Z przymrużeniem oka o secesji Domańskiego

Radny Domański poczuł polityczny zew krwi i się zdeklarował. Stwierdził że siedzenie na ganku o poranku w oparach tymianku, nie dla niego…Idzie ostro do polityki a Łopiennik zyskał następnego koryfeusza, bo Sapko był pierwszy. 

Ribbentrop dogadał się z Mołotowem w sierpniu 1939 a Wałęsa z Jagielskim w sierpniu 1980. A w sierpniu tego roku, dla odmiany- radny Bogusław Domański nie dogadał się z PiS i wypisał z jego szeregów. Jak przystało na Konfederatę, którym skrycie ponoć był od dawna, zrobił secesję. Postąpił tak jak dzieci z Wrześni. Co to powiedziały niemieckim nauczycielom „Nein! Nie bedemy godoły pocierza po niemiecku!” Tylko że Boguś w tym wypadku żadnego Niemca nie miał pod ręką, więc powiedział „nein” PiS. Nie poszło o pacierz, bo ten Bogdan, sadząc po jego FB odmawia ze cztery razy dziennie i po polsku. A poszło o politykę uprawianą przez ugrupowanie Kaczyńskiego. Ta jego zdaniem, szkodzi Polakom. Czyn Bogdana jest „bardzo Domański” i istnieje całkiem realna obawa, że Konfederacja będzie miała tyle z Bogdana pożytku co i PiS. Ma nasz secesjonista nieodpartą chęć gry tylko na siebie. Lubi brylować i błyszczeć. Pod tym względem przypomina Arjena Robena, kiedyś zawodnika Bayernu Monachium i reprezentacji Holandii. Słynął w ząbek czesany Holender z tego, że rzadko podawał piłkę kolegom. Wszystkie akcje chciał kończyć sam. Klęli go za to do spółki z trenerem- równo. Albowiem piłka kopana i polityka to gry drużynowe.

Z nami jedzie Krzyś…Tyle mówi komunikat w lewym rogu tylnej szyby auta ze zdjęcia. Daj Boże żeby ten Krzyś z auta jeździł długo i szczęśliwie. Albowiem  powiatowy Krzyś  Zieliński już nie jeździ tyle, że z PiS. A ściślej z klubem radnych PiS. Popędzili go zimą, jakoś tak w styczniu. Szczęściem ta była ciepła, to nic sobie nie odmroził. To tak gwoli przypomnienia i w nawiązaniu do secesji Bogusia Domańskiego. Co ciekawe to Boguś nie zrezygnował z członkostwa w klubie radnych PiS. Mandatu radnego, który zdobył startując z ich listy też raczej się nie zrzeknie. Zatem Boguś z PiS jedzie, ale nie w aucie. Tylko jak ta lalka na masce auta wiozącego młodych do ślubu. Wszak jest na nowej drodze życia. I nie szkodzi, że politycznego.  

 

Nie zawsze smykałka do biznesu-interesu przekłada się na sukces i zmysł polityczny. Ma Bogdan niezależność finansową i spore pieniądze. Może chce iść ścieżką Jakubiaka i Palikota?  Tymczasem najwięcej radości przysporzył Bogusław lokalnemu PSL. Cieszą się z jego deklaracji Zając Marcin, były menadżer oświaty Sapko i nie tylko. Jednocześnie Domański zachęca do wstępowania w szeregi Konfederacji. Wszystko  opublikował na swoim profilu FB. Szczerze powiedziawszy to polityka Domańskiemu jest zupełnie nie potrzebna. Drugim Jakubiakiem nie będzie, bo mimo tego, że ma pieniądze to jednak nie tak duże jak wspomniany. Bogdan nie jest mówcą, tłumów nie porwie. Trudno mu będzie zawartość remizy na Dobryniowie poderwać z taboretów i uwieść. Poza tym z Łopiennika najbliżej do Fajsławic a nie na Wiejską. Może Bogdan nim w politykę poszedł to na mapę nie zerknął? Ale dzięki niemu robi się w powiecie zabawnie. A dziadunio Szpak jak na te salta patrzy to pomyśli- „Do stu tysięcy funkcjonariuszy ORMO. Toż to anarchia! Za moich czasów tak nie było!” Na zakończenie warto pamiętać, że często z takimi deklaracjami bywa tak jak z samogwałtem. Albowiem dzieci z tego nie będzie a jedynie sobie można zrobić dobrze. A może od początku o to chodzi, by się jedynie dowartościować?

 

 

PS. Panie Bogdanie by zwiększyć liczebność Konfederacji i jednocześnie zdobyć uznanie jej władz. Proponuję wszystkich pracowników swojej firmy zapisać w jej szeregi. Ale musi ich Pan wcześniej wypisać z PiS. Oczywiście przy założeniu, że  byli zapisani. Abstrahując od pańskiej secesji to z reguły pracownik jest zwolennikiem PiS a przedsiębiorca Konfederacji. Tym samym będzie Pan jak owieczka w stadzie wilków. Albowiem tym pierwszym zależy na wyższych zarobkach a drugim na większych zyskach. Pytanie jest w związku z tym takie… Po co Panu ta polityka?

33
12

Potrzebna pomoc

 Przejdź do strony zbiórki

Alan Kisiel
8 dni do końca
WSPARŁO 1 130 OSÓB
79 119 zł (30,64%)
BRAKUJE JESZCZE 179 072 ZŁ
ZBIÓRKA NA CEL
Operacja kręgosłupa w Czechach, transport medyczny

Alan Kisiel, 15 lat

Krasnystaw, lubelskie

Skolioza IV stopnia

Rozpoczęcie: 19 Maja 2020
Zakończenie: 31 Sierpnia 2020

Wielu specjalistów, mnóstwo różnych sposobów leczenia, aż wreszcie informacja, że w Polsce nie ma dla niego ratunku. Mamy to napisane na oficjalnym dokumencie medycznym z pieczątką i podpisem. To nie jest żaden wymysł, czy inna fanaberia. Najbliższym miejscem, gdzie mogą pomóc Alanowi, jest czeska klinika w Brnie. Wiąże to się jednak z ogromnym wydatkiem, a nasz wniosek o dofinansowanie z NFZ przepadł. Dlatego musimy prosić Was o pomoc… Jego kręgosłup jest już wygięty o ponad 140 stopni…

Alan Kisiel

Nasza walka o zdrowie i sprawność syna rozpoczęła się, kiedy Alan miał 7 lat. To wtedy zauważyliśmy skrzywienie kręgosłupa i podjęliśmy pierwsze kroki, żeby coś z tym zrobić. Skolioza to jednak bardzo trudny i wymagający przeciwnik, a specjalistów dziecięcych, którzy zajmują się tą dziedziną w Polsce, można policzyć na palcach jednej dłoni.

Skrzywiony kręgosłup niesie za sobą całe mnóstwo dalszych komplikacji. Oprócz bólu i wstydu z powodu dziwnego wyglądu chory cierpi również przez nacisk na narządy wewnętrzne, takie jak płuca czy serce. Co gorsza, wada cały czas się pogłębia, a Alan przecież cały czas rośnie. Nie wiemy, jak długo jeszcze wytrzyma, a nieprzespane ze strachu noce stały się naszą przykrą codziennością.

Mój syn ma 15 lat, a ja modlę się, by jak najszybciej udało się go uwolnić od koszmaru, jakim jest skolioza. Operacja jest pilnie potrzebna, a w Polsce nie ma ośrodka, który mógłby się podjąć skutecznego i bezpiecznego leczenia operacyjnego. Szansą dla Alana jest operacja przeprowadzona przez profesora Martina Repko w Brnie w Czechach. Koszt takiego zabiegu przekracza nasze możliwości finansowe, a po operacji trzeba wrócić specjalistycznym transportem medycznym.

Chcę ratować moje dziecko, a nie mam pieniędzy, które sprawią, że będzie bezpieczny, a jego życiu nic nie będzie grozić. Proszę, pomóż! Dla matki nie ma nic ważniejszego od zdrowia i życia jej dzieci! Tylko wspólnymi siłami może nam się udać. Alan tak bardzo was potrzebuje. 

Mama Alana

17
0

Boguś czasem Linda

Co powstanie ze skrzyżowania budowlańca z aktorem amatorem? Odpowiedź brzmi-Boguś Kargul do tego radny. Poniższy tekst jest poświęcony meandrom filozoficznym i przewlekłej jak katar sienny niespójności naszego Więcławskiego. Za zawiłości niektórych fragmentów z góry przepraszam. Ale to Boguś w czystej formie. Będzie z żartem i  przymrużeniem oka. No to odpalamy betoniarkę…

Radny Boguś Kargul to samorządowy samouk-samorodek. Politycznie zrodzony z piachu i cementu w akompaniamencie terkoczącego wieńca od rozklekotanej betoniarki. To były budowlaniec, który o robocie ma pojęcie. Ale o tym później. Mularz, jak to się drzewiej mówiło… Jest najznamienitszym płodem borowin maciejowskich. Umysłowość renesansowa, horyzonty jak ukrainne stepy. Tym samym pszenica, rzepak i buraki muszą Boguniowi z drogi schodzić.

Myślimy Boguś, mówimy droga

Z tymi ostatnimi jest problem, szczególnie gdy jadą na naczepie rozpędzonego tira przez „jego Maciejów i po jego drodze”. Po drodze, którą Banach wybudował a w opinii wielu spartolił. Ta asfaltowa fuszerka urosła do rangi symbolu w Bogusia gadaninie. Gdyby technicznie było możliwe, to Boguś, by asfalt zwijał po 22.00. Gdyby nie ona, Kargul nie miałby powodu do systematycznych wrzasków i sens jego istnienia jako radnego -zbawcy wsi byłby zagrożony. Gdyby ktoś wpadł na pomysł uszlachcenia Bogusia, tak jak w Anglii. To Boguś miałby w herbie drogę z połamanymi poboczami i z burakiem na asfalcie. Przez tyle lat „drogowych wrzasków”. Choć Boguś szumnie te działania nazywa „walką o cywilizowany wywóz buraka” I trzeba przyznać, że dość zgrabnie to brzmi. Otóż przez cały ten czas, Boguś niczego w związku z tym nie sformalizował. Innymi słowy, niczego nie przelał na papier. Nie zebrał żadnych podpisów, żadnej instancji nie zaszczycił swoim problemem. Owszem chadzał do gminy, gdzie jak już wspomniano wyżej jedynie wrzeszczał na sesjach i komisjach jak baba polana ukropem, ale przecież był i jest radnym. Jeśli Boguś pisał petycje podpisy zbierał to ja z tego miejsca honor zwracam. Aczkolwiek nie przypominam sobie, żeby takie zjawisko wystąpiło na przestrzeni ostatnich lat. Kometa, zaćmienie Słońca, atak zimy w marcu, mokre lata… to i owszem, ale nic ponadto. Boguś uważa widać, że tak trzeba…Albo nie honor chodzić było do Banacha, czy Szpaka którzy wtedy jeszcze karty w starostwie i ZDP rozdawali?

Złote Maliny w dwu aktach

Na ostatniej sesji głos nasz maciejowski Perykles zabrał i plótł niestety jak mały Kazio po dużym piwie. Teraz Boguś to już nie w kij dmuchał, na sesjach obok Banacha siedzi. Jest zastępcą przewodniczącego rady gminy. Możliwe, że to sąsiedztwo tak udziela się Bogusiowi i rzutuje na sens i jakość jego wypowiedzi… Zatem Boguś wstał i zaczął…Adresatem jego żali był Andrzej Korkosz. Ten wcześniej wspomniał, że obecna władza otacza się tylko swoimi a zamyka przed nowymi. Zdaniem Bogusia na Maciejowie nie ma żadnej grupy trzymającej władzę. A wręcz przeciwnie, to oni są otwarci na przyjmowanie do KGW i OSP nowych członków. Poza tym on żadnego koryta tu nie widzi i se stanowczo wyprasza takie insynuacje. Mało tego, to jest gotów mandat złożyć, jeśli Korkosz znajdzie kogoś na jego miejsce. Boguś się nawet pochwalił, że przez rok chętnego szukał i nie znalazł. A że serce ma nie z betonu to wsi bez radnego nie zostawi, więc wystartował z wójta komitetu. Taki z niego wrażliwiec. I oczywiście jest zbulwersowany…

Nie pozostaje nic innego tylko odnieść się do tej części Bogusia wystąpienia. Kargul zapomniał już jak kilkanaście lat temu swój komitet na wsi zakładał. W jakiej aurze szedł do wyborów z ówczesnym radnym i pomazańcem wójta Kubiną? Jak wielu sarkało. Po co Kargul startuje? A on po prostu startując samodzielnie złamał pewien schemat, w którym to wójt do swojego komitetu wybiera tych co mają być radnymi. Mieszkańcy mogą jedynie przyklepać decyzję. Zapomniał lub nie rozumie, iż wybór jego a nie Kubiny był przejawem buntu i zmęczenia poprzednikiem, który realizował politykę Proskury. Wielu w Bogusiu pokładało nadzieję, że będzie niezależny. Ale czas pokazał, że to retoryczna mrzonka i Boguś dość szybko podpiął się do rydwanu wójta. W Borku w 2016 roku na spotkaniu z Kamyszem był w towarzystwie aktywu gminnego. Farsę z odznaczeniami widział…

Teraz kiedy jest wiceprzewodniczącym rady gminy, to już wręcz oficjalnie dmie w wójtowską trąbę. Sam tworzy przysłowiowy beton w kontrze do którego kiedyś został wybrany radnym. Ale to już dawno było, może nie pamięta, albo nie chce pamiętać? Ma też parę złotych za tę funkcję. Nie jest to może koryto, tak jak mu zarzucają, ale korytko na pewno… Bogusiowi umyka fakt, że 30 lat rządów Proskury i promowanie bolszewickiej filozofii -kto nie z nami ten wróg. Odcisnęło piętno na ludziach. Zapomina również o szeptanej propagandzie i zwykłym oczernianiu za plecami potencjalnych chętnych, ale i jednocześnie konkurentów.

Ale to wcale nie koniec Bogusia kwiecistych wywodów. Jak na aktora przystało, skoro był pierwszy akt, musi być i drugi. Boguś znów do Korkosza z żalem. Albowiem kiedyś Korkosz Bogusia wyśmiał. Dlaczego teraz po wsi lata i zbiera podpisy poparcia budowy chodnika w Maciejowie. Skoro wcześniej, gdy swoi rządzili w powiecie tego nie robił? Przecież, wtedy było o wiele prościej. Klimat jak to się mawia był… I gdzie Boguś był jak Banach kładł asfalt na Maciejowie? Dlaczego wtedy Boguś nie wnioskował o chodnik?

Kargul odpowiedział i szło to jakoś tak…Bo kiedyś to na sesjach był obecny dyrektor ZDP i starosta, można im było zgłosić problemy. Jakoś to było…A teraz mimo zaproszeń nikt ze starostwa ani z ZDP nie przychodzi. Jeszcze się Boguś pochwalił, że jedna radna z koalicji rządzącej powiedziała mu, że chodnika nie będzie, bo są źli na Szpaka. Nazwiska tej radnej jednak nie podał…

Znowu wypada Bogusi postawić do pionu. Otóż nikt ze starostwa nie przychodzi, bo nie musi. Szpak jak rządził to po innych gminach za często nie chadzał. Chadzał jak miał jakiś polityczny interes, najczęściej przed wyborami. A poza tym Szpak jest mieszkańcem Siennicy i odwiedziny Proskury były w jego interesie. Banach na sesjach bywał, bo był oprócz bycia dyrektorem jeszcze radnym i przewodniczącym komisji rewizyjnej. Zaś chodnik to dowód na to, że Boguś zmysłu politycznego nie posiada. Tylko pod publiczkę, jak na aktora amatora przystało, troska się o bezpieczeństwo wyborców. I co istotne, Kargul nie odpowiedział na zarzut Korkosza a plótł nie na temat. Jak jego przedmówcy przy raporcie o stanie gminy…Namachał się przy tym rękami, jak wiatrak na Sielcu. I jakby mu w dłoń kielnię włożyć i kaster z zaprawą postawić. To jak nic, przez te parę minut, co perorował, to obrzuciłby z 10 metrów bieżących ściany…

Jak Linda

Ma Boguś jeszcze jedną nieskrywaną pasję aktorstwo… Ale miewa jak każdy aktor gorsze i lepsze kreacje. Rok temu w czerwcu Boguś zagrał w horrorze. Otóż na sesję przygotował pokaz slajdów. Te zawierały fotorelację partaniny przy remoncie domu wioskowego na Maciejowie. Trza przyznać, że Kargul urządził przednie widowisko. Co chwila pokazywał obrazki, jak to się na spróchniałe drewno ocieplenie kładzie. Jeszcze to wszystko soczyście komentował. Na szczęście Proskura na sesji był nie obecny. Bo jakby był to skończyłoby się to dla niego zawałem nerwicą, pylicą i biegunką. Takiego Bogusia chce się oglądać częściej. To jest prawdziwa rola…radnego.

Reasumując Kargula to oprócz drogowych wrzasków znakiem firmowym może być brak spójności. Wynika to albo z braku wiedzy, bądź z aktorskich ciągot. Poza wszelką dyskusją jest fakt, że Boguś potrafi być pełnokrwistym radnym. Co udowodnił w czerwcu zeszłego roku pokazem slajdów. Natomiast popisy z czerwca tego roku, jak również drogowe wrzaski to już raczej aktorstwo na poziomie braci Mroczków. By pozostać w aktorskim parnasie kończymy nominowaniem Bogusia za slajdy do „Złotej Palmy”. Zaś za pierdoły z czerwca tego roku do „Złotych Malin” I niech myśli co z tym zrobić…

 

27
11

Rzeźnik drzew

 

2007 r.  Nad polskim Pucyfikiem, w porcie rybackim kilku chłopców, uczestników obozu informatycznego, siedzi na pomoście, jeden z nich  opowiada o posępnej krainie opisanej przez Andrzeja Pilipiuka, w Kronikach Jakuba Wendrowycza. Zachwyca się wyobraźnią autora, nazewnictwem miejscowości z owej krainy. Bo jakże oryginalne są to nazwy: Wojsławice, Ostrów, Majdan, Czarnołozy, Siennica Różana, Tuczępy. Opisy knajpy w Wojsławicach, czy punktu skupu złomu w GS Siennica Różana są niesamowicie ekscytujące dla tych nastolatków. Nagle jeden z nich, dotychczas milczący, mówi to nie jest fikcja, ta kraina istnieje, ja tam mieszkam. Chwila ciszy, chłopcy nie wiedzą czy to jest żart czy prawda. Padają pierwsze pytania, najpierw chaotyczne, ale zaraz potem bardziej systematyczne, mające sprawdzić znajomość topografii terenu opisywanego przez A.Pilipiuka. Indagowany zapewnia, że nigdy nie przeczytał żadnej książki Pilipiuka i nigdy o nim nie słyszał. Po pewnym czasie jeden z chłopców autorytatywnie stwierdza, On jest  stamtąd, jest jedynym z naszej grupy, który słucha i prawie nic nie mówi, tak jak ci ludzie z Woli czy Ostrowa.

2009 r. Leżę w szpitalu w oczekiwaniu na poważną operację. Przypuszczając, że pobyt potrwa co najmniej tydzień, zabrałem ze sobą książkę Andrzeja Pilipiuka pt. Rzeźnik drzew. Lekarz widząc książkę zapytał o tytuł – odpowiedziałem. Pokręcił głową, sądząc po tytule to literatura fantazy, ale może być trochę zbyt ciężka jako terapia na przeżycia z Oddziału Chirurgii. Po operacji nie miałem sił i nastroju do kontynuowania lektury, lekarz poprosił o książkę, zwracając ją po dwu dniach, stwierdził – niesamowita pozycja.

2019 wiosna. Centrum Siennicy Różanej – park. Prawie dwustuletni park urządzany min. przez Orsettich, z unikatowymi sosnami, starymi jesionami, lipami. Podwójny rząd starych lip, stanowi północną granicę parku, a może bardziej stanowił bo dziś to podwójny rząd kikutów – co na to konserwator?  I co na to NATO a to nato na to nic – tak jest w piosence. I tak jest w Siennicy.

 

2020 r. późna wiosna, Centrum Siennicy Różanej. Pada deszcz, tak długo oczekiwany deszcz. Mija kilka dni i w stawie vis a vis parku ryby pływają stylem grzbietowym. Wg właściciela kilkaset ryb i co najmniej kilkanaście dzikich kaczek padło z powodu deszczu ? Policja prowadzi wnikliwe śledztwo. I co na to …..

2020 r. Połowa lipca Siennica Różana – park. Ekipa wandali skróciła sosny w połowie. Drzewa mające ok 20 m wysokości skrócono do ok 7 m. Wiadomo co będzie dalej, to nie wierzba, nie odrosną. W czym zawiniły? Może były zbyt jaskrawym przejawem dobrego smaku ludzi z przed stu lat, panów, dziedziców. A może żywica kapała na chodnik? Wycięto też kilka innych drzew przy amfiteatrze, łamiąc ławki. Będzie co odnawiać i remontować, kasa gminy pełna. A co na to konserwator ?

2020 r. Droga Siennica Różana – Stójło. W rowie przy sadzie leży łoś. Miejscowy myśliwy klnie tego kłusownika, który zastawił wnyk w dziurze w ogrodzeniu sadu. Ktoś inny wątpi w kłusownika. Jaki sens zakładać wnyki przy drodze, gdzie trudno byłoby zdobycz zabrać niepostrzeżenie, A  może to była zemsta za obgryzanie drzew, a może przypadek i łoś sam zaczepił o drut w rozerwanej siatce. Policja prowadzi śledztwo.

Mroczna kraina z powieści Andrzeja Pilipiuka to nie fantazja, to fakt. A rzeźnik drzew ma się dobrze.

 

Mirosław Ignacy Kaczor

20
10

Wiesia co wielbi Lesia

Po wystąpieniu Anny Fornal odbyła się pokazowa obrona tego czego obronić nie sposób. Szpak zostaje przypadkiem oskubany i to do gołego. Wiesia Popik epatuje kobiecością i roznosi opłatki. Takie ma hobby, oprócz ślepej wiary w Leszka. Oczywiście wszystko z przymrużeniem oka i na wesoło. 

 

Po hołdzie Pani Ani Fornal, głos zabrał Leszek adresat tej słodyczy. No i gaworzył, tak jak instruktor ZMW w zadymionej remizie. Ludzi mamy wspaniałych, współpraca doskonała, zgoda jak w peerelowskim sejmie. UTW to jego oczko w głowie. Tym samym Proskura jest jak Cyklop, bo ten również jedno oko miał. Wreszcie pieniądze od PiS-u mu nie śmierdzą, bo się pochwalił, że kolejny wniosek do Ministerstwa Sprawiedliwości złożyli na dosprzętowienie OSP. Szkoda, że rzeczywistość a Leszka słowa to dwa biegunowo odległe byty. A niechby wójt wspomniał jak przebiegał przewrót w KGW „Lawenda”. Koło działało prężnie, wzięło dofinansowanie, ale po wyborach samorządowych kilka leciwych działaczek wygryzło niewygodne osoby. Wstyd, głupota i „siennicka zgoda w pełnym rozkwicie”. Jeszcze Proskura wspomniał o tym, że KGW z gminy po okolicy widać, że się pokazują. Wiktuały robią…To właśnie poprzednie władze KGW „Lawenda” wyszły z opłotków, to ich zasługa. Przynajmniej w tym wypadku… A czy charytatywny koncert dla Huberta w 2017 roku ktoś jeszcze pamięta? A imprezę w której mieszkańcy Siennicy Dużej pokazywali swoje hobby i manualne talenty. Ale komuś bardzo zależało i babulinki zrobiły „geroncki przewrót”

Korkosz skubie Szpaka

W końcu głos zabrał „niegdysiejszy, najpierwsiejszy” obywatel powiatu. Były ormowiec i starosta Janusz Szpak. Przemawiał siedząc, bo jak sam stwierdził to jest trochę przeziębiony. Poza tym demagogię i bzdury lepiej się w jego wieku głosi siedząc na zadku. I zaczął o szpitalu opowiadać, jak to tam źle się dzieje. Jaki to wirus niebezpieczny. I jak on to wszystko widzi i z tym walczy. A już ta sesja nadzwyczajna, co ją zwołali na jego wniosek to w jego relacji urosła do rangi Łuku Kurskiego. No taki był troskliwy i przejęty, że jak kto wrażliwy, to by się popłakał i posmarkał z tego wzruszenia. Januszek musiał też tradycyjnie skłamać.  Stwierdził, że Mateja z roboty pisowe wyrzucili. Na sam koniec tych dziadkowych bajań obwieścił. Jak to jeden ze starych samorządowców, którego nazwiska nie pamięta to mu powiedział, że polityka to sztuka tego co możliwe oraz, że polityka uczy uczciwości. Ten bon mot zaadresował do Andrzeja Korkosza, pod przemyślenie.

Temu tylko takiego sygnału było trzeba. Poprosił o głos i załadował sól w fuzję… Najpierw zaczął mówić dość cicho. To Banach powiedział, żeby mówił głośniej. Ale zaraz pożałował tego „podgłaśniania” Korkosza, bo Jędrek Szpaka tak wymłócił jak baba Cygana ścierką do podłogi. Aż się pióra z niego posypały. A pewnie i legitymacja ORMO w szafie stanęła na sztorc. Jędrek Korkosz powiedział… Panie Januszu uczciwości to wy moglibyście się uczyć od młodszych od siebie. I co Pan za demagogię po tych remizach gada. W szpitalu źle? Pan przez 16 lat rządził. To się tak w niecałe dwa lata źle zrobiło? Tu Szpak próbował ripostować, ale go Jędrek przydusił jak w Ameryce tego murzyna Floyda. A może, żeście w ogóle tego nie brali do siebie, co się tam dzieje?A Mateja to nie wyrzucili tylko sam odszedł. Na koniec skwitował Jędrek… O mało się Januszek nie ugotował jak jajo na twardo ze złości. Powiercił się na krześle jeszcze, jak ta kwoka co na jajach się mości i zamilkł. Nie spodziewał się takiego obrotu sprawy.

Ludowe Walkirie wyleciały z ula

Korkosz jak już Szpaka oskubał to podsumował występ Pani Ani. Jego zdaniem, był zupełnie nie na temat. A wazelina wlewała się drzwiami i oknami. Tym stwierdzeniem, niestety prawdziwym do bólu. Wywołał taki efekt jak wtedy, gdy kopnie się w ul…I rzuciły się ludowe „Walkirie” jak po ostatniego schabowego na weselu. I dawaj bronić Lesia… Pierwsza Wiesia „sexowna” Popik z odsłoniętym ramieniem głos zabrała. W swoim stylu, nie do podrobienia. Zaczęła opowiadać jak to po wsi opłatki przed Bożym Narodzeniem roznosiła, bo kościelnego żona zaniemogła. I ona tak chodziła i chodziła a wdzięczny naród tak jej dziękował i chwalił, że ojej! Tym samym ona żadnej wazeliny nie widziała. Wiesi za te występy to wójt powinien popiersie z żelbetu ufundować i podpisać „Oto Wiesia co wielbi Lesia” Potem Marysia Kiliańska „wyszarpnęła szablę mocno zardzewiałą” i dawaj fechtować. A raport bardzo solidny i ona wszystkim jego twórcą- dziękuje. Marysia chemiczka to pewnie wzór chemiczny wazeliny zna…Sama Ania Fornal też się broniła mówiąc, że to nie żadna wazelina tylko tak jest. Bo, co byśmy sami, my, emeryci zrobili?

Pani Aniu ja tak dodam od siebie. Wbrew pozorom to emeryt dużo może. Taki Korwin będąc na emeryturze potomstwo zmajstrował a emeryt Szpak był starostą i jeszcze mu się władza roi. Tak że więcej wiary Pani Anno. Proskura do niczego wam nie jest potrzebny. Chyba, że ma Pani nieodpartą chęć czapkowania chłopskiemu synowi. To w tym wypadku, nie mam pytań…I tylko niech Pani zainwestuje w klęcznik i maść na kolana. Bo kobiecie wieku się nie wypomina, ale Pani kolana to 82 lata mają. Jak dalej tak pójdzie, to te hołdy, na klęczkach czytać Pani przed wójtowskim majestatem będzie. A i leżenie krzyżem niewykluczone…

Reasumując cały kabaret, to można stwierdzić, że tradycji stało się zadość. Wszystko stanęło na głowie. To co miało być dyskusją było sprawozdaniem. Dziękuje się wójtowi za to, co jest w zakresie jego obowiązków. Oddolnych inicjatyw nie ma i nie będzie, ponieważ wcześniej czy później wszystko i tak zagarnie UG na czele z wójtem. „Lawendy” los najdobitniejszym przykładem. Lesio najchętniej rozmawia ze swoimi, ludzi o innych przekonaniach unika. Boi się wręcz, jak ognia. W tym roku zabrakło wystąpienia przedstawiciela KS. „Znicz” Ostatnio był to Cezary Kaczor, ale wcale nie dziękował. Jak powszechnie wiadomo do zwolenników miłościwie panującego nigdy nie należał. Z kopiących piłkę też zrobiono polityczne hufce. W „zdrowej” gminie klub nie powinien ostentacyjnie w imieniu wszystkich popierać wójta w wyborach. Inaczej tu jednak nie będzie, albowiem ten lud musi komuś cześć oddawać. Zapomniano, że Proskura jest dla mieszkańców, a nie oni dla niego. Bierze za to wynagrodzenie, wcale niemałe. W takich okolicznościach demokracja i dialog omijają Siennicę jak deszcze Saharę. Dlatego może być tylko śmieszniej…

23
15