W czepku urodzony z koniczyną pożeniony

Dziś o tym kto komu tak na prawdę wdzięczny być powinien. I co film porno ma wspólnego z sytuacją w gminie. Wyjaśnimy również, ile Leszek kosztuje i co to ta lokalizacja. Wszystko oczywiście na wesoło. No to bęc wuja w czoło, żeby było wesoło i jedziemy!

Puścili babulince pornosa. Ta siedzi, oczy stawia w słup, wzdycha i za głowę się łapie. Ale twardo ogląda, do samiuśkiego końca. Po wszystkiemu pytają czemu do końca oglądała, jak takie sprośne? A ta odpowiada. „A bom myślałam, że jak oni tak się kochają, to się pewnie na koniec pożenią” Tak samo i w Siennicy z PSZOK. Wielu się wkurza, ale cierpliwie czeka już ponad dwa miesiące, bo liczy, że to tylko urzędnicza głupota a nie zła wola. A jak będzie, to się może jeszcze przed Wielkanocą dowiemy. Sesja w marcu się szykuje.

Kolejna głupota

Nie docenia się w obecnej sytuacji faktu, że Proskura w samorządzie jest od ponad 31 lat. Ale gdy się jeszcze doliczy lata spędzone jako aktywista ZMW, to wyjdzie, że jeszcze więcej. Wydawać by się mogło, że taki ktoś powinien mieć wszystko w przysłowiowym paluszku. Wszystkie nastroje i oczekiwania społeczne powinien znać. Przede wszystkim znać ludzi, bo się między nimi wychował. Nie może powiedzieć, że dopiero się uczy, jak nuworysz. A tym czasem, tak się zachowuje jakby Go wczoraj w teczce z Komitetu Wojewódzkiego przywieźli. Bałagan z PSZOK nie powinien się wydarzyć. To się nie miało prawa stać, przy takim doświadczeniu!? Ale gdzie tam, jest gorzej niż było na początku.

Już niektórzy myśleli, że nastąpi jakieś przełamanie i zacznie się „przejaśniać” A tymczasem Leszek i jego „specsłużby” palnęły kolejną głupotę. Tym razem na stronie UG. Jak zaczęli udowadniać, ciemnotę wciskać, głupich szukać, to im w końcu ściągnięto „przysłowiowe gacie” i się pokazała goła prawda.

Zapomniane imperatywy

Dobrze, że jest „Dziennik Siennicy”, bo wójt przez pławienie się w uwielbieniu, chyba o pewnych imperatywach zapomniał, ale mu przypomnimy. Taka nasza rola.

Wójt jest dla mieszkańców a nie odwrotnie. Jego prywatną współwłasność stanowi obecnie nieruchomość na ulicy Kilińskiego i kiedyś nad Jeziorem Białym. Był i Stary Sąd, jak również mieszkanie w Lublinie. I to było lub jest po części jego i niech ma. Jeśli tam coś chce robić, to specjalnie nie musi nikogo o zgodę pytać. Może dysponować wedle własnej woli. Na gminę i jej mieszkańców niestety aktu własności nie posiada. Ordynat Zamoyski to On nie jest, to nie te czasy. Meblować po swojemu przestrzeni, w której żyją wyborcy, nie ma prawa. W tym wypadku musi dopełnić szczególnej staranności, albowiem pewne inwestycje skutkować będą na lata. Bez pytania o zgodę może robić wszystko, co wiąże się z jego prywatnością. Może dobierać sobie krawaty, koszule, marynarki, buty. Trofea myśliwskie może sobie wieszać gdzie chce. Nawet na bramie wjazdowej. Gdy będzie chciał jechać na wczasy w Bieszczady, również pytać nie musi. Byle tylko fuzji nie zapomniał i niech szczęśliwie jedzie, a wracać, też obowiązku nie ma.

Bardzo opłacalna służba

Został demokratycznie wybrany, zgodnie z procedurą. Zdobył ponad 1300 głosów, wielu mu zaufało. Jednak wybór i większość w Radzie Gminy nie daje przepustki do sobiepaństwa i arogancji. Ponadto, powinien pamiętać, że ta gmina a szczególnie, mieszkańcy i jednocześnie podatnicy, zapewnili mu przez ostatnich 30 lat bardzo godziwe dochody. Lecho nawet z nich zasila podatkami kasę Krasnegostawu. Z tych dochodów będzie miał sowitą emeryturę. To nie przesada. Albowiem zarobił za taki 2017 rok- 159.000 złotych. W innych latach też jest „bogato”. Może się walić, palić. Może przejść przez gminę tornado. On i tak przelew na konto dostanie. Ma Leszek to co jest udziałem nielicznych, czyli wysokie i stabilne dochody. Z tym się wiąże zdolność kredytowa i oszczędności. Tych miał na początku nowej kadencji 40.000 złotych. Do tego są osławione ekwiwalenty za niewykorzystane urlopy. Tylko za zeszłą kadencję wziął 26.000 złotych. A to nie koniec fuszeru, który wójt tak lubi. Są jeszcze inne przywileje, a choćby korzystanie z auta służbowego. Żyć nie umierać, w takich okolicznościach. Tu na wschodzie taka kwota jest marzeniem. Poza tym, niektórzy jeszcze „uświęcili” jego osobę. Obchody imienin Leszka, to do niedawna była czerwona kartka w tutejszym kalendarzu. To były takie uroczystości, że brakował tylko zwierząt ofiarnych i kapłanek w transie.

Zielono nad Jeziorem Białym

 Leszek wie czym jest „ właściwa lokalizacja” i co się z tym wiąże. Mógłby, jakby chciał pracę magisterską z intratnych lokalizacji pisać. Taką ma niesamowitą wiedzę. Albowiem, gdy kilkanaście lat temu kupował dwa lokale nad Jeziorem Białym musiał wiedzieć czym ona jest. Wiadomo, że wspomniany akwen to miejsce atrakcyjne i wizytówka Lubelszczyzny. Wiedział gdzie i co kupować, lokalizacja miała w tym wypadku znaczenie. Nie kupiłby przecież dwóch klitek na przedmieściach Wałbrzycha, albo gdzieś w po peegerowskim osiedlu pod Koszalinem. Podobnie musiał myśleć, gdy nabywał Stary Sąd. W tym wypadku nie kupił starej chałupy na Pniakach koło Chełmca, tylko kamienicę w krasnostawskim rynku. Jeśli chodzi o swój prywatny interes i własne dobro oraz komfort to wie w czym rzecz. Ale to nie grzech, tylko dlaczego z lokalizacją PSZOK „nerwy mieszkańcom szarpie a niektórym może głupią decyzją życie zatruć”? Przecież wystarczy postawić się w ich miejscu. Jakby się Proskura czuł, gdyby robiono z niego idiotę i wciskano mu zagrzybione mieszkanie na czwartym piętrze. W dzielnicy, w której nawet Policja boi się zajeżdżać. A żule szczają jak koty, gdzie popadnie?

Lecho na roli

Gdyby został na hektarach, a nie wdrapał się na wójtowski stołek, byłby zwykłym Leszkiem, bez tej całej celebryckiej otoczki. Życie z pracy własnych rąk dało by mu w rzyć. Wiedziałby, co to mokry i suchy rok. A na dzika patrzyłby, tak jak Tutsi patrzyli na Hutu. Co najwyżej gazeta napisałaby, że zryły mu kukurydzę i musiał spać na polu cały maj. I w ogóle, to już jest tak od kilku lat. Nic się z tym zrobić nie da, bo wójt jest w Kole Łowieckim. Albo by się wkurzał, że mu do pierwszego braknie, a tu są ciągle nowe wydatki i śmieci podnieśli. A na domiar złego, akurat koło ojcowizny, za płotem, PSZOK będą budować. Bo tak i już.

Chętnie widziałoby się Leszka w akcji, jak sieje, orze i zbiera… I niechby Leszek wypracował prawie 160.000 na czysto, tak jak ma na urzędzie. Nie docenia Leszek tego co ma, i chyba zapomina dzięki komu to wszystko. Jak mawiają starsi ludzie, nie wie komu cześć, komu chwała.

Jego nie obchodzi co ludzie myślą!?

Ta arogancja przylgnęła do niego i tworzą nieodłączną parę. Prawie jak Don Kichot i Sanczo Pansa. Pamięć ma przy tym krótką. Zapomniał zadymy z biogazownią w Zagrodzie, gdy się wszystko o Sąd Administracyjny oparło. Cały pomysł legł w gruzach, a prześcieradło z czerwonymi napisami jeszcze długo wisiało na resztkach „Starej Karczmy” Dziś Leszek powiela zachowania, żadnej nauki nie wyciągnął. Właśnie wtedy, w czasie jednego ze spotkań z mieszkańcami, padło z jego strony pamiętne i arcyaroganckie sformułowanie, że jego nie obchodzi co ludzie myślą. Radna Alicja Pacyk w zeszłym roku, na jednej z komisji przypomniała ten pyszałkowaty wyczyn. Aż zbladł gdy usłyszał siebie samego i zakorkowało Go jak Zakopiankę na moście w Białym Dunajcu.

To wszystko jest nie do pojęcia i przypomina jazdę na karuzeli. Te same błędy, te same zachowania. I tak w koło Macieju. Po prostu chłopski syn uwierzył w swoją wyższość, bo się do miasta wyprowadził. Na nią nawet dowodów nie ma. Ważne, że jemu się wydaje!? Padł Lecho, tak jak Michał Toporny bohater „Tańczącego Jastrzębia” powieści Juliana Kawalca ofiarą szybkiego awansu ekonomiczno-społecznego i w wyniku czego pogubił się w tym wszystkim, jak amator grzybobrania w lesie pod Włodawą. 

45
16

Śnieg, mróz i wóz… jak pięćset plus, na wesoło

 

 

Nowy Samochód Dla OSP W Siennicy Królewskiej Dużej

 

W piątek 19 lutego 2021 roku o godzinie 17,00 przed remizą Ochotniczej Straży Pożarnej w Siennicy Królewskiej Dużej nastąpiło uroczyste przekazanie nowego samochodu pożarniczego, ratowniczo-gaśniczego marki Renault Master. Pojazd jest nowoczesnym lekkim samochodem, zdolnym do prowadzenia samodzielnych działań ratowniczo-gaśniczych. Zakup samochodu został sfinansowany w znacznej części ze środków Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej – Funduszu Sprawiedliwości i środków budżetu gminy.

W uroczystości przekazania pojazdu uczestniczył Senator Józef Zając oraz wicewojewoda lubelski Bolesław Gzik.

Meldunek o gotowości do uroczystości przekazania samochodu Wójtowi Gminy Leszkowi Proskurze złożył Komendant Gminny OSP w Siennicy Różanej druh Janusz Dobosz. Następnie Podsekretarz Stanu, w Ministerstwie Sprawiedliwości, Marcin Romanowski przy asyście starszego brygadiera Dariusza Pylaka Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej i nadkomisarza Szymona Mroczka Komendanta Powiatowego Policji przekazał dokumenty samochodu Naczelnikowi jednostki Rafałowi Morylowskiemu. W tym czasie Przewodniczący Rady Gminy Piotr Banach odczytał symboliczny „Akt przekazania samochodu”. Poświęcenia samochodu dokonał ksiądz Kanonik Henryk Kozyra.

Nowy pojazd otrzymuje jednostka nie będąca w systemie ratowniczo-gaśniczym co świadczy o bardzo dobrym wyposażeniu w sprzęt silnikowy strażaków w całej gminie Siennica Różana.

Na zakończenie uroczystości odbywającej się przy zachowaniu reżimu sanitarnego, Wójt Gminy Leszek Proskura podziękował wszystkim, którzy przyczynili się do zakupu samochodu.

Źrodło: Stona Internetowa UG Siennica Różana.

Pozwoliłem sobie rymem ująć wątpliwie i pojednawcze wysiłki Zjednoczonej Prawicy przed „bazyliką mniejszą” na Siennicy Dużej.

Śnieg sobie sypał i szczypał  mróz.

I w tę pogodę dali nam wóz !?

Wóz jest strażacki, cały czerwony…

Bądź Jarosławie znów pozdrowiony!!!

Wójt se pogadał, komendant chwali

A my go wzięli, no bo… dawali!?

Jakby, znów kiedy chcieli co dać. 

To my weźmiemy, bo lubim brać.

My nie są głupie, naiwne owce.

My są przebiegłe i cwane ludowce.

Weźmiemy szybko i bardzo grzecznie.

Na PiS głosować…już niekoniecznie!?

Żeby coś zyskać, to trzeba wiedzieć komu dać. Taka mnie naszła po piątkowym widowisku refleksja. Na Siennicy OSP dostała wóz… Zapewne, każda ze stron biorących w tym widowisku udział odbiera to po swojemu. Obrotny senator Zając, będzie miał z tego głosy, bo jak znam życie, to politycznej kariery nie zawiesi na przysłowiowym kołku. Teraz jest u Gowina, ale to pewnie przystanek w Józiowej peregrynacji.

Proskura i strażaki ręce zacierają, udało się coś wyszarpnąć. To że wóz będzie więcej stał, niż uczestniczył w „brawurowych akcjach” już nikogo nie interesuje. Proskura pomyśli podobnie jak strażaki i dojdzie do wniosku, że skorzystał z okazji i do niczego nie jest zobowiązany. Albowiem jako UG dołożył się do całego przedsięwzięcia. A urzędnicy i politycy warszawsko-lubelscy pomyślą, że to cwana inwestycja na przyszłość. Romanowski często w Siennicy bywa i jest młody junak. A w ostatnich wyborach parlamentarnych otarł się o mandat. Jeśli liczy, że tym gestem zjedna tutejszy elektorat spod znaku OSP to się grubo myli…

Już naiwny Jarosław Sachajko sądził, że sojusz z naszymi ludowcami mu pomoże, a on zdobędzie tu jakiś przyczółek. Owszem, do Sejmu wszedł, ale w Siennicy potraktowano go jak „ciało obce” Nasze władze zainwestowały w Cichosza tak, że płoty, balustrady i insze przestrzenie ekspozycyjne uginały się od jego wizerunków. To że im nie wyszło, to, inna rzecz. Być może politycy Zjednoczonej Prawicy chcą tym gestem zasypywać podziały, bo Polska jest jedna. Ale nikt trzeźwo myślący nie bierze się za takie salta, ponieważ to utopia. Czy kto widział, żeby w USA demokrata przekonywał republikanina? W takich operacjach zawsze chodzi o jedno, żeby przeciągnąć na swoją stronę centrowy elektorat. Jak Romanowski i spółka liczą na jakiś szlachetny gest, to prędzej Proskura wąsy zapuści… Nie ma tak w przyrodzie, niestety. Człowiek w swojej historii bardzo rzadko działał z wyższych pobudek. W większości, żeby coś osiągnąć, trzeba sprawę postawić jasno, wedle przejrzystej zasady. Co będę z tego miał, albo co mi zrobisz? No i dobrze dla oferenta jak człowiek nie ma innego wyboru, bo wtedy szybciej się decyduje.

W Siennicy sytuacja jest o tyle ciekawa, że strażaki mając wybór już go dokonali i dawno wybrali PSL. Dlatego wezmą co im wciskają, a, przy urnach zrobią swoje. Romanowski spóźnił się o jakieś 30 lat i teraz chce przekonać do siebie takich co już wybrali. A przecież strażaki, szczególnie te siennickie, mają swoje pojęcie honoru. Jak sobie przycupną na murku, przed taką bazyliką i poskrobią po łepetynach. To się okaże, że PSL dał im więcej!? A dlatego, że tu jest od zawsze. A jeszcze Waldek Pawlak kiedyś tu był. Tyle lat my są w ludowej partii, to jak teraz do PiS, albo do innego Ziobry!? No i ile w tej bazylice fajnych chwil przeżylim, toż my tu znamy każdą szczelinę w podłodze, każdy zakamarek. Nawet jak bazylika jest po remoncie…Cała ofensywa z wozami-podarkami pójdzie w próżnię. Jak Romanowski chce w przyszłych wyborach parlamentarnych startować i grunt pod nie szykuje, to chyba za wcześnie wozy zaczęli rozdawać. Mogą obdarowani zapomnieć do 2023 roku.

Bo żeby wiedzieć gdzie dać, to trzeba mieć informację. A ta jest wtedy, jak się ma struktury. A w Siennicy struktury ma tylko PSL. Szósty rok PiS rządzi i nikt nie wpadł na pomysł żeby tu coś zorganizować.

Boleśnie Szpak się potknął o tak darowany wóz strażacki. W 2016 roku, 8 maja jednostka OSP z Krzywego dostała wóz i to taki wypasiony. PSL na wszystkim rękę trzymał. Hetman Krzyś błogosławił a kapelan wylał nań hektolitry wody święconej. Później się okazało, że w tym okręgu, w czasie wyborów samorządowych 2018 roku PSL głosów dostał tyle co kot napłakał. Jasiu Kuchta faworyt Szpaka i ustępujący wójt przepadł, jak Mańka w Czechach. Jak potem niektórzy dla zgrywy porachowali, to wyszło, po podzieleniu kwoty za wóz, przez ilość głosów, że te kosztowały cholernie drogo. Zrobiłby interes Żyd na pierzu, tylko nikt mu nie powiedział, że będzie halny…Łopiennik, a, szczególnie ta część była od zawsze bardziej na prawo, jeszcze sprzed wojny. Wyczekali swoje i zagłosowali, tak, że Szpak ze stołka spadł. Po prostu do końca nie wiedzieli komu dają. I tamta uroczystość z Krzywego i ta z Siennicy Dużej ma jednego wspólnego bohatera, senatora Józia Zająca. Można powiedzieć, że oprócz matematyki, to asystowanie przy wręczaniu wozów stało się jego drugą pasją.

Politycznie dla mnie wygląda to tak. Zjednoczona Prawica jest przemiennie nazywana PiS. Ale tworzą ją trzy ugrupowania, które walczą o elektorat, by istnieć. Przed remizą w Dużej Siennicy spotkali się reprezentanci dwóch z nich. Romanowski od Ziobry i Zając od Gowina. Co warte uwagi, to nie było nikogo z PiS. W tym wypadku musiał być to ktoś od Tereski Hałas lub Ona sama. Ale nie było nikogo…Wiadomo, że Romanowski często tu bywa, tak jak Zając. Hałasowej w Siennicy nie uświadczysz. Proskura ze wspierania Cichosza żadnych wniosków nie wyciągnął. Choć można się bronić, że Zając to senator a Romanowski to wiceminister, nie poseł. Tylko że znając tę melodię, która jemu i Szpakowi w duszy gra, to jest zawsze jakieś ale… Amen

 


Jak widać w Siennicy Różanej jedni oferują PiS czynności z pogranicza prokreacji i cielesnych igraszek w dość bezpruderyjnej formie. A inni parę miesięcy potem dostają dość kosztowny prezent. Dziś tak się uprawia politykę. A walka o rząd dusz wchodzi w kolejny etap.

 

 

28
8

Kowal i jego dzieci

Na ostatniej sesji Rady Miasta nic się nie działo. No prawie nic. Ospałemu Kościukowi nie chciało się nawet odnieść do utyskiwań Jakubca na zmiany w budżecie. Albo się burmistrz przyzwyczaił, albo ogłuchł. W związku z tym parę słów o PZK. Oczywiście z przymrużeniem oka.

Porozumienie Ziemi Krasnostawskiej to koszmar burmistrza Roberta Kościuka i to taki z którego wybudzić się nie sposób. Bo jak mu się wydaje, że już jest na jawie, to zaraz się okazuje, że jest, ale w błędzie i właśnie wszedł w niego głębiej. Mógł ich brać w koalicję, byłby miał spokój. To co dziś krytykują, w innej konstelacji chwaliliby i bronili. A Turzyniecki samego Kościuka już na pierwszych schodach, jeszcze nim się do UM wejdzie Rejtanem broniłby w drzwiach. Wielu uważa, że ten sojusz zły. Ale tego na pewno nie wiemy. I bardzo to ciekawe, jakby się Panowie ze sobą dogadywali. A miasto przecież patrzy!? To wcale nie musiało skończyć się tragedią. Nawet i w takim układzie Kościuk miałby duże pole do manewru. Tylko że on ma takich doradców jakich ma. Nelson wygrywał, bo łamał schematy a Kościuk z angielskich rzeczy uważa te używane.

Kiedyś rozszyfrowałem ich skrót jako „Panowie Zwyczajnie Kończcie” Przyznam, a ukradnę Żelaznemu figurę retoryczną i napiszę, tak jak On kiedyś o popieraniu Mazurkiewicz powiedział. Myliłem się! PZK prędko nie skończy a przynajmniej nie wcześniej niż Panowie osiągną lata emerytalne.

Manewr w Siennicy

Jest to formacja bezkształtna i bezideowa. Coś jak przedsiębiorstwo wielobranżowe. Mają pion usług, bardzo sprawny. A sztandarowy przykład tegoż, to „manewr” w Siennicy. Wystawili tam kandydatów do rady gminy. Po co? Ano po nic! Typowa usługa mająca na celu utrudnić rywalizację o mandaty antagonistom Proskury a między nimi a Leszkiem zacieśnić współpracę. Stara zagrywka której celem jest rozbicie głosów.

Calineczka w akcji

W Siennicy Turzyniecki pracuje od 2018 roku jako sekretarz. Ale w jego wypadku sytuacja jest bardziej skomplikowana. Otóż Darek występuje w dwóch rolach. W Siennicy zza barykady broni pryncypała Proskury, a w mieście gdzie jest radnym atakuje pisowca Kościuka. To wszystko dzieje się na przestrzeni 10 kilometrów. Achillesową piętą Darka, jest jego „powierzchnia samorządowa” która jak przystało na „urzędniczą Calineczkę” jest zwyczajnie zbyt mała, w stosunku do obciążeń którym jest poddawana. A Proskura płaci, ale i wymaga. W związku z tym istnieje całkiem uzasadniona obawa, że się Darkowi te role mogą, na skutek przegrzania podzespołów pokiełbasić. W efekcie czego zacznie atakować Proskurę i bronić Kościuka.

Marek Martyniuk

Z kolei Nowosadzki, to jest historia na film. Mieszanina chłopięcej nieporadności, strachu a wszystko w oparach dobrych perfum. Marek jest jak muzykant, który jako jedyny w okolicy potrafi grać i wie co to nuty. No i tylko On ma trąbkę. Siłą rzeczy wszyscy są jego klientami i żadne wesele albo potańcówka nie może się odbyć bez niego i jego trąbki. W starostwie jest vice…Ale paradoksalnie stanowisko działa negatywnie na jego wokal. Własny gabinet zniszczył mu struny głosowe. Gdy za Szpaka był przewodniczącym wygadał chyba cały życiowy abonament. To już jest nie Nowosadzki tylko Marek „Niemen”. Toż Henio Czerniej w takiej sytuacji urasta do rangi gaduły. O Kmicicu nie wspomnę…W ogóle Nowosadzki w całej powiatowej układance, na przestrzeni lat, jawi się jak księstwo Monako. Jak wiadomo jest to kawałek Francji, ale żeby ta je chciała anektować!? O, to już za dużo !? Bo gdzie my będziemy grać w karty? Tak i z Markiem…Nie jeden by Go na listę wziął, ale boją się, że za mocny i wszystką śmietankę spije. To jak z gotowaniem żywego faceta w makaronie przez ludożerców. Ten siedział w kotle, ale go wyjadał.

