Sen i jawa „mistrza” Jutrzenki

Dziś druga część opowieści z przymrużeniem oka o tym, jak dzielono skórę na jeszcze żywym niedźwiedziu. Ten był oczywiście  tak ospały, że zrobili z nim co tylko chcieli. Gorszy jego los niż tego, kiedyś białego misia z Krupówek.

Żeby nie przedłużać to w 2011 roku sam „profesor” i „mistrz” Jutrzenka-Trzebiatowski wydał pamiątkowy album z okazji otwarcia Galerii-Muzeum swej twórczości „Baszta” w Chojnicach. W nim znalazła się lista lokalizacji z dziełami „mistrza” Pośród tych są i dwa miejsca w Siennicy! 

Jak wynika z treści to „mistrz” Jutrzenka był tak pewien swego, że umieścił ten wszystko mówiący wpis. Co o tym ma pomyśleć zwykły Kowalski za którego pieniądze będzie cały ten „cyrk”? Z kolei Galeria Plakatu w Szkole Rolniczej w Siennicy też została umieszczona w spisie, a uroczystego odsłonięcia dokonano dopiero w 2015 roku. Jak widać sen miesza się tu z rzeczywistością, a „profesor” Jutrzenka pisze o rzeczach, które mają się wydarzyć, tak jakby już się ziściły!?

 

Za 5 lat Jutrzenka zwierza się w Dzienniku Polskim z 3 grudnia 2016 w artykule „Jednia Trzebiatowskiego” autorstwa Wacława Krupińskiego o tym, że w drodze do absolutu zahaczył o Siennicę…

W drodze do absolutu

Przygotowuje też eksponaty, które pojadą na Zamojszczyznę, do dworku w Siennicy Różanej, gdzie powstaje kolejne muzeum Trzebiatowskiego – znajdzie się w nim ok. 250 jego prac. Otwarcie jesienią 2017.

 

Cały artykuł do odczytania we wspomnianym periodyku i jak kto chce, to zachęcam.

Jak widać z przytoczonych materiałów Jutrzenka rozpowiadał na prawo i lewo o nowym muzeum swojej twórczości. Widać miał ku temu mocne przesłanki, wynikłe z zapewnień władz gminy. Zdumienie jednak budzi otwarcie zaplanowane na 2017 rok. W tym czasie trwała kadencja samorządu 2014-18 i Korkosz Andrzej był radnym, ale o dziwo, nic o tym nie słyszał.

 

6 kwietnia tego roku przyparto Proskurę do ściany i wypowiedział się w „Super Tygodniu” Teść artykułu poniżej, warto uważnie go przeczytać i skonfrontować z tym co wcześniej Leszek opowiadał...

W tej chwili wójt funduje gawiedzi jakieś jarmarczne widowisko, kluczy, unika, zwodzi. Tak odpowiada, by nadal nie padły żadne konkrety, a moim zdaniem cały temat traktuje jak epizod, gra na przeczekanie. Wójt nawet się nie zająknął na temat kosztów, tak jakby te nie miały znaczenia, albo jakby gmina dysponowała nieograniczonym budżetem. Zabawne jest stwierdzenie, że nic w tej sprawie nie zostało przesądzone. Skoro tak, to jak wytłumaczyć, to co, powiedział do „Awangardy” i w czasie jubileuszu w Chojnicach? 

 Co na to Rada Gminy, bo ta ma w końcu nad tym się pochylić i zagłosować? A trzeba było widzieć ich miny, szczególnie tych od Proskury, kiedy Alicja Pacyk pytała na sesji 11 marca o Jutrzenkę-Trzebiatowskiego i powoływała się na konkretne prasowe publikacje, na to co w nich Proskura za ich plecami opowiadał. Ich zdziwione facjaty były bezcenne, nawet maseczki i przyłbice nie ukryły zaskoczenia oraz konsternacji. Oni bladego pojęcia nie mieli o tym co wymyślił, dla nich był to informacyjny szok.

Dopiero na forum Komisji Rewizyjnej w listopadzie powiedział, że są „plany” nie żadne „twarde” decyzje i wcale nie z własnej woli, tylko został zapytany, pociągnięty za język. Znów zupełny przypadek rozdawał karty. Gdyby nie to, wszystko odbyłoby się po cichu, w zakamarkach UG. Wcześniej, w lutym i we wrześniu 2020 roku mówił tak, jakby miał zgodę radnych i odbył konsultacje społeczne, jakby w ręku miał zgodę zawartą w przegłosowanej uchwale… Z taką bezczelną pewnością o tym wszystkim rozpowiadał, jak Pietrek w „Ranczu” co to z wójtową córką się żenił, tylko ona o niczym nie wiedziała. Zachowania Pietrka i naszego Lesia łączy wspólny mianownik, otóż obaj przekonali samych siebie, bo bardzo chcą, i to wedle nich wystarczy.

Tymczasem wygląda to na samowolne dysponowanie majątkiem gminnym i wonieje „prywatnym folwarkiem”, a to przecież cudzy majątek. I cały czas „bębni” o tym nie jakiś chłystek, tylko sam wójt, osoba publiczna z 30 letnim stażem. Wójt, który pisze listy do Ziobry, powołuje się w tych skargach na swoją uczciwość i inne heroiczne przymioty. Ten „krystalicznie uczciwy” wójt już dawno wybrał i zadecydował, sam bez niczyjej zgody, tak jakby był u siebie na Kilińskiego. Przypominam, że opowiadając w „Awangardzie” i na jubileuszu „Baszty” w Chojnicach żadnej uchwały rady nie posiadał i takowej nie ma po dziś dzień.

Na spotkaniu w UG, 17 marca, na tym na które „wprosił się” Korkosz i Alicja Pacyk- właśnie Korkosz zwrócił całej „zielonej ekipie” uwagę na to, że pomieszali kolejność i tak być nie może i do czego to podobne!? Nawet Szpakowi się oberwało, bo mu radny przypomniał jak o uczciwości na sesji Rady Gminy opowiadał w czerwcu 2020 roku. Na te uwagi Januszek nawet nie ważył się reagować, tylko spuścił głowę, bo co można odpowiedzieć ? Wszak głupoty Proskury i jawnej samowoli nie da się obronić, nawet przy bardzo dobrych chęciach.

Gdyby sprawa dotyczyła wójtowego majątku, może nawet z kościelnej ambony o tym trąbić i po murach kredą pisać, ale gdy się reprezentuje samorząd, to tego robić nie wolno, jest to ewidentny brak szacunku do mieszkańców, a dla myślących to i jeszcze gwałt na inteligencji ludzkiej, logice i dobrym obyczaju. Taka to niestety ich kultura, w tym wypadku polityczna. Ale widać siennicki chłop cierpliwy, dróg polnych nie ma, ale za to będzie miał muzeum, głównie i raczej Trzebiatowskiego. Podatki z czasem pójdą w górę, bo trzeba będzie to wszystko utrzymać, ale chłop to zniesie, bo jak wspomniałem jest cierpliwy i na tym wójt zawsze opierał swoje rachuby. Amen

47
30

Z ramienia na czoło, wszystko na wesoło

Narobiło się zamieszania w krasnostawskim ratuszu. Otóż wiceburmistrz Kaczmarczyk złożył rezygnację i już nie chce pracować pod skrzydłami Roberta Kościuka na jego chwałę oraz pożytek miasta. Ot, los… A jak wice zostawał to w mieście witano go jak dostawę konserw do mięsnego za Jaruzela. 

Trzeba przyznać obiektywnie, że Kaczmarczyk to urzędniczy typ „pszczoły robotnicy” i facet od zadań specjalnych. Wymarzony na zięcia na dużej gospodarce albo na wiceburmistrza, bo „robotny” Zna się na „materii” i skłonny do ratowania wizerunku pryncypała swoją wiedza w sytuacjach podbramkowych. Politycznie w nic nie zaangażowany, poglądy jakieś ma, ale tak jak Monika Brodka męża nie pokazuje tak i on ich nie głosi, ni szumnie nie deklaruje.

Spekulacje na temat przyczyn odejścia nie milkną, albowiem szaleje pandemia i rezygnacja z etatu w takich okolicznościach, to albo akt heroiczny, albo determinacja wymuszona końcem cierpliwości. Musiało się coś ważkiego w trzewiach ratusza wydarzyć, że Kaczmarczyk zdecydował się na taki krok. Aczkolwiek to już za nami i teraz wyobraźnię rozpala, kto na jego miejsce? Wszak próżni w przyrodzie nie ma. Wróble ćwierkały, że Kowalczyk Wojciech ma wrócić, ale jak kto w Rzymie z Ojcem Świętym jajka po wiedeńsku zajada, to na cholerę mu wracać na jajecznicę do plebanii nad Wieprzem!? Bo mnie się wydaje, że ten wsteczny exodus Kowalczyka to plotka, a poza tym, tu już „arcygodny następca” jest. Tylko trzeba go przesunąć jak tego członka z peerelowskiego dowcipu z ramienia na czoło…

Następca zastępcy już jest

 Dla dobra grodu na lessowej skarpie radziłbym Robertowi Kościukowi co by przesunąć Krzysia Zielińskiego z promocji miasta na miejsce po Kaczmarczyku. Dla Krzysia to sytuacja wymarzona, wręcz tak jak dla Portugalczyków znalezienie drogi do Indii w XV wieku. Krzyś powinien wice zostać, w imię sprawiedliwości dziejowej, bo jest wybitny strateg, geniusz i przede wszystkim z ministrami „Zjednoczonej Prawicy” na „Ty”. Ta głowa aż kipi od ozdrowieńczych pomysłów i racjonalizacji, taki z niego przedwojenny Kwiatkowski z Grabskim w jednym.

Niedoceniony Geniusz

Że też polski samorząd takich ludzi nie docenia!? Wszak gdyby pozwolono mu działać te 12 lat temu z okładem, gdy kierownikiem PKS Krasnystaw został, to autobusy dziś by latały, a całe przedsiębiorstwo byłoby na poziomie Lufthansy, albo co najmniej LOT. Taki miał Krzyś program naprawczy, że umarłego na nogi by postawił ale słuchać go nie chcieli. A to, że nie chcieli go na wicestarostę to z perspektywy czasu też błąd był, taki jak wyprawa Napoleona na Moskwę. Jakby wicestarostą został, to jak nic Centralny Port Komunikacyjny budowano by na polach Stężycy, Jaślikowa i Zakręcia, a nie w jakimś Baranowie pod Warszawą. Gdyby wtedy wraży „zawistnicy” dali zielone światło, to przekop Mierzei Wiślanej tu, na krasnostawskiej ziemi miałby początek.

Nowosadzki, obecny wicestarosta pod Krzysiową chałupą winien jak cesarz Henryk IV pod murami Canossy stać w koszuli od Armaniego, na mrozie, boso i błagać przebaczenia… Aż się łza w oku kręci nad tak lekkomyślnie zmarnowanym talentem i zaprzepaszczonymi szansami. Dlatego teraz Kościuk nie powinien nawet chwili się wahać tylko z bukietem róż i przy akompaniamencie orkiestry cygańskiej iść w polityczne kumy, bo szansa jest na cywilizacyjny skok. Jeszcze na mszę dać, jak się ten zgodzi, a jak się nie zgodzi, to też dać w intencji żeby się zgodził. Taki transfer nie może się nie ziścić. Chce se Robert pluć w brodę jak kiedyś działacze Legii Warszawa, bo się nie poznali na geniuszu Lewandowskiego!?


Fotografia zrobiona podobno gdzieś w okolicach ul. Okrzei, ale głowy bym nie dał.

Jak albatros w klitce

W wydziale promocji miasta Zieliński się dusi. To tak jakby w drewutni trzymać albatrosa. Wszak te ptaszyska mają nawet do 3,70 cm rozpiętości skrzydeł, więc taka klitka to katorga… A cóż taki wydział znaczy dla takiego geostratega?

Poza tym jak to brzmi – „ Wiceburmistrz Krzysztof Jacek Zieliński” Na dźwięk tego nazwiska drzwi ministerialne same otwierać się będą albo i spadać z zawiasów. Z takim fighterem nikt się nie odważy miastu szkodzić i środków skąpić, tak jak to ostatnio było. Nawet gdy wniosku miasto nie złoży, to i tak coś dostanie. Z Krzysiem nie ma rzeczy nie możliwych, przynajmniej na papierze. Dla niego samego to też byłaby mała rekompensata za lata niedocenienia. Gabinet na piętrze z tabliczką na drzwiach z którego do toalety bliżej niż w starostwie. W budynku, w centrum miasta z widokiem na park, ale z korytarza niestety. Taka miejscówka wymarzona, w sam raz dla podreperowania ego- prawie jak turnus w Ciechocinku albo w Karlowych Varach. Gdzie tam do tej lokalizacji „norze borsuczej” w której uzurpator Nowosadzki w klockowatym budynku starostwa siedzi!? Starostwa w którym nawet po wymalowaniu ścian i poświęceniu przez Gzika upiory postkomuny wyłażą ciągle ze szpar w ścianach i spod podłogowych listew, i wyją po korytarzach w księżycowe noce. No ja bym się na miejscu Kościuka nie wahał, a na miejscu Zielińskiego nie krygował, bo ten Paryż jest wart mszy za 100.000 rocznie. Choć w Siennicy Różanej Turzynieckiego msza droższa, bo 115.000 warta ale tam „pleban” hojniejszy.

Lokalny Olbrzym

Krzysiu jest MacGyver polityki- wiem co mówię, bo przyszło mi z tym „olbrzymem samorządu” mieć trochę do czynienia, a do dziś jestem pod wrażeniem jego dalekosiężnych wizji. Ech… jakbym za plecami Kennedy’ego stał, gdy ten kryzys kubański zażegnywał albo jakbym Fidelowi cygara skręcał i podawał… Rzucony na trudny, zdawało by się beznadziejny odcinek frontu: doprowadzi do jego rozkwitu i to zawsze… Taki on, jak to kiedyś na wsi gadali: łebski, że na piachu i kamieniu się dorobi. Przecież dział Promocji Miasta któremu hetmani, kwitnie… Bo kto by na to wpadł, żeby jednym pawiem dwa święta obskoczyć? Bo z jednej strony do pawi chmielakowych w swej symbolice nawiązywał, a z drugiej robił za symbol świąt, ku uciesze jednych, a zdziwieniu drugich. Jak się okazało pawie w Betlejem były… Zaskakuje Krzyś koncepcjami jak Modest Amaro swoimi „momentami”

Tyranozaur informacji

Polityka informacyjna na stronie Urzędu Miasta lepsza niż w New York Post czy CNN, nius goni nius, wiemy wszystko i nie szkodzi, że Wilkołazki zawsze jest pierwszy. Za to od Wilkołazkiego nie dowiemy się, że jest coś takiego jak „Dzień Pocałunku” ? No i jakie to święto musi być ważne dla miasta skoro na stronę internetową trafiło!? Nowinki ze świata nauki też mieszkaniec na stronie znajdzie w poście „Dzień Dinozaura” Szczególnie jego fotografia przełomowa i wprawiająca nawet paleontologów w osłupienie. Wielu do tej pory sądziło, że Tyranozaur wyglądał jak maszyna do zabijania ale dzięki Krzyśkowi wiemy jak było naprawdę.

Tyranozaur jaki jest, każdy widzi…

Zbierać żeby zbierać

Poza  tym  wszystkim, Krzyś organizuje z miejskiego ramienia z którego powinien być przesunięty: Lubelskie Zagłębie Przetwórstwa Spożywczego. Doświadczenie ma, bo swego czasu „Cukrownię Krasnystaw” swoim geniuszem ratował, a znawcy powiadają, że jak w niej pracował to cukier był słodszy. Ale póki co, przy aktualnym projekcie uwija się jak „mrówka” Czy mu co z tego wyjdzie, to tak do końca nie wiadomo, ale jak weźmie ten plan restrukturyzacyjny, co go 12 lat temu chciał wcielić w życie w PKS, zmieni daty, a autobusy zastąpi dżemami, musami i powidłami, to możemy być świadkami takiego bumu gospodarczego, że ojej. A jak nie, to będzie organizował, aż w końcu z tego organizowania zrobi się etat dla organizatora-koordynatora. Oczywiście dobrze płatny i będzie dalej działał, jak ten ksiądz w „ Klerze” Smarzowskiego, co na rynny zbierał, żeby zbierać.

Ale jakby Krzyś na wiceburmistrzowskim stołku zliszył się, nie daj Boże. Gdyby poszedł w kierunku takim jak obecnie: czyli wygłupy na sesjach Rady Powiatu do spółki ze Szpakiem i tropienie spisków, których nie ma, to zawsze Kościuk może w rynku ustawić więcej ławek, przeszklić fasadę magistratu i na te Krzysiowe wybryki sprzedawać bilety. Jak znam życie, to publika dopisze albowiem ludzie lubią takie widowiska. Skoro nie może być lepiej, to niech będzie choć weselej. Amen

 

 

53
45

Echa pomysłów Lecha albo gra w „durnia”

 

Dziś część pierwsza opowieści o tym gdzie i w jakich okolicznościach Proskura roztrąbił ideę „Muzeum Trzebiatowskiego” albowiem właśnie to stanowiło kwintesencję pytań Alicji Pacyk z sesji Rady Gminy 11 marca.   Zapraszamy w wirtualną wycieczkę w czasie i w dobie covida tropami  Proskury po „ Dworze Kosztownych Pomysłów” przez duże „P” Wszystko jak zwykle z przymrużeniem oka.

Przez dociekliwość Alicji Pacyk wszystko się pokiełbasiło i przez to jeszcze się Leszek pogubił. Skutkiem tego taki się gibki w tych tłumaczeniach zrobił, że tancerki Samby z ulic w Rio mogłyby pozazdrościć. A tu problem jest, i co teraz „remizowy wójt” i niedoszły mecenas sztuki ma począć, skoro wszystko się rypło? A przecie naobiecywał i to tęgo. Jak z tego wybrnąć? Słynie Lechu i z tego, że jest w „swoich pomysłach” jak „ruski czołg” z dowcipu, co to miał tylko biegi do przodu, bo najważniejsze było „wsiegda wpieriod”.

Ostatnio do lokalnej prasy powiedział, że w sprawie „Muzeum-Dworu Sztuki” szuka się – jak to ujął Grzegorz Drozdalski „złotego środka” W tych tłumaczeniach wyraźnie Lecho ucieka od tego co niewygodne, bo on już dawno zadecydował i wybrał. Dlatego my dziś przypomnimy, to co Leszek przed redaktorem Drozdalskim z „Super Tygodnia” przemilczał.

Echa Lecha w Lublinie, rzecz się dzieje 24 lutego 2020 roku.

Rok temu tak jak z „młodej piersi się wyrwało” tak i z Leszkowej wyrwało się i padło stwierdzenie, że w Siennicy powstaje Muzeum Janusza- Jutrzenki Trzebiatowskiego. Napisała o tym „Lubelska Awangarda” – fotografie poniżej.

Prawy dolny róg, ostatni akapit, a na fotografii nasz Leszek mecenas sztuki jednego artysty za publiczne pieniądze. Stoi w otoczeniu ludzi kultury, Leszek pierwszy z lewej, a Jutrzenka-Trzebiatowski drugi z prawej.

Co z „Ziarna” wykiełkowało?

Następnie o tej wiekopomnej deklaracji Proskury pisze Stanisław Dziedzic. Tekst ów przedrukowało na swoich łamach siennickie czasopismo „Ziarno” w numerze 1 (48) z roku 2020 na stronie 67, którego fragment prezentujemy poniżej…

STANISŁAW DZIEDZIC- KATEDRY TRZEBIATOWSKIEGO W LUBLINIE Na skraju pięknej i pieczołowicie w ostatnich latach odnowionej lubelskiej Starówki, w salonie artystycznym „Umblicus urbis” („Pępek miasta”), należącym do Fundacji Villa Polonia, 24 lutego br. odbył się wernisaż wystawy dzieł malarskich krakowskiego artysty Janusza Trzebiatowskiego – „Armenia. Szlakiem katedr i chaczkarów”. Wystawa ta obejmuje około 20 obrazów wykonanych techniką suchego pastelu. Jest ona wspólnym przedsięwzięciem warszawskiego Muzeum Niepodległości i Fundacji Willa Polonia z Lublina, a jej lubelską odsłonę poprzedziła prezentacja w Galerii Malarstwa Historycznego w Muzeum Niepodległości. Wernisaż warszawskiej wystawy odbył się w X Pawilonie Cytadeli Warszawskiej 18 grudnia 2019 roku, z udziałem Janusza Trzebiatowskiego, przewodniczącego Rady Fundacji Ormian – Macieja Bohosiewicza, dr Jana Sęka – Przewodniczącego Rady Muzeum Niepodległości, prezesa Fundacji Villa Polonia. Warszawski wernisaż zgromadził licznych gości – przedstawicieli środowisk kultury i sztuki oraz przedstawicieli życia publicznego stolicy. Spotkanie prowadził dyrektor Muzeum Niepodległości, dr Tadeusz Skoczek. Lubelski wernisaż prowadzony przez dr Jana Sęka, zgromadził licznych gości, nie tylko lublinian, ale także z różnych regionów Polski. Uroczystą prezentację dzieł malarskich Janusza Jutrzenki- Trzebiatowskiego swoją obecnością zaszczycili m.in.: wiceprzewodniczący Rady Miasta Lublina – poeta Stanisław Kieroński, prezes Oddziału Lubelskiego Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i zarazem redaktor naczelny periodyku „Lublin”- Zbigniew Włodzimierz Fronczek, prof. Włodzimierz Osadczy (KUL), dyrektor naczelny Biblioteki Wojewódzkiej w Lublinie – Tadeusz Sławecki, wójt Siennicy Różanej – Leszek Proskura. Warto nadmienić, ze znany z wielu inicjatyw wójt Proskura zamierza w najbliższej przyszłości otworzyć w restaurowanym właśnie dworze w Siennicy muzeum autorskie Janusza Trzebiatowskiego.

Kampania Wrześniowa w Chojnicach

26 września 2020 roku, nasz Leszek jedzie po naukę i wcale nie do Józia Zająca do Depułtycz, tylko do Chojnic, na jubileusz 10-lecia galerii „mistrza” Jutrzenki. A tam jest kieliszek szampana, kwieciste laudacje i rozdają pamiątkowe odznaczenia. Leszek dostaje również takowe i to z rąk samego „mistrza” Bo jak tu nie dać i nie zaprosić? Skoro „ludowy mecenas” – „Muzeum Autorskie” właśnie jemu mości i niebawem będzie otwierać jego podwoje. Cały przebieg hucznego jubileuszu znajdziecie w linku poniżej. My prezentujemy fragment dotyczący naszego Leszka:

„Głos zabierało wielu gości. Poseł Marek Biernacki wskazywał, że miasto może być dumne z muzeum, bo ważne są nie tylko drogi czy baseny, ale także duch. Prezes Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego Jan Wyrowiński podkreślał, że mądra decyzja o powstaniu muzeum dobrze świadczy o władzach miejskich, ich wrażliwości na potrzeby kulturalne mieszkańców. Leszek Proskura, wójt Siennicy Różanej, gdzie powstaje podobna placówka, wyznał, że przyjechał się uczyć do Chojnic…”

http://www.muzeumtrzebiatowskiego.pl/jubileusz-10-lat-muzeum-janusza-trzebiatowskiego.html

Listopadowe „Dziady”

Po wrześniu jest październik w którym Leszek nic nie „palnął”, bo on zwykł tak robić raz na kwartał. Zaległości i normę wyrobił na listopadowej Komisji Rewizyjnej, tej samej na której PSZOK pod oknem Tomaszewskich „prawie ogrodził”, a której treść dotyczącą nieszczęsnej lokalizacji publikowaliśmy. W tym wypadku katalizatorem znów była Alicja Pacyk, która zapytała, a Leszek odpowiedział…

Radna Alicja Pacyk zapytała, czy są już jakieś plany odnośnie pomieszczeń które pozostaną po Centrum Kultury jak już zostanie przeniesione do dworku. Pan Leszek Proskura Wójt Gminy odpowiedział, że jeszcze nie wiadomo. Pojawiła się pozycja stworzenia tam muzeum ponieważ prof. Trzebiatowski chce przekazać dla gminy warte 2.500.000,00 zł zabytkowe przedmioty ale nie ma w tej sprawie ostatecznej decyzji. Ponadto pojawiło się zapytanie od Pana który w Siennicy Różanej prowadzi gabinet rehabilitacyjny, który wstępnie byłby zainteresowany wynajmem pomieszczeń na parterze ponieważ chciałby rozszerzyć swoje usługi”

 

Na dziś koniec, niebawem część druga a zaręczamy, że też jest ciekawie…

40
9

Jutrzenka nad Chełmem A.D. 1251

Kiedy w 1251 roku mieszkańcy Sandomierza wieczorem oglądali na wschodzie blask, to nie była jutrzenka tylko pożar niszczący Chełm. Kiedy w Siennicy Różanej Pan Korkosz zobaczył J. Jutrzenkę to też nie był dobry znak. Janusz Jutrzenka nie posiada tytułu profesora, nie jest wykładowcą na żadnej uczelni. Był, przepraszam za wyrażenie, członkiem przeróżnych stowarzyszeń, niektóre tworzył. Podczas dyskusji na tutejszym forum, słusznie zauważono, że nawet przyjmując obrazy „profesora”  można się nabawić kłopotów. Trzeba będzie zapewnić stałą temperaturę i wilgotność, a to kosztuje. Ponadto w przypadku np. hipotetycznego uszkodzenia, rodzina może upomnieć się o odszkodowanie. Nota bene w Krakowie działają dwie kancelarie prawne prowadzone przez osoby noszące nazwisko Trzebiatowski !!!

Zgodnie z sugestią Jokera, apeluję do radnych o przeglądnięcie dokumentacji projektu rewitalizacji, oraz przedstawieniu na sesji informacji całej Radzie z apelem o rozważne zarządzanie majątkiem gminy. Poinformowanie mieszkańców o ustaleniach też nie zaszkodzi. Casus Chojnic przestrzega nas przed Jutrzenką.

Mirosław I Kaczor

 

29
33

Gminy mają dopłacać do odpadów?

Dziś z innej beczki. Ciekawostka dotycząca śmieci ale w Warszawie. U nas problem wyciszono. Liczenie trwa już od miesiąca i chyba wszystko zostanie po staremu, czyli 17 złotych albowiem urzędowy „czołg” nie posiada biegu wstecznego.

Rząd planuje zmiany w systemie opłat za śmieci. Chce, by to samorządy dopłacały do wywozu odpadów. Ma to uchronić mieszkańców przed dalszymi podwyżkami.

„Dziennik Gazeta Prawna”, który pisze o śmieciowej rewolucji, zauważa, że punktem zapalnym całej sprawy stała się Warszawa. To właśnie tam od kwietnia obowiązują nowe stawki opłat za śmieci. Ich wysokość zależy od zużycia wody. W wielu przypadkach oznacza to nawet ponad 100 procent podwyżki. Dlatego chcąc uchronić mieszkańców przed dalszymi podwyżkami, rząd chce, by do wywozu odpadów dopłacały samorządy. Według gazety liczy on, że dzięki temu przy ustalaniu stawek samorządy nie będą już mogły zasłonić się argumentem, że system musi się sam bilansować.

Tymczasem zdaniem samorządowców tego typu zmiany nie rozwiążą problemu. Koszty i tak poniosą mieszkańcy, bo dotacje będą oznaczać mniej pieniędzy np. na gminne inwestycje. Wskazują, że alternatywą są większe opłaty dla producentów opakowań, których nie można poddać recyklingowi. Jak informuje gazeta, projekt zmian w systemie opłat za śmieci może zostać wniesiony jako inicjatywa poselska lub poprawka do procedowanych właśnie w Sejmie rozwiązań. W takim przypadku mógłby zostać uchwalony jeszcze przed końcem wakacji i wejść w życie w tym roku.

źródło: radiomaryja.pl za wokół zamościa.pl

12
21

Protest pod Basztą Jutrzenki – Trzebiatowskiego sprzed 10 lat

 15 maja 2011

 


Fot. Michał JanuszewskiFot. Michał Januszewski


Fot. Michał Januszewski


Fot. Michał Januszewski


Fot. Michał Januszewski

Fot. Michał Januszewski

Fot. Michał Januszewski

Wczoraj odbył się protest pod hasłem „Prywatna Baszta? Mówimy Basta!”.
Celem akcji było spowodowanie zmian w sposobie funkcjonowania Galerii, która w całym swym przepychu jest symbolem funkcjonowania władzy. Cel został osiągnięty w jakiejś mierze. Niestety inni chojniccy artyści nie zostaną „wystawieni” w baszcie, ale odtąd wszystkie spotkania z mistrzami mają być spotkaniami otwartymi!
Organizowana przez Radka Sawickiego akcja zyskała duże zainteresowanie. W mediach elektronicznych pisze się, ze było nas niewielu, iż akcje nasze nie mają poparcia. To jest bzdura, której zadaję kłam. My prezentujemy aktyw, ludzi którzy nas popierają nie brak i z tygodnia na tydzień jest ich coraz więcej.
W całym zdarzeniu padło wiele słów, było wiele epizodów.
Odniosę się do tych, które będą roztrząsane przez media w ciągu najbliższych dni.
1. Nie udzielenie głosu burmistrzowi Finsterowi.
Tak jak powiedzieliśmy z Radkiem Sawickimi, wystąpienie Finstera nie było ujęte w harmonogramie spotkania. Pan Finster korzysta z wszelkich możliwych mediów i środków przekazu, aby wyrażać swe zdanie. Zdajemy sobie sprawę, ze tę akcję będzie dogłębnie roztrząsał w mediach, próbując charakterystycznym dla siebie sposobem spłycić jej znaczenie i wymowę. To był nasz protest, to był
protest ludzi z miasta, a nie protest elity i jej symbolu.
2. Melisa dla Finstera.
Ma mieć tylko znaczenie symboliczne. Wielokrotnie byłem świadkiem, tego jak Pan Finster pod wpływem emocji nie liczy się ze słowami, ani z intencjami. Przykładem tego było wyrugowanie Arcan Historii z Sali Obrad w Ratuszu, która wcześniej była zarezerwowana. Chciałbym aby Pan Finster zrozumiał, że nadekspresywność negatywnych uczuć w dyskursie publicznym z jego strony, jako włodarza, szkodzi jakości demokracji w Chojnicach. Melisa to pierwszy krok do zmian, sposób parzenia powinien być na opakowaniu!
3. Kwestia finansowania baszty.
Wielokrotnie poruszana, ale nigdy nie została dogłębnie omówiona. Mnie natomiast zastanawia, to kto jest właścicielem baszty obecnie. Miasto czy Pan Jutrzenka?
4. Zaproszenia
Zarówno Galeria jak i sam Ratusz dopuścili się rzeczy niesłychanej, bez podania klucza doboru osób na spotkania z mistrzami zdecydowali się na organizację elitarnej imprezy – tak by chcieli to reklamować. Mam dla nich propozycję, aby się sami składali na takie spotkania.
5. Kwestia gaży dla gości i kosztów związanych z ich wizytami
Zastanawia mnie kto pokrywa koszty przyjazdu gości do Galerii? Miasto? Jutrzenka? Finster? Sama Galeria? Nikt nam tego nie wyjaśnił.
Ile kosztuje przyjazd np. Andrzeja Wajdy?

Fot. Michał Januszewski

Źródło Chojnicki Blog Polityczny Marcin Wałdoch

25
13

Rolex Proskury albo czas to pieniądz

Dziś z przymrużeniem oka o tym, kto co powiedział i ile wcześniej dostał. W tle unijne dotacje na kulturę i ścieki w proporcjach z których wynika, że wychodek stoi  niżej, a kultura wyżej. Tylko czy aby o to chodzi? Wszak byt określa świadomość i czemu o tym na stronie UG cicho?

 

Urząd Gminy ma chodzić jak zegarek- tak winno być, a na straży takowej rzeczywistości stoi sekretarz. W naszym wypadku sekretarz Turzyniecki nie dość, że stoi to chodzi, a nawet biega i jeszcze kosztuje. A kosztuje nie mało- bo 115.000 rocznie, tylko ciut mniej od Rolexa- Daytona 16520 Black Dial U Serial. Ten wart jest 114.112 złotych. W sumie to nas, małej gminy-co pięknie wyartykułował nasz „najdroższy sekretarz” na takie roleksy nie stać i od biedy starczyłaby ruska „Pobieda” albo budzik „Czajka” Ale skoro wójt ma taką pasję jak swego czasu Sławek Nowak, to co zrobić… 

 

I jak on to pięknie powiedział:

Cieszymy się z każdego wsparcia finansowego. Dla małej gminy o skromnych dochodach każda dotacja jest na wagę złota – komentuje sekretarz Dariusz Turzyniecki…

 Szkoda, że gdy negocjowali zarobki, to Dariusz alias „Rolex” nie kierował się tą szczytną dewizą…

 

 

A z drugiej strony, to jak to jest, że UG na swojej stronie internetowej nie chwali się tym, że dostał taką kupę grosza. Wszak 1.300.000 drogą nie chodzi…Wszystko wydarzyło się się ponad 2 tygodnie temu i zaprzyjaźniona Samorządowa Agencja Informacyjna już o tym 1 kwietnia pisała u siebie a nasi urzędnicy korzystają często z ich postów- wystarczyło „wkleić”. Inne samorządy trąbiły od razu, gdy tylko dostały potwierdzenie, że coś dostaną. Coś tam nasi bąknęli, ale dopiero po tym jak lokalna gazeta ustami redaktora zapytała.

To może być i tak, że ten pieniądz trefny, bo od PiS. Chwalić się tym nie bardzo pasuje i jak to teraz ludziom wytłumaczyć? Cały czas się powtarzało, że tylko PSL ma w samorządach rządzić, tylko on się nadaje i jak się władza zmieni to nic nie dostaniemy. Sam Hetman 4 lata temu na spotkaniu w UG tak perorował. A tu się okazuje, że jednak ten „podły” PiS wziął i dał…  Może to być i zwykły bajzel informacyjny i „obsuwa”  Może z poślizgiem zamieszczą, aczkolwiek wszystko winno być na bieżąco i na czas, jak w zegarku za prawie 115.000 złotych.

26
18

Rozsądek jak syn marnotrawny powraca!?

Siennica Różana. Za cztery miesiące w zabytkowym dworku powstanie interesujące muzeum sztuki

Jolanta Masiewicz12 kwietnia

 

 

Rewitalizacja zabytkowego dworu w Siennicy Różanej zakończy się za kilka miesięcy, ale gmina już teraz szykuje się do jego otwarcia. W ubiegłym tygodniu gmina podpisała umowę z firmą, która ma zadbać o digitalizację i upowszechnienie zbiorów oraz promocję projektu, współfinansowanego z pieniędzy unijnych.

Przez wiele lat dwór z przełomu XVIII i XIX wieku systematycznie popadał w ruinę. Po wielu staraniach władzom gminy udało się jednak pozyskać z Unii Europejskiej pieniądze na rewitalizację samego obiektu i niewielkiej części przylegającego do niego parku.

Firma, która wygrała przetarg ma opracować digitalizację co najmniej 300 prac lokalnych artystów, które oprócz portalu i aplikacji, będą dostępne w wersji papierowej i na płycie. Trzeba również nagrać i udostępnić inscenizacje, dotyczące obrzędów Lubelszczyzny oraz przygotować wizualizację w 3D kilkunastu zabytkowych obiektów z województwa lubelskiego, w tym m.in. dworu i kościoła w Siennicy Różanej.

Ponadto w ramach projektu „Dziedzictwo kulturowe i naturalne w gminie Siennica Różana” zostaną wydane audiobooki, także w wersji drukowanej, utworów Mikołaja Reja.

Powstać ma m.in. portal internetowy i aplikacja, które będą promować lokalne zasoby malarstwa i sztuki ludowej, izbę obrzędów Lubelszczyzny, wirtualny park miniatur województwa lubelskiego oraz twórczość, związanego z Siennica Różaną – Mikołaja Reja.

Wszystko powinno być gotowe w ciągu czterech miesięcy, a będzie kosztować ponad 170 tysięcy złotych, z czego 80 procent to środki z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Lubelskiego.

Źródło: Krasnystaw Nasze Miasto

Tekst jest świeży, bo z 12 kwietnia. Treść w sumie jest bardzo budująca i gdyby nie kilka enigmatycznych sformułowań, to można wszystko brać w przysłowiowe „ciemno” Zastanawia czy wśród lokalnych twórców nie znajdzie się rzekomy profesor Jutrzenka-Trzebiatowski i ich nie zdominuje? Jednorożca od władz Gminy dostał, jak również tytuł „Honorowego Mieszkańca Gminy”- a zameldowany i mieszkający tu raczej nie jest. Zdaniem wielu w planowanej inwestycji należy mu się co najwyżej pół jednej ściany do ekspozycji i nie więcej… Co uderza to w całym tekście nawet wzmianki o „niby profesorze”, nawet sugestii. Jemu wszak nie po drodze z „kulturą ludową” A za to wszystko- prawie tak, jak w koncepcji dyrektora Centrum Kultury-Andrzeja Misiury. Ale może to tylko wybieg spowodowany publikacją uwag Alicji Pacyk? Mimo takich wątpliwości, to daj Boże, by był to powrót rozsądku u władz Gminy i nawet takiego, jak u marnotrawnego syna…

 

25
2

A tak to wygląda w Chojnicach

 

Poniższy tekst pochodzi z chojnickiego bloga politycznego. Oni już mają to, co my mamy mieć…Warto zwrócić uwagę na zamieszczony scan dokumentu, bo tanio nie będzie. 

Co się dzieje z Galerią Jutrzenki Trzebiatowskiego?

Powstała około dekadę temu, otwierana z wielką pompą, zapowiadana jako serce kultury chojnickiej i Mekka artystów – Galeria Jutrzenki Trzebiatowskiego chyba umarła i zatarły się po niej ślady na mapie Chojnic, pozostały tylko rachunki dla Miasta Chojnice? 

Pamiętam, że koszt remontu baszty, która mieści Galerię Jutrzenki Trzebiatowskiego wyniósł około 1 mln zł. Ponadto Miasto wzięło na siebie utrzymanie tego obiektu oraz jego kustosza, a Jutrzenka Trzebiatowski oddał swe dzieła Miastu, zachowując prawa do lokalu w baszcie. Do dziś uważam, że dla Miasta Chojnice był to tragiczny interes. Zarówno w znaczeniu społecznym jak i gospodarczym. Nie dość, że wpakowano około miliona złotych środków publicznych w „domek zabaw i wystaw” dla jednego człowieka, to jeszcze miejsce to faktycznie stoi puste i raczej nie służy już nikomu i niczemu, poza tym, że jest przy głównej arterii miasta pomnikiem przerośniętego ego dwóch ludzi – Jutrzenki Trzebiatowskieg i Finstera, który chciał się nieco ugrzać w świetle „sztuki”. Żałosne, małomiasteczkowe i szkodliwe społecznie działanie, w mojej ocenie, z których zresztą słynie nasz włodarz.

Jak sytuacja wygląda po latach? Otóż Miasto Chojnice już nie prowadzi nawet od 2015 r. ewidencji o odwiedzinach w Galerii Jutrzenki Trzebiatowskiego, ale płaci ze środków publicznych na utrzymanie „tego domku dla jednego malarza”. Czy to nie jest kolejny przykład tego jak źle zarządzane są Chojnice?

Obecnie zaś jest na horyzoncie kolejna Galeria Jutrzenki Trzebiatowskiego, ale … w gminie Siennica Różana na Lubelszczyźnie. Zaskakujące prawda? O sprawie napiszę wkrótce więcej, ale dziś tylko zdradzę, że i w tej gminie chore pomysły włodarzy samorządowych rozpalają wyobraźnię mieszkańców, na myśl o tym, że z pieniędzy publicznych przeznaczone będą być może miliony na kolejne mauzoleum dla jednego artysty malarza – Jutrzenki Trzebiatowskiego.  Czy wielki „przyjaciel” Chojnic znudził się już swoją galerią w Chojnicach?

Źródło: Chojnicki Blog Polityczny Marcin Wałdoch
26
9

Krakowiaczek jeden, a ich tylko siedem albo duch Jałty w Siennicy

Wójt ruszył ostro z pit stopu po zmianie opon, bo niespodzianie spadł na tor, deszcz… pytań, ale nic to nie dało i tak wpadł w poślizg. Tym razem poszło o kampanię promującą jedynie słuszny pomysł zagospodarowywania dworku. My też jedziemy tyle, że wolniej i na wesoło.

 Wszystko wyłożono w zgrabnie pisanym materiale zamieszczonym na internetowej stronie UG Siennica Różana. Autorem tegoż, jest dziennikarz z Informacyjnej Agencji Samorządowej, obecny na spotkaniu z siódemką radnych 17 marca 2021roku. Naturalną koleją rzeczy podchwyciła to lokalna prasa i wszystko zdawało się być w porządku i harmonii, ale odniosła się do tego radna Alicja Pacyk, która na owym spotkaniu również była.  Jak wynika z uwag radnej, opublikowanych na łamach „Nowego Tygodnia” wiele istotnych faktów umknęło dziennikarzowi z IAS.  Ale tak zainicjowana wymiana opinii wywołała efekt domina.

 Teraz nasza kolej i napiszemy o tym jak do „siennickiej Jałty” doszło i dlaczego było siedmiu radnych. Wszystko jest piekielnie ciekawe i grzech by mieszkaniec, obywatel, wyborca i podatnik nie wiedział, co się, za jego plecami i za jego pieniądze dzieje.

Niewygodne pytania Alicji Pacyk

 Cała historia z dworkiem zaczęła się dużo wcześniej, wręcz tonie w pomroce dziejów, ale o tym może innym razem, choć to też warte uwagi. Katalizatorem i kopniakiem do marcowego spotkania z „powiedzmy” siódemką radnych były pytania, które padły na sesji Rady Gminy 11 marca. Najpierw radny Korkosz zadał w formie interpelacji kilka pytań dotyczących sali w UG, która nosi imię Jutrzenki-Trzebiatowskiego. Ta interpelacja była taka sobie i nie wywołała „paniki” u Proskury, wszak pytał Korkosz o to już kilka razy. Były to zaledwie dalekie przebłyski, jak to często bywa gdy „błyska” nad Lublinem.

Huknęło całkiem blisko i „spalenizną” zapachniało, dopiero gdy Alicja Pacyk zapytała na koniec sesji, w wolnych wnioskach. Jej pioruny były celne i waliły raz po raz w ten sam punkt, a Proskura gdyby nie maseczka pewnikiem szczękę zbierałby z podłogi. Radna zapytała: co wspólnego ma Trzebiatowski z Gminą, i dlaczego wójt w lutym 2020 roku w kwartalniku „Awangarda Lubelska” wypowiedział się, że w Siennicy Różanej powstaje Muzeum Jutrzenki-Trzebiatowskiego. Jeszcze do tego zapytała czemu nie promuje się swoich twórców, tylko kogoś obcego?

Dołączył się i Korkosz, który powołał się na internetową stronę Galerii Jutrzenki Trzebiatowskiego w Chojnicach. Tam zostało napisane, jak to wójt był 26 września 2020 roku na 10-leciu jej istnienia i powiedział, że przyjechał do Chojnic uczyć się i znów potwierdził, że w Siennicy powstaje Muzeum Trzebiatowskiego, takie samo jak to w Chojnicach.

Jutrzenka przybywa z odsieczą

Po tym „laniu” Proskurze widać wszystkie kontrolki na pulpicie zapaliły się jednocześnie na czerwono, a dyfuzor jak kiedyś Kubicy zwyczajnie zdechł! Postanowiono przyśpieszyć operację, bo atmosfera gęstnieje. Trzebiatowskiego ściągnięto do Siennicy tak, że zawodowa Straż Pożarna mogłaby pozazdrościć czasu reakcji. Artysta i rzekomy „profesor” ma blisko 86 lat, ale z Krakowa przygnał na Lubelszczyznę wartko i na ten tychmiast. W Siennicy był już w poniedziałek, tylko że on kompletnie nie był świadom o co chodzi, a tym bardziej że coś jest „nie tak” To wyszło dopiero potem, w trakcie trzydniowej wizyty.

Prosty plan

Plan początkowo był banalnie prosty, trzeba się spotkać ze swoimi przewodniczącymi komisji i tylko z nimi i zacząć sprzedawać swoją już ogłoszoną ponad rok temu w prasie decyzję w sprawie Muzeum. Spotkanie ustalono na środę 17 marca na godzinę 10. Zaproszono Marię Kiliańską, Sęczkowskiego, Marzenę Dubaj, Kargula Bogdana. Później okazało się, że tylko Wiesia Popik z przewodniczących komisji nie stawiła się na „konferencję”. Oczywiście mieli być i byli Banach z Wójtem, Misiurą Andrzejem oraz kruczowłosy dziennikarz z IAS. Jak już się wszystko wydawało, że jest „ogarnięte” i znów Lesiowi słoneczko zaświeciło, to jedyna maleńka chmurka na tym lazurowym niebie samozadowolenia, zwyczajnie się oberwała i zaczęły się dziać cuda. Widać ręka boska wzięła się do roboty lub jak kto woli jej świecki odpowiednik- przypadek.

Fryzjer który zmienił wszystko

Otóż we wtorek 16 marca Jutrzenka-Trzebiatowski, jakoś tak przed południem drepcząc nózia za nózią, wracał sobie od fryzjera, bo widać uznał, że po co w Krakowie przepłacać ? Szedł w kierunku UG i będąc na wysokości przyszłego „Dworu Sztuki” wpakował się na Korkosza, a w zasadzie to ten mu drogę zajechał i wyskoczył z auta jak diabeł z pudełka. Przedstawił się Jędrek szarmancko, zagajając do „artysty” i zaczęło się prawdziwe strzyżenie, po którym zrobiło się łyso nie jednemu. Ale póki co rozmowa rozwijała się w pożądanym przez obu kierunku. Trzebiatowski gaduła, widać nawet się ucieszył z tego, że na zapadłej wsi, gdzie jeno rzepak i pszenica, ktoś go rozpoznał, w końcu nie w kij dmuchał- krakowskiego „artystę”. I tak Jutrzenka  zaświtał z tej radości, że mu się „powiedziało” o tym, iż w środę 17 marca będzie spotkanie z przewodniczącymi komisji- wszystko organizuje wójt. Korkosz naturalnie się tym zainteresował i powiada, że też by chciał na nim być. Na to rzekomy „profesor” stwierdził, że wójta trzeba o to pytać. I tak postali jeszcze, pogaworzyli i na koniec się rozeszli. Każdy w swoją stronę- Korkosz na Rudkę, a Trzebiatowski do UG…

Cuda, cuda, ogłaszają

Za kilka godzin nastąpił cudów ciąg dalszy- Korkosz odbiera telefon, dzwoni sekretarz Turzyniecki i gada nietęgim głosem, że „profesor” Trzebiatowski opowiadał im o spotkaniu z nim i oni teraz pytają: czy jutro Korkosz by przyszedł na spotkanie i czy jeszcze kogoś ze sobą weźmie? Z takiej okazji Korkosz skorzystał skwapliwie, wziął ze sobą Alicję Pacyk. Tym oto sposobem i w takich okolicznościach przyrody Andrzej Korkosz i Alicja Pacyk trafili na spotkanie z Januszem Jutrzenką-Trzebiatowskim w sali imienia Janusza Jutrzenki-Trzebiatowskiego w tutejszym Urzędzie Gminy- na którym miało ich wedle wszystkich znaków na ziemi i niebie najzwyklej w świecie nie być, bo wszystko miało odbyć się „po cichu” Tak jak w piosence „Cichosza”- nomen omen w wykonaniu Grzegorza Turnaua  artysty również z Krakowa. 

Emeryty, autorytety i mecenasy sztuki

Ale to jeszcze nie koniec, bo jak na spotkaniu pojawił się Korkosz i Alicja Pacyk, to przybyły również dwie zacne persony-Szpak Januszek- radny powiatowy i Waldek Nowosad- emerytowany i niegdysiejszy współrządca gminy, obaj znawcy sztuki, koneserzy i mecenasi-jak się później okazało. Dziwnym zbiegiem okoliczności kruczowłosy dziennikarz w swojej relacji ze spotkania nawet słowem się nie zająknął o obecności takich person. Być może zaproszono ich jako „armaty autorytetu” dla wzmocnienia siły ognia perswazji i by w razie czego równoważyć Korkosza i Pacyk Alicję. Jeśli tak, to obaj byli bezrobotni, gdyż na niewygodne pytania Alicji nie byli w stanie skutecznie reagować i Jutrzenka musiał bronić się sam.

Na koniec wypada przypomnieć, bo analogia sama się nasuwa, że tak jak 15 lat temu afera „Fryzjera” skompromitowała środowisko piłki kopanej w Polsce, tak marcowa wizyta u fryzjera skompromitowała politykę „po cichu” władz gminnych i znów poszedł w cholerę cały misterny plan. Jak widać PSZOK nie nauczył nic, nie wyciągnięto żadnych wniosków. Oczywiście to nie koniec tej opowieści albowiem wątków jest jeszcze wiele, o nich niebawem…

 

36
3