Skały osadowe i drzewa klęczące

Piotr Suchorab członek Zarządu Powiatu reprezentujący w nim „Krasnostawian” w ostatnim numerze „Nowego Tygodnia” dał popis takiego hartu ducha i niezłomności, że można spać spokojnie, bo jakby co to on nas obroni. A jak sobie weźmie do kompanii starostę Leńczuka i wicestarostę Nowosadzkiego oraz  Wicia Boruczenkę to przepędzą Putina za Ural, a może nawet dalej. Takie w nich drzemią zuchy!

Dopadły Piotrka prasowe charty i zapytały, dlaczego podpisał się pod wnioskiem zarządu powiatu do burmistrza Kościuka, w którym mowa o zmianie w planie przestrzennego zagospodarowania sławnego „chmielnika”, co to jest polem bitwy między miastem i powiatem i tym samym kolejnym aktem wojny domowej.

Świnia po krasnostawsku w chmielowym sosie

Warto przypomnieć w formie dygresji, że leją się od momentu wygranych wyborów samorządowych w 2018 bez oglądania na skutki dwie grupy przedszkolaków z PiS. Żeby nie było! Tak do końca nie są pisowcami z krwi i kości, ale 4 lata temu wszyscy pisowcami się czuli i sztandar biało-niebieski całowali, jak żołnierze na przysiędze co to zaraz idą na front prosto w okopy. Wtedy byli pozornie zgodni. Teraz naparzają się, bo jak widać, do władzy nie dorośli. Na tej wojnie gdzie pól bitewnych jest znacznie więcej, korzystać będą inni, ale pisowcom skonfliktowanym w sumie o nic; tłumaczyć kretynizm wojny domowej jest takim samym sensem, jak gadać do głupiego, że sikanie do własnej zupy nie podnosi jej walorów smakowych.

Leją się więc o abstrakcję i bzdurę wymyśloną na poczekaniu, tylko po to, żeby się lać, bo rzekome tanie mieszkania, które mają powstać na chmielniku to bzdura i kretynizm czystej próby jak kolumbijska kokaina. To tak samo realne, jak elektryczne auta Morawieckiego albo inwestorzy z Kataru za Tuska. Główny lajtmotiw jest taki, że Kościuk z miasta chce budować, a Leńczuk starosta nie chce sprzedać gruntu pod budowę. Ludzie bijali się o mniejsze rzeczy niż „chmielnik” a choćby o świnię jak w 1858 roku, gdy na wyspie u zachodnich wybrzeży USA świnia wlazła w szkodę i spowodowała wojnę na poważnie zakończoną arbitrażem międzynarodowym. W krasnostawskim przypadku świnią i to podłożoną było zaplanowanie przez miasto na gruntach powiatu za powiatu plecami osiedla!

Piotrek na spowiedzi a PiS na deskach

Wracając do Piotrkowej pokuty to rzecz poszła o to, że zdaniem Wilkołazkiego lidera Krasnostawian, co jest „szefem” Suchoraba we wniosku przeznaczono na infrastrukturę sportową jedynie 60 arów z ponad 7 hektarów „chmielnika” a miało być 1,5 ha. Mowa tam jeszcze o zabudowie jednorodzinnej i wielorodzinnej, co też się Marcinowi nie widzi. W ogóle oni wszyscy powariowali i sami wprowadzili się w stan głupawej ekstazy i czekać tylko jak zaczną w mroźne ranki biegać po mieście w bieliźnie wrzeszcząc w niebogłosy. Sztorcuje Marcin Suchoraba, którego można by nawet żałować, bo z drugiej strony co miał zrobić? Nawymyślali głupot i teraz trzeba ze spiżowym czołem do nich się odnosić. Być może jest to początek nagonki na Piotra, coby się go pozbyć z listy, bo jak wieść powiatowa niesie „Krasnostawianie” szykują się do wielkiego skoku po władze by PiS wyciąć. Być może chcą przebudować listę, a Piotrek im nie pasuje. Skok, jeśli do niego dojdzie byłby ciekawym widowiskiem, bo PiS się rozsypał. Jakby go wycięli poniżej korzeni nikt by nie płakał, z wyjątkiem Stępnia z NT, bo nie miałby o czym pisać. Dowiedli pisowce, że strach im władzę dawać nawet w sołectwie, bo i tu narobiliby bajzlu. Anarchia u nich jest tak daleko posunięta, że gdyby dziś przyszło to nie stworzą nawet listy ale to temat na inny felieton. A podejrzewam, że jak zaczną ją tworzyć to się dopiero wezmą za łby i Tutsi z Hutu będą się mogli od nich uczyć.

W dobrej wierze…

Tymczasem to wszystko nic, bo najbardziej urzeka reakcja samego Suchoraba na zarzut; jak mógł pod czymś takim się podpisać. Ten nawet nie pomyślał, czy ten jest uprawniony, tylko na ślepo uznał, że popełnił prawie grzech śmiertelny i począł się kajać i to jak! Łyknął to wszystko na jeden raz, aż zadzwoniło. Piotrek się prawie rozsypał w tej pokucie i powiedział, że on tego, co podpisywał to nie czytał i wszystko robił w dobrej wierze…

No ba! W dobrej wierze to Konrad Mazowiecki Krzyżaków do siebie w 1226 zaprosił i w takiej samej dobrej wierze jego wnuk; Władysław Łokietek poprosił w 1309 coby wypędzili z jeszcze jego Gdańska Brandenburczyków a ci jak już to zrobili to weszli i zajęli ich miejsce a siedzieli w nim do 1466… No i w końcu jeden chłop w dobrej wierze poszedł do spowiedzi i w dobrej wierze księdzu powiedział, że spał z jedną Zośką bardzo zamężną i nie byłoby w tym nic dziwnego tylko, że ksiądz też tam zachodził i przy Zośce robił za termofor. To wszystko było w dobrej wierze, jak i podpis Piotra, a poza tym to czy on mógł podpisywać w jakiejś innej wierze !? No i jak widać działanie w dobrej wierze często jest początkiem kłopotów ale i ciekawych obserwacji…

Piotrek i czteroletni „napastnik”

Chłop z niego dorosły, a podeszli go jak dzieciaka. Piotrek widać bardzo spolegliwy i jakby go czterolatek zaczepił w południe na ulicy i wyseplenił: Piotrek dawaj kasę, bo mam w ręku misia i nie zawaham się go użyć; to radny oddałby portfel razem z portkami, kluczami do domu i auta. Jeszcze by przeprosił za ociąganie i napastnika zaprosił na lody. Radny Piotruś co by nie mówić ze swoim stażem w samorządzie powinien być znacznie twardszym zawodnikiem, a nie takim o konsystencji kisielu. Tłumaczenia powinien dobierać zdecydowanie lepsze. Nawet można uznać, że dobrał, bo pod koniec artykułu powiedział, że żadna klamka nie zapadła i decyzja nie jest ostateczna Jakby pociągnął tłumaczenie w tym kierunku to miałoby to ręce i nogi, ale bez opowiadania, że nie czytał a tak to wyszedł z tego materiał źródłowy do kabaretu…

Tusk też nie czytał…

W tym miejscu warto przypomnieć w formie ciekawostki i na otarcie łez, że gdy Tusk podpisywał Traktat Lizboński amputujący Polsce kawał suwerenności to też go nie czytał i się do tego przyznał jak nasz Piotrek! To nie koniec, bo dla równowagi ostatnie tłumaczenie Kaczyńskiego na spotkaniu z wyborcami w Nysie czemu za traktatem głosował jest dopiero zabawne! Stwierdził właściciel kota i połowy Polski, że głosował za nim by obóz patriotyczny doszedł w przyszłości do władzy. Do dziś nikt nie wie co to ma znaczyć.

U radnego nie było powodów do takiego kajania i przepraszania za to, że się żyje. Jest członkiem zarządu i obowiązuje go względem Leńczuka jakaś lojalność a poza tym to wszystko duby smalone i bzdury cała ta inwestycja na chmielniku. No i przecież kiedy wiosną głosowano czy sprzedać jego część Suchorab był „za”, ale tym samym przeciw Leńczukowi. O lojalności w tej kadencji wielu pozapominało i mamy „burdel” jak ta lala, ale dla kurażu i zdrowotności bronić się wypada skoro portki się na rzyci nosi. Zamieszanie wynika z takich wrzutek jak chmielnik, które mają taki sens i prawdopodobieństwo jak postawienie znaku „teren zabudowany” na autostradzie przez pustynię.

Rewanż i jest remis

Nowosadzki w tym podpisywaniu udziału nie brał i się z tej Jałty ulotnił, tak napisali w gazecie, ale dokonała się „zemsta” na Suchorabie, bo gdy głosowano w zeszłym roku podwyżki diet to Suchorab wstrzymał się od głosu ale dietę wziął. Nowosadzki, choć diety nie bierze, bo jest wicestarostą lojalnie głosował „za”. Odchorował to bidulek… Dzięki temu został Marek tłustym kotem, choć kęska nawet nie powąchał. Teraz jakby rachunki się wyrównały i obaj mają w siniakach i zadrapaniach remis…

Nowa praktyka i co z niej wynika

W związku z Piotrkową pielgrzymką pokutną można wysnuć wniosek, że w zarządzie i części rady powiatu wyewoluowała nowa moda. Bo są w radzie dwie grupy o biegunowo odległych reakcjach na bodźce zewnętrzne. Pierwsza grupa to ta służalczo-cierpiętnicza w postawie względem swoich adwersarzy. Można to określić dendrologicznym terminem mając na względzie klona z miejskiego rynku i ochrzcić ich „samorządowymi klęczącymi drzewami”. W tym zacnym gronie jest Leńczuk starosta, Nowosadzki wicestarosta, Boruczenko „przewodniczący bezrady i Mojżesz kulejący”. Wicio co trzeba wiedzieć, tak charyzmatycznie prowadzi obrady, że jakby Mojżesz tak Izraelitów wiódł do Kaananu, to chodziliby w kółko. Teraz już Suchorab dołączył rzutem na taśmę i w tym gronie chyba trwa zażarta rywalizacja; kto bardziej klęknie i pozwoli sobie wejść na głowę. Piotrek w debiucie wniósł całkiem niezłe widowisko i teraz czekać na ripostę reszty. Pozostała trójka co rusz wypuszcza serwilistyczne balony a Leńczuk Andrzej „utrapienie wszystkich fryzjerów” w ciągu ostatnich miesięcy popadł w jakiś bliżej nie określony amok i jest krok od tego, że na wiosnę bociany uwiją mu w kędziorach czupryny gniazdo, a on ani drgnie. O szczegółach tego przedsięwzięcia innym razem, bo ciekawe to jak jasna cholera. Tak czy siak, to wspomniany klon ma towarzystwo, ale i konkurencję…

Druga frakcja to ci, co pozjadali wszystkie rozumy i przez to pławią się w bucie, arogancji a zwykła prostacka głupota urosła u nich do rangi charyzmatu. Wystarczy posłuchać wynurzeń Janeczka, bełkotu Zielińskiego, pierdół Domańskiego, wrzasków Szpaka czy paplaniny Nieściorowej. Właśnie ci pastwią się nad tymi pierwszymi. Jest i cała reszta, która biernie się temu przygląda z różnych powodów. No i jest Józio Wroński, który jak podsumuje mądrali to idzie w pięty…

Na zakończenie ciut otuchy radnemu się należy. Wypada twardszym być, tym bardziej, że imię Piotr zobowiązuje, bo z greki to znaczy tyle, co skała; petros. Tylko że znając skłonność radnego do dziwnych tłumaczeń gotów powiedzieć, że jest skałą, ale osadową jak piasek czy less i skoro tak to wystarczył strumień zarzutów i popłynął. Mimo wszystko Suchorab ma zalety i jedna z nich to brak skłonności do intrygowania. A w tej radzie powiatu to wartość dodana, bo jest kilku rzemieślników intrygi, jak i jeden „wirtuoz”.

 

 

29
8