, tzw. hejt.

Proszę o rzeczowe, merytoryczne komentarze, treściwe informacje z terenu, konkretne przykłady nadużywania władzy, ignorowania interesu publicznego itp. Osobiste wycieczki, preferowanie zwykłej prywaty, obrażanie innych nie będą tutaj zamieszczane. To jest portal obywatelski, trzymajmy fason, śmiejmy się z przywar, nie z osób. Szczególnie zapraszamy do komentowania z tzw. jajem, czyli z humorem. Jeszcze milej widziane będą dłuższe teksty, tzw. wiodące na publiczne tematy z innych gmin. Tam też jest wiele do piętnowania lub satyry. Proszę więc o ciekawe teksty i celne komentarze. Jak sami widzicie, nasz obywatelski portal jest lokalnie skuteczny.

Piotr Ślusarczyk

41
49

Gazety napisały

Tu ciekawostka, nasz umiłowany i ekwiwalentny wójt był nieobecny na uroczystym zakończeniu roku szkolnego. Zastąpił go jak zwykle jego osobisty komandos i człowiek od zadań specjalnych– sekretarz Turzyniecki który zgromadzonym zakomunikował, iż nasz Leszek  przebywa na dłuższym urlopie. Czerwiec to bardzo dobry miesiąc na odpoczynek a jeśli się go ma 26 dni w roku, to tym bardziej. Być może jesteśmy świadkami narodzin nowej świeckiej tradycji — chodzenia na urlopy a nie łupienia gminnej kasy.

 

Tu się nasz srebrnowłosy lew nie popisał i zostawił niezły bajzel, ale jeśli ma się tak przerośnięte ego to nie może być inaczej. W gminie swego czasu komisja rewizyjna 15 lat pracowała bez wymaganego planu pracy. Jak widać po bajzlu w ZDP to Piotrek jest stały w nawykach, prawie konserwatysta.

33
45

Bomba wybuchła

Szanowny Panie Piotrze,

 strona przez Pana prowadzona jest dla wielu mieszkańców  naszego powiatu jedynym forum, na którym możemy wypowiedzieć się na temat spraw publicznych.

  Od pewnego czasu wielu z nas niepokoi sytuacja w łopiennickiej szkole, wielu z nas liczyło na dobre zmiany wraz z odejściem ekipy p.Szpaka 

i protegowanego przezeń p.Sapkę.

 Była ku temu okazja-konkurs na dyrektora szkoły, który odbył się 14 czerwca.Tymczasem minęły trzy dni od konkursu i nadal nauczyciele szkoły w Łopienniku Nadrzecznym nie wiedzą, kto jest ich szefem.Jak zawsze u nas znane są tylko informacje nieoficjalne.Podobno konkurs wygrała p.Janik głosami gminy, grona i jednego z rodziców, drugie miejsce zajął p.Sapko, ponoć „za wyjątkowe zasługi dla tej szkoły”!!!!!/zdobył głosy chełmskiego kuratorium i pani Gawron, szefowej ZNP/.Trzecia była polonistka p.Kulik, zdobywając poparcie nauczycielskiej Solidarności i jednego z przedstawicieli rodziców.

  Bomba wybuchła, gdy okazało się po konkursie, że zwyciężczyni p.Janik nie ma kwalifikacji żeby nie tylko zostać dyrektorem, ale nie miała ich też, żeby przy p.Sapce pełnić funkcje wicedyrektora.

  Informacje rozprzestrzeniają się pocztą pantoflową, niektórzy twierdzą, że to zwykła „ustawka’,że znowu zadziałał zakulisowo pan Szpak, którego kuzyn/?/pracuje w kuratorium, a osobą  będącą w konkursie z ramienia powiatu był p. Boruczenko i on właśnie post factum dopatrzył się braku kwalifikacji u zwyciężczyni, co czyni zwycięzcą pana Sapkę.

  To, co piszę to są informacje nieoficjalne, ponieważ wszyscy uczestnicy konkursu nabrali wody w usta.

  To kolejny już raz, kiedy nie interesuje mnie towarzysko-plotkarski aspekt całej sprawy. Problem jest wiele poważniejszy.Jak to możliwe, że kuratorium i przedstawiciel ZNP popierają człowieka bez zasad, bez kompetencji, działającemu na szkodę lokalnej społeczności.Zdumiewający jest fakt, że obie te instytucje mające stać na straży dobra oświaty szkołę w Łopienniku chcą zniszczyć.

Wyrazy szacunku.

   

ZUZA

ps. bardzo proszę o opublikowanie mojego listu

40
18

U Leszka, na imieninach…

 

Z roku na rok hołdy ku chwale naszego Wójta cichną, normalniejemy – za resztą Polski. Bizantyjsko-ruskie zwyczaje odchodzą do lamusa, bo wstyd. Siedzi w nim jeszcze pasja do ciułania kasy za niewykorzystywane urlopy. Tę rażącą przypadłość Proskury do gminnych pieniędzy także będziemy wypalać rozżarzonym żelazem. Aż mu się odechce.

Próżno szukać w kalendarzu świąt państwowych czy kościelnych czerwonej kartki pod datą 3 czerwca. Jest to normalny dzień, może zdarzyć się na czerwono, kiedy trafi na niedzielę. Ale w Proskurowej Siennicy jest inaczej, tu 3 czerwca to huczne święto, prawie jak karnawał w Rio. Wtedy Urząd Gminy zamieniał się w wyszynk, tanc-budę i co tam tylko można sobie wyobrazić. Wiem, bo widziałem na własne oczy obchody dnia imienin wójta właśnie 3 czerwca. Traf chciał, że z grupą rolników pofatygowałem się do miłościwie nam panującego w sprawie szkód łowieckich. Miało to miejsce w 2012 roku. Tego widoku opisać nie sposób i pojąć ludzkim rozumem. Te tłumy– dosłownie walące do urzędu, by pokłonić się wiejskiemu Imperatorowi. W tym dniu, po przebudzeniu się aktywu, ważniejszy niż umycie zębów jest wyścig do urzędu, by rękę byłemu agitatorowi z ZMW uścisnąć – kto pierwszy, ten lepszy. Przedstawicielki Kół Gospodyń w odświętnych i wykrochmalonych bluzkach, strojne w korale z przyklejonym uśmiechem do twarzy, dzierżące w dłoniach zestawy upominkowe warte grosze, ale jakże ważne, bo dawane z serca i rozsądku, bo przecie Leszek to Pan na Siennickim folwarku. Strażaki w mundurach, ale byli i tacy ubrani, jak Indianie na westernach. To znaczy w samej tylko czapce albo bluzie…

Jak Indianie do Wodza

Mnie utkwił widok jegomościa czekającego na swoją kolej, oczywiście z prezentem, który nerwowo przekładał z ręki do ręki, bo widać tremę miał. Dłonią czuprynę przerzedzoną ładził, a pocił się przy tym, bo za chwilę stanąć przed Majestatem miał. Zestroił się awangardowo i dość osobliwie, bo i święto osobliwe – w kościołowe buty od garnituru, te same spodnie, ale górę wieńczyła bluza dresowa z ortalionu, z kapturem. Jacyków z Horodyńską pomdleliby na widok takiego zestawu. Proskura rozanielony w swoim gabinecie odbierał te hołdy i souveniry, a ręka mu cierpła od uścisków. Nasz widok go zdziwił, bo kilka twarzy z naszej grupki nijak mu nie pasowało do składania hołdów. Poza tym przyszliśmy z pustymi rękami i z problemem – zamiast prezentu. Takiej delegacji to się nie spodziewał. Westchnął tylko „ No, imieniny trzeba przeżyć”. W małej sali konferencyjnej tuż obok był suto zastawiony stół. Tam właśnie Wójt wielkopańskim gestem odsyłał hołdowników. Gdy jedna grupa napełniła brzusie, instynktownie opuszczała paśnik, wszak w kolejce stoją następni. W tym przypadku synchronizacja i płynność ma wielkie znaczenie. Zator mógłby spowodować panikę i zadeptanie biesiadników, tak jak na koronacji cara Mikołaja II Romanowa. Nieszczęsne w tym dniu są różnej maści sekretarki, które na te kilka godzin zamieniają się w kelnerki, ale im to widać nie wadzi, tak je wychowano, choć są wśród nich i takie, które bronią praw kobiet. Widać kobieta w dniu imienin Leszka z półmiskiem wędlin to nie kobieta, tylko kelnerka. Na koniec tego cyrku przyjechał Szpak z Czerniejem czarną limuzyną. Ten ostatni ledwo wysiadł, ręce jak wiatrak rozłożył i jął wrzeszczeć: „Lechu!!!”. Nie zważając na nic, że to w sumie dzień roboczy i godziny pracy. Obraz nawet jakiś obaj przytargali, pewnie prezent. Tak się nasza pasożytnicza elita bawiła. Patrzyłem na to wszystko zauroczony, wierzyć mi się nie chciało, że to się dzieje naprawdę. Sądziłem że Bareja zmartwychwstał i kręci film, albo w Siennicy jest plan zdjęciowy „Rancza” Czy to jeszcze Polska czy już Azja? Można było pomyśleć.

W cywilizowanym kraju organizowanie imienin w godzinach pracy i to w urzędzie, z takim rozmachem to zwykły obciach i zwyczajny wstyd oraz przejaw prowincjonalnych kompleksów. Z tego, co wiadomo, z momentem powstania tej strony internetowej „imieninowy proceder” został zaniechany. Zdarzają się jeszcze pojedyncze wyskoki bardzo oddanych wyznawców, ale obchody zeszły z lekka do podziemia. Imieniny wszak organizuje się po pracy, a najlepiej wziąć wtedy wolne, tak jak zwykł to czynić były burmistrz Andrzej Jakubiec. Powinien Leszek po przejściu na emeryturę w Muzeum Socrealizmu w Kozłówce te scenki ze swoich imienin na żywo odgrywać, tak, jak w skansenach pokazuje się zwiedzającym darcie pierza albo orkę koniem.

Urlopowy ekwiwalent najlepszym prezentem

Może po tym długawym, ale nieodzownym wstępie przejdźmy do meritum. Imieniny to zawsze życzenia i prezenty. Te ostatnie Proskura zwykł sobie robić sam. Albowiem prezent zawsze jest najlepszy, gdy trafia w gust obdarowywanego. Toteż nasz cwany Wójt w kadencji 2010-2014 pobrał ekwiwalent za niewykorzystane 54 dni urlopu w wysokości 25,341,12 zł. Te dwadzieścia pięć tysięcy z okładem, po podzieleniu na cztery, bo tyle trwa pełna kadencja dają 6,335zł na rok. Wychodzi z tego piękna trzynasta pensja. Są to dane tylko z jednej kadencji, w kadencji 2014-18 też na urlopy nie chadzał i wziął ekwiwalent, lecz nic o tym w odpowiedzi na interpelację Korkosza nie napisał. Ot, cały Proskura! Niechodzenie na urlopy stało się patologiczną normą w samorządach. Wystarczy prześledzić wysokości ekwiwalentów wszystkich, którzy po ostatnich wyborach odchodzili ze stanowisk. Pisaliśmy o tym na tej stronie w grudniu. Praktycznie każdy jakiś ekwiwalent wziął. Prawo stanowi, że urlop należy odbierać w naturze, czyli najzwyklej w świecie trzeba na niego iść. Ekwiwalent według ustawodawcy należy się w sytuacjach wyjątkowych, a naszemu wójtowi urlopu przysługuje 26 dni w roku. Proskura zrobił sobie z gminy prywatny folwark i – jak widać – tych wyjątkowych sytuacji miał bez liku, bo opiewały na ponad 25 tyś. Dorabia Leszek sobie do pensji, wszak potrzeby ma, zawsze mu mało. Tymczasem na Fundusz Sołecki środków brak, ogólnie brak praktycznie na wszystko, przynajmniej takie płyną od Proskury sygnały. Wszak na ostatniej sesji dał popis „ściubolenia”. Nie brakuje jedynie na jego ekwiwalenty, rzeczywiście Leszek to sprawny ekonomista i gospodarz. I swój finansowy interes zawsze perfekcyjnie zabezpieczy.

Jasne zapisy ustawy

Jednocześnie wójt nie ma bezpośredniego przełożonego, bowiem sam wykonuje obowiązki pracodawcy wobec podległych pracowników. Ustawodawca wskazał jednocześnie, kto – w imieniu pracodawcy – wykonuje wobec wójta czynności z zakresu prawa pracy. Zgodnie z art. 8 ust. 2 u.p.s. czynności z zakresu prawa pracy wobec wójta, związane z nawiązaniem i rozwiązaniem stosunku pracy, wykonuje przewodniczący rady gminy, a pozostałe czynności – wyznaczona przez wójta osoba zastępująca lub sekretarz gminy, z tym że wynagrodzenie wójta ustala rada gminy, w drodze uchwały. Z art. 8 ust. 2 u.p.s. wynika, że czynności związane z trwaniem stosunku pracy wójta wykonuje tzw. osoba zastępująca lub sekretarz. Należy do nich, m.in. udzielanie wójtowi urlopu wypoczynkowego. Natomiast zgodnie z art. 8 ww. ustawy o pracownikach samorządowych pracodawcą wójta jest urząd gminy. Pamiętać przy tym należy, że ta wyznaczona przez wójta osoba zastępująca nie musi być gminnym urzędnikiem. Nie ma żadnych przeszkód, aby był to pracownik zatrudniony na stanowisku nieurzędniczym, np. pomocniczym lub obsługi, doradcy czy asystenta . Oznacza to, że podległy wójtowi pracownik jest upoważniony do podpisywania jego wniosków o udzielenie urlopu wypoczynkowego, a w określonych sytuacjach może nawet swojego szefa wysłać na przymusowy urlop wypoczynkowy. Zgodnie z orzecznictwem Sądu Najwyższego pracodawca może wysłać pracownika na zaległy urlop, nawet gdy ten nie wyraża na to zgody. Stąd w przypadku niewykorzystania urlopu w ciągu roku kalendarzowego, osoba wyznaczona przez wójta ma prawo i obowiązek wysłać wójta na urlop w terminie do końca 30 września następnego roku.

Uczciwy i transparentny?”

Tylko czy w uwarunkowaniach naszej Gminy była sekretarz czy przewodniczący Nowosad nalegali, by wójt na urlopy chadzał? Przecież każdy widział, jak Waldek nieraz Leszka bronił, jak mu adorował. Choć i są tacy, którzy uważają, że nawet współrządził. Pani Krysia to osobna historia. Sadząc po kwocie ekwiwalentu za kadencję 2010-14 nie nalegał nikt ze wspomnianych. Ma Proskura skłonność przechodzącą w zachowania permanentne, że nagina, kluczy i mataczy tak, jak mu wygodnie, byle więcej „nałupić”. Biedny wszak nie jest. Jak ta pazerność i nadużywanie sytuacji wyjątkowej, bo idea ekwiwalentu taka jest, ma się do treści słynnego Listu do Ziobry? Tam wójt określa się jako osoba uczciwa i transparentna, żądająca od wymiaru sprawiedliwości ochrony w sprawowaniu swojego demokratycznego mandatu. Proskura już nieraz pokazał, gdzie ma prawo i umiar. Choćby na Hydroforni, która była szczytem jego arogancji i ignorancji. Choć można ironizować, że wójt zapracowany i nie wykorzystał urlopu – przez co nie był wypoczęty, więc podjął złą decyzję. Tak czy siak na urlopy trzeba chodzić. W prywatnych firmach tak nie ma. Wójt z klasą, szanujący obywateli i siebie może po wygranych wyborach umówić się z sekretarzem czy przewodniczącym, że w najbliższym roku odbierze zaległy urlop i tym samym nie złupi kasy Gminy.

Żeby się nie wydało?

Kolejna ciekawostka – jak Proskura potraktował odpowiedź na interpelację radnego Korkosza. Wedle prawa treści interpelacji radnych mają być zamieszczane na stronach Urzędu Gminy i odpowiedzi również. Nawet tak się dzieje, tylko że czasami zdarzy się wyjątkowa interpelacja. Właśnie taka jak ta Korkosza z pytaniem o urlop i ekwiwalent. Proskura znów zrobił po swojemu, a raczej palce w tym po łokcie musiał maczać, bo odpowiedź, jak widać – bardzo niewygodna, nie ukazała się w odpowiednim terminie na stronie. Jeśli chodzi o ścisłość, to wrzucono ją dopiero po tym, jak na sesji 7 maja upomniała się o nią niezawodna radna Alicja Pacyk. Korkosz odpowiedź już znał od prawie 3 tygodni. Zwlekał Leszek, sądząc, że wszyscy zapomną i że na głupich trafił. Jak to licuje z treścią epokowego Listu do Ziobry, gdzie wójt twierdzi, że jest za krytyką i transparentnością? Być może nie wie, co to ta ostatnia. Transparentność to to samo, co przejrzystość, jawność. Ością w gardle stoi Leszkowi strona „Siennicą pod prąd”. Dlatego zamknąłby ją najchętniej na cztery spusty, mimo że „szanuje krytykę i zasadę transparentności działań władzy” –tak w Liście do Ziobry wieszczył. Ale to, co Leszek podpisuje, a to co myśli i robi to dwie różne rzeczy, biegunowo od siebie odległe.

Na zakończenie Sołtysce Berbeciowej z Baraków wypada pogratulować wyczucia i kobiecej intuicji ponieważ jej „Łoo Jezu” w czasie czytania zapytania o ekwiwalent urlopowy przez Korkosza miało potwierdzenie w faktach. Może sołtyska Berbeciowa to już medium i siennicka Wernyhora?

P.S. Lechu, 100 lat w zdrowiu, ale za 4,5 roku na emeryturę!

Życzy Ci

Piotr Ślusarczyk

64
23

W dziku i kabanie dla PSL-u ratunek !

Wali się PSL-owi wyborczy fundament, szczególnie w naszym powiecie. W gminie Siennica również przerżnęli wybory. Szykuje się agonia, a Tęczowi Europejczycy z Koalicji postkomunistów i liberałów zawiedli. Ta jesień może ostatecznie dobić farbowanych ludowców.

Trzeba jeszcze raz wrócić do słów eksstarosty Szpaka, który wrzeszczał po piknikach rodzinnych w zeszłym roku –„ A Siennica was nie posłucha!”Trzeba jeszcze raz przeanalizować. Coś w tym apelu o „niesłuchaniu” jest i może trąci jakimś zawoalowanym lękiem, proroctwem. Bo to słowa ciągle aktualne. Co wybory imperium powiatowo-paździerzowe PSL kurczy się i rozpada. Jeszcze trochę, a zostanie z niego tylko sam Szpak skrzeczący w swoim ogródku tuż za wędzarką do lustra. Widać ludzie rzeczywiście przestali słuchać. A Janusz wrzeszcząc w niebogłosy wtedy latem zeszłego roku coś przeczuwał. W wyniku jesiennych wyborów i „niesłuchania” stracił władzę i tym samym wpływy, a peeselowski do tej pory powiat zmienił powoli preferencje wyborcze. Równolegle Proskurze ubyło 30% głosów i mit Mesjasza rodem z ZMW wyraźnie podupadł. Ma Lesio na dodatek w radzie 3 radnych, którzy patrzą mu na ręce, a on tego nie cierpi, ponieważ całe życie zwykł robić po swojemu i nie raz bezmyślnie.

Łomot w Siennicy

Ale to, co stało się w niedzielę 26 maja przy siennickich urnach w czasie eurowyborów przerosło wszelkie oczekiwania i przejdzie do historii. Owo zjawisko w skutkach można śmiało porównać do trąby powietrznej, która przetoczyła się przez podlubelskie gminy. W gminie Siennica Różana – mateczniku PSL, gdzie nawet gospodarski inwentarz i fauna domowa deklarują przynależność do PSL – przynajmniej tak mniema nasza władza – wygrywa PiS. Na nie oddano 688 głosów, co daje 55% poparcia. Szok, konsternacja i niedowierzanie – tak można skwitować. Wójt Leszek niebawem ma imieniny, bo 3 czerwca to tuż, tuż . Czy wobec tego zostaną one odwołane, a Jednorożcowi róg na znak żałoby przewiąże się żałobnym kirem albo złamie, jak oficerską szablę? Może toasty imieninowe będą wznoszone kwaśnym mlekiem? Choć zdecydowanie bardzie wskazane byłoby piwo, którego „ludowce” sobie nawarzyły z „europejczykami”. To Kaczyński prezent im zrobił, który do końca życia zapamiętają.

Koalicja Europejska otrzymała 410 głosów, co daje 32,85% poparcia. Kukiz 15 – 53 głosy i 4.25% poparcia, Konfederacja 45 głosów i 3,61% poparcia, Biedroniowa Wiosna Biedronia 40 głosów i 3,21% poparcia, Komitet Roberta Gwiazdowskiego – 8 głosów i 0,64 % poparcia, Koalicja Razem – 4 głosy i 0,32% poparcia. Łącznie oddano 1248 ważnych głosów, głosów nieważnych było 29. Frekwencja w gminie wyniosła 35,59%. Po rozbiciu na poszczególne okręgi najwyższa była na Siennicy Dużej – 40,19%, a najniższa w Zagrodzie 33,33%. Wola Siennicka, która dzięki polityce klanowej jest matecznikiem Proskury notuje 34,18 %. Pozostałe okręgi oscylują w granicach 37%. W każdym z 5 okręgów wygrywa PiS. Na Woli Siennickiej Koalicja Europejska przegrywa z PiS 3 głosami i jest to najmniejsza różnica. Nawet Krzysio Hetman w bezpośrednim pojedynku wygrywa z Beatą Mazurek. Ona 67 głosów, on 69. W innych okręgach Koalicja Europejska na czele z samym Hetmanem zbiera regularny łomot. Ten najbardziej spektakularny jest na odstasiuczonych Wierzchowinach – tam PiS dostaje 92 głosy, z czego Beata Mazurek 83, a Hetman jedynie 14 z 17, jakie otrzymała cała lista Koalicji. Rysiek Stasiuk alias „nasze NKWD” pewnie jest w głębokiej rozpaczy i już wiadomo czemu całą posesję tak wysokim ceglanym murem otoczył. Nic tylko za takim się schować, popłakać z żalu za tym, co było. Na Siennicy Różanej Koalicja bierze 146 głosów, a Krzyś 121 i może puchnąć z dumy, ale co z tego, jak PiS dostaje 244 głosy a Beata 190! Na Dużej Siennicy jest dużo głosów, ale na PiS, bo 145 i z tego 88 dostaje Mazurkowa. Krzyś dostaje 58 głosów, może to nawet te same, które jesienią dostał Banach? Tu Koalicja dostaje 74 głosy. Oczywiście piszemy tylko o tych liderach list, którzy dostali najwięcej głosów, ponieważ pojedynek Mazurek Hetman jest dość miarodajny i doskonale ilustruje nastroje wyborcze. W całej gminie Mazurek Beata otrzymuje 531 głosów, a Hetman Krzysztof 329. Ten ostatni jakoś ma w Siennicy zezowate szczęście, bo w poprzednich wyborach dostał zaledwie 48 głosów. Rzecz oczywista, że przy mniejszej frekwencji, lecz tym, który zgarnął dużo więcej głosów, bo aż 303 był nie kto inny tylko Józef Zając – profesor z Depułtycz, który obecnie jest u Gowina, a wtedy jako wolny strzelec meandrował w PSL. Wtedy w 2014 roku PSL w Siennicy zgarnęło 52,15% głosów. Tak więc jest obecnie po czym płakać i do czego wzdychać. Skończyła się pewna epoka, jak mawiał klasyk.

Co nasi włodarze poczną? Mogą napisać list do Ziobry, tylko że w tym przypadku powinni poskarżyć się na te 55%, które nie wybrało tęczowej Koalicji Europejskiej. Jak można było na nich nie głosować? Toż to zdrada stanu, a Krzysztof Hetman był w Siennicy nie raz, nawet na 8 marca nasionka rozdawał. Czy i co z nich wyrosło – nie wiadomo, ale dopiero zauważył w roku wyborczym, że w Siennicy są kobiety!

Większe lanie w powiecie

W innych gminach powiatu też ciekawie, a wygrana PiS jeszcze bardziej spektakularna. W takim Kraśniczynie PiS otrzymuje 65,18% poparcia, a Koalicja 21,20%. W Gorzkowie, gdzie dosłownie oblężony Kasprzak broni się jak Teksańczycy w Alamo, PiS dostaje 63,90% a Koalicja 21,86% i nici z odsieczy. Miasto ma swoje prawa, ale też nie przepada za tęczowymi nowinkami, bo jednak procesja na Boże Ciało winna się odbywać z udziałem monstrancji a nie waginy, tak jak w europejskim Gdańsku. Tu PiS dostaje 48,91% a Tęczowi i Ludowi 36,78%. Rozpędziszowane Fajsławice dają PiS 73,74% a Koalicji tylko 15,15%. W Izbicy, gdzie Wzgórze Kickiego lub jak kto woli Wzgórze Rozdartych Serc, na którym posłanka Teresa błogosławiła swoją drużynę przed wyborami samorządowymi PiS dostał 73,74 % a Koalicja 16,68%. Gdzie Łopa płynie z wolna rozsiewa zioła maj… i rządzi Wójt Sawa, który decyduje tylko o tym, jaki krawat przywdzieje a emerytowany pułkownik z torbą postronków na sesję chadza, PiS dostaje dużo, bo aż 76,14% a Koalicja „ino”13,48%. W Rudniku wołają ludowcy i postępowcy „Zdunku Ratunku!!!” Bo tam PiS zgarnia 72,11% a Koalicja 16,74% Kto by pomyślał, że rekord padnie, tam gdzie Lis z Zającem mają serca gorące, ale te wykrzesały tylko 14,92% poparcia dla Koalicji. PiS miażdży w Zółkiewce swoim rekordem 77,11%. Na koniec gmina Krasnystaw, gdzie Edyta Gajowiak-Powroźnik siedzi na bombie budżetowej, ale sama chciała i jest z Platformy. U niej też ruina Koalicji, bo tylko 22,84 % poparcia. Teraz Edyta ma dwie ruiny, bo jest jeszcze zamek w Krupem. PiS bierze swoje 63,76%

Płacz i zgrzytanie zębów

PSL ma za czym płakać i co analizować, bo wybory te o „być albo nie być” już jesienią. Tam może być jeszcze gorzej. Głosy na Koalicję, szczególnie w Siennicy, to tak de facto głosy na PSL. Jednym słowem jest źle i jak tak dalej pójdzie, to PSL zniknie ze sceny politycznej, jak kiedyś Unia Wolności. Jakoś tak dziwnie się to wszystko zbiegło z plagą dzików, gdy siennickie pola, lasy i łąki były tego pełne, PSL kwitł i prężył muskuły. Na skutek ASF dzik znikł prawie do zera i poparcie, jak widać, dla pseudoludowców również. Na otarcie łez sygnatariuszom Listu do Ziobry pozostaje fakt, iż w Siennicy padł najsłabszy w skali powiatu wynik dla PiS, bo tylko 55% poparcia. Choć tak naprawdę wahadło poszło w drugą stronę i Kaczyński ukradł PSL elektorat. Tak jak ZSL ukradło 30 lat temu dosłownie retorykę Witosowego PSL. Bartoszcze przypłacił to zdrowiem a wieś miała za przedstawicieli zwykłych bolszewickich przebierańców. Doskonałą ilustracją losu przebierańca jest ta pamiętna scena z „Nie ma mocnych”, gdy Kaźmirz kabana na dzika pastą do butów przerabiał, a jego Mania wzdycha mówiąc: jakaż to przyszłość będzie, jak od zwykłej świni zależy?!

29
11