Bilety na Zielińskiego

Na 17 radnych obecnych na sesji 16 głosowało za budżetem, w tym cała formalna opozycja. Jeden radny, oczywiście Zieliński – oficjalnie z koalicji rządzącej – podczas tak odpowiedzialnego głosowania wyszedł z sali, wcale nie oddał głosu. Opuścił ją bynajmniej nie „za potrzebą”. No to jedziemy – z przymrużeniem oka. Hej!

Na spacyfikowanie wybryków radnego Zielińskiego, jak do tej pory, klub PiS w radzie powiatu nie ma recepty, ale – jak głosi ludowe przysłowie – nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Może więc pierdołowaty klub zapisać się w historii i jeszcze powiat rozsławić, a i zacząć na nim zarabiać. Albowiem sesje rady powiatu, z jego powodu, stają się coraz ciekawsze. Czemu więc nie pomyśleć o sprzedaży biletów na nie, bo się z nich robi coraz większe widowisko!

Myk z sesji

Wodzirejem jest oczywiście ów radny, który dostąpił kolejnego szczebla wtajemniczenia i na sesjach zaczyna odgrywać dramę z elementami purononsensu i pantomimy. Poważnie! Chłop ma 47 lat, ale wyprawia takie cuda, jak staruszek po viagrze. Gawiedź na bank przyjdzie i jeszcze sowicie zapłaci za to widowisko, żeby porechotać do rozpuku. To jest lepsze niż niedźwiedź na złotym łańcuchu czy baba z brodą.

Nasz niedoszły wicestarosta, tuż przed głosowaniem uchwały budżetowej, po prostu wyszedł z sali. Ot tak. Coś takiego jeszcze się nie zdarzyło w ciągu 20 lat historii powiatu. Radny koalicji rządzącej tak po prostu zostawił zabawki i poszedł sobie. Focha strzelił, a naburmuszył się przy tym…Prostata to nie była, ani stolec, bo ten jak wiadomo w normie, o czym było tu już pisane. Oczywiście wrócił, jak już było po wszystkim. Wszyscy się połapali, że zrobił to celowo.

Szacunek dla Boruczenki

Bardzo odpowiedzialnie, mądrze i odważnie zachował się przewodniczący Rady Powiatu Witold Boruczenko, który oficjalnie zwrócił Zielińskiemu uwagę, że takie zachowanie nie licuje z powagą radnego. Bo, ot tak wychodzić sobie się nie powinno. Zieliński się tym specjalnie nie przejął, bo przecież on ma własny scenariusz, który konsekwentnie realizuje. Wojuje Krzyś z Zarządem, bo nie dostał korytka. Za nic ma wyborców i ustawowe obowiązki radnego. Jeszcze po czymś takim dietę zainkasuje. Najważniejsze jest widowisko, a tanie igrzyska potrafi urządzać, toż on szef promocji u Kościuka w Ratuszu. No i chyba szefom od Ziobry wolno więcej! Zwłaszcza drewnianym. Dlatego ręce precz od Zielińskiego, niech nikt się nie waży z klubu radnych PiS go usuwać. Niech Boska ręka broni przed takimi ruchami! Jego paranoje trzeba dopieszczać, pielęgnować i hołubić. Wręcz utrwalać go w przekonaniu, że tak trzeba!

 

Zabawki zostały a radny za drzwiami. Rok temu pod godłem widocznym na ścianie ślubował mandat godnie sprawować. Ale treść przysięgi to jedno, a Zielińskiego logika to drugie…Do końca kadencji wyjdzie, sądząc z logiki sytuacji, jeszcze trzy razy. Może jednak lepiej przesadzić go bliżej drzwi?

 

Co będzie dalej?

Zapewne to nie jest jego ostatnie słowo, bo ogranicza go tylko wyobraźnia, a ta jest przebogata. Teraz jedynie wyszedł, żeby zademonstrować swoje niezadowolenie, ale może następnym razem przyjdzie w jednym, dziurawym bucie, z którego jeszcze gruby paluch będzie wystawał? A może w trakcie sesji zacznie się rozbierać do rosołu i biegać po sali w majtasach, mrucząc przeboje Beaty Kozidrak pod nosem? Albo oflaguje się na biało-czerwono, taki sam krawat przywdzieje i stanie w kącie za mównicą w akcie protestu w kufajce i boso… I będzie darł się wniebogłosy: Leńczuk i Nowosadzki muszą odejść! Tak jak kiedyś Lepper krzyczał o Balcerowiczu. A w Samoobronie przecież swoją karierę zaczynał.

Przecież tu się zanosi na najdłuższy cyrk w historii tego powiatu. Co tam, powiatu może nawet Polski, Europy albo i Świata? Jeszcze karetkę trzeba będzie wzywać i to nie z naszego, powiatowego szpitala.

Bilety u koników

Starosta Andrzej Leńczuk, któremu powoli robi się wszystko jedno, dla świętego spokoju raz dwa zorganizuje widowisko, bo się na tym zna, a Nowosadzki w skórzanej kurtce przed Tesco stanie i jak konik bilety rozprowadzi. Przystojny jest to pójdzie mu jak z płatka, a może i szkoły skorzystają. Radni w swoich okręgach przejdą się z biletami po chałupach. TVN przyjedzie, film nakręci i jeszcze na Brooklynie nie byle jaki performers musical w oparciu o te cudactwa zrobi? A Animal Planet to u siebie jak nic puści.

Pozbycie się takiej lokomotywy wizerunkowej to grzech. Przejmie go Szpak i on będzie umiał spożytkować te jego talenta. Po czym kopnie go z fasonem w rzyć, jak dekadę temu z klubu PSL go ficnął. Ale to będzie potem, na razie jest mu potrzebny. Skoro już o radnym Szpaku mowa, to Janusz na sesji cicho siedział, bo chyba po uszach w „Super Tygodniu” dostał, gdzie mu wypomniano krótką pamięć. Jeszcze tylko cichutko o tę bakterię zapytał, co w szpitalu jest. Odpowiedział mu dyrektor Jarzębowski z radnym dr Janeczkiem, że z bakteriami to tak jest, że w szpitalu ich najwięcej. A nosiciel jest izolowany i nic się nie dzieje złego. A ta nazywa się bakteria Delhi i w Indiach się wykluła, a do nas przez Szwecję trafiła. Jak na dłoni widać, że nic dobrego do nas nigdy ze Wschodu nie przyszło i ze Szwecji również. Janusz przecie, jak starostą był, tak często na Wschód jeździł i pewnie życiem ryzykował a może i jaką bakterię przywiózł? Ale za budżetem, mimo wszystko, radny Szpak odpowiedzialnie głosował, bo w nim jest ujęta droga na Wierzchowinach, a to w jego okręgu wyborczym. Nie to co Krzyś, który w nosie albo i w czym innym własnych wyborców ma. W tym przypadku w budżecie ujęta była droga w Bzitem, a to jest jego okręg. Tylko że tak jak było już wspomniane, dla Krzysia widowisko i prywatne urazy są najważniejsze, a nie jakaś tam droga na zadupiu, toż on przed chałupą asfalt i chodnik ma! Tu już nawet nie ma co myśleć o jakimś dyscyplinowaniu Zielińskiego, bo jesteśmy świadkami narodzin nowej gwiazdy, na razie lokalnej polityki, jak również nowej narracji w polityce. Można śmiało nazwać ją narracją negacji, identycznie jak u Kozioła w „Ranczu” Można, a nawet trzeba, j.w. z występami Zielińskiego ruszyć najpierw w powiat, a potem w Polskę.

Impresario już jest

Na impresario Krzysia pasuje, jak ulał – radna Ewa Nieścior z Gorzkowa. Ona jest Krzysiem zafascynowana i też lubi pogwiazdorzyć. Często mu jak Giokonda tajemniczy uśmiech na komisji przesyła, zagaduje…  Wigor ma jak bolid Formuły 1 z odpalonym dyfuzorem i głowę pełną pomysłów. A radny Domański mógłby rozszerzyć zakres usług swojej firmy o pion rozrywkowy. A całe turnee byłoby pod hasłem „To nie po moich ziołach”. Jak widać, okazja jest, tylko trzeba ją odpowiednio wykorzystać. To dopiero naród po remizach będzie się tłoczył, żeby zobaczyć, jak radny i to pisowy i od Ziobry drzwiami strzela, wrzeszczy „hucpa!”, naburmusza się, jak przedszkolak i tropi afery, których nie ma. Będzie tłok jak w mięsnym sklepie za Jaruzelskiego.

No i jeszcze te wszystkie afery, co je ostatnio Krzyś wykrył, szerokiej publiczności trzeba przedstawić, na papier przelać albo w marmurze utrwalić. Szczególnej uwagi warta jest ta, jak to naczelnik Stachula, zrobiła literówkę w projekcie budżetu, a Zieliński sobie przypisał rolę wielkiego odkrywcy. Wszystkie te afery rozgrywają się tylko w jego głowie i żywot ich taki jak pierwszego śniegu. Warto jeszcze wspomnieć o interpelacji „biedronkowego” radnego Piwki. Ten z wrodzoną dla siebie troską upomniał się o miejsca parkingowe przy ul. Sobieskiego, a potem stwierdził, że w obronie środowiska naturalnego na stołach w czasie obrad Rady Powiatu woda powinna stać w szklanych butelkach! Bardzo to niebezpieczny postulat, albowiem z butelki szklanej można zrobić „tulipana”. Co prawda, na razie Zieliński tylko wychodzi i krzyczy, ale w każdej dramie emocje powinny rosnąć. Krew by się jeszcze polała, jak kiedyś po wiejskich remizach. Wyszedłby mroczny kryminał.

Reasumując, czas pajacowania w polityce właśnie nam nastał. W Warszawie na Wiejskiej wygłupia się Klaudia Jachira – też performerka i artystka. Tak samo wszechstronnie wykształcona, jak nasz Krzyś. Oczywiście ośmiesza i szkodzi PO, ale co tam… U nas jest Zieliński, który jest krasnostawską wersją Jachiry. I z PiS-u. Skutki działań tej dwójki są takie same, czyli ośmieszenie swoich macierzystych formacji. Pewnego rodzaju pocieszeniem dla nas wyborców może być sromotny koniec „polityka” Palikota, który zainicjował modę na pajacowanie biegając z silikonowym penisem. Ludzie w końcu powiedzieli mu: basta, bo wyczuli, że robi ich w balona. Ale wcześniej napełnił swój mieszek. Radni z PiS, zasilcie skromny, powiatowy budżet wpływami z biletów na występy Zielińskiego. Jako mieszkańcy też chcemy z niego porechotać. Jeszcze szczodrze za to zapłacimy, bo jest za co.

37
10

Życzenia Świąteczne

 

Refleksji nad cudem jaki wydarzył się dwa tysiące lat temu w grudniową noc w Betlejem, a także osobistego doświadczenia jego mocy w codziennym życiu. Życzą Radni Gminy Siennica Różana: Alicja Pacyk, Andrzej Korkosz, Piotr Kołtun oraz Redakcja    „Dziennika Siennicy”

36
17

Mąciwoda w klubie

 

Zarząd powiatu nie jest idealny, ale sporo lepszy od tego ze Szpakiem. Gorzej jest w klubie PiS, gdzie nie ma dyscypliny, a kilku jego członkom wydaje się, że noszą w teczuszkach buławy. O zgrozo, ale i ironio – na szefa opozycji w powiecie kreuje się radny Zieliński, z tego samego klubu. Wychodzi też, że nie zna najważniejszych przepisów ustawy o samorządzie powiatowym.

Morfologia w normie, stolec regularny, tylko wiedza w stanie miernym. Tak żartem można skwitować ostatnie występy radnego Krzysztofa Zielińskiego. Po roku okazało się, że nasz domorosły tropiciel spisków i powiatowy mąciciel ma problem z elementarną wiedzą na temat funkcjonowania samorządu powiatowego, a przecież śnił mu się i nadal mu się śni stołek wicestarosty.

„Ja rozumiem, że ten budżet jest,…yyy, przygotowany, ten projekt budżetu przez zarząd… yyy. Zarzucony do akceptacji yyy… RIO pod kątem prawno-finansowym yyy…, tak? I teraz trafia do nas. A my jako radni mamy się z nim zapoznać na komisji, i mamy go zaopiniować? Ale to jest materiał-rozumiem zarządu. To jest zarząd, zarząd z całą ekipą ?”

– jak zwykle snuł swoje paranoje na obradach komisji drogownictwa i bezpieczeństwa rady powiatu z 18 grudnia br. powiatowy mąciwoda. Jednoznacznie wynika z tego dukania, że radny nie zna ustawy o samorządzie powiatowym, o czym niżej. A wylazło szydło ignorancji z worka ambicji w momencie, kiedy na rzeczonej komisji skarbnik powiatu Janusz Cięciera referował radnym te części budżetu, które zawierają się w zakresie funkcjonowania komisji. Innymi słowy, opowiadał o tym, ile pieniędzy idzie na drogi, ile na bezpieczeństwo i dlaczego tak musi być. Dla skarbnika to proza i rutyna, bo przy budowaniu budżetów wąsy zjadł…

Tylko Zieliński nie poparł

Opowiadał tak barwnie, że nawet laik by to pojął (ale, jak widać, jego oratorskie talenta były za małe na krzysiowe fobie). W pewnym momencie pochwalił się, że budżet powiatu jest na tyle dobry, że Regionalna Izba Obrachunkowa wydała szereg opinii pozytywnych na jego temat. Te opinie jednak nie mają znaczenia dla Zielińskiego, jak sam przyznał. Albowiem, jak wynika z przebiegu całej komisji, dla niego najważniejsze jest to, że za wszystkim stoi zarząd!

Potem w trakcie głosowania Zieliński wstrzymał się. Po prostu nie ma zdania, ale nie zgłosił przy tym żadnej poprawki, choć mógł. Czyżby przyszedł na komisję nieprzygotowany? Co ciekawe, na 15 radnych obecnych za takim budżetem, głosowało 14. W tym cały PSL na czele z Januszem Szpakiem! Okazało się, że w kwestii budżetu i objaśnień skarbnika radni PSL wykazali się rozsądkiem politycznym i odpowiedzialnością, które wynikają z jakiegoś tam doświadczenia. Widać argumenty Cięciery trafiły do nich bardziej niż do niesfornego radnego. Wszak budżet ma to do siebie, że kto by nie rządził konstruuje się go tak samo i trzeba pamiętać o tym, że ten musi być kontynuacją ze względu na kilkuletnie inwestycje.

Wojna Krzysia z zarządem

Za Szpaka nikt takich demonstracji nie czynił własnemu zarządowi, za którego wyborem głosował. To już któraś z kolei „szykana strugana z banana” Zielińskiego w kierunku tego gremium. Wszak w nim jest Leńczuk z PiS, ale spoza rady, no i Nowosadzki z PZK, więc trzeba ich atakować i podważać wiarygodność na wszelkie sposoby. Zieliński szczególnie z tym ostatnim prowadzi brudną wojnę od jakiegoś czasu. Natomiast 30 listopada radny w swoim stylu umieścił na własnym profilu fejsbukowym taki komentarz:

„WIELKIE SPRZĄTANIE W STAROSTWIE POWIATOWYM W KRASNYMSTAWIE. Kto może mieć coś do ukrycia. Wicestarosta Nowosadzki ??? Na szczęście wszystkie materiały zabezpieczone panie Starosto”.

Jak się okazało, radny ponoć miał problemy ze znalezieniem  archiwalnych protokołów na stronie Biuletynu Informacji Publicznej Starostwa i w wyniku tego całą aferę rozpętał. Wyszło na jaw, że obsługa tabletu też przysparza mu problemy. Na wspomnianej komisji ciągle utyskiwał nad tym, że nie nadąża za skarbnikiem. Może warto douczyć się po kryjomu obsługi tabletu, a nie obwieszczać całemu światu, że się tego nie potrafi? Można wydrukować wszystko w wersji papierowej? Co ciekawe, nikt z PSL nie narzekał, a trudno uwierzyć, że Szpak jest tak teleinformatycznie uzdolniony, jak Waldek Pawlak. Ten milczał i tylko sobie notował. Zastanawia, jak Zieliński daje sobie radę z podstawami informatyki przy promocji miasta?

Powiatowe abecadło

Trzeba pamiętać, że radny nie jest w samorządzie debiutantem. Pierwszy raz był w radzie w kadencji 2006–10. Ta kadencja jest więc dla niego drugą. Przy konstruowaniu budżetu jego zasady są ściśle określone i od 20 lat za jego powstanie odpowiada zarząd powiatu w myśl art. 32 ust. 2 pkt 1 ustawy o samorządzie powiatowym. Mówi on wyraźnie, że zarząd powiatu odpowiada w szczególności za przygotowanie projektów uchwał! Uchwała budżetowa jest najważniejszą z nich. Zdumienie ogarnia, że ktoś taki może nie znać najważniejszych postanowień tego aktu prawnego, który reguluje funkcjonowanie powiatów. Zieliński w swoim otoczeniu zawsze podawał się na znawcę wszelkich nauk, człowieka „gruntownie i wszechstronnie wykształconego”. W sprawach samorządowych niemal za geniusza. Swego czasu chwalił się tym, że będąc radnym w kadencji 2006-10 zadawał wiele pytań i interpelacji. W jego mniemaniu ilość i tematy poruszane miały być miarą jego wiedzy i wyjątkowości. Ba, odsyłał do lektury swych wystąpień. Lecz w tym momencie można postawić pytanie, ile są warte wystąpienia Zielińskiego, skoro w piątym roku pełnienia mandatu dowiedział się, kto odpowiada za budżet?! Zresztą zwykłą indolencję i brak powagi widać w tym, jak zachowuje się na sesjach i komisjach. Wykrzykiwanie „hucpa!”, trzaskanie drzwiami przy demonstracyjnym wychodzeniu z sali stały się jego znakiem rozpoznawczym.

Zwykłe pajacowanie

Dodać do tego jeszcze należy jego niewybredne uwagi na swoim profilu pod adresem poseł Hałas. Jest ona dla niego„Ruda, która tańczy, jak szalona”, a starostwo swego czasu – jego zdaniem – było podporządkowane jej reelekcji. Że o jakimś zamordyzmie, który go z tego powodu dotyka nie wspomnę. Na sesjach zasypuje zarząd gradem pytań, które nic nie wnoszą do pracy rady, gdyż są infantylne i nacechowane złośliwością upierdliwego przedszkolaka. Dochodzi już do tego, że zwykli mieszkańcy, widząc zachowania radnego, określają je mianem pajacowania.

Zieliński działa na szkodę klubu, nie tylko tę wizerunkową, ale merytoryczną, ośmiesza go, może celowo? Nie rozlicza byłego starosty Szpaka, a wręcz głosuje często z nim ręka w rękę. W ostatnich wyborach parlamentarnych ostentacyjnie popierał rywala Teresy Hałas – Lucjana Cichosza, a w efekcie i Szpaka, ponieważ – jak już było tu pisane – panowie ci tworzyli jednolitą politycznie całość. Nawet kandydata z własnego ugrupowania – Romanowskiego z Solidarnej Polski – nie popierał w takim wymiarze, by jego plakaty widoczne były w terenie. Partykularne, ba, prywatne interesy to domena Zielińskiego, a te – jak wiemy – zawsze go, gubiły lecz on nie wyciągał nigdy z tego wniosków. Choćby jego słynne dyrektorowanie w PKS, który za niego dokonał żywota, a on w ten sposób przeszedł do naszej lokalnej legendy. Niechlubnej.

Zgubny harmider

Lecz najbardziej zgubna dla całego klubu PiS jest działalność radnego Zielińskiego na forum rady. Z tego co widać w poszczególnych gminach, ci, którzy na przestrzeni ostatniego roku przegrali wybory zbierają rozproszone siły. Są zdyscyplinowani i żądni rewanżu, a sam Szpak należy do tych długowiecznych, zarówno metrykalnie, jak i politycznie. Awanturniczość polityczna Zielińskiego jest mu bardzo na rękę, a nazwanie radnego koniem trojańskim Szpaka jest esencją jego działań. Tymczasem w PiS panuje rozprężenie i można odnieść wrażenie, że w klubie radnych, tak jak w źle zorganizowanej orkiestrze, jest kilka sekcji dętych. Zieliński harcuje więc w najlepsze, przygotowując Szpaka hufcom przedpole na wybory za cztery lata. Tak naprawdę, to jest on już od ponad roku w Szpaka klubie. Widzą to mieszkańcy, są zażenowani, nie po to oddawali głos rok temu, by teraz wybrana przez nich władza była kompromitowana, szczególnie zarząd. Jeśli klub w najbliższym czasie nie uporządkuje swoich spraw i nie zrobi porządku z Zielińskim, nie przetrwa do sianokosów. Władzę Szpak znowu odbierze, PiS w powiecie ośmieszy, że się nie nadaje do jej sprawowania. Pokaże wtedy, co to jest dyscyplina klubowa, a wyborcom pozostanie jedynie zgrzytanie zębami. Bezbłędnie wskaże winowajcę. Będą nimi dotychczasowi radni. Za 4 lata nawet niech nie ważą się kandydować, będą bowiem do szczętu skompromitowani.

 

39
18

Wyjaśnienie

W związku z tekstem moich przeprosin radnego powiatowego, byłego starosty – Janusza Szpaka zamieszczonego na łamach „Nowego Tygodnia” i „Dziennika Siennicy” pragnę poinformować Czytelników o kilku istotnych faktach. Przeprosiny owe są wynikiem zawartej ugody, a nie sprawy sądowej z powództwa cywilnego. Po prostu uznałem, że nie mam ni czasu, ni ochoty chodzić z Januszem Szpakiem po rozprawach. A przede wszystkim nie jestem majętnym emerytem z 266 tysiącami złotych oszczędności i 50 tysiącami w akcjach na koncie. Natomiast sam tekst przeprosin jest autorstwa radnego, na który przystałem z ww. powodów. Nigdy nie twierdziłem, że treść mojego listu otwartego do ministra Ziobry zawiera udowodnione prawdy. List był tylko apelem do ministra od lokalnej społeczności o uczciwe i rzetelne śledztwo, zawierał w dużej mierze informacje zasłyszane, co wprost wynikało z jego treści.

Dla przypomnienia, wiosną 2017 r. prokuratura rejonowa w Zamościu wszczęła dochodzenie w sprawie karnej o utrudnianie śledztwa w sprawie tragicznej śmierci mieszkanki naszej gminy. Tę sprawę karną prokurator umorzył, ale z części wyłączonych akt skierował wniosek do innego prokuratora, a ten postawił mi zarzuty, jakobym złożył przed prokuratorem  fałszywe zeznanie w marcu 2017 r. Oczywiście sprawa trafiła przed Sąd Rejonowy w Zamościu. Trwała blisko pół roku i zakończyła się wyrokiem korzystnym dla mnie. Sąd mnie uniewinnił od stawianych zarzutów, a w uzasadnieniu wytknął błędy Prokuraturze.

Oto fragment  uzasadnienia- cyt „Zdaniem Sądu Rejonowego stawianie świadkowi, który mówi, że słyszał o pewnych okolicznościach, aby w tym celu zweryfikował to upoważniony do tego organ, zarzutu składania fałszywych zeznań jest nieporozumieniem, wysoce szkodliwym z punktu widzenia społeczeństwa obywatelskiego, realizującego swoje obowiązki wynikające z zasad demokratycznego państwa, a do takich niewątpliwie należy obowiązek składania zeznań, a w jego zakresie, obowiązek dzielenia się wszystkimi okolicznościami mającymi znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy. Do organu prowadzącego należy weryfikacja tych okoliczności, zwłaszcza w sytuacji, w której świadek wyraźnie zaznacza, że opiera swoje domysły na tym, co słyszał od ludzi. Należy podkreślić, że zaakceptowanie stanowiska Prokuratora, który postawił oskarżonemu zarzut z art.233 par 1 k.k z tego tytułu, że powtarzał opinie i pogłoski funkcjonujące w społeczeństwie, zdaniem Sądu Rejonowego może doprowadzić do sytuacji że ludzie nie będący świadkami naocznymi zdarzenia, ale posiadający wiedzę na temat okoliczności istotnych, pochodzących od innych osób, nie będą jej przekazywać, właśnie w obawie przed taką odpowiedzialnością. Nie można tracić z pola widzenia okoliczności, że organy często korzystają z takich plotek ”..

Sąd Rejonowy w Zamościu w sprawie karnej z art. 233 Kodeksy karnego uznał, że pisząc list i zeznając przed Prokuratorem  działałem w dobrej wierze. Podobnie orzekł Sąd Apelacyjny w Zamościu do którego odwołała się Prokuratura.

W zmaganiach z prokuraturą reprezentował mnie Radca prawny i wielka nadzieja krasnostawskiej palestry, lokalny polityk o ambicjach niemalże ministerialnych. Lecz gdy Prokuratura akt oskarżenia skierowała do Sądu, Radca podkulił  ogon i zwiał. Tłumaczył swoją rejteradę tu cyt ” Szpak nie może mnie z tobą zobaczyć w Sądzie, bo to źle dla mojej kariery” O jego wyczynach   można pisać bez końca. Po tym wszystkim na własnej skórze przekonałem się, że  często padające w amerykańskich filmach stwierdzenie cyt ” prawnik mnie wrobił” ma przełożenie na rzeczywistość. Szczęściem Sąd przydzielił mi obrońcę z urzędu i sprawa potoczyła się właściwym torem.

Piotr Ślusarczyk

                                            

41
17

Przyjdzie walec i wyrówna

W Siennicy jest jak w piosence Młynarskiego „Przyjdzie walec i wyrówna” Ta traktuje o partaninie i dziwnych decyzjach. Oto dwa przykłady…

RSP Zagroda na polach znajdujących się w Kolonii Żdżanne tam, gdzie droga biegnie pod sam las będzie w przyszłym roku siać buraki. W związku z tym agronomicznym faktem swoim kosztem nawiozła blisko 200 ton żużlu z Cukrowni. Wozili kilka dni, plantowali ten „siennicki asfalt”. Napracowali się, bo odcinek drogi liczy prawie kilometr… Osłupieli, kiedy w czwartek 12 grudnia zobaczyli ślady po równiarce.

Rów gustowny i po horyzont…

Operator w jednym miejscu wygrzebał gustowny rów, o głębokości około 40 centymetrów i długości kilkudziesięciu metrów, poza tym odsłonił przysypaną żużlem ziemię. W innym odsłonił płytę z żelbetu z której po jego przejeździe wylazł i stanął prawie na sztorc 40 centymetrowy drut…Oczywiście sprawa oparła się o gremia decydenckie w Urzędzie Gminy Siennica Różana. Koniec końców sprawę wyjaśniono a sterczący drut gmina ma usunąć na swój koszt. Niektórzy pracownicy UG twierdzą, że RSP Zagroda zaorała część drogi, choć po wizji na miejscu brak przesłanek do takich stwierdzeń. Natomiast kilkudziesięciometrowy rów wygrzebany przez operatora wynikł raczej z jego błędu i jest umiejscowiony na samej krawędzi drogi, nie w ornym polu…Droga ma bite 6 metrów szerokości tak jak winno być.

A tu drut jak widać, bo przed równiarką nic się nie ukryje.

I w końcu tej w sumie błahej historii zastanawia fakt kto i po co wysłał równiarkę w miejsce, gdzie była całkiem zbędna. Za niepotrzebną usługę przecież trzeba będzie zapłacić. Toż sami pracownicy Zagrody drogę porównali a zrobili to solidnie.  Wizyta równiarki była tak potrzebna jak umarłemu kadzidło albo rybie ręcznik. Komuś pomyliła się kolejność czynności, bo równanie wyrównanej drogi to czysty absurd. Chyba, że o to chodziło? Jak wiadomo za taką usługę trzeba będzie zapłacić z funduszy gminy, czyli zapłacimy wszyscy, czy się to komu podoba czy nie.

 

Na Siennicy Dużej jest wygon, który został potraktowany wspomnianą równiarką jakoś tak wiosną. Zdaje się, że na czerwcowej sesji któryś z radnych zgłosił zastrzeżenia co do jakości wykonanej usługi właśnie tam. Oczywiście Banach arbitralnie odparł, że wszystko jest zrobione wyśmienicie . Co Piotrek rozumie pod pojęciem dobrze, wyśmienicie doskonale widać po chodniku na Siennicy Dużej zwanym „Aleją Garbatego”, ale to tak na marginesie…

Taka dwupasmówka jest na Siennicy Dużej. Może w środku zasadzić, aż po horyzont rząd topoli. Zdjęcie z lipca.

Wracając do wątku to wygon na Dużej a szczególnie ostatnie sto kilka metrów przypominał odcinek specjalny w rajdzie Finlandii… Na środku usypano grzebień z kamieni i brył ziemi przemieszanych z kępami darni. Początkowo użytkownicy tego „odcinka specjalnego” skrobali się po łepetynach i pytali retorycznie, co to za wymysł drogowy. Czy ten grzebień, to pas zieleni czy jakie inne licho. Sama krzywizna drogi też zastanawiająca, bo miejscami jest tak że jadąc autem osobowym bez zapiętych pasów można sturlać się na siedzenie pasażera lub na niego samego, jeśli takowy w aucie jest. Wożenie przyczep pełnych zboża w trakcie żniw to też zadanie karkołomne, bo naddatek osypie się na zewnątrz…Z czasem grzebień zwietrzał, ciut opadł, ale nadal straszy. Podobno niwelowali to ciężkimi bronami. Jak widać równiarka nazwę ma bardzo zwodniczą i rzeczywistość jaką pozostawia po sobie nijak się nie ma do jej nazwy… Zgłaszano też na sesji uwagi co do jakości jej pracy, bo na Maciejowie z niwelowanej drogi leciały bryły i kępy darni w zasiewy.

Za takie usługi trzeba płacić z budżetu gminy. Wójt rękami części radnych właśnie podniósł podatki, ale może trzeba zacząć wreszcie szukać oszczędności i patrzeć na co się wydaje.

32
18

Aniołki Proskury i podatki do góry

Podnoszenie podatków jest jak zbieranie śmieci. Czynność to konieczna, ale niewdzięczna. W takiej sytuacji trzeba znaleźć wykonawców. Ale jak się ma ludowy czar, jak Proskura to ich wyłuskanie jest tylko  kwestią czasu. Wtedy można siąść i spokojnie  czekać, bo całe odium spada na nich.

 

29 listopada na sesji Rady Gminy Siennica Różana podniesiono podatki o ponad 7 złotych polskich z hektara przeliczeniowego. Na tej operacji gmina ma zarobić coś ze 60.000 złotych. Stawka za hektar przeliczeniowy wynosić będzie 132 złote i 50 groszy…Na uwagę zasługuje sposób, forma i przebieg całej operacji, która dla niektórych radnych była dylematem fredrowskiego osiołka, któremu w „żłoby dano”.  Koniec końców wynikł z tego fakt fiskalny bardzo medialny. Okazało się, iż rada myśli, ma rozterki a siennicka zgoda zdechła jak przysłowiowy byk na suchoty albo i dzik na ASF.

Jeśli chodzi o rozkład głosów to wyglądało to tak… Za podwyżką głosowali: dwa Piotrusie, Górny i Banach. Tu ciekawostka jeden Piotruś jest czarny. Kargul Boguś, Marie dwie- Jeleń i Kiliańska, Dubaj Marzena i kniahini na Boruniu Kielech Grażyna.  Wstrzymał się wielbiciel słonych paluszków Knap Sławek i Zaworska Agnieszka co na Różanej mieszka. Zdecydowanie na nie głosowali: Korkosz, Kołtun, Pacyk Alicja, Sęczkowski Dariusz, bardzo zdegustowany podwyżką i właściciel najsłynniejszego kota na Zwierzyńcu Mielniczuk Maniek. Wiesia Popik była nieobecna.

Dokręcać czy kręcić ?

W trakcie głosowania za podwyżką podatków radny Knap miał dylemat i się wahał jak ta Nike z wiersza Herberta.  Otóż do samiuśkiego końca czekał z decyzją jak zagłosować. Z pomocą przyszła mu technika, bo rozkład głosów widać na monitorze. Knap tak kombinował, żeby głos oddać coby uchwała przeszła a wyborca mu kołków na łbie nie strugał i wójt pryncypał się nie gniewał. W końcu się wstrzymał w głosowaniu i elektorat z klubu dyskusyjnego na Siennicy Dużej będzie ukontentowany. Kto by pomyślał, że nawyki z warsztatu można do polityki przenieść. Po prostu Sławek tak lawirował, żeby śrub fiskalnych nie pozrywać jak na mechanika z krwi i kości przystało…

 

Marzena w okopie

Dubaj Marzena broniła jak lwica podwyżki tak, że Proskura może ręce zacierać.  Bezgranicznie oddanego radnego na Woli namaścił i właśnie inwestycja mu się zwraca. W dyskusji na szalę rzuciła nawet własne dzieci, bo stwierdziła, że ma troje na studiach a jedno po studiach szuka pracy i mimo tego jest w stanie udźwignąć ciężar fiskalizmu. Godny to przykład oddania i miłość tylko do końca nie wiadomo do kogo bardziej. Czy do dzieci czy może do polityki wójta? Ten jak wiadomo w mitologii wyborczego klanu Marzeny ma prawie taką pozycję jak Jowisz u Rzymian albo Światowit u Słowian…Jej uzasadnienie podwyżki to perełka serwilizmu i czołobitności. Stwierdziła, że jest 500 plus, emeryci dostali 800 złotych a my musimy iść w sukurs, bo są inwestycje. Budujemy drogi polne i remizy.

Tu można by dodać, że w dotychczasowej polityce inwestycyjnej to remizy stoją wyżej niż drogi polne a remiza na Woli, to prawie status bazyliki katedralnej dla wielu ma. Obruszyła się jeszcze na sam wynik głosowania, widać nie był taki jak drzewiej bywało… A jeszcze oliwy do ognia dolał Jędruś Korkosz i jak na wnuka partyzanta przystało, granat zaczepny rzucił. Stwierdził, że ten wynik to historyczny, bo wreszcie widać, że radni nie głosują jak maszynki… Marzena się zbulwersowała i powiedziała, że jedność zawiodła i żeby Rada był zgodna. Coś jej tam Korkosz znów przygadał i się zdenerwowała, że ojej…

Ala nie pozwala.

Padły i inne propozycje wysokości podwyżki podatków. Alicja Pacyk  stwierdziła, że z punktu widzenia ekonomii zwiększone potrzeby skutkują większymi podatkami ale Rada powinna patrzeć kogo obciąża podwyżkami. Zasugerowała, żeby podnieść niewiele na początek. Tak w granicach złotówki i poczekać jak na to zareaguje rolnik -podatnik.  Temu po nowym roku akcyza na paliwo i ceny środków produkcji idą w górę. Całkiem słusznie zauważyła, że zbyt duża podwyżka może spowodować to, że pieniądze nie wpłyną na czas a wtedy podwyżka będzie tylko na papierze. Proponowała, by poczekać i ewentualnie za rok rozważyć kolejną podwyżkę. Po prostu robić to wszystko stopniowo…

Chemia Marysi

Ale i o wystąpieniu Marysi Kiliańskiej trzeba wspomnieć, bo była zaiste godne uwiecznienia poprzez wydrapanie „goździem na topolowej desce” Wyszło między innymi z jej perory, że Rada jest strażnikiem finansów urzędu. Prąd i całe media są na jej głowie. Marysia jak mówiła te wszystkie złote myśli to zerkała na Leszka siedzącego obok, że hej! Jak widać chemia między nimi jest, taka polityczna. Marysia to przecie chemiczka i atomy, molekuły to w jednym palcu ma…no może w dwóch. Wniosek z jej wywodów jest taki, że ona bardziej urząd reprezentuje niż wyborcę. Choć z wyborcą to tak po prawdzie liczyć się nie musi, bo w swoim okręgu była sama w wyniku czego nikt jej wybierać nie musiał. A skoro tak, to i przed nikim tłumaczyć się nie musi… Szkoda, że Marysia Kiliańska nie zwraca publicznie wójtowi uwagi na branie ekwiwalentów za  niewykorzystane urlopy i nie pyta czemu przez tyle lat w szkole było dwóch wicedyrektorów.  Toż taki dodatkowy wicedyrektor to wydatek. Czekamy z utęsknieniem, kiedy panie Dubaj i Kiliańska zaczną publicznie pytać, czy i gdzie Leszek poczynił jakieś oszczędności.

Hałas pamięta

W wyniku tego wszystkiego Proskura jest jak ten Charlie z filmowych „Aniołków Charliego” Ma ich po swojej stronie cztery z czego dwa bardzo aktywne. Te nie strzelają do wszystkiego, co się rusza, ale też są bezlitosne… dla naszych kieszeni. Najgłośniejszymi orędowniczkami podwyżki były, jak widać anielice- Kiliańska i Dubaj Marzena.

 

Proskura też sobie trochę pogadał, ale i tak całą czarną robotę odwaliły za niego tytułowe aniołki. Pochwalił się wysoką ściągalnością podatków która w obecnej chwili po trzech kwartałach wynosi 85%. Cieszył się nawet, że nowe wnioski składał będzie na unijne świecidełka…

 

Tu się smutna dygresja nasuwa. Musi Leszek pod uwagę wziąć fakt, że znajomości w Sejmiku Województwa chyba się skończyły. A to co do spółki ze Szpakiem zrobił przed wyborami parlamentarnymi, jak bezmyślnie i ostentacyjnie stawiał na Cichosza sekując  posłankę Hałas. Dziś może mu się czkawką odbić i zgagą, że najbieglejszy gastrolog nie pomoże i zastęp strażaków z OSP. Tym bieganiem za Cichoszem gminnym inwestycjom mógł zaszkodzić.  I tu wychodzi, że jest Leszek polityk żaden, taki na miarę piaskownicy. Uwielbia robić po swojemu bez oglądania się na interes społeczny i rzeczywiste potrzeby. Choć często powtarzał, że on ze wszystkim dobrze chce żyć, ale to guzik prawda, bo siedzi w nim chłopska zawziętość a jeszcze ma władzę! Zmienił się ciut Proskura. Lecz to bardziej wynik tego co Andrzej Korkosz zwykł do znudzenia powtarzać „Co nie ubijesz, to nie ujedziesz”

 

 

 

40
21

Komentarz do komentarzy

Podsumowanie użytkownika „aaa” do artykułu z Sesji Rady Miasta. Oczywiście za długie na komentarz ale w sam raz na tekst wiodący…

 

A ja podsumuję to wszystko tak – do bagna polityki nie chcą iść normalni ludzie, z wiedzą, wykształceniem i zasadami. Bo ono ich wciągnie i przerobi na swoją modłę. Będą tacy sami jak ci, co chcieli ich wymienić.
Sam burmistrz, choćby i najlepszy, najzaradniejszy i najmądrzejszy, nic nie zrobi. O ile pani Mazurkiewicz położyła lagę na wszystko i obnosiła się po bankietach, a miasto i jego sprawy miała daleko w poważaniu, o tyle Kościuk stara się. Niestety, ma jeszcze radę, która torpeduje większość jego działań. W takim przypadku jest klincz, z którego nie ma dobrego wyjścia. Do tego dochodzi jeszcze osobowy skład samej rady. Krzykacze, pieniacze lub zwykłe miernoty, które nie potrafią spojrzeć dalej niż na koniec swego nosa, o przyszłości miasta nie wspominając.
Ja rozumiem, że potrzebna jest krytyka, ale ona sama w sobie musi być konstruktywna. Jeśli coś krytykuję, to powinienem wskazać, jaki mam pomysł, aby to naprawić. Bo samo narzekanie do niczego nie prowadzi. Tak sobie można siedzieć i narzekać.

Większość radnych przyjęła strategię na przeczekanie – siedzieć sobie cichutko pięć lat, brać kasę za posiedzenia, kawę i ciasteczka. Po co się wychylać ?
Brawo dla Jakubca za merytoryczne podejście, al on też niczego nie pokazał, co zmienić, aby było lepiej. Samo wypunktowanie rankingu niczego jeszcze nie zmienia.

Ludzie z miasta uciekają i będą uciekać. Od 30 lat w mieście pobudowano raptem kilkadziesiąt mieszkań, a potrzeby są kilkanaście razy większe. Mieszkania schodzą jak ciepłe bułeczki. Dlatego wszyscy budują się w okolicznych gminach, dojeżdżając po kilka a czasem kilkanaście kilometrów. To nakłada się na problem smogu , który zwiększa ta masa przyjeżdżających i odjeżdżających aut ludzi, którzy nie znaleźli i nie znajdą dla siebie miejsca do mieszkania w mieście.
Miasto nie ma żadnej publicznej komunikacji, która pozwalałaby w sposób zorganizowany, przemyślany i trwały przemieszczać ludzi do pracy , do szkoły i na zakupy nie tylko z peryferiów, ale także z okolicznych gmin. W tej chwili jest to zlepek przypadkowych rozkładów jazdy, jak któremu przewoźnikowi pasuje. Nad rozkładami teoretycznie panuje Starostwo Powiatowe, ale konia z rzędem temu, kto widzi w tym wszystkim jakiś ład, porządek i logikę. Przewoźnicy jeżdżą wtedy, kiedy mają ochotę, w godzinach, jakie tylko im pasują. A pasażer ma milczeć i płacić. I cieszyć się, że przewoźnik jedzie a nie akurat odwołał kurs, bo miał takie widzimisię.

Gdyby istniała skoordynowana, wiarygodna komunikacja miejska i podmiejska z logicznym rozkładem jazdy, nie byłoby potrzeby budować dodatkowych parkingów ani poprawiać rozjeżdżonych trawników. Tylko do wielu ludzi nie dociera fakt, że bus, który przyjeżdża do miasta 6:55 na ten przykład, a do pracy na 7:00 na drugim końcu miasta – nikogo nie skusi, pojedzie autem, bo potrzebuje wcześniej się przebrać i przygotować. Do przewoźników nie może się przedrzeć fakt, że ludzie jeżdżą też do pracy w soboty rano czy potrzebują busa w niedzielę po południu aby dojechać np do Lublina na studia.
Wystarczyłoby zmniejszyć ilość aut w mieście o 10% a poprawa byłaby widoczna. Wystarczy tylko skorzystać z już istniejących mechanizmów.

Co do szaletów miejskich – wystarczy pójść tam bez maski gazowej na podorędziu. Pozostawiam bez komentarza. Na dawnym PKS było czyściej i schludniej.

Jeśli chodzi o miejskie inwestycje, to ja jak na razie widziałem na oczy jedną – budowę łącznika od cmentarza. Tyle, że to robota bez głowy. Jeśli budujemy przelotową ulicę, to należałoby to zrobić w całości, od Okrzei do Kościuszki w jednym standardzie. Jeśli ulice buduje się w jakimś konkretnym celu związanym z rozwojem miasta, to takim celem byłaby budowa bloków na placu po PKS, bo inaczej jest to bez sensu.

 

40
15

Sesja RM: argumenty i propaganda

 

Ostatnią sesję zdominował radny Andrzej Jakubiec oraz słynny redaktor Roman Żelazny. Ten pierwszy wniósł rzeczowe argumenty. Drugi skupił się na propagandzie, z dużym wkładem swojego światopoglądu.

Sam fakt, że budżet jest wykonywany prawidłowo, że zaplanowane dochody są realizowane, wydatki też. To jeszcze do końca o niczym nie świadczy, i nie świadczy o tym, że my ten czas dobrze wykonujemy.

Tak na ostatniej sesji rady miasta spuentował dyskusję o wykonaniu budżetu za pierwsze półrocze swoje wystąpienie, były burmistrz Andrzej Jakubiec. Nim to uczynił, ze spokojem wypunktował obecnego burmistrza Roberta Kościuka, jak i stan gospodarczy grodu nad Wieprzem. Co warte uwagi, nie był złośliwy. Nawiązał do ogłoszonego 30 września ogólnopolskiego rankingu samorządów, z którego wynika, że na 800 sklasyfikowanych podmiotów, Krasnystaw obecnie jest na 511 miejscu. Za jego czasów był w pierwszej dziesiątce, co podkreślił bardzo taktownie. Pytał, gdzie audyty spółek miejskich? Wszak wiele się mówiło o ich złej kondycji, a tu się okazuje, że ich władze są sowicie nagradzane. Ubolewał, że brak takowych skutkuje brakiem wiedzy na temat miejsca, w jakim się znajdujemy i tym samym trudno jest znaleźć receptę na trawiące je bolączki. Jego zdaniem podwyżki cen ścieków, wody i śmieci nie jest wyjściem z sytuacji. Czemu nie walczymy ze smogiem… Co z budynkiem przy rynku, gdzie inwestorem jest TBS? Miała być w nim izba pamięci po ubeckich lochach, a na chwilę obecną jej nie ma. Dziwił się, że władze miasta nie uświadamiają mieszkańców w kwestii smogu. Wedle jego słów, władza to nie tylko nakładanie podatków i ich egzekucja, ale i uświadamianie mieszkańców. A budżet to podatki od przedsiębiorców, ale i pozyskiwanie środków z zewnątrz. A czy nasze spółki przystąpiły do programów rządowych? Bo wedle jego wiedzy była możliwość skorzystania z kilku takich programów. Uznał, że należy z nich korzystać, skoro jest możliwość. Tylko, że ostatni rok jakiś marazm w tej materii, ale mimo to on, Andrzej Jakubiec dobrze życzy Kościukowi. Burmistrz odniósł się do uwag przedmówcy i wszystko rozlazłoby się po kościach, gdyby na mównicy pojawił się redaktor Roman Żelazny.

Boso po Krasnymstawie

No i zaczął się szturm niczym na Pałac Zimowy! Miał przemawiać 15 minut, ale gaworzył ze dwa razy dłużej. Był jak ten Che Guevara, co w boliwijskiej dżungli do chłopów gada, a ci ni w ząb. Na wstępie redaktor zaproponował pod rozwagę uchwałę dziękczynną rady miasta dla Olgi Tokarczuk za to, że swoją nagrodę dedykowała Polakom. Dla przypomnienia – na lutowej sesji (ale rady powiatu) radny Szpak chciał jedną z miejskich ulic dedykować Pawłowi Adamowiczowi, zamordowanemu prezydentowi Gdańska. Po co? A przecież najlepszym docenieniem Noblisty jest czytanie jego książek. Potem red. Żelazny zaczął opowiadać, co widział na mieście i co go niepokoi. Lubi Roman, jak Cejrowski może nie boso i nie przez świat ale po Krasnymstawie chodzić… Uwagę zwrócił na brak miejsc parkingowych, czego efektem są samochody blokujące chodniki. I widział, jak matka z bliźniętami w wózku lawirowała między autami. Narzekał jeszcze na drewniane rzeźby, które stoją od kilku lat. Że szpetne, bo rzekomo przedstawiają oblicza dawnych Polaków zniszczone przez pijaństwo i pańszczyznę.

Nawytykał Roman radnym, może i słusznie, podwyżki ich diet i pensji burmistrzowi po zaledwie 9 miesiącach od wyborów. Skokiem na kasę to nazwał. Może to zapłata za jakieś ustępstwa polityczne albo lobbing? – dywagował. Upomniał się przy okazji, i by uzyskać lepszy kontrast, o nauczycieli. Czy aby miasto wypłaciło im jakąś rekompensatę, strajkującym w jakże słusznym celu?

Paliwo dla Zielińskiego

Bolał nad upolitycznieniem samorządu, karykaturyzacją historii, ubożeniem społeczeństwa i stagnacją gospodarczą  Stwierdził, iż dopadła nas klerykalizacja życia gospodarczego. Za Jakubca tak nie było – spuentował. Jak było, nie wyjaśnił. Ale jak pamiętamy, Jakubca tak samo atakował, może nawet mocniej. Potem gorąco popierał Hannę Mazurkiewicz w wyborach na burmistrza. Jak wiemy, wygrała. I aż trzech zastępców potem miała. Z których Kowalczyk, szczególnie Romanowi zaszedł za skórę, więc go wykpił potem w swojej gazecie, ale i na tej sesji też to uczynił. Owszem, redaktor pokajał się za to, że popierał panią Mazurkiewicz. Ujął to lapidarnie, stwierdzając „Przyłożyłem do tego rękę. Myliłem się”. Te zachwyty nad Jakubcem doprawdy są dziwne. A nuż mogą być wodą na młyn tropicielom spisków, w tym nadwornemu bajkopisarzowi i demiurgowi – radnemu powiatowemu i szefowi promocji miasta Zielińskiemu. Ten w otoczeniu Kościuka reguluje poziom absurdu wedle swego uznania. Już on tam może próbować Jakubca, PZK z Żelaznym zszyć na okrętkę i do kupy. A jak wytropi, że Jakubiec jeszcze do niemieckiego Lidla chodzi i cukrem z Nordzukera herbatę słodzi! To mu jeszcze dziadka w Wehrmachcie znajdzie, a Januszowi Rzepce w Hitlerjugend, bo może niemieckim samochodem jeździć.

Bóg i szalety

Zastanawia ta zagadkowa klerykalizacja życia gospodarczego, ale to chyba jakiś absurd wynikły chyba z niechęci do tego, co katolickie. Musi redaktor Żelazny zrozumieć, że kler jaki by nie był, to nie zginie z pejzażu miasta, tak jak i on Roman nie zniknie. Krasnystaw to nie Warszawa i redaktorskie nowinki tu się nie przyjmą. U nas, jak dwóch facetów się obmacuje, to jeden na bank jest pijany a drugi właśnie wyciąga mu portfel, bo to złodziej, który jest w pracy.

Bardzo drażnią uszy postępowego redaktora melodie kościelne puszczane przez księdza Skowrona – przyznał na sesji. Bardzo mu się to nie podoba. Dociekał nawet, czy ksiądz Skowron mieszkańców pytał o zgodę. Po czym zaczął sobie kpić, czemu z ratusza, by nie puszczać kościelnych pieśni, toż jest z czego wybrać. Bardzo się Roman rozochocił w tych światopoglądowych wycieczkach, a radni milczeli. W pewnym momencie napomknął o fatalnym stanie miejskich szaletów, że „skoro są miejskie szalety, to trzeba na Boga o nie dbać!”. Wtedy chyba już przegiął. Szkoda, bo to, światowiec i człowiek wykształcony.

Wrażliwe uszy i nos redaktora

Czapa smogowa też nie umknęła jego uwadze na sesji, a szczególnie ta z 1 listopada. Jego zdaniem, była taka, że strach na ulicę wychodzić, nie narażając zdrowia. Tego to już Żelazny nie dopowiedział, ale 1 listopad jest świętem kościelnym, w czasie którego pali się znicze i może to przez to? Jak nic byłaby to wina Kościoła i księży. A są jeszcze kadzidła w kościele. Może lepiej niech redaktor ze smogiem walczy a nie z kościołem? Jeszcze mu nie w smak te dwa punkty sprzedaży sprzętu ogrodniczego na ul. Zamkowej i koło „Merkurego” na ul. Poniatowskiego. Jego zdaniem demonstrowanie możliwości urządzeń na ulicy zatruwa powietrze i emituje szkodliwy hałas. Może to i racja, ale właściciele  sklepów płacą podatki, pewnie niemałe, a uciążliwość ich działalności jest znikoma. Poza tym urządzenia są z atestami, jeśli chodzi o dopuszczalną emisję decybeli.

Kończąc, to całe wystąpienie można porównać w warstwie światopoglądowej do promocji światopoglądu Żelaznego w małym miasteczku, gdzie wszyscy się znają. Z większości podniesionych przez niego zarzutów nie można w warunkach Krasnegostawu skorzystać. Niestety, radni na te bezmyślne przytyki byli głusi, jak ten ojciec, co woli zerkać na mecz Ligi Mistrzów niż pilnować rozbrykanego 4-latka. W pewnym momencie przewodniczący rady powinien był mu odebrać głos. Natomiast sytuacja w mieście, ta gospodarcza i ta polityczna, zawiera się w miejscu z rankingu GUS. To jest 69 od końca… Tu Żelazny i liczby mają rację. A szkoda.

 

29
14

O polityce, gospodarce,drogach i co z tego wynika

Poniższy tekst dotarł jako komentarz ale ze względu na treść zasługuje na tekst wiodący. Oczywiście autorem jest użytkownik aaa… 

Minął rok od ostatnich wyborów samorządowych, pora na małą ocenę tego, co widzę w powiecie Krasnystaw, w samym mieście i okolicznych gminach
Jeżdżę sobie czasami tu i tam , podziwiam okolicę przy okazji i patrzę, co się zmieniło. A co się zmieniło w naszym powiecie i okolicach ? A no – niewiele, żeby powiedzieć, że z przyczynku obecnych władz, to prawie nic.

Z ciekawości zaglądam sobie co jakiś czas na strony BIP różnych urzędów. Jest tam historia zamówień publicznych na kilka lat wstecz i można sobie podumać, co władze robiły, co robią i co może robić zamierzają.

Z większych inwestycji – w zasadzie remont drogi na Latyczów. Może wszystkiego nie widziałem, to przepraszam, jeśli gdzieś jeszcze wyremontowano kawałek asfaltu dłuższy niż kilkaset metrów, ja takiego w ciągu roku nie zauważyłem. A i ten , o którym wspomniałem, zaczął się chyba jeszcze za minionej władzy.
Droga na Zażółkiew jakby zapomniana, był słomiany zapał, ale wygasł. Droga na Skierbieszów – w planach na otarcie łez 900 m, ale nie wiadomo kiedy.
Rondo na skrzyżowaniu Lwowskiej i Sokołowskiego – w planach od wielu lat , a krople na uspokojenie dla tych, co tam muszą jeździć z miasta w stronę Zamościa po 15 powinny być wydawane w aptekach na koszt miasta i powiatu gratis.

Droga Fajsławice – Trawniki – ech, szkoda gadać nawet po próżnicy.
Jeśli ktoś ma jeszcze jakieś informacje – proszę o uzupełnienie. Nie wszędzie byłem, nie wszystko widziałem.

Co do gmin – Krasnystaw i Izbica liżą się z długów i jak widać, inwestycje w tym roku raczej skąpe. Co nie znaczy, że nic się nie robi, ale raczej skromnie, aby nie zwiększać obciążenia budżetu. Mądre to i wypada pochwalić. Ważne, aby nie oszczędzać ponad miarę.

Gmina Izbica przejęła w spadku do ZDP wybitnego specjalistę od zarządzania. Z niepokojem wypada przyglądać się mu na ręce, co też czynimy.

Gmina Skierbieszów – ościenna sąsiadka naszego powiatu – tutaj też w ciągu roku zastój i marazm. W planie remont drogi powiatowej – no ale to inwestycja powiatu a nie gminy. Odcinek 500 m drogi Sulmice – Zawoda czeka już 40 lat na dokończenie, to jeszcze poczeka, a co tam. Droga na Małą Huszczkę przypomina tor motocrossowy – to będą wolniej jeździć, nie będzie wypadków. Droga na Wiszenki – patrz jak wyżej, w dodatku można rozgrzać porządnie opony w slalomie. Generalnie ta strona gminy roszczeniowa jest , wójta nie popiera , to im by się od dobrobytu w głowach pomieszało, jeszcze im drogi robić, tez coś

Gmina Siennica – tu relacje są na bieżąco. Jak tak patrzę postronnym okiem, to też nic nowego nie widać. Bez wsparcia „papy smerfa” jakoś to wszytko oklapło czy coś ?

Proszę o dopisanie waszych spostrzeżeń, sam nie jestem wszystkiego w stanie zobaczyć w trakcie niedzielnych wycieczek rowerem.

 

28
15

List z miasta

Wpłynął do nas list czytelniczki który ze względu na ciekawą teść i wnioski postanowiliśmy opublikować. Zapraszamy do lektury. 

Szanowny Panie Piotrze, drodzy Czytelnicy Dziennika Siennicy!

Niemal od początku powstania tego portalu zaglądam tu niemal codziennie, szukam cennych informacji o powiecie, takich, których nie znajdę w żadnej lokalnej gazecie, czasem puszczę komentarz, dam przysłowiową łapkę w górę lub w dół, wiele razy zdarzało się mi komentować zamieszczone tu treści z sąsiadami czy znajomymi. Czy wiecie jak ten portal jest znany i popularny? Zagląda tu bardzo dużo ludzi i czyta – od rolnika po gospodynię aż po nasze powiatowe elity. Wiem, wiem, bo już nie pracuję zawodowo, ale wiele rozmawiam z ludźmi.

Nawet sam Pan sobie sprawy nie zdaje ile ten portal zrobił dobra dla powiatu, niektórych gmin czy naszego miasteczka poprzez pisanie prawdy i komentowanie lokalnej rzeczywistości. Przez niego patrzymy na ręce wybranej przez nas władzy, mając informacje o kandydatach głosujemy na nich bardziej świadomie. To nigdzie indziej, jak tu, dowiedziałam się o bardzo niechlubnej i wieloletniej przeszłości w ORMO naszego byłego starosty Janusza Szpaka. Od lat miał on złą opinię w Krasnymstawie, ale byliśmy na niego niemal skazani, bo nie było innego wyboru. Dlatego Siennica była w mieście tak bardzo nielubiana, bo opanowała cały powiat z nieszczęściem dla niego.

Portal nazwał Pan Dziennik Siennicy. Piękna nazwa. Ściąga złe odium z Waszej gminy w mieście i powiecie. Pokazaliście, że w Pańskiej Siennicy zorganizowała się grupa młodych, wykształconych, odważnych ludzi, która ma już dość tamtej epoki i tamtego stylu rządzenia. Idzie nowe i nikt już tego nie zatrzyma. Żadnej gminy nie było stać na coś takiego, nawet miasteczka, gdzie powinny być elity. One stchórzyły, okopały się na ciepłych posadkach, potworzyły lokalne kliki a Wy nie. Pokazaliście im właściwy kierunek, one się teraz z Wami liczą. Nawet sobie Pan sprawy nie zdaje, a ja czytam portal od deski do deski, ile pozytywnych zmian zaszło przez ten portal. W Krasnymstawie rok temu do rady powiatu PSL Szpaka przegrało wybory i straciło władzę, podobnie jak w  kilku gminach. W Łopienniku nie ma już skandalizującego menadżera oświaty od Szpaka, jest nowa dyrektorka w szkole. Gmina nie ma się już czego wstydzić. Nowy wójt w Łopienniku jest inny od poprzednika, który przegrał wybory do powiatu z listy PSL. Nie jest od nikogo zależny, wybił się na niezależność. W Fajsławicach nowe władze takie, że każda gmina powinna zazdrościć. W Rudniku też nowy wójt i wice wójt. W tych gminach poprzedni wójtowie silnie byli związani ze Szpakiem i zależni od niego jako starosty. Teraz są wolni ludzie, ich przyszłe kadencje zależą tylko od woli świadomych wyborców – na wykazanie się w poszanowaniu mieszkańców mają jeszcze 4 lata.

Byłam dosłownie zszokowana, jak dowiedziałam się o sojuszu przed ostatnimi wyborami pomiędzy Szpakiem a posłem Cichoszem. Dwóch, pardon, dziadków o podobnych życiorysach ułożyło się i po ewentualnej wygranej ustępującego posła z Żółkiewki, miało zmieniać władze powiatu. Czyli znowu miało wracać stare a na etykiecie tego miał być radny Zieliński, który był kiedyś w Samoobronie, a potem był szefem naszego pekaesu, który zbankrutował. A teraz jest w PiS. Ale mielibyśmy towarzystwo u władzy. Żeby tylko znowu do koryt wrócić. A ludzie, powiat, przyszłość? Nie byłam zbytnio przekonana do pani poseł Hałas. Uważam, że zmarnowała swoje 4 lata. Otoczyła się dość miernym otoczeniem, które niewiele mogło jej pomoc, a może nawet i zaszkodziło. Nie chcę wymieniać ich nazwisk. Poseł powinien otoczyć się mądrymi i wykształconymi ludźmi i korzystać z ich rad. Polewanie się własnym sosem niczemu nie służy. Ma posłanka jeden najważniejszy plus – wpłynęła na wymianę zarządu powiatu. Starosta Leńczuk i wicestarosta Nowosadzki to zupełni inny kaliber ludzi niż Janusz Szpak czy wicestarosta Henryk Czerniej. Inne pokolenie, inna kultura, inne podejście do spraw powiatu. Oni obaj, choć nie tylko, to jej wartość dodana. W tych wyborach wybieraliśmy mniejsze zło, bo na naszym padole nie ma ideałów: Hałas lub Cichosz ze swoją kompanią. Przestraszyliśmy się tego ostatniego, a zwłaszcza, że był napastliwy w kampanii. Głosowaliśmy więc na Hałasową, bo Sasin daleko a Zawiślak nie ma najlepszej opinii.

Panie Piotrze! W tych wyborach dzięki Pana portalowi byliśmy bardziej doinformowani i doświadczeni. Szalę przechyliły do szczętu Pana wokandy z Cichoszem. My naprawdę nie chcieliśmy wrócić do tamtej epoki. A teraz podam największy paradoks. Gdyby Cichosz nie kandydował, posłanka Hałas mogłaby nie dostać tyle głosów i nie dostałaby się do sejmu. Sasin dostałby jeszcze więcej głosów. Nas zmobilizowało zagrożenie powrotu Cichosza i wszystkiego co się z nim wiąże. Dlatego stawialiśmy krzyżyki na Panią Teresę, bo była gwarancją, że nie dopuści tamtego, rodem z ORMO i komuny, towarzystwa znowu do władzy.

Dlatego niniejszym składam Panu podziękowania i wyrazy szacunku za tak pożyteczną obywatelską postawę. Zasłużył się Pan dla tego powiatu, jak mało kto. A jeszcze Pana po sądach ciągają. Bo wiedzą że przez Pana władzę stracili. Niech idą na emerytury. A Panu wszytkiego najlepszego życzę. Niech Panu się wiedzie!

Głos z miasta (dane do wiadomości redakcji)

70
27