Markowa kariera, to też dowód, że „buzia i centrowe umiarkowanie” to siła. Nowosadzki nigdy nie był radykał. Odwagę ponoć ma, ale z nią to jak z Yeti. Wszyscy o Yeti gadają, tylko nikt tego nigdy nie widział. Tak więc odwagi Marek praktycznie nie używa. Wedle miejskiej legendy jest ona jeszcze w folii. Głos Marek kiedyś ponoć podniósł, ale to było tak dawno, że sam nie pamięta. Jedno jest pewne, na pewno krzyczał tuż po porodzie. Albowiem noworodkiem był wyjątkowo udam, co zresztą zostało mu po dzień dzisiejszy. Ale w teraźniejszości to co najwyżej radykalnie zachowuje się w sklepie z męską odzieżą. Jak krawaty, spinki i koszule dobiera. Tak na co dzień, jest miły jak przedsiębiorca pogrzebowy.

Tak jak kornik drukarz w świerk, tak Marek wgryzł się w miejski elektorat. Ale w ten w spódnicach. Nawet swój strach oswoił i bez „wystraszenia”, nawet z domu nie wychodzi. Może nawet ten strach, to jego tajna broń i as w rękawie? U wielu Pań „elektorek” może to skutkować odruchem matczynym. „Wystraszony ale miły to zagłosuję na niego” albo „No coś Ty, na Marka nie zagłosujesz, przecież On taki inny!?” U Marka strach urósł do rangi sztuki. I albo się boi, albo będzie się bał. Tych dwóch stanów doświadcza przemiennie. Ale o dziwo, na tym można zbić kapitał. Tylko trzeba zainwestować w garderobę, kosmetyki i dykcję. Tę ostatnią można podrasować, zatrudniając lektora. No i podręcznik dobrych manier warto by znać, choć z grubsza. Póki co nikt w mieście Marka nie skopiował. Nikt nigdy nie próbował zbadać ile kobiet głosuje na Nowosadzkiego i w jakim przedziale wiekowym? Nowosadzki to „puzzel idealny” Pasuje do każdej politycznej układanki i każdy chce go mieć. Za zięcia też…

Stryjo Janusz

Rzepka to typowy „Brat Łata” i „Kolega Wszystkich” Janusz ma kłopoty ze słuchem, nawet tego nie ukrywa. Ale jak Mu się głośno powie, to drugi raz nie trzeba powtarzać. To taki gość jak kiedyś barman, co to posłucha, wysłucha. Bardziej w cieniu. Janusz to miejski odpowiednik wiejskiego stryjka Janusza, których kiedyś po wsiach było pełno. Taki, co to, dzieciaka na furmankę weźmie, bo akurat w tę samą stronę jedzie. Czereśni nazrywa i zapyta: Co żeś na śniadanie jadł? Taki stryjek dla wszystkich. O Jakubcu już kiedyś zostało napisane. Oczywiście obaj przycupnęli w Powiatowym Urzędzie Pracy.

Jest jeszcze Brodzik i kilku pomniejszych. No i Witia Boruczenko. Ale Witia to bardziej „adopcja z politycznej konieczności” Jak przystało na taką formację mają Panowie zapiekłego antagonistę. Jest nim nie kto inny, tylko Krzyś Zieliński, radny powiatowy i szef promocji miasta u Kościuka. Gdyby nie PZK Krzysia „nienawiść polityczna” obróciła by się przeciw niemu, a tak ma pożywkę. Zieliński najchętniej obu z Powiatowego Urzędu Pracy by się pozbył. A cały PUP zamknął. Gdybym mógł doradzić to Jakubca mógłby przy tym „pozbywaniu się” kilka razy wyrzucić z okna dla lepszego efektu. Wtedy mielibyśmy pierwszą defenestrację w Polsce. Ale coś mi się wydaje, że Zielińskiego zapał to tylko „do progu” Gdyby jemu zaproponowali stołek w PUP, pewnie by nie odmówił a jeszcze jakby był kierowniczy! Zaraz by stwierdził, że PUP to ważne ogniwo w polityce kraju i bez niego ani rusz. Broniłby go jak przeor Kordecki Jasnej Góry.

Dzieci Kowala

Chłopaki z PZK w działaniu są jak dzieci kowala. A z tymi było tak, że nikt na wsi nie wiedział ile ich jest i gdzie są. Dopiero jak matka stawała na progu chałupy i komunikowała donośnym głosem, że obiad na stole, to wszystkie wyłaziły z kątów, szop i zakamarków. Tak jak PZK, tylko u nich obiad jest co 4 a teraz 5 lat. Jak trzeba listy układać, żeby znów gdzieś być. Pozornie wiele ich dzieli. Nowosadzki w koalicji z PiS. Turzyniecki, znów na PiS patrzy z ukosa, i do spółki z resztą, pisowca Kościuka okłada. Ale to nic nie znaczy. To polityka w czystej formie i wcale nie taka nieracjonalna, jakby się na pierwszy rzut oka wydawało. Po prostu każdy z nich, ma swój „plac zabaw i swoje zabawki” Żadnej idei w takich okolicznościach być nie może, bo jak i po co ? No, można od biedy ideą, ale taką nie zwerbalizowaną, uznać to, że nie dają się wypchnąć z miejsko-powiatowego podwórka. No i tak to z grubsza wygląda i z przymrużeniem oka. Amen

24
14

Wójt Proskura jest dobrej myśli

Modlił się Kaźmirz Pawlak w intencji „żeby wnuczce Ani noga się powinęła na egzaminie i żeby Ona szczęśliwie na wieś wróciła” Modlił się! Módlmy się i My „żeby Leszkowi nic z tego nie wyszło i żeby on szczęśliwie już na te emeryturę poszedł” No to „jadziem” na wesoło!

Od ponad roku nasze władze nie potrafią posadowić PSZOKu tak by nie wywołać konfliktu z otoczeniem. Certolą się z tym problemem jak pijany ze sznurowaniem butów. Jak już wymyślili „lokalizacje” to jedna „ głupsza od drugiej”  Po ostatnio przegłosowanej podwyżce za wywóz śmieci wielu ma czkawkę. Skrobią się ludziska po łepetynach i pytają, o co w tym chodzi!?  Bezradność władzy obnażył na Siennicy Dużej pies marki „siwa suka” Który prowadzi całkiem dochodowy, rozbójniczy proceder. Jest bardziej nieuchwytny i radykalniejszy niż Janosik. Szczeka, nie tylko na bogatych, ale na wszystkich. Żadną nogawką nie pogardzi. Nie ma na niego lekarstwa. Marta Lempart jakby o tym usłyszała, to by pękła z dumy, że się suka tak wyemancypowała.  

Cenne i owocne

A tymczasem wójt zapalił się do nowego pomysłu. Cmoka, kręci nosem i gada, czemu by nie!? I czeka na ruch rządu. Wszystko znajdziecie w artykule autorstwa Grzegorza Drozdalskiego z „Super Tygodnia” Który poniżej

Wójta jak widać zainspirowała natura psiego antagonisty… kota. „Łasi” się więc do „znienawidzonych” pisowców on ludowiec. Zdrada!? A gdzie tam!? Polityka! Poświęcenie prawie jak u Wandy, co nie chciała Niemca. Ale jak to kot, przezornie stanął z boku. W razie czego to się wytnie! A na prawym skrzydle stoi inicjator całego „zlotu i randki” Józef „Lotniskowiec” Zając. Ponadto Józio jest w całej kompozycji Wielkanocnym akcentem. Obecnie obrotny senator cumuje „jeszcze” na redzie w porcie „Govinhaven” Porozumienie Jarosław Gowina.

Hurghada nad siennickim Balatonem

Trza się zacząć bać! Bo jak się Leszek do czegoś „zapali” to wszystkie jednostki OSP z terenu gminy nie ugaszą tego płomienia. Było widzieć z jakimi wypiekami na policzkach o lodowisku opowiadał  ponad 5 lat temu. Szczęściem nic z tego nie wyszło. Stosunkowo nie dawno zostało spektakularnie umoczone 95.000 złotych polskich na projekt z „bratnią” Ukrainą czy Białorusią? Całego kompleksu kulturalno-wypoczynkowego nad siennickim Balatonem. To miała być prawie egipska Hurghada. Miał być amfiteatr i to klasy wojewódzkiej, budynek hotelowo imprezowy. Wszystko „Full Wypas” Tylko że nastał koniec na początku i nic z tego nie wyszło. Szanse i tak od początku były znikome. Projekt trafił do wójtowej lodówki.  Niestety kąpielisko trzeba było robić naście lat temu. Ale że Leszek nie zwykł słuchać rad, to jest to, co jest. Korkosz zawsze powtarzał, że można i teraz zrobić.  Taniej, bez zadęcia. Wystarczy kilka wywrotek piachu. Ale widać, wygodniej dla władzy, żeby Strojek &Co dzierżawił za marne 7.000 złotych polskich całe lustro. Chyba władza doszła do wniosku, że Sienniczakom wystarczy woda w kranach, rzece i piwnicach. Popływać i coś na tym zarobić mogą inni. Wójt zadbał żeby ludziska nie pogłupieli z dobrobytu. Co, jak co, ale ludową moralność trza pielęgnować.

Kto to będzie utrzymywał?

Sama idea budownictwa socjalnego bardzo szczytna ale jednocześnie wątpliwa. To nie lepiej wspierać budownictwo jednorodzinne? Ale to rządowy pomysł, wójt nic z tym wspólnego nie ma. Jego grzech się zacznie jak w to „wdepnie” Fakty są takie, że cała wschodnia ściana topnieje demograficznie. I to jest dopiero prawdziwy „efekt cieplarniany” W nieodległym Krasnymstawie pusto, a burmistrz chyba dorobi się przydomka „najspokojniejszy syndyk masy upadłościowej”. Wszystko marnieje, ludzie uciekają. Pracy tu tyle co trzeźwych na ruskich chrzcinach. Zagłębiem Ruhry ten region nigdy nie będzie, mimo, że węgiel jest.

Nie daj Boże żeby to się Proskurze „powiodło” Nie jest to złośliwość, ale jego sukces spadnie na nasze barki jako dodatkowe obciążenie. Wszak można „za zwyciężać się na śmierć”!?Z takimi osiągnięciami jest jak z sukcesem organizacyjnym Igrzysk Olimpijskich w Atenach 2004 roku. Ten był udziałem głównie niemieckich banków. Napaleni Grecy tak się zadłużyli, że poszli na dno jak kowadło. Bo czy ktoś pomyślał, kto to będzie utrzymywał?

A idą parszywe czasy. Covid zrobił to co wydawało się niemożliwe. Rozłożył w rzyci światowej gospodarki parasol. A gospodarkę zabolało. I ze starcia kapitalizmu z socjalizmem zwycięsko wychodzi feudalizm. Amen.

26
5

Matka napisała

Komentarz zasługujący na wyróżnienie…

Piszę tu, bo jestem matką dziecka szkoły podstawowej w Siennicy Różanej. Dlaczego gmina nie odśnieży parkingu przed szkołą? Przecież tam nie ma gdzie stanąć, jak przywozimy dzieci do szkoły . Tam jest po prostu armagedon, najwygodniej znak postawić a śnieg leży. Czy ktoś z Gminy może się tym zająć. Panie Wójcie prosimy coś z tym zrobić ,bo inaczej zbiorę rodziców, napiszemy petycje i przyjdziemy do gminy. Codziennie Pan tędy jeździ i nie widzi  problemu? Może niech Pan kupi łopaty do śniegu i sam na czele, z pracownikami gminy ruszycie d… i odśnieżycie to wreszcie!

28
7

Wójtowski strzał w obydwa kolana

Wójt jest „wybitny” myśliwy i pewnie ma na koncie nie jednego „grubego zwierza” Ale tym razem postrzelił się w „obydwa kolana” Brnie Leszek w absurd, publikując zdjęcia na poparcie swoich racji. Przypomina to udowadnianie, że Ziemia jest płaska gdy świat dysponuje fotografiami z jej „prywatnej” orbity. Ale cóż zrobić…Władza dana chłopskiemu synowi tak w tym przypadku wygląda. Brak szacunku do mieszkańców i ich inteligencji.

Publikujemy wpis ze strony UG Siemyśl. Właśnie na tamtejszy PSZOK powołał się Proskura publikując fotografie dla poparcia swoich racji. Proszę zwrocić uwagę na to co napisały władze Siemyśla. Ponadto publikujemy zdjęcie satelitarne z Googla całej inwestycji.

Zdanie kluczowe brzmi: W miejscowości Siemyśl PSZOK powstał w miejscu położonym na uboczu, na działkach, które do tej pory nie były zagospodarowane. Teren został oczyszczony, uporządkowany, utwardzony kostką betonową i ogrodzony. Plac jest oświetlony i wyposażony w monitoring.

28
4

Czy stanowi zagrożenie dla otoczenia?

Wójt opublikował na stronie UG elaborat dotyczący PSZOK. Jak wspomniał, w związku z toczącą się dyskusją. Ale jeden z mieszkańców, żywotnie zainteresowany PSZOK byle nie za swoim płotem. Zripostował wójtowską encyklikę. Publikujemy zatem w chronologicznej kolejności.

Dla równowagi publikujemy fotografię PSZOK z pobliskiej gminy i pracującego pełną parą. Jeśli kto ma dobry wzrok może wypatrzy jaką ścieżkę dydaktyczną? I czy taki PSZOK stanowi zagrożenie dla otoczenia?

32
2

Co na to wójt?

„Warszawka daleko i niech się tam kłócą a my uładzajmy ten nasz samorządowy dom” Jakby kto nie wiedział, to autorem tego powiedzenia jest były starosta Janusz Szpak. Klasyk dla wielu i mieszkaniec Siennicy Różanej. Dlatego, wierni jego słowom, publikujemy dziś pismo skierowane przez trzech radnych do Wójta Gminy Siennica Różana Leszka Proskury. Gmina jest najbliżej mieszkańców i to jest fakt tak oczywisty, że wielu o tym zapomniało. Najmniejsze sprawy irytują. A to wałęsający się pies, albo drzewo które stoi na „ziemi niczyjej” a jego suche konary co rusz z łomotem lądują, gdzie je wiatr rzuci. Jednym słowem, proza codziennego życia. Chodzi o zwykłe usprawnienie…

17
2

Niebezpańskie psy

Poniższy tekst trafił jako komentarz. Lecz ze względu na wagę problemu w nim poruszoną postanowiłem go wyróżnić. Może ktoś wreszcie zareaguje. Nim, nie daj Boże, dojdzie do tragedii.

 

Witam wszystkich,
Postanowiłam i ja zabrać głos na tym blogu, Wszystkim dziękuję za wsparcie w sprawie pszoku, ale chcę wam powiedzieć o innym problemie. Tak, było słychać strzały w okolicy stacji paliw, to myśliwy skrócił cierpienia żywcem zjadanej sarny przez watahę psów. W dniu wczorajszym(sobota 6 luty) w przeciągu 2 godzin wataha psów niewyglądająca na bezdomne zagryzła 2 sarny, za ogrodzeniem naszej działki. W grudniu była taka sama sytuacja, w styczniu również. Z tego co widzę problem psów zgłaszany był już niejednokrotnie. Osobiście obiecuję, że sprawy tej nie zostawię, długo będę pamiętała błagające oczy cierpiącego zwierzęcia. Drogą gminną koło stacji paliw chodzą ludzie, chodziła też na spacer moja 86 letnia teściowa, do teraz. Jeżeli psy atakują zwierzęta nie chcę nawet myśleć co może być.

PS. Ktoś pytał czy gmina odpowiedziała na pismo, to do dzisiaj nie odpowiedziała minęło 30 dni.
Pozdrawiam wszystkich, władze gminne również.
Jolanta T.

30
1

Sześćdziesiąt siedem słów Banacha

Nie dowiedzieliśmy się kto podsuwa wójtowi „tak idiotyczne” pomysły. A szkoda, bo tajemniczy doradca zostaje ciągle anonimowy. Wszak miło byłoby poznać, kto zacz. Albowiem „kanclerski to łeb i nie od parady” Ale w zamian wiemy, jak bardzo idei śmietniska na Siennicy Dużej oddany jest w jednej osobie radny i przewodniczący rady gminy Piotr Paweł Banach. A dla wielu po prostu Banach…To jedziemy na wesoło. 

By czasu nie trwonić, wypada oddać głos niezawodnemu w takich sytuacjach protokołowi z pamiętnej komisji 18 listopada 2020 roku.

Pan Leszek Proskura Wójt Gminy dodał, że jeżeli chodzi o PSZOK to gmina stara się pozyskać środki z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska na jego budowę. Radna Alicja Pacyk zwróciła się z pytaniem gdzie planuję się budowę tego PSZOKu. Pan Leszek Proskura Wójt Gminy odpowiedział, że zostały podjęte na razie wstępne rozmowy. Gmina ma działkę w Siennicy Królewskiej Dużej przy stacji paliw, działka jest dość spora, przy głównej drodze. Gmina chciała sprzedać tę działkę, ale przebiega tam gaz i nikt nie dostanie pozwolenia na większe inwestycje.

Radny Piotr Banach Przewodniczący Rady Gminy poinformował, że jeżeli chodzi wymagania odnośnie PSZOK to w tej chwili sytuacja jest taka, że Wojewódzka Inspekcja Ochrony Środowiska życzy sobie żeby były tam całodobowy monitoring połączony online, żeby mieli możliwość kontroli, obowiązkowo również musi być waga, musi być prowadzona ewidencja. PSZOK w tej chwili wchodzi w całkiem inny system wymagań i musi być to zrobione zgodnie z rozporządzeniem, ponieważ niewykonanie tego wiąże się z ogromnymi karami.

Interes wsi może poczekać

Jak wynika z cytowanego fragmentu „nad radny” Banach jest „za” i nawet bardzo. Ni słowa sprzeciwu, ni wahania. Twardy, pewny, jak Salomon w swoich wyrokach. On już wie i wyrok wydał. Ludzie, czy jak kto woli wyborcy muszą przyjąć to z pokorą do wiadomości i tyle!? Tak zadecydowało szanowne jury i odwrotu nie będzie. Życie uczy, że wcześniej obaj musieli uzgodnić stanowisko. Czy były jakieś targi, bądź wątpliwości. Tego nie wiemy, albowiem z dobijania takich „interesów” nie sporządza się protokołów. Ale i z tego co jest dostępne można wysnuć jednoznaczne wnioski. Jakby na to nie patrzeć, jest to działanie wbrew interesowi wyborców i na ich szkodę. Wręcz wygląda to na złośliwość. A dla tych ostatnich także czytelny sygnał do zmiany preferencji wyborczych w nadchodzących wyborach samorządowych. Nie potrafił się powstrzymać i w swoją tyradę musiał wpompować swój megalomański behawior.

Wedle jakiego klucza poparł pomysł Proskury ? Tego również nie wiadomo. Prawdopodobnie kolejny raz rozbuchane „ego” wzięło górę nad interesem szaraczków. Gdyby buta urzędnicza rosła w polu, to jako jedyny we wsi miałby rekordowe plony. On się na tym po prostu zna. Wie jak koło tego chodzić. Wynika z wypowiedzi, że i o ogólnych zarysach ma raczej mgliste pojęcie. Ale, co, charakterystyczne tak samo jak Proskura zapomniał o tym, że lokalizacja śmietniska nie może być uciążliwa dla otoczenia.

Zebrali podpisy

Tego czego nie wie Banach z Proskurą, wie elektorat. Dlatego 8 stycznia 2021 roku do UG trafiła petycja-protest mieszkańców najbardziej narażonych na uciążliwe sąsiedztwo PSZOKU. Podpisało się 8 osób, ale z tego co się słyszy chętnych do złożenia swojego podpisu jest znacznie więcej.

Ogromne kary Banacha

Banach żeby spotęgować efekt i wywrzeć presję, wspomina o „ogromnych karach” Do końca nie wiadomo za co i w jakiej wysokości. Z tego co wiadomo, to nie ma oddzielnej kary administracyjnej przewidzianej w ustawie z dnia 13 września 1996 r. o utrzymaniu czystości i porządku w gminach- dla samorządu (rady gminy) za to, że nie organizuje punktu selektywnej zbiórki odpadów. Jeśli już tak to zasad odpowiedzialności, jakiej podlegają organy gminy, należy poszukać w przepisach ustawy samorządowej. Mowa tam nawet o odwołaniu jej organów. Ale nim to nastąpi, przy założeniu, że w ogóle ktoś tak postawi sprawę. Musi ruszyć cały korowód upomnień ze strony służb wojewody. Mało prawdopodobne, że w przypadku takim jak brak PSZOK wojewoda będzie wójta chciał odwoływać. Banach po prostu straszy, tak jak kiedyś małe dzieci straszyło się diabłem, albo czarownicą. W Banachowym gadaniu odcisnęły się lata spędzone w „księstwie przy ulicy Borowej w Krasnymstawie” Tam taka retoryka bardzo się sprawdzała. Naopowiadało się bajek o „Żelaznym Wilku”, okrasiło garścią kocopołów i wszystko było git. Banach się w tych rojeniach oderwał od rzeczywistości, jak odpustowy balon od dłoni dzieciaka, bo akurat powiało.

Jemu się nawet gadać nie chciało

A na koniec ciut statystyki i paradoksu. Język polski zdaniem niektórych zawiera od 6 do nawet 10 tysięcy słów. I co ciekawe do zreferowania lokalizacji PSZOK w swoim okręgu wyborczym Banach użył zaledwie 67 . Aczkolwiek protokół nie jest stenogramem, ma jedynie ująć merytoryczną treść. To mogło być ich więcej, ale nie aż tak, by to coś zmieniło w postrzeganiu całej sytuacji. A ściślej ilości czasu poświęconego i za angażowania na omówienie całego palącego problemu.

Jemu się nawet tłumaczyć nie chciało, co jest niestety synonimem pychy buty i pogardy, dla tych których to dotyka. Wystarczyło, by dwie najważniejsze persony (w ich własnym mniemaniu) w gminie, wymieniły uwagi i już jest po sprawie. Paradoksem w tej sytuacji jest to, że do wyboru „tych dwóch” potrzeba głosów dziesiątek a nawet kilkunastu setek wyborców. A z drugiej strony w jakiejkolwiek sprawie dotyczącej 4 tysięcy mieszkańców decydują dwa głosy.

Kot Banacha

Gdy obaj pisali „List do Ziobry”, by ten ich obronił przed Ślusarczykiem. Użyli w nim grubo ponad tysiąca słów. Bo gdy trzeba płakać  nad swoją urojoną krzywdą, występuje u naszych „bezinteresownych samorządowców” zjawisko histerycznego słowotoku. Ale jeśli trafi się temat niewygodny, jak w opisywanym przypadku. Słów jest tyle, co kot Banacha napłakał. Zaledwie 67… I nawet Solejukowa adeptka filozofii z „Rancza” skwitowałaby owo zjawisko „Paradoksem i dysonansem w jednym”  Amen.

24
3