To ostatnia niedziela

To ostatnia niedziela,
dzisiaj się rozstaniemy,
dzisiaj się rozejdziemy
na wieczny czas.

To ostatnia niedziela,
więc nie żałuj jej dla mnie,

spojrzyj czule dziś na mnie,
ostatni raz…

 

 

Ostatnią sesję Rady Powiatu mamy już za sobą. Mnożą się spekulacje o przyszłych władzach powiatu. Polityczna rzeczywistość miesza się z tanią groteską. Jeśli rzeczywiście W. Boruczenko zostanie Przewodniczącym, a w ślad za nim tym tropem wybrany zostanie Zarząd Powiatu, wyjdzie niezła komedia.

16 listopada roku Pańskiego 2018 wygasł mandat Janusza Szpaka, który dzierżył władzę Starosty przez ostatnie 16 lat. Rządził, jak umiał i jak chciał. Wypracował pewien model, który dla utrzymania władzy jest bardzo skuteczny, ale dla rządzonych piekielnie niebezpieczny. Nowa władza już zerka i ochoczo wchodzi w Janusza „buty”. Refren popularnej piosenki Mieczysława Fogga mógłby być podsumowaniem sesji z 15 listopada. Trwała ponad 40 minut tylko dzięki biegłości Przewodniczącego. Obfitowała w ciekawe spostrzeżenia i zakończyła się wspólną fotografią…

Nie cała stara władza z kacem

Sam Nowosadzki, jak zwykle szykowny, doskonale władający polszczyzną i godnie się prezentował, mimo, że z nożem w plecach, który dźgnął mu cwaniak z Łopiennika – niejaki Witold, bardziej znany pod nazwiskiem Boruczenko. Bo właśnie tak można było wywnioskować z tego, co napisał poniedziałkowy „Nowy Tydzień” Jak ten kawał zimnej stali w plecach Marka się znalazł, temu zagadnieniu poświęcimy niebawem osobny felieton, bo doprawdy okoliczności i motywy są arcyciekawe.

Natomiast Starosta siedział przy sesyjnym stole spokojnie, jak stary lew, który jeśli zerknie wstecz na swą bogatą karierę i na stan swojego konta, może tylko mruknąć pod nosem – „nie ma lipy i pomyśleć, że zaczynałem na Latyczowie” Władzy, co prawda już takiej miał nie będzie, a i przy stole zapewne zmieni miejsce, ale jeśli otrząśnie się z traumy powyborczej, jako opozycja PiS-owi zdrowo portki poszarpie a i kłem zadek draśnie. Obok siedzący Czerniej już ma z górki i nawet oficjalne pożegnanie w starostwie zrobił oraz spakował swoje maskotki i bibeloty w kartony. Jest już pełną gębą emerytem. Jeszcze tylko wziąć odprawę i inne bonusy – można spokojnie żyć i plewić swój ogródek oraz rozkoszować się losami bohaterów „M jak miłość” oraz chodzić do kościoła, jak na byłego członka PZPR przystało w jesieni życia…

Księżukowe wzdęcie

W filozoficznej zadumie, niczym Sofokles, siedział frontmen „łobozu dobry zmiany” i „wieńcowy dyrektor biura posłanko-poetki” Księżuk Mirosław. Jemu zrobiono wielką i niewybaczalną krzywdę, albowiem ktoś, gdzieś w niekontrolowanej euforii napisał, że jest brany pod uwagę na ewentualnego Starostę. Bardzo niebezpiecznie takie prognozy przy Mirku snuć. Już zaowocowało to „łokropnym” wzdęciem wcale nie na gastrycznym tle i tym bardziej nie po grochówce, którą wspomniany warzy najlepiej na ul Kościuszki. Ale wzdęło się Mirkowe ego. Wszak w tym wieku miewa się problemy z prostatą, tudzież z refluksem, ale żeby z ego? Mirek, jeśli kroczy koło posłanki, nikogo nie poznaje, nie widzi a i dzień dobry nie rzeknie. Komicznie to wygląda. Medycyna jest bezradna i jeśli ktoś mu powietrza nie wypuści, skończy jako balon meteorologiczny wesoło bujający nad wieprzańskimi rozlewiskami. Takie zachowanie nazywa się arogancją… A Joachim Brudziński ze dwa lata temu powiedział, że co jak co, ale arogancji to wyborcy PiS-owi nie wybaczą.

Stoicki spokój niektórych

Nieścior Marek zachowuje się dość naturalnie i wzdęcia u niego nie zaobserwowano, podobnie jak i u Domańskiego Bogusława, który nawet na tej sesji zabrał głos w sprawie uchwał obniżającej stawki za użytkowanie pasa drogowego pod internet szerokopasmowy. W wystąpieniu wykazał się podejściem typowym dla przedstawiciela biznesu. Panie Mróz i Głębocka spokojne, jak stojąca woda. Nieobecny był na sesji Wójt Janusz Pędzisz, ponoć w Fajsławicach musi sprzątać wióry i drzazgi po jednej lipie, która stanęła mu na drodze do fotela gospodarza gminy. Niech tylko Janusz Pędzisz uważa na Chruściela i zbytnio się nie afiszuje z tym panem, bo lud fajsławski nie podaruje, czego dowodem los lipy… Po prostu w Fajsławicach jedynych przebierańców, których się toleruje to kolędnicy. Nieobecny był też właściciel najsprawniejszych rąk w tutejszym szpitalu, czyli chirurg Andrzej Korkosz. Okazuje się, że równie sprawne ręce ma Suchorab Piotrek, który tak wymasował lokalny PiS, że ten wziął go do koalicji. Natomiast właściciel głosu, którym można by zagłuszyć syrenę strażacką to jest Henryk Knap-dzielny strażak z Latyczowa na tej sesji milczał. Andrzej Grabek ten, co wójtem w gminie Krasnystaw chciał zostać, ale mu się nie udało i nie ma czego w sumie żałować, bo gmina ma więcej długów niż dobra kasza skwarków. Właśnie on zwrócił uwagę Sławkowi Kamińskiemu, naczelnikowi oświaty na to, że jego zdaniem w raporcie z wykonania zadań oświatowych nie jest logiczny zapis, gdyż jedna liczba przeczy drugiej i wynika z tego, że mało jest dużo… Zaczęli sobie to Panowie wyjaśniać ku uciesze zgromadzonych. Zawsze jak Sławek coś tłumaczy, to jest wesoło. Jednak może on być tajną bronią Szpaka, tylko musi go jakoś Janusz wcisnąć PiS-owi – najlepiej żeby ten był naczelnikiem nadal i dalej tak rozmawiał z nauczycielami i rodzicami jak ostatnio. Sławek, tak jak pogrążył Janusza przed wyborami, tak i pogrąży i PiS.

Komu posadkę, komu?

Niech jeszcze wezmą Piotra Banacha, to za 5 lat Szpak na białym koniu, może nawet tym samym, co Jakubiec miał jechać, wjedzie do starostwa jako oswobodziciel. Jak tu nie wspomnieć o Andrzeju Kmicicu? Jędrek nasz na sesji był jakiś nieswój i silnie poturbowany, ale śniady na licu, jak wenezuelska piękność. Być może przysnął w solarium albo z piekielnych rekolekcji wrócił? Zakiwał się Kmicic i, o zgrozo, zrobił sobie to sam. Z imperialnych planów zostały nici i tylko jedno jest pewne, że Andrzej ciągle jest mężem swojej żony. A z tych nici Pani Maria Narcyza może Andrzejowi zrobić w drodze pocieszenia i rewanżu golf na zimę. Po mieście mówi się, że może koleżanka posłanka znajdzie mu jakąś posadkę w Starostwie?

Zając Marcin – „cherubinek” z Żółkiewki ma ponoć zostać w niej wicewójtem. Jednym słowem kolebką rodu Żółkiewskich będzie rządził Lis z Zającem. Dotychczas takie duety zdarzały się w czechosłowackich bajkach, ale widać ktoś ma sentyment do kreskówek naszego już nieistniejącego południowego sąsiada. Józek Kowalik mocarny chłop z Łopiennika – jego kres jako radnego już dobiegł. Józef może poczuć się jak Dżepetto z powieści Collodiego „Pinokio”, albowiem wystrugał wielkiego psotnika Boruczenkę, a ten przerósł drewnianego przodka, bo nie dość, że psoci, to jeszcze włada nożem, jak praski kizior, o czym boleśnie przekonały się plecy Nowosadzkiego. Łopieńczaków to nie dziwi, bo Witia znany jest tam powszechnie z niecnych zamiarów, nielojalności oraz umiłowania prywaty, ale i smykałki do biznesu. Jako lokalny agrobiznesmen stworzył tak „prężną” rodzinną firmę, że może śmiało z nią stawać w szranki z Domańskiego „Krautexem”– przynajmniej tak rechocą ludziska nad Łopą.

Stasio Repeć był cichy i spokojny, bo jak spokojnym nie być, jeśli jest się „zakładnikiem” u PiS-owskiego wójta Rudnika? Pewnie Stanisław już jest w PiS, tylko jeszcze o tym nie wie. Ciche i spokojne były dwie radne: pani Makuch Elżbieta i Elżbieta o miłym głosie Kmieć. I tak wyglądały te Powiatowe Zaduszki z refrenem Mietka Fogga w tle…

Imperatorowa Teresa

A na koniec garść plotek spekulacji i przypuszczeń, czyli kto będzie Starostą? Łatwiej jest napisać, kto nie będzie, bo nigdy nie będzie przynajmniej póki Hałasowa jest posłem, Krzysztof Zieliński. Ten przeszedł próbę ognia wody i dzięki zdrowym nogom i własnemu uporowi został radnym, ale na razie na tym koniec. Posłanka robi wszystko, żeby go marginalizować. Mówi się o doktorze ginekologu Janeczku, bo ten ma nawet poparcie hierarchii kościelnej i gdyby zechciał zmienić sylwetkę przy pracy – z pochylonej na siedzącą, zapewne byłby w stanie być Starostą. Natomiast włos się jeży niektórym duchownym na wieść o tym, że może posłanka Starościną zrobić swoją córkę. Czemu by nie? Toż Teresa pokazała, że w nepotyzmie nie ma sobie równych w ostatnim czasie. Nie dość, że córka jest szefem KRUS, to jeszcze była Urzędnikiem Wyborczym i została jeszcze radną powiatową. Startowała do rady powiatu pod wszystko mówiącym hasłem – z domu Hałas…

Na tej osobliwej giełdzie pada i nazwisko Bogusława Domańskiego i Andrzeja Kmicica, jak również samej Teresy Hałas. Ta ostatnia mogłaby chcieć, bo przecież Szpak rządził jako emeryt, to i ona może. Dodatkowy smaczek jest w tym, iż Starosta nie musi być wyłoniony z Rady. Tak więc pisanie, kto może być – jest pozbawione sensu. Bliżej odpowiedzi będziemy po 22 listopada, bo wtedy wybrany zostanie Przewodniczący Rady i jego zastępca. Póki Hałasowa rządzi, wszystko jest możliwe i ogranicza ją tylko jej własna wyobraźnia. Tak więc Starostą może zostać nawet pies Wojtka Hryniewicza, który jest suką i wabi się „Sunia”.

Piotr Ślusarczyk

61
22

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *