Acta non verba

Ksiądz kupił ambulans dla chełmskiego hospicjum. „Będzie docierał do ludzi, którzy potrzebują pomocy”

Justyna Pietrzyk

JUSTYNA PIETRZYK

fot. Justyna Pietrzyk
Citroen berlingo jako mini ambulans będzie służył Hospicjum Domowemu im. ks. kan. Kazimierza Malinowskiego w Chełmie. Do tej pory grupa hospicyjna jeździła do podopiecznych własnym środkiem transportu lub pożyczonym. Auto o wartości 70 tys. zł kupił dla hospicjum ks. kan. Józef Serej, proboszcz parafii Żdżanne w pow. krasnostawskim.

– Samochód to tylko rzecz, która przemija. Każdy samochód spełnia swoją funkcję, a ten posłuży hospicjum i będzie docierał do ludzi, którzy potrzebują konkretnej pomocy – mówi ks. Serej. – Moja decyzja była bardzo szybka i krótka ze względu na znajomość z ks. Kazimierzem Malinowskim.

Ambulans jest przeznaczony do przewozu pięciu osób. Poza tym ma większą pojemność bagażnika, która umożliwi przewóz sprzętu wspomagającego opiekę. Hospicjum prowadzi bezpłatną wypożyczalnię sprzętu rehabilitacyjnego, m.in. łóżka rehabilitacyjne, wózki inwalidzkie, chodziki, pompy infuzyjne i inne rzeczy niezbędne do opieki nad chorym w domu.

– Z własnych środków finansowych Stowarzyszenie Hospicjum Domowe im. ks. kan. Kazimierza Malinowskiego nie byłoby w stanie zakupić takiego mini ambulansu. Środki na swoją działalność gromadzi z przekazywanego jednego procenta od podatku. Pieniądze te starczają jedynie na zapewnienie opieki medycznej chorym – wyjaśnia prezes stowarzyszenia Tadeusz Boniecki. – Jak dotychczas nie mieliśmy własnego samochodu, a nasz zespół hospicyjny dojeżdżał do chorych wypożyczonymi przez nas lub własnymi i często psującymi się samochodami. Teraz dzięki dobroci księdza Józefa Sereja ta sytuacja się zmieni.

Źródło Kurier Lubelski

45
7

Szpak w politycznej obłudzie

 

By dokopać władzy radny Szpak wykorzystuje tragiczne zgony. Taka jazda na Majestacie Śmierci budzi niesmak, tym bardziej, że mija się z prawdą. Przypomnijmy mu więc fakty, kiedy on rządził. Już je zapomniał?

Stracił Szpak władzę i cierpi. Telewizja drażni, a kapcie baranem obszyte kupione w Zakopcu – nie dla niego. Lakierki z przedpokoju, w których wszystkie remizy i rauty zlatał – korcą, jak błyskotki małego Cygana… Staw za chałupą nie pociąga, mógłby przecie w nim kija pomoczyć i czas zabić, ale to nie to. Jak się kiedyś było szczupakiem, a teraz jak leszcz w szuwarach trza siedzieć, to musi boleć. Pogoda nawet taka, że jakby się uparł, mógłby spokojnie na Wierzchowiny pojechać rowerem, a i po gminie pojeździć. Tyle że tam, jak się w wieś do Ryśka Stasiuka skręca, już dwa plakaty z Dudą wiszą. Na taki widok to się naszemu Januszowi jeszcze nogawka w łańcuch wkręci i gruchnie o asfalt, jeszcze nos rozkwasi. Ogólnie to cały powiat na PiS postawił i takim jak on najlepiej dzioba z dziupli nie wyściubiać. Nie zanosi się, by władza do Janusza wróciła, choć tak po prawdzie w koalicji rządzącej powiatem to trzeszczy i zgrzyta. Może na to liczy?

Zaczął szpitalem…

On tymczasem w tym boleściwym transie zaczyna posuwać się bardzo daleko i formułuje już takie wnioski na sesjach rady powiatu, które mogą doprowadzić go przed oblicze Temidy. W sierpniu wrzeszczał o łamaniu prawa w szpitalu. Główna księgowa miała być bez doświadczenia i kompetencji i to miało pacjentom zagrażać. Wyperswadował mu i ośmieszył go radny Janeczek, że jednak jest w błędzie i bije pianę. Pisały o tym gazety lokalne i my też. Teraz w lutym Szpak ruszył do nowej ofensywy tym razem zimowej, ale tylko z nazwy, bo śniegu, jak na lekarstwo. No i tradycyjnie wpakował się na pole minowe. Wszystko zaczęło się tuż po sprawozdaniu starosty z działań pomiędzy sesjami. Szpak poprosił o głos i zaczął w swoim politruko-kaznodziejskim stylu cedzić.

…skończył DPS-ami

– Pan starosta nie poinformował o strasznej tragedii. W domu pomocy społecznej został ostatnio wyrzucony kierownik. Zamieniony na innego kierownika i proszę sobie wyobrazić, że podczas spożywania obiadu jedna z pensjonariuszek, która wymagała dozoru właśnie w tym dniu była bez dozoru opiekunów i się zadławiła, jak spożywała pączka i zmarła. To jest dramat… – relacjonował radny Szpak.

– W domu pomocy społecznej na Stężycy również została wyrzucona kierowniczka. Jeden z pensjonariuszy, który zawsze mówił do opiekunów, że idzie do swojego tatusia i właśnie w to styczniowe popołudnie wyszedł bez opiekunów i na polach w Łopienniku zamarzł i zmarł. To jest druga tragedia – podał następny śmiertelny przypadek.

– Ponieważ zdrowie i życie, jest największą wartością i w tej przestrzeni chcę się poruszać. Chcę się do was zwrócić, wysoka rado, by podjąć stanowisko i przesłać je do prezydenta, by nie przekazywać 2 miliardów na telewizję, a przekazać na onkologię” – zaapelował Janusz.

Zapomniał wół…

W całym tym wystąpieniu uderza jak obuch wielka troska, która w zestawieniu z osobowością byłego starosty jest co najmniej dziwna i podszyta zwykłym populizmem, wynikłym z potrzeby chwili. Musi wszak Szpak pamiętać, jak w DPS było za jego rządów, czyli bardzo niedawno. A gazety pisały w takim tonie:

„Na co zwrócili uwagę kontrolerzy? Na przykład wśród mieszkańców DPS w Krasnymstawie znajdują się osoby całkowicie ubezwłasnowolnione, dla których opiekunami prawnymi są pracownicy tego samego ośrodka, a skutkuje to tym, że mogą być nieobiektywni w ocenie opieki nad mieszkańcami. Kontrola wykazała przypadki, w których zastosowanie unieruchomienia podopiecznych trwało dłużej niż osiem godzin, co jest niezgodne z prawem. Chodzi o około dziewięcio-, a nawet jedenastogodzinne unieruchomienie za pomocą pasów. W DPS w Krasnymstawie obowiązuje zakaz samodzielnych wyjść osób ubezwłasnowolnionych, wyjścia mieszkańców odbywają się w sposób zorganizowany, w asyście pracownika. – Wprowadzony on został po tragedii, do której doszło w innym domu pomocy społecznej, w wyniku której podopieczna DPS zmarła na skutek wychłodzenia organizmu po tym, jak spędziła mroźną noc na zewnątrz – informuje raport”

A w 2013 roku Nowy Tydzień pisał:

„Nie wolno nam wychodzić poza teren Domu, od wiosny zamknięte są rowery, z których korzystali młodsi mieszkańcy, kuratorzy wydają zdeponowane pieniądze mieszkańców np. na materiały do warsztatów terapii zajęciowych, w których ci akurat pensjonariusze nie uczestniczą. W dodatku znowu w DPS miała miejsce próba samobójcza, zatuszowana przez dyrekcję! – To tylko część zarzutów, jakie usłyszeliśmy w krasnostawskiej placówce pod adresem jej dyrektorki – Anety Mróz. Wcześniej zapoznał się z nimi także starosta Janusz Szpak, który dwukrotnie spotkał się z niezadowolonymi”.

Populistyczny bełkot

Gdy Ślusarczyk napisał jako zwykły mieszkaniec list do Ziobry, Janusz Szpak zarzucił mu, iż tragedię wykorzystuje, rzuca oskarżenia. Minęły trzy lata i jak widać, wykorzystywanie zgonów ludzi wymagających specjalnej troski i heroicznej cierpliwości do politycznych wojenek jest wedle niego zupełnie na miejscu. Wszak ci mają rodziny, a te nie chcą by roztrząsać w ten sposób śmierć ich bliskich. Co ważne, to jedna z nich do nikogo nie rości sobie pretensji, bo to ich prywatna sprawa. Wspomniany przez Szpaka pensjonariusz wyszedł, albowiem DPS na Stężycy jest otwarty, a robił to nie raz, i zawsze wracał. W jego poszukiwania zaangażowano ludzi, psy tropiące i helikopter.

Dziwnym zbiegiem okoliczności Szpak zapomniał powiedzieć o dwóch pensjonariuszach. Pierwszy wyszedł w kwietniu 2018 roku z DPS Stężyca i słuch po nim zaginął. Drugi parę lat temu wypadł oknem dachowym z DPS na ul. Kwiatowej. Jak łatwo zgadnąć było to w czasach gdy on jeszcze był starostą…

W sprawie zgonu na Bzowcu wiadomo tyle, że przybyły lekarz stwierdził zgon, a co było przyczyną tego – do końca nie wiadomo. Dysponuje Szpak taką wiedzą, że może powinien zainteresować nią prokuratora, by podał jej źródło? Ale szczytem prymitywnego populizmu jest łączenie zgonów ze zmianą na stanowiskach kierowniczych. Do tego Szpak formułuje zarzut, co już jest ewidentnie pomówieniem i jest karalne, jakoby wcześniejsi kierownicy DPS zostali wyrzuceni. Fakty są takie, wszyscy rzekomo wyrzuceni napisali podania o przeniesienie na stanowisko opiekuna. Za rządów Szpaka taka praktyka gdy kierownik wnioskował o przeniesienie na etat opiekuna również była w użyciu. Czyżby zapomniał?  Nim tak stwierdził, winien to sprawdzić, a wystarczyło tylko zapytać. Tyle lat był starostą, przecież wie, gdzie zaczerpnąć języka. Jemu widać chodziło o werbalne popisy przed pełną salą i włączoną kamerą.

Polityczna obłuda

Nie tak dawno, bo w marcu 2019 roku pisał z kolegami-ludowcami list do Ziobry, w którym skarżył się na dosadne komentarze pod swoim adresem na Dzienniku Siennicy. Określano go tam mianem „starego pryka z demencją starczą”, bolało go to, jak również bolały sugestie i podejrzenia, które piszący na portalu, jak i komentujący kierowali pod jego adresem, jak i jego kolegów. Tymczasem mija kilka miesięcy i ten uczciwy, wielokrotnie odznaczany samorządowiec – o czym również pisze w skardze do Ziobry – nie cofa się przed rzucaniem podejrzeń oraz zwykłych pomówień na politycznych konkurentów, którzy rządzą, bo tak zadecydowała kartka i urna wyborcza. Co ciekawe, gdy kartka i urna jemu dawała władzę wszystko było demokracją. Teraz jest żal, populizm i pomówienia.

Bo jak o empatię z onkologią w tle chodzi, to musi Szpak pamiętać straszną tragedię sprzed 3 lat w Siennicy Różanej. Jak się zachował On, Starosta, Ojciec, Sąsiad? Pospołu z Proskurą? Czy był u rodziny ofiary tragicznego wypadku drogowego? Zapytał, jak wam można pomóc? Wszak nieletni brat zabitej w wypadku dziewczyny walczył o życie właśnie na oddziale onkologii. Zdaniem wielu winien był zabrać głos. Należało tę rodzinę otoczyć opieką. To była tak wielka tragedia, że nawet najtwardszym same łzy z oczu ciekły, gdy patrzyli na ich Hiobowe cierpienie. Czyżby zabrakło empatii i cywilnej odwagi? Bo za kierownicą feralnego auta siedział syn wieloletniego i oddanego członka PSL? W tym samym czasie nie zapomniał Janusz publicznie, bo na sesji rady gminy Siennica Różana darować dwuletni kocioł CO dla pogorzelców. W starostwie ogłoszono zbiórkę na ich rzecz. Ale jedna tragedia drugiej nierówna.

Pamięć już nie ta…

Teraz gdy już nie jest starostą widzi wszystko i jak widać, na starość wzrok mu się jeszcze wyostrzył. Jest Szpak majętny – prawie 300 tysięcy na koncie i suta emerytura co miesiąc. Zapewne o wiele wyższa od średniej krajowej. Miast pleść androny pod publiczkę, może przekazać, a to proste, jak przysłowiowy drut, na rzecz dowolnego oddziału onkologii dowolną kwotę, najlepiej im wyższą, tym milej widzianą?

Zapomniał Janusz, jak w 2011 roku rząd PO-PSL obniżał kwotę zasiłku pogrzebowego o ponad 2 tysiące. Czy wtedy rada powiatu pod jego przewodem upominała rządzących? Gdy transferowano ponad 152 miliardy z OFE do ZUS, to czy wtedy grzmiał? Janusz, gdy rządził wielokrotnie odżegnywał się od tego, co w warszawce. Dla niego ważny był jego powiatowy zagon, a tam niech się kłócą. Teraz, jak widać, swój sokoli wzrok zwrócił na Warszawę i dawaj pouczać. Ot punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

Reasumując to Szpak idzie w kierunku opozycji totalnej takiej spod szyldu KOD. Nie gardzi nawet wiekiem od trumny jako orężem byle tylko dokopać aktualnie rządzącym powiatem. Mimo swoich ponad 70 lat na karku zachowuje się jak rozkapryszone dziecko. Tylko koledzy z klubu milczą jak zaklęci, czyżby już przestali w niego wierzyć?

39
17

Żartem o naszym Umiłowanym Przywódcy

 

Półtora roku minęło. Rozliczamy nasze władze. Zaczynamy oczywiście od wójta. Weryfikujemy jego dokonania, korzystając z wolności słowa. Jedziemy! Oczywiście z przymrużeniem oka, a więc na wesoło.

Na Nowym Mieście w proskurowej Siennicy – tu, gdzie apteka, spotkałem czytelnika, który obsobaczył mnie o to, że nic o macierzy ludowej nie piszę. Ów interlokutor użył takich werbalnych argumentów, że nawet nasz Leszek musiałby się ugiąć, a co dopiero ja. A jeszcze do tego w mocarnej dłoni dzierżył siatę z zakupioną w pobliskim sklepie rąbanką, którą mógł mi przyłożyć, jakbym niw wysłuchał jego racji. Dostać takim tobołem to nokaut murowany ze wstrząsem mózgu. Musiałem ulec i tym sposobem wreszcie podsumujemy rok z okładem działalności nowej Rady Gminy i naszego umiłowanego Przywódcy. Jest wszak co i kogo podsumowywać, bo w tym zacnym gremium jest kilka świeżych twarzy i takich po liftingu, jak również parę ciekawych osobowości. Tyle, jeśli chodzi o motywy powstania owego cyklu. Nim przejdziemy do żywiołowego okładania wybrańców Proskury, najpierw parę ciepłych słów o nim samym. Ten felieton będzie o ostatnich kilkunastu miesiącach jego panowania, bo zaczynamy od Pana na folwarku…

Topografia gminy

Co to jest wspomniane wyżej Nowe Miasto? Ano jest to ta część Siennicy, gdzie znajduje się trójkąt opresji, którego wierzchołki to: Agresja, Represja i Depresja, czyli urząd gminy, komisariat policji i Centrum Kultury. Obecny budynek urzędu gminy jest prawie tu, gdzie kiedyś był dwór dziedzica. W efekcie czego Siennica ma ciągle Pana, który z tego samego miejsca lustruje swój folwark czujnym okiem. Leszek wie, co to tradycja i ciągłość władzy. A to miejsce ma w sobie jakiś magnetyzm. Ba! Gdyby miał syna, może doczekalibyśmy się nowej dynastii?

Leszek mości swoje urzędnicze gniazdko, ociepla i upiększa. W końcu i on strażak, skoro remizy docieplone to urząd nie może być gorszy…

Skoro mamy Nowe Miasto, musi być i Stare.  Ono jest hen – za kościołem, tam gdzie Stara Gmina. Od tej Leszek się odciął i sprzedał za 120 tysięcy. A szkoda, bo tam przecie zaczynał – w klitce na jej tyłach, by po latach prześliznąć się do przestronniejszych lokali i lepiej nasłonecznionych. Żal, że sprzedał budynek, bo był wiekowy i symboliczny, ciągnął się za nim szmat naszej historii. Może go nie lubił? Może w klitce korzonki przeziębił i fobii nabył, nie tylko zdrowotnych, ale i historycznych? Tylko czy nasz Leszek zna i historię, a tym bardziej, czy ją szanuje? Najlepiej wiedzą miejscowi. Nuworysze miewają swoje przywary. Umiłowanemu Przywódcy, jako szybko dorobionemu chłopskiemu synowi, w czasach transformacji, władza mogła zbyt szybko uderzyć głowy. Historia, szczególnie najnowsza, zna całe tabuny takich przypadków.

Historyczna pamięć wójta

Jest więc Leszek na folwarku Pan niekwestionowany i apodyktyczny. Konkurencji nie znosi, mądrzejszych od siebie również – nawet do takiego stopnia, że przedwojenne popiersie Marszałka Piłsudskiego musiało za karę siedzieć tyle lat w szkole i to z obtrąconym nosem. Piłsudski, choć w kamień zaklęty, widać stanowił dla niego konkurencję, choćby dziejową. Józef – Marszałek, a on tylko były instruktor ZMW, co siedział w klitce na tyłach starej gminy. Cześć oddawać to tylko Jemu, a nie jakiemuś tam Józkowi. Jedynego Józia, którego nasz Proskura toleruje to Józio Zając , który obecnie jest u Gowina, a wcześniej był w PSL. Proskurowa amnestia objęła Piłsudskiego dopiero na 100-lecie Odzyskania Niepodległości, bo przedwojenne jego popiersie półtora roku temu karcer opuściło i to nawet z doprawionym nosem. Dłużej Marszałek w nim siedział niż na syberyjskiej zsyłce za cara.

Wreszcie mamy opozycję

Ale jak już jest mowa o konkurencji, to miał nasz Lesio ostatnio w wyborach kontrkandydata i to nie byle kogo, tylko Jędrka Korkosza. Ten mu stołka nie zabrał, ale zdrowo stracha napędził. Mobilizacja była taka w leszkowych szeregach, że niektórzy się śmieją, że jakby sprawa wyboru stanęła na ostrzu noża, do głosowania poszłyby co świeższe nieboszczyki – taki plan awaryjny podobno mieli. Dostaliby kartki do głosowania i wio – od urny do urny. Ale byli i tacy, co gadali, że jakby wiedzieli, że Korkosz tyle głosów nazbiera, to by na niego głosowali. Bo ten ludek lubi się asekurować, a sienniczaka poznasz po tym, że w bagażniku nie jedno koło zapasowe wozi, ale cztery…

Po wyborach samorządowych Lecho miał parszywą serię, bo partyjny kumpel Janusz władzę w powiecie musiał pisowym oddać. Próbował poprawić sobie samopoczucie dopiero w marcu 2019 roku. Napisał ze swoimi kumplami list-donos na Ślusarczyka do Ziobry zaadresowany. Z listu nic nie wynikło, no może tylko to, że ludzie ubaw po same pachy mieli. Przez całą wiosnę Leszek i jego wierny ludek biegali po policjach, prokuratorach i…nic. Roili się, jak pszczoły. Rok minął, Ślusarczyk jest i Dziennik Siennicy niezamknięty. Może trzeba było do Trumpa pisać na Waszyngton? No, ale to by musiało być po angielsku…

Kluczenie z przegranym Januszem

Ale prawdziwy kwas Leszkowi się trafił, jak wespół zespół ze Szpakiem poparli Cichosza do Sejmu. Nasz Umiłowany Przywódca Lucjana po gminie obwoził niczym relikwie starego ludowca. A Hałasową traktował, jak powietrze. W końcu stało się, jak się stało i Tereska na przekór mandat wzięła, a Lesio był jednym z pierwszych, co list gratulacyjny posłance wysłali. Przez ten ostatni rok Leszek jest, jak ten tytułowy „Lesio” z powieści Joanny Chmielewskiej – niby fajtłapa, ale w sumie cwana gapa. Tuli się do pisowych, ale tak, jak się rozgrzany kociołek bierze – przez szmatę. A to Józia Zająca zaprosi, a to Romanowskiego z „Solidarnej Polski”, ale nikogo z samego PiS. Jak starostę Leńczuka zobaczy, bokiem chodzi – jak pług w borowinie i patrzy na niego, jak grabarz, co wzrokiem z jeszcze żywego miarę bierze.

Szkoła na plus

W szkole podstawowej Leszek wreszcie odważył się na zmianę dyrektora i na tym stołku znalazła się Katarzyna Czajka. Ta pani wcześniej pracowała jako nauczyciel w ZSCKR, a w czasie opłatków ludowych robiła za konferansjerkę. Wziął Czajkę, ale tylko dlatego, że Michalaka nie da się sklonować, no i też wyszedł mu termin „przydatności do spożycia” ze względu na wiek emerytalny. Teraz ludzie Czajkę chwalą, że konkretna i rzeczowa, nie to co depresyjny i uległy Michalak. No, była od zawsze jeszcze jedna chętna – Regina, małżonka Pietrka Banacha. Ona by z chęcią stołek wzięła, ale Proskura głupi nie jest. Pietrek – przewodniczący rady gminy, a Regina gdyby dyrektorem została, to tak jakby założyć sobie pętle na szyję, związać ręce i chybotać się na stołku. Lesio niesamobójca…

Po wyborach sytuacja Proskury jak treść tej tablicy. Jedno jest pewne, że zad może boleć, bo wyborcy nogą, nogami w parlamentarnych  zagłosowali za PiS- 50,5 %.  

Chłop czy nie chłop?

Bywa z Proskurą i tak, aczkolwiek rzadko, że jak coś zrobi nie po swojemu, wtedy jest dobrze! Tak było z Czajką i z Opłatkiem Ludowym, co to go teraz przechrzcili na Koncert Noworoczny. Leszek go zorganizował na tygodniu i tak na odwal. A tu wyszło nadspodziewanie dobrze, bo poszczególne szkoły przygotowały dobre programy artystyczne i poszło… Ludzie dopisali, bo każdy chciał swoją pociechę zobaczyć na scenie. Co najważniejsze, nie było polityki, a na koniec pośpiewała Olga Bończyk. Widać Proskurze nie chciało się politykować, bo wszystko przerżnięte, z wyjątkiem gminy. No i oczy mogły mu łzawić, jak na starostę Leńczuka patrzeć musiał. Ale Leszek to taki cwany chłopek-roztropek i se jednak potańcował! Tyle że na „Balu Chłopskim” w Urszulinie, co go ludowce z chełmskiego powiatu na czele z kontrowersyjnym Deniszczukiem organizowali. Tylko jaki z Leszka chłop? Bo jeśli o atrybuty płci chodzi, owszem takowe posiada, ale w polu to go chyba nikt nie widział. No chyba że wtedy, jak po nim z fuzją za dzikiem latał, ale tak to on miastowy. Co ciekawe, w zeszłym roku Leszek, jako gospodarz gminy nie zorganizował dożynek. Takowe zrobiła sobie wioska Rudka, bo ma Korkosza. I wyszło na to, że ten, co 30 % głosów dostał w wyborach, o dożynkach pamiętał, a ten co 70% – na śmierć zapomniał. Widać siennickie chłopy – zdaniem Proskury – na dożynki nie zasłużyli. Może lenie i próżniaki? No to im w listopadzie  razem ze swoimi radnymi podatki podniósł. Tak im podziękował za wybór i zaufanie.

Leszek dyplomata?

W czerwcu – jak wieść gminna niesie – nasz wójt Amerykę odwiedził. Nie wiadomo, czy była to oficjalna wizyta. Jedni żartowali że miał Trumpa o pomoc prosić, żeby ten wojska na Ślusarczyka wysłał, bo u Ziobry nic nie wskórał. A inni, że na Stany padł blady strach, bo Proskura na zwiady przyjechał i się rozgląda, gdzie by można cały ruch ludowy sprowadzić po przegranych wyborach. Waszyngton podobno panicznie boi się tej emigracji, bo gorsza niż ISIS – wynika z nieoficjalnych amerykańskich przecieków dyplomatycznych w tej sprawie. Ponoć sama ambasador Mosbacher miała osobiście interweniować w Belwederze i MSZ. Oby sprawą nie zainteresowała się strona izraelska, bo może być następny skandal międzynarodowy… z powodu malutkiej Siennicy. A może rozejdzie się po kościach?

Ale póki co to, na szczęście, Lesio wrócił z tej Ameryki. Czy przywiózł stamtąd zachodnie wzorce cywilizacyjne, oczywiście te dobre? Tego nie wiemy. Ktoś kiedyś powiedział, że podróże kształcą. Tyle, że po powrocie postawił na Cichosza i chyba jednak w jego wypadku ta podróż nie była kształcąca albo może Leszek tak nasiąkł wschodnim zamordyzmem i budowaniem Bizancjum, że już nic innego nie wchłonie?

Minister finansów?

Cały zeszły rok to dopieszczanie remiz. Wpompowano w nie olbrzymie pieniądze. Leszek nie bardzo się chce chwalić ile, bo taka jego polityka informacyjna, że naród ma jak najmniej wiedzieć. Jak mniej wie, śpi spokojniej, a zresztą po co mu to? Ale są już pierwsze jaskółki problemów, albowiem gmina przebąkuje, że trzeba będzie wprowadzić opłaty za ich użytkowane. Przywódca szuka pieniędzy, a w tym jest naprawdę dobry i tak się składa, że ostatnio znalazł ponad 26 tys. zł z ekwiwalentu za niewykorzystany swój urlop. Oczywiście trafiły one do jego portfela.

 

Dworek w remoncie, aż się prosi o przedszkole w  nim. Wokół dużo zieleni i wszystko jest pod ręką…

Mecenas kultury?

Ruszyły prace przy rewitalizacji dworku w parku. Co w nim będzie? Kiedyś była mowa o kawiarni, teraz mówi się o jakimś Centrum Kultury. Ale można by zrobić przytulne mieszkanko dla p. Jutrzenki –Trzebiatowskiego. Artysta to zacny, prawie jak Kusy z Rancza. A wójt zapisałby się na kartach siennickiej historii jako wielki mecenas sztuki. W przedszkolu niech się dzieciaki dalej tłoczą, jak sardynki, bo za małe, żeby wrzucać kartki do urny. Na szczęście nie wszystkie megalomańskie plany w ostatnim roku Proskurze wypaliły. Wielki kompleks nad zalewem w Siennicy, porównywalny do Hotelu „Gołębiewski” w Mikołajkach przepadł. Szkoda tylko 95 tys. zł utopionych w ten projekt. Zalew ten to fenomen na okolicę, był pierwszy w całym powiecie i tak jego losami pokierowała gmina, że korzystają z niego tylko wędkarze za sowitą opłatą. Gdyby było to kąpielisko, wójt miałby je na głowie. A tak ma święty spokój, bo zalewem zarządza Koło Łowieckie i gminie płaci czynsz. A jak się jakiś sienniczak chce wykąpać, to nura do swojej wanny albo wio na Horodysko. Kwitując temat, Lesio odpowiedzialność zepchnąć na innych potrafi, jak mało kto. Jest mistrzem spychania. Gdyby nie został wójtem 30 lat temu, operatorem spychacza byłby doskonałym, w czym pomógłby mu dyplom technika mechanizacji rolnictwa.

44
17

Dziadek Nawrocki dziatwie bajki czyta…

 

Osoba publiczna musi uważać, co mówi – a tym bardziej pisze, bo w Internecie nic nie ginie. Tu, na Wschodzie, wielu wybrańcom ludu wydaje się, że jeśli zdobyli jakiś mandat, mają przyzwolenie na wszystko. Mielą więc jęzorami na prawo i lewo, pukając w klawiaturę.

Bronisław Pawlik, prowadzący w latach 60. audycję telewizyjną dla dzieci pt. „Miś z Okienka” miał na koniec powiedzieć „ A teraz drogie dzieci, pocałujcie misia w d…”. Kamery były jednak jeszcze włączone i ten pieszczotliwy apel poszedł w Polskę. Komendant Gminny OSP w Łopienniku Górnym niedawno przebił swoimi słowy słynnego aktora.

Mało oleum

Miesiąc temu z okładem Komendant Gminny OSP w Łopienniku Darek Nawrocki, co to jeszcze do niedawna w Boże Ciało trzymał za ramię księdza-proboszcza z Najświętszym Sakramentem w trakcie procesji, a prywatnie i politycznie od lat kolega Janusza Szpaka, zamieścił błyskotliwy komentarz pod postem na facebooku pewnego pana. Przez szacunek dla wkładu tego pana w polskie PKB przemilczmy, kim ów. Komendant, słynący od dekad z wrodzonej politycznej przenikliwości (najpierw ZSMP, potem SDRP – poprzedniczka SLD) i wysokich lotów osobistej kultury, sięgającej wyżej strażackiej drabiny, głęboko zanalizował sytuację w naszym rolnictwie i spuentował, tak jak umiał. Ów przełomowy komentarz dotyczy wypowiedzi z konferencji Ministra Rolnictwa J. K. Ardanowskiego. Jeśli posłucha się jej całej, z kontekstu wynika, że zaszło na niej do zwykłego przejęzyczenia i nie warto było głowy sobie tym zawracać.

Komentarz Komendanta Nawrockiego, strażackiego ambasadora Łopiennika na powiat, aż dech zapiera. I jak wycyzelowana interpunkcja! Powinien być cytowany dzieciom już od przedszkola – żeby wyrosły na strażaków.

 

Ceniony bibliofil

Ciekawe, czy równie piękną polszczyzną Darek opowiada bajki wnukom? Czy równie tyle tam synonimów płciowych organów lub wszystkiego, co się wiąże z szeroko pojętą, ekspresywną seksualnością, nie zwieńczoną prokreacją? Czy np. takiego Wilka, co zjadł Babcię Czerwonego Kapturka, też obrzuca takimi wiąchami? A może druh pisze już własną wersję Bajki o Czerwonym Kapturku – tę strażacką? Możliwe, bo w gminie traktowany jest jako bardzo ceniony bibliofil. Kilka lat temu w mundurze Komendanta Gminnego OSP, czytał w bibliotece dzieciom książki w ramach akcji „Całą Polska czyta dzieciom”. Może po swojemu poprzerabia ich treści na swój codzienny język i stworzy strażackie wersje tych książek? – Wilk-łobuz nadaje się do nich aż nadto. Wredną Babą Jagą też by się zajął. Dzieciom pisałby o nich lepiej jak Sienkiewicz, nie szczędząc niczego, co z najstarszym zawodem świata związane – słowa na „ch”, „k”, „p” siałyby się gęściej niż pod Verdun rekrut. Po opowiedzianej w takiej formie przez Darka bajce wnuczęta, jak już usną, zapewne nie będą chciały się budzić, a nuż dziadek zacznie od nowa?!

Literacki debiut komendanta

Reasumując, ostatnimi czasy w Internecie namnożyło się masę Soków z Buraka i Prażonej Cebuli. Elektoraty naparzają się w najlepsze, tracąc z oczu to, o co toczy się gra. Śmieszne to nie jest, bo wulgarne memy, które tam dominują leją się tylko do rynsztoka. A komendant Nawrocki-internauta, jak pokazał, doskonale się w to wkomponował, demonstrując jednocześnie swoim podkomendnym własny poziom polszczyzny i osobistej kultury. Jednocześnie dobitnie udowodnił – jako szef gminnej OSP, że na 4 remizy zaplanowane do termoizolacji za 2 miliony złotych przez wójta Artura Sawę (o czym pisał Super Tydzień”), druhowie zasłużyli. Po wpompowaniu w nie tych olbrzymich pieniędzy będą one pełne dziatwy, szlifującej swoją jeszcze raczkującą polszczyznę podczas różnego rodzaju wydarzeń kulturalnych, organizowanych po remizach. Konferansjerem, lektorem a jednocześnie członkiem jury w jednej osobie będzie oczywiście on. Niniejszym zapraszamy mieszkańców powiatu, a szczególnie ich pociechy, do remizy w Łopienniku Górnym, która będzie dokapitalizowana przez gminę za kilkaset tysięcy złotych już w tym roku. Od literata w mundurze leży ona niemal o rzut beretem. Rzekomo Komendant na jej otwarcie ma przygotować tomik swoich wierszy pt „Wierszyki z pieprzykiem”. To ma być jego wieczór autorski. Ma być w świeżo wyprasowanym, galowym mundurze, i recytować przy blasku świec. Impreza ma być biletowana, podobno ze streeptease-em. Tak mówią miejscowi strażacy. Swój przyjazd już zapowiedziała podobno Panorama Lubelska. Impreza rozpocznie telewizyjny cykl audycji w regionie pt. „Jesień w kulturze”.  Temu artystycznemu przedsięwzięciu przyświeca promocja samorządów gminnych Lubelszczyzny. Trzymamy kciuki za Komendanta!

P.S. A może Darek miał tylko zły dzień i tym bluzgiem dał upust tym niedobrym emocjom? A może chciał zademonstrować swoją głęboką troskę o rolnictwo, bo jak wieść gminna niesie, jeszcze kilka lat temu miał świnie, ale jedna, zdaje się nestorka stada, wyzionęła ducha. Na tę okoliczność druh złożył do wójta podanie o umorzenie podatku rolnego. Czyżby jej tragiczny zgon odcisnął piętno na psyche gospodarza? A może ta świnia-nieboszczka mu się przyśniła?

21
8

Tymczasem w Szkocji

Użytkownik „aaa” przedstawił swój „szkocki” punkt widzenia za co jesteśmy mu wdzięczni…

Wójt Izbicy nie cieszy się sympatią miejscowych układzików i koterii, to wiadomo od dawna. Pożegnał się z wieloma pracownikami i pracownicami UG, którzy chcieli uprawiać „politykę” za jego plecami. Przez kilka lat urząd przeszedł metamorfozę o tyle, że załatwianie tam spraw przestało być udręką. Pracownicy są mili i uczynni.
Zachowanie pana Lewczuka wobec kobiet – no cóż, mógłby popracować nad tym, bo inaczej spotka go los Harveya Weinsteina. Skoro jednak nikt nie składa oficjalnych zawiadomień, myślę, że nie jest gorzej, niż w innych miejscach pracy.
Naiwnym jest mniemanie, że pan wójt przełoży względy koleżeńskie nad interes gminy. Pani skarbnik została odwołana z (podobno) poszanowaniem prawa, nie mnie to osądzać. Dostała propozycję pracy na innym stanowisku, ale uniosła się honorem i odeszła – na skarbnika do gminy Skierbieszów. Chyba więc opinii z pracy nie dostała złej , skoro od ręki dostała pracę w innym urzędzie.
Co do GOK-u w Izbicy – nikt nie pluł na pana Babiarza, gdy stawiano strażnicę OSP i Dom Kultury w Wólce Orłowskiej, natomiast znalazło się nagle wielu głośnych przeciwników, gdy trzeba pilnie odbudować remizę dla strażaków i przy okazji dobudować jakieś miejsce dla organizacji imprez kulturalnych, bo do tej pory nic takiego w Izbicy nie ma, gdzie pod dachem można by zorganizować jakieś większe spotkanie czy konkurs dla dzieci. Zawsze trzeba się posiłkować Tarnogórą, a nie każdemu tam po drodze.

19
16