Ela i Marciny.

W 168r p.n.e rzymski konsul Emiliusz Paulus i jego legiony potrzebowały nieco ponad godziny by w bitwie pod Pydną położyć trupem 20 tysięcy Macedończyków. Natomiast na ostatniej sesji  10 października, która trwała 18 minut też  poleciała głowa, i to nie byle jaka. Nim jednak do tego doszło przegłosowano jakieś zmiany w budżecie. Wyspowiadał się wicestarosta z tego co robił między Sesjami. Wręczono Grzegorzowi Lipie bukiet kwiatów bo ten złożył mandat gdyż złapał lepszą ?fuchę? Po prostu  został wice- wójtem w Fajsławicach. To jest bardzo egzotyczny mariaż, bo rzekomo pisowski Lipa został zastępcą arcy peeselowskiego Chruściela. Co z tego wyniknie? Pokaże tradycyjnie czas. Choć kiedyś Bronek Geremek zwykł takie pomysły kwitować stwierdzeniem, że  wyjdzie z tego tyle co z krzyżówki osła z koniem. Czyli bezpłodny muł. Są też i tacy, którzy uważają, że każda lipa ma, miała i mieć będzie po kres czasu zawsze zielone liście. Innymi słowy natury nie oszukasz. Potem Pan Marek zarządził głosowanie nad wnioskiem CBA o odwołanie Radnej Elżbiety Makuch z funkcji Członka Zarządu Powiatu. Radni jak jeden mąż podnieśli ręce i  zdekapitowali Panią Elżbietę. Od głosu wstrzymała się tylko Ona sama. Dziwne, albo wręcz trącące patologią zwyczaje wprowadził do tutejszego starostwa nie kto inny tylko pierwszy pacjent powiatu i  wielki nieobecny Janusz Szpak. Bo jak to jest, że drugiego w ciągu roku członka Zarządu Powiatu trzeba odwołać po wniosku CBA? Z chirurgiem Andrzejem Korkoszem było podobnie. W komentarzu do zaistniałej sytuacji w jednym z lokalnych tygodników Pani Makuch stwierdziła, że jest na siebie zła. Pani Elu zły to może być nieregularnie karmiony lew z Zamojskiego ZOO.                                                                         Pani natomiast winna wiedzieć. Tyle lat w samorządzie, dłużej niż niektórzy żyją na świecie i tak infantylne tłumaczenie? Nie sposób odnieść wrażenia, że to wszystko dzieje się w sposób celowy i zamierzony, bo może nikt się nie dopatrzy i nie zwróci uwagi. Jak się uda to dobra nasza. Na pocieszenie pozostaje fakt, że nie Pani Ela pierwsza i nie ostatnia. Dyrektor Mateja też był w podobnej konstelacji i za przyzwoleniem Szpaka. A przykładowo konkurs na Dyrektora Muzeum też odbył się na granicy dobrego smaku i w oparach absurdu. Bo jak inaczej nazwać to, że dr Maleszyk człowiek z dorobkiem naukowym przegrywa z Majewskim który… I w tym momencie trąci absurdem. Pan Marek jako Naczelnik Wydziału Oświaty prawdopodobnie organizował konkurs na Dyrektora Muzeum  Tyle, że sam w nim startował, będąc w pewnym momencie jedynym kandydatem. Między bajki można włożyć historie o rzekomej  muzealniczej  pasji Majewskiego. Bo zazwyczaj pasje odzywają się w nim zawsze gdy na horyzoncie zamajaczy wizja objęcia jakiejś intratnej posady. Zapewne przyszłoroczne oświadczenia majątkowe mogą pozbawić nas złudzeń. Możliwe, że jako nauczyciel Majewski skorzysta z uprawnień emerytalnych nauczycielskich i dodatkowo będzie jeszcze brał wynagrodzenie z Muzeum. Ot i cała pasja… Najzwyklej w świecie Majewski jak Adam Słodowy w Zrób to sam wziął własną karierę na warsztat i jest tam gdzie jest. Oczywiście pod czujnym i opiekuńczym okiem Papy. Ale skoro jesteśmy już w Muzeum to trzeba  wiedzieć że ciekawe obiekty wcale nie znajdują się w  gablotach ekspozycji muzealnych. Wystarczy zajrzeć za drzwi wydziału administracji. Tam jakimś cudem odnalazła się niczym słynna Pomarańczarka Gierymskiego odzyskana po zawierusze wojennej w 2011 roku, pewna osoba. Owa pani jest prywatnie żoną Pana Marcina Dziewulskiego Naczelnika wydziału Geodezji i Katastru i piastuje od niedawna funkcję kierownika muzealnej administracji. Po prostu żyć nie umierać, oboje małżonków na państwowym. Wieść powiatowa niesie, że czaili się Państwo Dziewulscy na tę posadę, że hej! Reasumując to nie sposób powstrzymać  się od refleksji, że nasze powiatowe Marciny- Zając i Dziewulski dość przewrotnie  pojęli hagiografię swojego patrona, Świętego Marcina z Tours. Ten zasłynął z tego, że gdy spotkał na drodze żebraka dał mu własny płaszcz, by się okrył. Panowie z kolei przysłowiowym płaszczem okrywają, ale swoich choć płaszcz nie ich. Takie czasy, takie Marciny. Patologia powiatowa wszystko wypaczy , z żywotem świętego włącznie.

 

30
28

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *