Włoskie małżeństwo i spór o pierzynę, czyli jak esbek ograł ormowca

3 września Stępień popełnił artykuł, który zawartym tam przesłaniem dowodzi, że „radomski korespondent wojenny chełmskiej gazety dla krasnostawiaków” swoich czytelników uważa za zgraję kretynów. Tak w nim namotał, że można dojść do wniosku, że obecnie taka panuje potrzeba, aby pewne „zapachy spod pachy” przedstawiać gawiedzi jako „wonie szlachetne”. No to dziś rozprawimy się z tym „smrodem” mimochodem.

Wykwit traktuje o zmianie dyrektora w DPS na ulicy Kwiatowej w Krasnymstawie i nosi tytuł „W DPS będzie nowy dyrektor” W nim oczywiście cała masa niedopowiedzeń i zdawałoby się pozornie ślepych uliczek, że zostawić ot tak nie wypada?! A przecież to, co nienapisane wprost to dopiero jest ciekawe!

Początek wielce obiecujący…

Początek wielce obiecujący i brzmi, tak że doktor Józek Goebbels uznałby go za plagiat ze swoich płomiennych przemówień… „Po zmianie władzy w powiecie krasnostawskim wydawało się, że nowy zarząd w podległych starostwu jednostkach zrobi czystkę na kierowniczych stanowiskach. Tak się jednak nie stało. Starosta Janusz Szpak tuż po objęciu rządów jasno określił, że nie planuje rewolucji kadrowych. I rzeczywiście do tej pory żadnych roszad nie było.”

W tym fragmencie Stępień kreuje Szpaka jako kogoś wszechmocnego, od którego wszystko zależy albo prawie wszystko, ale mówiąc potocznie to „gówno prawda”. Dziadunio może co najwyżej planować, jakie gacie założy rano i które buty wzuć. O skarpetach też może decydować, ale reszta już leży w gestii koalicjanta i o tym za chwilę. Jelonek ma „trzech” w zarządzie powiatu i ta arytmetyka jest bezlitosna dla ormowca z Latyczowa. Czytelnik ma być również urzeczony Janusza wspaniałomyślnością i wielkopańskim gestem. Ot dobry Pan co nikogo nie wywali na zbity pysk. 

Dalej Stępień pisze…

 „Pierwsza zmiana szykuje się, natomiast w Domu Pomocy Społecznej w Krasnymstawie. Ewa Kowalik, która stanowisko dyrektora jednostki objęła w poprzedniej kadencji, przechodzi na emeryturę. Wniosek w tej sprawie złożyła do zarządu powiatu krasnostawskiego.” O i proszę mit dobrego i ludzkiego Pana nagle padł, jak byk na suchoty, ale nie to jest istotne, bo w tym fragmencie brak przede wszystkim „tła historycznego”, a bez tego, jak bez prawego oka i prawej ręki. Inna rzecz, że tu nie ma się czym chwalić, bo tło to „kupa gówna” która takie samo „gówniane światło” rzuca na całą operację w DPS.

Anonim który pogrążył Szpaka

Trzeba wiedzieć, że akcja podmiany dyrektora dzieje się tam, gdzie swego czasu wybuchały afery dęte i przelewane na anonimy tworzone przez tych, którym zamiana Anety Mróz ulubienicy ormowca z Latyczowa na Ewę Kowalik nie przypadła do gustu. Jak „rządziła” Aneta wspominać nie ma tu sensu, a przede wszystkim miejsca, ale najlepiej podsumowali to sami mieszkańcy i część pracowników DPS na spotkaniu ze Szpakiem na sesji nadzwyczajnej w czerwcu 2022 roku. Oberwał wtedy koncertowo, aż skołowany po tym wszystkim do drzwi wyjściowych trafić nie potrafił.

Ale DPS zasłynął przede wszystkim z tego, że na sesji rady powiatu 5 maja 2022 roku Szpak wtedy jeszcze lider „głupkowatej opozycji” przeczytał anonim „przecudnej urody” bijący na oślep w dyrektor Ewę Kowalik i pracownicę DPS. To dopiero była „kupa arcy gówna” Miał przy tym czytaniu masę mściwej satysfakcji i o mało nie rozsadziło go z dumy. Ech! Tyle frajdy miał jak Belerofont po okiełznaniu Pegaza. Wydawało mu się, że oto trzyma ormowskim zwyczajem wszystkich za pysk i on tu światu pokaże, bo jest na tropie wielgaśnej afery!

Ale jakież było jego zdziwienie, gdy zarzuty zawarte w anonimie zbadał prokurator, który nie znalazł potwierdzenia w zeznaniach przesłuchiwanych na tę okoliczność świadków i wszystko umorzył. Po takim werdykcie Ewie Kowalik pozostało tylko pozwać lektora do sądu z paragrafu 212 o pomówienie. I tak zrobiła, a tam już oberwał finezyjnie, ale bezlitośnie, i to jego okiełznali jak Pegaza… Na podstawie ugody sądowej musiał ukorzyć się i przepraszać na sesji obie panie. Przy tym czytaniu przeprosin ormowska dusza wyła w nim jak porzucony pies, bo jak to tak!? Jego pozwali!? Jego!? Janusza starostę ludowca!? Przełknąć tego nie mógł i zapamiętał. Oj, zapamiętał!? Oczywiście w tym wszystkim swojej winy nie widzi… Bo widać inni mają znosić pomówienia i „smarowanie gównem” w imię jego widzimisię. On ponad prawem!?… Kosztowało go to również około 10 tysięcy złotych, bo na tyle opiewały koszty adwokatów obu pań…

I po tym wszystkim jakoś tak wyszło, że pierwsza zmiana musiała mieć akurat miejsce tam, gdzie Szpak został upokorzony, i to nawet nie jest właściwe określenie, bo upokorzył się sam głupkowatym czytaniem plugawego anonimu zamiast zanieść go do prokuratury. Tak więc Ewa musiała „iść na emeryturę”!!! No jaki zbieg okoliczności!?

Bajka w którą nikt nie uwierzył

O tym, że nikt w to nagłe i dobrowolne odejście nie uwierzył mówi nie, kto inny tylko sam Szpak!!!– „Na pewno nie jest tak, że ktoś zmuszał panią dyrektor do odejścia, a takie sygnały do mnie docierały – mówi Janusz Szpak, starosta krasnostawski.” Ta wypowiedź nie ma sobie równych w głupocie i lepiej już się nie da. I przede wszystkim nie pozostawia złudzeń, bo wpisuje się w pewien „odruch” który swego czasu pięknie ubrał w słowa książę Aleksander Michajłowicz Gorczakow, mówiąc, że nie wierzy w niezdementowane informacje. Natomiast prosty lud może mniej finezyjnie, ale o takich sytuacjach mawia przysłowiem „Na złodzieju czapka gore”

Szpak się boi Ewy

To nie koniec, bo potem jest już tylko „lepiej” i oddajmy głos Stępniowi – „Radcy prawni, zatrudnieni w starostwie, rozmawiali na ten temat z dyrektor Kowalik i wspólnie z nią ustalili warunki jej przejścia na emeryturę. Zarząd na ostatnim posiedzeniu je zaakceptował.” W tym miejscu warto wspomnieć, że Szpak w tej operacji błysnął odwagą taką w stylu ormowskim i schował się za cudzymi plecami. Do rozmów z Ewą wydelegował Marka Szkodę, który jako kierownik PCPR ma DPS-y „pod sobą”. Właśnie jego plecy służyły mu za parawan albo i tarczę którą pewnie jak szedł do ORMO również go wywianowali oprócz gumofilcy, pały i beretu. Widać jemu odwagi nie starcza, bo wykorzystywanie anonimów publicznie to nie jest atrybut bohatera ani człowieka poważnego i skąd my to znamy, ale również świadczy o wadze sprawy i zapachu, jaki od niej bije bez względu, czy z wiatrem, czy pod wiatr.

Bał się konfrontacji oko w oko z kobietą, bo pewnie ta by mu nawtykała. Skoro miała odwagę pójść z nim do sądu w obronie dobrego imienia, to co to dla niej taki Szpak po raz drugi! Jest się, kogo bać! A zarząd wszystko przyklepał, bo czemu miał tego nie zrobić i tu większość ma już Jelonek, który w tym wszystkim miał „interes”, o czym za chwilę. I jakież to warunki ustalili? Gdy je poznamy to posiądziemy wiedzę, kto tak naprawdę rządzi i czy Szpak powiatowy jest „ptak ozdobny”

Przemilczane porozumienie i jego warunki

O tym w następnym fragmencie i niech znów przemówi „radomski korespondent” „Jak ustaliliśmy, Ewa Kowalik przez najbliższe tygodnie będzie wykorzystywała urlop, a z końcem września br. przejdzie na emeryturę. Niewykluczony jest też jej powrót do pracy w DPS, ale do działu księgowości, gdzie była wcześniej zatrudniona.”

Urlop odebrać rzecz oczywista, ale powrót na poprzednie stanowisko pracy do działu księgowości to „najprawdziwsza prawda”, a nie jak napisał Stępień „niewykluczone” Ewa wraca na swoje poprzednie stanowisko na mocy zawartego POROZUMIENIA podpisanego 27 sierpnia tego roku przez Szpaka, w którym pracodawca dyrektora, czyli Janusz zobowiązuje nowego dyrektora do jej zatrudnienia od 21 października na pełny etat. A to oznacza, że Szpak został przeczołgany i bezlitośnie ograny właśnie przez ekipę Jelonka, który aż cmokał z warunków całego porozumienia i rozpływał się w ochach i achach. Widać musiał być „spełniony” i raczej nie udawał, bo aktorem nie jest aż tak dobrym! Kształt porozumienia to oczywiście robota prawników, pośród których Jelonek ma swojego przedstawiciela w randze „ambasadora albo wicekróla” Szpak na takie dictum tylko bezradnie dziób zwiesił i dziwił się, że Ewa wraca na pełny etat.

O czym marzył Szpak 

No nie tak miało być, nie tego się spodziewał! Znając Januszka ciągoty, charakter polityczny oraz brak hamulców przechodzący w sesyjne chamstwo i pieniactwo bezrozumne, którym raczył wszystkich przez ostatnie 5 lat, a którego i ja doświadczyłem na własnej skórze to jemu się marzyło, by Ewa poszła z nim w wymianę ciosów i nie chciała dobrowolnie odejść. Ten brak dobrowolności zaowocowało by wojną pełnoskalową. W grę wchodziłaby w takiej sytuacji jedynie „dyscyplinarka” i wszystko, co się z tym po drodze wiąże. Znając Janusza metody i skłonności to pojawiły by się anonimy, które w jego uprawianiu polityki są nieodzowne i już on tam wie jak z nich korzystać, bo raz go czytał, a kilkanaście lat temu wykorzystał przeciw Fedorowiczowi na posiedzeniu zarządu powiatu za co zrugał go w „Echu Krasnegostawu” nieodżałowany Romcio Żelazny… Jemu się mamiło, aby Ewa odeszła zupełnie i jeszcze ze smrodem w papierach, a usłużne media przedstawiłyby wszystko jak należy.

…i jak go ograł Jelonek

Ale że Jelonek jest w pobliżu to „jego ludzie” skonstruowali porozumienie, które Szpak musiał podpisać, bo w zarządzie jest w mniejszości. Ono zamyka mu drogę do odegrania się na Ewie tak jak chciałby i jest tak atrakcyjne, że żal nie skorzystać. Oto emerytka idzie na emeryturę, ale nie do końca, bo zaraz wraca i ciągle jest w grze, ale na innej pozycji. W jednej chwili prysły Janusza plany jak mydlana bańka. Ale Jelonek nie zrobił tego z miłości do Ewy tylko ze złości na Szpaka, bo ten mu dokazuje oraz, by mu pokazać, kto tu „rządzi” Równowaga ma być, ale mimo to koalicja gnije! No boki zrywać, ale co tam! Od salwy śmiechu trzeba się powstrzymać, bo za chwilę będzie ku temu wyśmienita okazja w następnym i niestety ostatnim fragmencie!

Mariusz „Awariusz”

„Z kolei nowym dyrektorem ma zostać Mariusz Rysak, który obecnie kieruje Domem Pomocy Społecznej w Bończy. Przejdzie do DPS w Krasnymstawie na zasadzie przeniesienia pracownika z jednostki do jednostki” Rysak! Ten póki, co jest spekulacją, ale w „ORMO landzie” wszystko jest możliwe. Wielu zachodzi w głowę, czy to nie żart, bo ostatnie osiągnięcia Mariusza przysporzyły mu przydomku „Awariusza” i są „szeroko znane w wąskich kręgach” Prasa to zamilczała i ciekawe czemu. Toż o Gołębiu z muzeum rozpisywali się ponad miarę i zdrowy rozsądek. Taka widać teraz u nich mądrość etapu!? Mariusz Rysak zdołał osiągnąć coś, co zdawało się niemożliwym. Otóż koncertowo przerżnął prokuratorsko sądowy bój z pracownicą DPS Bończa Małgorzatą Guz. Bój, którego nie miało prawa być, bo przy takim kredycie zaufania, jakim obdarzyła go załoga to się zwyczajnie nie miało prawa wydarzyć. Ale… i na mocy wyroku z 27 czerwca Małgorzata została uniewinniona od stawianych jej zarzutów. Wstyd, jak cholera i widać jak Rysak umie rozwiązywać problemy…

Co kuriozalne to „przerżnął” w sytuacji, kiedy został mu oddany do dyspozycji cały „potencjał wojenny” starostwa, co się rozumie jako bezgraniczne zaufanie, poparcie i co tylko można sobie wyobrazić. Oczywiście to było jeszcze za ciamajdowatego Leńczuka, ale Rysak to człowiek Papy Szpaka od zawsze, a do tych ciapowaty Andrzejek miał jakąś bliżej nieokreśloną skłonność i im ufał miast być ostrożnym. To czym dysponował Rysak i w jakiej był sytuacji było odwrotnością sytuacji Andrzeja Gołąba z Muzeum Regionalnego, bo temu, jak wiadomo rzucano kłody pod nogi w ilościach hurtowych… I paradoksalnie to Gołąb chciał się dogadać, a Rysak wręcz odwrotnie, ale to może wynika z jego zapaśniczego behawioru. Mariusz „Awariusz” to były zapaśnik i planuje najwyżej na trzy minuty do przodu, bo tyle trwa jedna runda w zapasach… Ludzie tym czasem pytają, czy to normalne, aby po takiej kompromitacji w nagrodę dawać dyrektorowanie w jeszcze większym DPS.

Ale to można wytłumaczyć tym, że takie postępowanie wynika z „sowieckich wzorów” którymi przesiąknięty jest obecny starosta były ormowiec Szpak. W sowietach w czasie II wojny oficerom, którzy wygubili pułk dawano nie zarzuty i sąd wojenny tylko dywizję, a jak i tę wygubili to armię i, a potem grupę armii… Stąd straty Armii Czerwonej zdaniem niektórych sięgały nawet 14 milionów zabitych, i to są „ostrożne” szacunki.

A na koniec jeszcze jeden passus z „nieśmiertelnego Stępnia” któremu znów zwierzył się „latyczowski Biden”. W ostatnim numerze „Nowego Tygodnia” z 16 września w artykule „Emeryt w starostwie mile widziany” Zagajony o Ewę Kowalik chlapnął, że jeśli chodzi o jej ewentualne dalsze zatrudnienie po przejściu na emeryturę to ono pozostanie w kompetencji nowego dyrektora DPS, który zostanie zatrudniony przez zarząd powiatu po ustaniu stosunku pracy z Ewą w dniu 27 września 2024 roku. Janusz słowem się nie zająknął, że sam osobiście podpisał zobowiązanie, które ma charakter aktu wykonawczego i nowy dyrektor ma to jedynie wykonać i koniec, klamka zapadła!

Bo jeśli nie to Ewa krokiem defiladowym pomaszeruje z nim do sądu i znów wygra. I albo Szpak nie rozumie tego, co podpisał, albo wie tylko mota, bo został wystrychnięty na przysłowiowego dudka i przełknąć tego nie może. Bardziej prawdopodobna jest druga możliwość, ale mimo wszystko ormowcy to nie był specjalnie lotny element socjalistycznej rzeczywistości. Na pocieszenie wypada wspomnieć, że Szpak zauważył i choć to jedno dobre, bo może mu ktoś szepnął, że to nie zarząd zatrudnia w jednostkach tylko dyrektorzy. To bardzo ciekawa refleksja na przyszłości i zobaczymy niebawem, czy to, aby prawda.

Wszystkie te torsje refluksy i spazmy to efekt szarpaniny w koalicji wynikłej z niezgodności charakterów małżonków. Jednym słowem kołdra jest krótka i jeśli Jelonek zakryje nos, to dziaduniowi z Latyczowa wieje po kulasach. Ale tym razem to esbek ograł ormowca, i to koncertowo. Mimo to „włoskie małżeństwo” trwa, ale trzeszczy w szwach i jak długo potrwa nie wiadomo. To od początku chyba tylko było „dla seksu” i jest tak „dobrze”, że małżonkowie mają się spotkać w ten piątek 20 września aby omówić co dalej, bo „uczucie” wygasa i w takich okolicznościach pożycia być nie może. Gnije nam jak nic uśmiechnięta koalicja w powiecie, oj gnije…

 

 

39
5

4 komentarze do “Włoskie małżeństwo i spór o pierzynę, czyli jak esbek ograł ormowca”

  1. Było przed wiekami takie przysłowie : Polski most, niemiecki post i włoskie małżeństwo – to wszystko błazeństwo.

    Chyba taka ocena powiatowego małżeństwa w starostwie ?

    5

    0
  2. A ty pseudo redaktorku dlaczego się nie chwalisz ile Cie kosztowały sprawy sądowe, które przegrałeś… Żal d….ę ściska?

    4

    3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *