Polityczne łamańce radnego Zielińskiego

 

Krzysztof Zieliński, były działacz Samoobrony, próbuje się piąć wysoko po politycznej drabinie. Podstawia mu ją i trzyma były starosta Szpak. Radny mocno trzyma też z posłem Cichoszem. Czy ci dwaj panowie pójdą w jednym szeregu, by obalić dotychczasowe władze powiatu? Kto inspiruje tę lokalną, polityczną głupotę? Tylko dwóch będzie do zbierania fruktów, Cichosz tylko straci.

 

Od jakiegoś czasu ostatnie miejsca Roberta Kubicy stały się smutną normą dla fanów polskiego kierowcy. Natomiast dla powiatowego PiS nieobliczalne i bezrozumne wyskoki radnego Krzysztofa Zielińskiego też stały się smutną normą. Zarówno Kubicę, jak i Zielińskiego łączy miłość do motoryzacji i asfalt. Tyle, że ten pierwszy jeździ po nim w bolidzie, a ten drugi ma tylko prawo jazdy, jest też w komisji drogownictwa i komunikacji Rady Powiatu i chyba chce, żeby asfaltu było na powiatowych drogach jak najwięcej. Celowo piszę „chyba”, bo odgadnąć, co tak naprawdę chce ten radny i w co „gra” ludzkim rozumem pojąć nie sposób. Wspomniana komisja drogownictwa zebrała się w piątek 2 sierpnia o ósmej rano i debatowała dwie i pół godziny. W związku z tym skupimy się tylko na wątku naszego radnego, ponieważ pełny raport musiałby zająć kilka stron.

Spisek w Bzitem?

Jeszcze dobrze Zieliński nie usiadł, a już pierwszy atak wymierzył. I to nie byle gdzie, bo w kierunku Zarządu Powiatu, który reprezentował m.in. siedzący po drugiej stronie stołu wicestarosta Marek Nowosadzki. Zarzut był „abramowicki”, mianowicie radny obwinił członków tegoż, (ale o dziwo nie Jana Mroza i Suchoraba, który też zasiada w tym gremium i siedział tuż obok Zielińskiego) o to, że nie został on poinformowany o spotkaniu z mieszkańcami Bzitego w sprawie drogi. – Może mnie nie lubicie, ale ja powinienem wiedzieć o tym spotkaniu, bo to mój okręg wyborczy! – zawyrokował. Ciskał się przy tym, jak przedszkolak na stomatologicznym fotelu.

Problem w tym, że radny nie przyjmuje do wiadomości, iż organizatorem spotkania była sołtys Bzitego i to ona decydowała, kogo zaprasza. Co ma do tego Zarząd Powiatu? Skąd mieli wiedzieć, że Zieliński nie został zaproszony? Być może organizatorzy nie chcieli radnego u siebie gościć? Nie żadna to tajemnica, że radny z obecną Wójt gminy Krasnystaw Edytą Gajowiak-Powroźnik ma na pieńku. Może, gdyby wparował do remizy nieproszony, to organizatorzy pognaliby go precz? Chyba to mogłoby go przekonać, przynajmniej w jakimś stopniu. Musi radny zrozumieć, że nie jest autorytetem dla wielu, a swoim dziwacznym sposobem bycia i narracją przesyconą teoriami spiskowymi, które tylko on rozumie przysparza sobie masę wrogów. Wedle tychże teorii –  wszyscy są podejrzani, nic nie jest przypadkiem.

 

A co na to Nowosadzki? Ten udowodnił swoim zachowaniem, że namaszczenie go na wicestarostę było właściwym posunięciem. Otóż wszystko tłumaczył Zielińskiemu ze stoickim spokojem. Wszak doświadczenie z młodzieżą, nawet tą trudną, ma. I niejednego już sztubaka do porządku przywołał. Przeto rozjeżdżał wściekłe ataki Zielińskiego zwykłym spokojem. Nienagannie dobrana koszula, kciuk pod brodę, palec wskazujący na policzek, a ten środkowy na wargę i tak sobie siedział, jak Kardynał Wyszyński na tym zdjęciu, co wiele plebanii zdobi. Tak sobie trwał i czekał, kiedy radny skończy jazgotać, a potem znów tłumaczył, i tak „wkoło Macieju”. Zieliński prawie na głowie stawał, żeby go z równowagi wyprowadzić, ale nic mu z tego nie wychodziło.

Zieliński Nowosadzkiego nie toleruje i szarpie mu nogawki, kiedy ma na to ochotę, bo poważnego powodu wcale mieć nie musi. Wedle jego teorii, ten ostatni zajął jego miejsce w fotelu wicestarosty. Tak uważa wyłącznie Zieliński. Powiedzieć, że Radny Krzysio swoją nieobliczalnością Nowosadzkiego wicestarostą zrobił – nie będzie żadną przesadą. Tu Nowosadzki tłumaczy Zielińskiemu, jak widać, ze stoickim spokojem.

 

Kocha Zieliński chaos i zamieszanie. Trzeba mu przyznać, że to ostatnie w umysłach ludzi naiwnych potrafi czynić niegorzej niż Gesslerowa w „Kuchennych Rewolucjach” A oto przykład z piątkowej komisji.

Egzotyczny sojusz

Wywiązała się dyskusja dotycząca dróg, na które można uzyskać dofinansowanie z „Funduszu Dróg Samorządowych” Zagotowało się w radnych, gdy dotarło do nich, że ktoś zlecił wykonanie projektu dwóch odcinków. Była to droga w gminie Żółkiewka i droga w Wierzchowinach w gminie Siennica Różana. Larum podniosła urażona Ewa Nieścior, która słynie z tego, że zna się na wszystkim, tylko że zdarza się jej pewnych kwestii nie zrozumieć do końca. Te dwa projekty tak ją rozsierdziły, że zgłosiła wniosek formalny, by sprawę zbadać, bo jej zdaniem, ktoś to podrzucił i to są „zapartki”. Dla tych, co nie wiedzą, co to są „zapartki” – są to zepsute jaja, najczęściej kurze. Wniosek oczywiście przegłosowano. Potem do tematu odniósł się sam Szpak Janusz, który smutny kipiał do tej pory za stołem. Stwierdził, że on zlecił wykonanie tego projektu, jak jeszcze był starostą i tradycyjnie zaapelował o rozwagę samorządową i tak dalej i tak dalej, i skończył. Jeszcze mu się od Nieściorowej oberwało, bo ta widać alergię na niego ma. Aż się obruszył i powiedział: „Niech Pani na mnie nie wrzeszczy, bo ja tylko swoje zdanie wyraziłem”. To się Repeć – Przewodniczący odezwał i zapytał, czy są jakieś wnioski formalne? No takiej okazji nie mógł przepuścić Zieliński i powiedział, że to co mówił Szpak było wnioskiem formalnym! Szpak na Zielińskiego łypnął i w lot pojął, o co chodzi i potwierdził że: tak, to był wniosek formalny. Za chwilę, jak przyszło do głosowania nad przyjęciem tegoż, Krzysio szepnął Suchorabowi coś do uszka i wniosek przeszedł głosami: Szpaka , Zająca, Chruściela, Suchoraba i Zielińskiego. Ot, koalicja. Janusz tylko się pod nosem uśmiechnął, bo zrobił PiS na złość. Efekt tego był taki, że jeszcze dobre pół godziny trwały przepychanki, a Zieliński cieszył się, jak ten sztubak-psotnik, co to w kompot nasikał, a wszyscy go wypili. Po prostu przegłosowali dwa wnioski, które się wzajemnie wykluczały. Nieściorowa z Księżukiem dostali białej gorączki.

Szpak nawet pojęcia nie miał, sądząc po jego minie, że można zgłosić to jako wniosek, bo przez ostatnich 16 lat on był na szczycie piramidy władzy. To po co mu były jakieś tam wnioski, jak to jego proszono, a nie odwrotnie? A biednemu Repeciowi okulary po spoconym nosie zjechały na sam jego koniec. Sam Zieliński w tym szale bitewnym zapomniał, po co na komisję przyszedł i nie poparł żadnego wniosku dotyczącego drogi w swoim okręgu! A były dwa – w Fajsławicach i Łopienniku. W Fajsławicach w wyborach dostał 60 głosów, a w Łopienniku 100! Jak widać, olał swoich wyborców w tych gminach, już się tam chyba nie pokaże.

W politycznej piaskownicy

Kocha Zieliński zarządzać przez kryzys, wymyśla więc problemy. Twierdzi i to z uporem maniaka, np., że radni są niedoinformowani i to wina oczywiście Zarządu. Chce jak ortodoksyjny rabin regulować wszystko w jego pracy i chyba całego starostwa. Co byś nie zrobił ciągle jest źle! Prawda jest taka, że takiego „rozpieszczania” radnych nigdy nie było. Za Szpaka wszystko było ustalone odgórnie, a radny był tylko od podnoszenia rąk. Eskaluje ciągle swoje żądania do granic absurdu, a spełnienie ich może zaowocować wręcz paraliżem starostwa.  Te wnioskowane „zmiany” nie są niczym innym tylko czystą złośliwością. Ba! Nawet niektórzy z radnych nabierają się na ten teatrzyk – to piaskownica Krzysia a Krzysio ma najlepszy szpadelek i wiadereczko, bo Krzysia mama aż w Biedronce je kupiła. Choćby taki Boruczenko, Suchorab czy rozwrzeszczana Nieścior Ewa dają się wciągać w tę maskaradę. Nota bene droga w Łopienniku j.w. wypadła z pracy komisji, a Boruczenko jest stamtąd…

Były starosta Janusz Szpak jest trochę smutny, ale starzeje się szlachetnie. Nudzi się niemiłosiernie, bo z bycia opozycją wyręcza go radny Krzysztof Zieliński – kiedyś w Samoobronie.

Ubolewał radny, że nie zaproszono go na otwarcie mostu w Łopienniku, wtedy gdy przyjechał tam min. Jacek Sasin. O dziwo, wtórował mu w tym Boruczenko – No, mnie też zaprosili tak w ostatniej chwili? – skarżył się łopieński Witia. Co o tym wszystkim pomyśli zwykły szary wyborca? Ano może skonstatować, że radni poważnych problemów nie widzą i upajają się wizerunkowymi pierdołami. A te jego metafory! To dopiero gratka dla językoznawców. Ostatnio zmianę władzy do pociągu porównał, ale żeby ta zmiana była widoczna, to trzeba pociąg pomalować!? Jak widać, po fascynacji PKS wziął się nasz Krzyś za PKP, przecież to tylko jedna litera i tylko szyny zamiast asfaltu. I malujemy, po rdzy.

Chore, lecz groźne ambicje

Dlatego Szpak musi mieć ubaw, ale i nadzieję, że jakby co, to na Zielińskiego liczyć może. Po jakie licho ma się Janusz odzywać jako opozycja, jak go w tym ten wyręcza? Wszak Krzyś marzy o władzy, ale takiej pełnej, dopełnionej – takiej nad powiatem, a nie tam jakaś promocja miasta nad Wieprzem, czym teraz się zajmuje i ma nad sobą Burmistrza. Jak on nawet herbatę parzyć sobie sam musi i sekretarki nie ma, ani służbowej limuzyny. Toć to feldmarszałek, globalny strateg, ale bez armii. Podobno trzyma jeszcze w szufladzie trzy wiadereczka ołowianych żołnierzyków i szpadelek ma za buławę. I przestawia figurki, komendy im wydaje, regulaminy czyta i instrukcje. A ci ni w ząb nie chcą się go słuchać. Ale tak na poważnie, niebezpiecznie się radny zbliżył do tych w lokalnym PiS, co tuż po wyborach chcieli koalicji PiS z PSL a obecnie są na aucie. Powrót Lucjana Cichosza na posła też ma swoje znaczenie. Historia zna masę takich przypadków, gdy partykularne interesy obracały wszystko w perzynę. Cała ta komisja mogłaby trwać godzinę krócej, gdyby nie prowokacje Zielińskiego. Tym sposobem godzinę rozmawiano nie na temat, ku rozpaczy przewodniczącego Repecia.

Na pierwszym planie nasz Krzyś, ale bez Kubusia Puchatka, tylko z paluszkiem. Posila się, by nabrać sił w swojej batalii. Żołnierzyki pod stołem?

 

Tak finalnie to Krzyś jest koalicjantem PiS jako szef struktur „Solidarnej Polski” w woj. lubelskim. Zorientowani szepcą, że wszystkich członków tej partii na Lubelszczyźnie, jakby mocniej poupychać, zmieściliby się w busiku. Z tego przewodnictwa, jak widać, nic nie wynika ani dla PiS, ani dla samego Krzysia. Choć po tych wyskokach należałoby przemianować „Solidarną Polskę” na „Samoobronową”. Bo Krzyś, jako były członek Samoobrony, tak mocno nią przesiąkł, a jak pamiętamy, ta formacja lubiła takie formy uprawiania polityki. Na szczęście, w szafie ma jeszcze żołnierzyki.

Chaos do którego dąży i tak pielęgnuje to drabina do awansu i nawet gdyby była strażacka, podstawiona przez Szpaka, w dodatku wyścielona zieloną koniczyną, taką nie pogardzi. Tylko czy trafi na szczeble? Im wyżej się wdrapie, tym bardziej będzie bolał z niej upadek.

Piotr Ślusarczyk

55
13

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *