„Polowanie” na Miciułę czyli amnezja

Dziś parę słów o tym, jak Marcin z Robertem polują w „państwowym lesie” na Daniela (Miciułę) w przerwie przed drugą turą. Pomysły mają takie, że diabeł skrobie się po kosmatym łbie, bo sam by lepiej nie wymyślił. Podobno Piekło i sam Lucyfer mają złożyć oficjalny protest w sprawie plagiatu praw autorskich do pomysłu „na Miciułę”.

I tak kolejno… Marcin Wilkołazki i jego „Krasnostawianie” wpadli jak Hanka Mostowiak w kartony, na szczęście nikt nie zginął, ale ucierpiała ich wiarygodność i zdrowy rozsądek, które „przechodziły obok” „Wymyślili”, że w drugiej turze wyborów na burmistrza poprą Roberta Kościuka „starego PiS-owca co pamiętał samego Sasina”, bo ich, a przede wszystkim Jelonka kandydat Kamil Hukiewicz przepadł.

W związku z tym pod postem na ich oficjalnej stronie na FB z 11 kwietnia umieścili tekst uzasadnienia poparcia czytaj „szatańskie wersety”. Wyborcy oniemieli i wyrazili zdziwienie w ponad 250 komentarzach, z czego wiele jest dosadnych i kipiących oburzeniem.

Dobrze w tym miejscu przypomnieć, że przed pierwszą turą kampanii wyborczej na burmistrza Krasnegostawu „zaszczytną” rolą czarnego charakteru i arcy łajdaka „obdarowano” Daniela Miciułę startującego z PZK. To był cwany plan i ten musiał to wyróżnienie znosić cierpliwie, bo wyjścia nie miał. Urósł w propagandowych odezwach Romka Żelaznego drukowanych w „POgłosie Krasnegostawu” do rangi gangstera, łajdaka i PiS-owskiego popychla żoliborskiego kurdupla.

Za punkt zaczepienia posłużyły między innymi zdjęcia, na których Miciuła był w towarzystwie polityków PiS. Tylko co w tym dziwnego, skoro jako przedsiębiorca zajmuje się dystrybucją sprzętu dla straży pożarnych, a tak się złożyło, że w kampanii parlamentarnej na potęgę PiS promował się ze strażakami z PSP i OSP. Do tego jeszcze Romek doszył nieprawidłowości w „Funduszu Niesprawiedliwości” i Miciuła miał w tych „pisich odchodach” sam się utopić. Ale wyszło, tak że chlupnął w nie Kamil Hukiewicz do spółki z Jelonkiem i całą poronioną koncepcją polegającą na obsmarowywaniu Miciuł związkami z PiS. Z PiS, który dla nich jest gorszy od samego diabła, ale nie do końca!? O czym za chwilę…

I chyba to był pomysł, żeby tu na wschód zaszczepić wojnę polsko-polską. Widać Jelonek z Żelaznym doszli do wniosku, że to, co w Warszawie dobre to i tu się sprawdzi. A cały pomysł na obsmarowywanie wziął się stąd, że Miciuła jest rówieśnikiem Hukiewicza i lepiej wypada we wszystkich zestawieniach, więc trzeba był go czymś zdyskredytować i wysmarować, bo jedynym młodym i bez skazy miał być Kamil Hukiewicz wyprodukowany w przydomowym warsztacie Jelonka, ale nie udało się i Kamil eksperymentu nie przeżył.

Równocześnie „pełnokrwistego PiS-owca” Kościuka praktycznie nie atakowano. Czasem coś tam Romek wyskrobał, ale to było bardziej smyranie po piętach, niż okładanie bejsbolem, jakiego należało się spodziewać. Tak że kaskady pierwszorzędnego gówna lały się tylko na Miciułę. W drugiej turze, kiedy na placu ostał się Miciuła z Kościukiem wylazło kolejne szydło z worka. A to szydło to właśnie owo poparcie „Krasnostawian” dla Kościuka, i to raczej pomysł autorski Marcina Wilkołazkiego. Bo trzeba mieć tego świadomość, że po tym, jak przepadł Hukiewicz, a Marcin do rady wprowadził 11 radnych wrócił do „świata żywych” Był Marcin na skraju Hadesu i unicestwienia przez wiszące nad nim zagrożenie polegające na tym, że gdyby Hukiewicz był w drugiej turze, a nie daj Boże został burmistrzem to Marcina zredukowano by do roli ułana bez konia i szabli. Bo przecież Hukiewicz słuchałby Jelonka, a nie Marcina i Krasnostawianie jako stowarzyszenie poszliby w „inne ręce”.

Teraz, dając Kościukowi poparcie Marcin jest na swoim i gra swoją grę. Tylko że Marcin tak się śpieszy do koalicji z Kościukiem, że nie zauważył tego, co kilka dni wcześniej sami bębnili w kampanii. Zapomniał, że „Krasnostawianom” którzy po części stali za kampanią Hukiewicza, w której osią narracji była „rzekoma pisowatość” Miciuły już ta Roberta „pisowatość rzeczywista” teraz nie przeszkadza!? W drugiej turze wyparowała jak „piniądze” z OFE. Przynależność Kościuka do PiS przestała mieć znaczenie już na czwarty dzień po wyborach!? Nastąpiła Zbiorowa amnezja i Kościuk z 5-letnim stażem w PiS przestał być od 11 kwietnia zauważany! Pojawił się jakiś nowy Robert!? Może to zaćma albo pomroczność jasna, ale Robert był pełnomocnikiem PiS na powiat 4 lata. Dostał poparcie mimo zdjęć i filmików z Madziarem, Sasinem, Morawieckim i z kim tylko dusza zapragnie!

Marcin tłumaczy, że poparcie wynika z faktu, że doskonale im się układała współpraca w trakcie kadencji i skoro tak to o chcieliby to powtórzyć! No ale jak się miała nie układać, skoro Robert do rady wprowadził jednego radnego. Z resztą w tej kadencji „tradycyjnie” wprowadził również jednego. Marcinowi nie wypada powiedzieć, a co wszyscy widzą, że Robert jest stworzony do ręcznego sterowania – w tym wypadku przez Marcina. Dlatego ta amikoszoneria nie dziwi, bo jest wielką szansą dla „lidera” Krasnostawian.

Tylko jak ludziom wytłumaczyć powrót do starego układu teraz gdy zmianę wbijało im się do głów przez 5 tygodni kampanii? W efekcie, czego ponad 4 tysiące krasnostawiaków głosowało na Hukiewicza i Miciułę tylko dlatego, że ci byli symbolami zmiany!? Istny dom wariatów, ale wcale nie koniec pomysłów na upolowanie Daniela.

Teraz w ostatnim tygodniu do nagonki ruszył sam „ciamajdowaty” Robert Kościuk i wymyślił debatę kandydatów, ale, tak żeby koniec końców była na jego warunkach. Nawet tak się „przypadkowo” złożyło, że ta wypadła w jego imieniny – odbyła się wczoraj 17 kwietnia Ba! Prowadził ją „dziennikarz” z Dziennika Wschodniego ten sam, który w kampanii wyborczej do parlamentu w 2019 roku latał z aparatem za Luckiem Cichoszem kolegą Roberta z PiS i obecnym wiceburmistrzem. Na wieczorku wyborczym byli zwolennicy i losowane pytania… Pytano nawet, czy miasto będzie zwalczać w tym roku komary. No takie dziwy!? Oczywiście Miciułę zapraszał Kościuk w taki sposób, że gdyby sytuację odwrócić, to on, by na taką „debatę” za cholerę nie poszedł. W poprzednich wyborach, kiedy rywalizował z Jakubcem żadnych debat nie chciał.

W tych gierkach jest cały Robert, który przez pięć lat nic innego nie robił tylko szukał sprawców swoich porażek. I kolejno byli nimi; nieznani sprawcy, Tereska Hałas i ci z powiatu… tak że mamy Roberta w całej krasie. Cały pomysł debaty dwóch gości, którzy i tak na siebie nie zagłosują miał przykryć straszliwe skutki poparcia udzielonego Robertowi przez Krasnostawian. Bo to w istocie wstrząsnęło opinią publiczną nieprzyzwyczajoną do takich salt… a na kogo postawią w tę niedzielę? Do końca nie wiadomo, ale o Robercie jedno wiadomo i dla niektórych może to mieć znaczenie. Otóż wiadomo ponad wszelką wątpliwość, że przespał ostatnie pięć lat…

 

29
9

Jest Koalicja i nie ma Koalicji czyli papier wszystko zniesie

Kto rano wstaje temu Pan Bóg daje”, ale czy to dotyczy esbeków i ormowców którzy wstają, by klecić koalicję w kwietniowy poranek tuż po wyborach, gdy PiS jeszcze śpi oczadzony „sukcesem”? To się dopiero okaże, bo Pan Bóg na razie rozbawiony przygląda się i czeka, a tylko on wie jak to się skończy i tylko on ma „plan” Póki co 8 kwietnia zawiązał się „Pakt Ribbentropa z Latyczowa z Mołotowem z Małochwieja”.

Kiedy Szpak nad ranem 8 kwietnia zrozumiał, że to nie on będzie dyktował innym warunki, bo „przegrał” wybory, gdyż z 8 mandatów, których był pewien zdobył zaledwie 5, a to mniej niż w 2018 roku. I mając jeszcze świadomość, że w tej piątce ma „chybotliwego” Nowosadzkiego. To nawet koszuli nie zmieniał tylko gębę skrzywił, wysmarkał się, łzę otarł, zaklął szpetnie tam do czorta pięciu w skali Beauforta. Po czym wsiadł w Hondę na lubelskich numerach i pognał do Fajsławic, by namawiać do amikoszonerii radną z komitetu Teresy Hałas Jolantę Strefner, która zdobyła mandat w okręgu numer 1.

Finał tych rozmów był dla Janusza „niezadowalający”, albowiem Jolanta wykazała się wstrzemięźliwością co do jego obietnic i dlatego postanowiła stać tu, gdzie stoi, żeby nie stać tam „gdzie stało ZOMO” Widać wie, że pośpiech pożądany jest tylko przy łapaniu pcheł, a w takich sytuacjach, kiedy wszystko płynne lepiej zachowywać neutralność. No i tak to było z kleceniem większości na odcinku szpaczym.

Kto rano wstaje temu esbek daje czyli Staś Repeć

Natomiast podporucznik SB Piotr Waldemar Jelonek „oficer prowadzący” Koalicję Obywatelską, który do rady wprowadził „pięciu komsomolców” złapał za telefon, bo co jak co, ale łapać to umie, wprawy nabrał w „resorcie”, jak „łapał” solidarnościowców – i zadzwonił do „Stasia Repcia” z Rudnika, który został radnym z komitetu Tereski Hałas, bo ona wprowadziła do rady powiatu dwóch radnych i, jak widać, obaj są „poddawani obróbce”. Z nim poszło gładko i dał się „obrobić Stasiu”, bo „przyzwoitość polityczną” ma póki co „w dupie”, tak jak Jelonek powiat „w sercu”. Ale jak to było z nim, to napiszemy innym razem i póki co dostaje szansę, bo jest jeszcze czas sporządnieć, o czym za chwilę. Tak że Stasiu „skorzystał” tego ranka…

Papier wszystko zniesie czyli gra pozorów

Z tych dwóch „bladym świtem” skoordynowanych akcji (albo i nie), gdzie ORMO i SB „połączyły wysiłki” urodziła się UMOWA KOALICYJNA podpisana w poniedziałek 8 kwietnia przez 11 radnych – pięciu z „Trzeciej Drogi”, pięciu z „Koalicji Obywatelskiej” i jednego „Stasia” który nie utożsamia się już z żadnym komitetem jak się już dostał do rady. Taki póki co „uczciwy” To, że ją podpisano tak szybko nie dziwi. Wszak pośpiech był wskazany, bo oni zakładali, że „zwycięski” PiS też szuka koalicjantów! Ale być może między Jelonkiem i Szpakiem nastąpił wyścig zbrojeń o przewagę w szablach. Obaj mają „po równo”, a przeciągnięcie kogoś dodatkowego stawiałoby jednego z nich w lepszej pozycji do negocjacji między sobą. „Jak tam było, tak tam było” to już nie jest pierwszoplanowe, bo bardzo szybko podpisali ten „akt strzelisty” i jak bardzo się kotłują, to my możemy się tylko domyślać.

PiS się w końcu obudził, bo go zaczęto szturchać i „ciapowaty” Leńczuk zaczął deptać, by próbować ratować sytuację, tym bardziej że samodzielnie rządzą w sejmiku województwa i tu jest się o co bić. Ci od UMOWY KOALICYJNEJ też to wiedzą i dlatego opublikowali ją w prawie pełnym brzmieniu z podpisami „sygnatariuszy” w internecie w czwartek. Ta „zagrywka” z publikacją to „robota operacyjna” podporucznika Jelonka, którego w SB uczyli, że polityka to „sztuka tworzenia faktów” na jak trwałych fundamentach, to już inna rzecz, ale chodzi o to, aby tych, co się podpisali postawić pod ścianą i w sytuacji wydawałoby się bez wyjścia. Poddać ich presji wyborców, ale przede wszystkim blefować wrażeniem, że się jest większym, niż w rzeczywistości, i to „wojna nerwów”

Póki treść umowy nie zostanie przegłosowana w maju na pierwszej sesji to warta jest tyle, ile papier, na którym ją spisano. Ustalenia zawarte w umowie muszą „przeżyć” do sesji w stanie nienaruszonym. Widać odbywają się krwawe targi i niezła kotłowanina, że Jelonek zdecydował się puścić umowę w eter. Zwykli ludzie, którzy nie rozumieją polityki myślą, że już jest pozamiatane, ale licytacje dopiero się zaczną i nie wiadomo, czy ta publikacja to przypadkiem nie był błąd, bo to może, ale nie musi zdeterminować tych z PiS. Wiadomo też, że PiS to ciamajdy, ale różnie może być. Nie wiadomo też, kto w tej koalicji ma przewagę? Czy Jelonek, bo ściągnął „Stasia” i czy w ogóle tak do tego podchodzą?

Rotacyjne wszystko!

Treść umowy to dopiero perełka. Jakie tam są rozwiązania i pomysły to boki zrywać. Przy nich racjonalizatorski pomysł w „kołchozach” za Bieruta na składowanie obornika na pryzmach to pryszcz, ale podobnie pachnie. UWAGA!!! Starostą zostaje Szpak w wieku niebawem 75 lat! Tak odmłodzili oblicze powiatu, że wcisnęli na eksponowane stanowisko dziadka co nie panuje nad emocjami i dziera gębę jak w knajpie albo beczy jak koza. Zarzekał się, że on tylko przewodniczącym chce, ewentualnie zostać, jakby co ale pewnie „dzwonili do niego wyborcy”, bo on zwykł się na nich powoływać jak bardzo coś chce, a nie ma się czym podeprzeć, to wtedy są te telefony z prośbami.

No ale to wcale nie koniec rewelacji, bo poszli dalej i po połowie kadencji nastąpi zamiana i Szpaka zmieni Jelonek „co czerwony ma ogonek i esbeckie rogi, dlatego spełnia wymogi”. Będziemy mieli „rotacyjność”, jak w sejmie z marszałkami, i to pełną gębą. W tym wypadku gębą Nowosadzkiego, ale o nim za chwilę. Najpierw wicestarostą zostaje Jelonek, a potem gdy Jelonek zostaje starostą, to jego „wickiem” zostaje Zając Marcin radny z Żółkiewki, który do tego czasu będzie wiceprzewodniczącym rady powiatu. Pewnie na jego miejsce pójdzie Szpak. To dopiero będzie dwójka bez sternika, ale i duet ubek z ormowcem w pierwszej połowie kadencji to też „dawka uderzeniowa”, przy której „dawki przypominające” to zefirek.

Nowosadzkiego interes życia

Nowosadzki też zrobił „interes życia” U PiS-owców, którym ostatecznie więcej zaszkodził jak pomógł, a o tym, jak Teresce Hałas odpłacił za to, że zrobiła go człowiekiem nie wspomnę, to od nich miał wice starostwo i kawał swobody. Do tego „piękny grosz” Teraz w tej koalicji, którą podpisał „bez zastanowienia” będzie „rotacyjnym przewodniczącym rady powiatu” do połowy kadencji! Widocznie z tego stresu zgłupiał kompletnie i nawet zapomniał rachunków! Przewodniczący ma jedną trzecią tego, co wicestarosta. Dalej jeszcze lepiej, bo jego po połowie zastąpi „postkomuszy” Piwko Maruś, ale chyba tylko po to by było z czego się pośmiać.

To dopiero będzie seria widowisk jak się, który wyrwie do dyskusji. Bo póki co Piwko mocny w sytuacjach, które sam reżyseruje… No i żeby całej sytuacji pikanterii dodać, to Nowosadzki idzie po połowie kadencji do zarządu powiatu na miejsce Piwki, który tam był do tej pory. No pięknie! Nie dość, że „postkomunista” jak na urągowisko siedzi w starościńskim dworku, to jeszcze będzie przewodził radzie „po trzecim piwku”, czyli i Nowosadzkiemu nomen omen nauczycielowi historii w II LO. Marek, żeby nie było WRACA DO SZKOŁY i tam mu przywrócą poczucie rzeczywistości. Oj, mu przywrócą z całą surowością! Ale warunki wytargował dla siebie chyba wprost proporcjonalne do wartości politycznej!

I niech mi nikt nie mówi albo pisze, tak jak ostatnio jeden komentujący na Dzienniku Siennicy, że Nowosadzki to „pancernik” Po tym, jak się sam „storpedował”, to jest co najwyżej dziurawa balia, na dnie przydomowego oczka, bo taki akwen, jak jednostka. Ale co tam dorosły jest!

A na koniec mój ulubiony fragment z umowy koalicyjnej z samego jej początku. W nim mowa, że niżej podpisani zobowiązują się do współpracy na rzecz poprawy życia i bezpieczeństwa mieszkańców powiatu krasnostawskiego. No to, kto lepiej zadba o nasze bezpieczeństwo jak nie były esbek i ormowiec? Przecież obaj najlepsze lata spędzili tylko na tym! Jak Jelonkowi nie wierzyć! Toż on powiat ma w sercu, a dobrze, że powiedział, gdzie ma go teraz, bo przynajmniej to wiemy a gdzie go będzie miał za pięć lat to się okaże…

 

41
4

Krasnostawianie na rympał zmieniają front !?

Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba i broda

Jeśli ktoś jeszcze do tej pory nie wiedział lub nie wierzył, że Krasnostawianie wraz burmistrzem Robert Kościuk stanowią układ rządzący miastem przez ostatnie lata, to właśnie się o tym przekonał. Świadczą o tym dwa paradoksy. Po pierwsze, pozytywna kampania Kamila Hukiewicza skupiła się na forsowaniu przekonania o zmianie, o młodym kandydacie, o świeżym spojrzeniu.

Ponad 4 tysiące ludzi opowiedziało się za tą zmianą, za młodością i energią potrzebną miastu. Teraz Krasnostawianie przekazują swoje głosy na Roberta Kościuka, aby utrzymać status quo?

Po drugie, kampania negatywna naszych konkurentów polegała na tym, aby zohydzić wyborcom Daniela Miciułę jako rzekomo powiązanego z PiS. Hejt wylewał się w postach zwolenników Kamila Hukiewicza, Krasnostawian i Koalicji Obywatelskiej, a także w pseudo-gazecie „Głos Krasnegostawu”.

Insynuacje, fake newsy, zniesławianie – wszystko poparte tym jednym argumentem, że Daniel Miciuła to rzekomo człowiek z PiS. Teraz jednak przynależność do PiS (rzeczywista – widnieje w PKW) Roberta Kościuka już Krasnostawianom nie przeszkadza.

Wcześniej była równa niemal zbrodni. Krasnostawianie tłumaczą swoją decyzję o poparciu chęcią utrzymania dobrej współpracy i zgodnego działania z burmistrzem na rzecz mieszkańców. Czy aby na pewno? Czy nie jest przypadkiem tak, że burmistrz Kościuk jest osobą, którą zdecydowanie łatwiej się steruje? Przez pięć lat rządów nie potrafił wyrobić sobie na tyle silnej pozycji i własnego obozu – udało mu się wprowadzić do Rady tylko jednego swojego przedstawiciela (to jego druga próba, przypomnijmy!).

To jedna strona medalu, druga – o wiele poważniejsza – czy ta dotychczasowa współpraca rzeczywiście była tak owocna? Przypomnijmy o zapaści inwestycyjnej, spadku miasta w rankingach, olbrzymim długu w miejskiej kasie. Dochody miasta są przejadane, a nie inwestowane. Problemy mieszkańców, ich protesty – ignorowane, jak w przypadku CPK, czy SIM. Jaki jest plan na najbliższą kadencję? Już w 2025 roku w budżecie zaplanowane są podwyżki opłat lokalnych i podatków dla mieszkańców i przedsiębiorców! Nasz kandydat na burmistrza Daniel Miciuła jest osobą spoza tego układu, spoza lokalnej polityki. Jako jedyny jest gwarantem przerwania tych wszystkich gierek i klepania się po ramieniu.

Może to również przyczyna ogromnej nagonki, jaką przypuścili na niego konkurenci. Nasz kandydat na burmistrza jest otwarty na współpracę z każdym – nie zamyka się we własnym środowisku, nie należy do żadnej partii, nie macha ludziom przed oczami fałszywą ideologią. Chce po prostu robić swoje, najlepiej, jak potrafi. A uwierzcie, że potrafi! Na jakiej podstawie Krasnostawianie uznali, że na dobrą współpracę mogą liczyć tylko ze strony Roberta Kościuka? Jakie argumenty za tym przemawiają? Odpowiedzcie sobie Państwo sami.

Krasnostawianie oszukali swoich wyborców. Nie było trzech równorzędnych kandydatów. Od początku było dwóch na jednego i teraz właśnie się to sprawdza. Jednak nie poddajemy się! Będziemy walczyć o każdy głos dla Daniela Miciuły. Bo to on jest w tej brudnej rozgrywce jedyną czystą, uczciwą postacią, niesplamioną żadnymi układami. Jedyną osobą, która nie boi się mówić o wszystkim otwarcie. Jedynym możliwym liderem, który będzie umiał wprowadzić w życie własne pomysły i znaleźć dla nich poparcie, także wśród nieprzychylnie nastawionej Rady. To człowiek prawdziwego dialogu i prawdziwej zmiany. A jeśli Krasnostawianom naprawdę zależy na dobru miasta i jego mieszkańców, to przełkną tę gorzką pigułkę, jaką będzie wygrana Daniela Miciuły i wezmą się do wspólnej pracy.

21 kwietnia liczymy na Państwa rzetelną ocenę sytuacji.

37
9

Piątka dla Nowosadzkiego czyli krew i flaki

Marek Nowosadzki „jeszcze wicestarosta”, a wkrótce wedle wszystkich znaków na ziemi i niebie „lokajczyk” u ormowca Szpaka i esbeka Jelonka – bo takich sił kroi się nam koalicja w powiecie „zwlókł” się po dwóch dniach z „łoża boleści” i wysmarował w środę 10 kwietnia podziękowania dla swoich wyborców.

Wyborców, którzy mu się jeszcze ostali, bo z 889 głosów, których naskubał w 2018, startując z PZK, teraz „przekonał do siebie” zaledwie 492 po drodze, gubiąc 397. I to jest dla niego – wielkiego estety, arbitra elegancji, pielęgnującego fioła na własnym punkcie – prawdziwa katastrofa wizerunkowa.

Przezornie przemilczał, że ledwo przelazł tudzież wczołgał się niemiłosiernie poobijany z rozkwaszonym nochalem w jednym bucie bez portek, z rękawem oberwanym, umorusany przy tym, jak nieboskie stworzenie do upragnionej rady powiatu przewagą „zaledwie” 5 głosów nad Jakubcem Andrzejem. Nic, w tym „zdobywaniu mandatu” nie było heroicznego i zgodnego ze scenariuszem, jaki obmyślił i doświadczał w poprzednich wyborach. Takiej „łaźni” Mareczek nigdy nie zażywał.

To była „rzeźnia” na jego własnym podwórku, a powtarzałem mu, że to nie będzie spacer tylko „krew i flaki” Nie wierzył tylko odpowiadał buńczucznie, że każde wybory są takie i jest spokojny. Widać zbaraniał ze strachu, a spokojny nie był na pewno. Dlatego podziękowania są utrzymane w duchu „ciszej nad tą trumną” i zapomnijmy o tym!? I zwycięzców się nie sądzi i rozlicza! Wiadomo z nich, tylko że Mareczek żyje, ale co to za życie!?

Wolałby o nocy z 7 na 8 kwietnia zapomnieć, a jest o czym… Jeszcze o godzinie 3 nad ranem Nowosadzki był w stanie „politycznej śmierci klinicznej” i na progu unicestwienia. To Jakubiec był radnym powiatowym, mając kilkanaście głosów przewagi! Ale gdzieś po czwartej, kiedy spłynęły wyniki z ostatniego miejskiego okręgu to „krążenie zostało przywrócone”.

Ale co się napocił to jego i w sumie dobrze mu tak, bo empatią to nie grzeszy i jak współczuje, to najczęściej sobie. Życia poza samorządem nie widzi i siebie uważa za „wybranego spośród wybranych”. Jakby mu położyć przed nosem szyneczkę i kiełbaskę, to nie tknie!? Będzie miauczał za kawiorem, taki rozpuszczony! Z trójki rządzącej powiatem – Leńczuk starosta, Boruczenko – przewodniczący rady i on wicestarosta – tylko jemu kroniki zanotowały katastrofalny „spadek zaufania”, bo jak wyżej z 889 poleciało na 492. Tamta dwójka wykręciła „rekordowe”, jak na nich wyniki – kolejno 885 i 1111… a dlaczego to już inna rzecz. Tylko Nowosadzki nie przekuł swojej pozycji na wynik, ale jak się jest „ polityczną ciamajdą” i intrygantem bezmyślnym to inaczej być nie mogło.

Co charakterystyczne to Nowosadzki siedzący w samorządzie od 1998 roku nie potrafi zbudować własnego zaplecza politycznego w sensie „partyjnym”. Opierał się na politycznej żebraninie i wzbudzaniu u elektoratu odruchu współczucia. Powinien w PZK karty rozdawać i być drugą nogą tak jak Jakubiec był pierwszą. On tymczasem ląduje „między nogami” i często cudzymi. Kiedyś to były „nogi” Platformy Obywatelskiej, z której startował dwa razy, a teraz „nogi” Trzeciej Drogi. Taką ma widać „umiejętność budowania”, że co wybory jest nerwówka i obgryzanie paznokci – czy będzie dla niego komitet? A jak będzie, to kto mu pomoże wieszać plakaty?

W 1998, kiedy zaczynał samorządową przygodę jeszcze jako mało znany nauczyciel z Zakręcia. Wtedy zdobył 207 głosów, startując z PZK, choć to się inaczej, ale podobnie nazywało. W tamtych czasach był uosobieniem niewinności i ogłady. Bo młody wypachniony i taki „przytulaśny”. Miał 34 lata i czarną czuprynę!

Za cztery lata w kolejnych wyborach 2002 został znów wybrany 407 głosami, startując z „trójki”. W tych wyborach na liście był również „Ciaputek” alias Leńczuk, który zebrał 409 głosów i również się wgramolił do rady powiatu.

W wyborach 2006 roku poparcie Mareczkowi wystrzeliło, bo 775 nieszczęśników dało się oczadzić, głosując nań startującego z „jedynki” w miejskim okręgu z PZK. Od razu widzimy, czym są właściwe, bo biorące miejsca. W tej kadencji został przewodniczącym rady i trwał tak do 2018 roku. Swoją nominację na to stanowisko bardzo przeżył, a stanowisko pokochał, bo wiązało się z większym uposażeniem i łażeniem po uroczystościach, na których nie dość, że witają, to jeszcze karmią.

W następnych wyborach Nowosadzki zaczął objawiać swoje słabości charakteru, bo jak wyżej nie potrafił czegoś zbudować wkoło siebie, będąc przewodniczącym. On chyba podjął wtedy decyzję, że w powiecie zostanie na zawsze. Dlatego wlazł „między nogi” Platformy Obywatelskiej i plątał się tam dwie kadencje. W pierwszej z nich, w 2010 roku startował z ich list i pozycji numer 4. Wtedy miał 592 głosy, ale się „zakolegował” na liście z podporucznikiem Piotrem Waldemarem Jelonkiem, który również zdobył mandat z dwójki-394 głosy… To wtedy Jelonek wieszał swoje plakaty vis-à-vis II LO na balustradach balkonów by demonstrować Nowosadzkiemu bezwzględność. Do tego były jeszcze umizgi Jelonka do „kopaczy” w Starcie Krasnystaw.

Być może to przebywanie pod „jednym dachem” z byłym esbekiem spowodowało, że dziś Marek przyjmie w koalicji funkcję „lokajczyka” bez większych oporów, a nawet wycałuje go po rękach. To się w jego świecie nazywa tolerancja i „kultura”.

Potem były wybory 2014 i znów z list Platformy, tu startował z „trójeczki” i wyskubał 616 głosów. W międzyczasie, bo jakoś w czerwcu 2014 złożył papiery w konkursie na dyrektora I LO, i wtedy mógł radykalnie zmienić swoje życie polityczne, ale się wycofał, bo jest trzęsiportek.

No a potem w 2018 po długiej tułaczce reaktywowano PZK i Marek na fali poparcia dla zmian i poparcia PiS wydłubał 889 głosów… by po 5 latach sprawowania urzędu wicestarosty jako koalicjant PiS stracić z tego 397 i ledwie przeżyć eksperyment z Trzecią Drogą. Tak mu zleciał żywot „politycznej jemioły”, aż do tych „wyjątkowych wyborów” w tym roku…

A teraz będzie przewodniczył radzie powiatu przez połowę kadencji pod ormowcem i ubekiem. Tak! To nie żart tylko tak się strony umówiły, że będzie „rotacja” i Nowosadzki będzie „naszą Hołownią” Wrócił tym samym do „ustawień fabrycznych”, gdzie „pejcz, pała i ruganie co krok”…

Tak czy siak, to ocalał dzięki pięciu głosom, dlatego tytuł jest taki, a nie inny. W przeciwieństwie do zwierzaków, szczególnie tych futerkowych, którym wprowadzenie „piątki” ocaliło życie co prawda na krótko, bo się PiS z tego wycofał, to Nowosadzkiemu dopisało większe szczęście. Jemu „piątka” wyborców dała ocalenie na stałe, a przynajmniej na najbliższe pięć lat. No i jeszcze jedno Marka łączy ze światem fauny futerkowej trzymanej w klatkach. Bo można się pokusić o wniosek, że jest „w swoich odruchach” przedstawicielem kilku ich gatunków. A których, to  już zostawiam czytelnikom do wyboru…

35
10

I po wyborach i co dalej!?

 

 

 Już mamy jasność i wiemy, kto nam nieba będzie nachylał w powiecie przez najbliższe pięć lat…

Prawo i Sprawiedliwość wprowadziło do rady powiatu 7 radnych i wykręciło mimo dziadków na listach najlepszy wynik, bo głosowało na nich 8 121 dusz. Okazało się i siebie zacytuję „Ogólnie panuje opinia, że leżą i są liczeni. Nastroje w PiS przez to minorowe, bo sondaże dołują, ale czy akurat tu na Lubelszczyźnie będzie tąpnięcie to się okaże, bo jak głęboko poparcie siadło tego nie wie nikt.”.

Koalicja Obywatelska pod światłym przywództwem podporucznika Jelonka dostała mniej niż oczekiwała. Może trzeba było schować Żelaznego? I tak… oddano na nią 5 958 głosów co się przełożyło na tylko 5 mandatów…

Trzecia droga ze Szpakiem, który uparł się przewodzić do samego końca dostała wciery i zaledwie 5 mandatów, bo liczył na 8. Oddano na nich 5 582 głosy.

No i na koniec eksperymentalny komitet Teresy Hałas „Niezależni” w młodym składzie i bez sztandaru partyjnego zgarnął 2 mandaty. Na nich oddano 3188 głosów.

29
0

Krótkie korzenie…

 

Krzyszt Jack Zieliński, jako że nas zaczepiasz i nie potrafisz milczeć na ostatniej prostej to my ci odpowiemy, bo lubimy odpowiadać na zaczepki. Skoro pijesz do nas to my ci przepijemy, tak po sarmacku. Tedy posłuchaj o „własnych krótkich korzeniach” Napisałeś u siebie na profilu FB, w śmiesznym „Oświadczeniu” i ty wiesz, o co chodzi – że kto cię zna to wie, jakie masz poglądy! Żarty się ciebie trzymają i powiedz, o poglądy z której godziny chodzi? Bo ty je masz, ale zawsze takie, które dadzą ci możliwość umoczenia dzioba w powiatowej melasie. Krzysiu pamiętaj, że my cię znamy i wiemy coś ty za jeden. Korzenie zła powiadasz i hejt!? A to ci dopiero!? Lubisz insynuować, i stroić się w szaty męczennika. Po wpisie na „Narodowym Krasnymstawie” sprzed dwóch tygodni kiedy cię „przypiekli” ale zgodnie z normą to w odwecie napisałeś u siebie na FB, że nieznani sprawcy uszkodzili ci baner, ale nie zgłosiłeś tego na Policję. Cień podejrzenia miał paść na tych z „Narodowego…”. Brawo!?

Ale musisz pamiętać, że również korzeniami zła pięć z okładem lat temu był PSL! Ten sam, z którego list dziś startujesz… Tam się nic nie zmieniło, oprócz tego, że Szpak Janusz jest starszy.  Zapomniałeś? Zapomniałeś jak sączyłeś nam opowieści z mchu i paproci o jego „niegodziwościach”. Jak cię ukrzywdził, umęczył jak cię system prześladował. No dobra! Możesz nie pamiętać, bo w obecnej sytuacji nie wypada, ale od czego są koledzy i my ci przypomnimy co mówiłeś wtedy cyt „Rzekłbym muzeum powiatowe w Krasnymstawie dzisiaj to nic innego jak lotnisko dla wszelkiej maści spadochroniarzy. Druh Janusz traktuje instytucje powiatu, jak własną stajnię Augiasza. Już za czasów długoletniego dyrektora Fedorowicza, który gromadził eksponaty muzealne dla muzeum, a głównie dla siebie działalność muzeum trąciła przyduchą. Zresztą miejscowi pozbawili go bólu głowy, dzieląc się nim fantami, wchodząc do jego mieszkania przez balkon. Janusz cały czas instalował i instaluje tam „swoich” ludzi. Spadochroniarze z ARiMIRU, usłużni radni Rady Miasta działacze partyjni, znajomi znajomych wreszcie koledzy kolegów to zaciąg stanowiący ekipę naszej zacnej jednostki muzealnej. Stawiam pytanie otwarte. Jak długo jeszcze Ormowiec będzie pluł nam w twarz? oraz wniosek o zmianę nazwy tej instytucji z muzeum na PIWNICA POD BARANAMI!!! Radykalna opinia i z tym plującym ormowcem to dziś jesteś na liście. Czy nadal pluje ? Czy może pluje ale w inną stronę? Widzisz, bo my pamiętamy, ktoś musi… Ty prawdę nazywasz hejtem i nie wygłupiaj się z korzeniami, bo w twoim wypadku to nie na miejscu. A to, że blokujesz na swoim profilu niewygodne opinie i usuwasz to już inna sprawa. Widocznie taki mocny nie jesteś… I tak na dobranoc masz jeszcze jedną swoją opinię sięgającą nomen omen korzeniami pięciu lat wstecz…„Widać ewidentnie, że nasz Janusz coraz słabszy. Posłuchu w Narodzie brak. Możliwości już nie te same co kiedyś. Jak zacznie coś mówić to nie wiadomo, o co chodzi. Porysowana płyta, co rusz się przycina wydając odgłosy smutku i rozpaczy. Gwiazda Pana Starosty blednie coraz bardziej. Ostatkiem sił próbuje bronić swojego HAREMU. Młode wilczki spod znaku koniczyny tylko czekają na potknięcie poczciwego papy. Najgorsze jest to, że Świat wokół ucieka do przodu. Ostatkiem sił Starosta umacnia swoje kadry w kierowanym przez siebie Urzędzie. Ponoć już nie ma w Starostwie wolnych foteli, a o miejsca przy biurkach idzie przepotężna walka. Cała rzesza powiatowych urzędników to bezpośrednie zaplecze Januszowej partii. Ale co tam pieniądze dla Januszowej drużyny idą z naszych podatków. Dla Janusza to nie problem. Socjalizm to to, co kocha najbardziej, bo przecież w takim duchu został wychowany i wykształcony. Jak przystało na „czerwonego rycerza” nasz Janusz nie byłby sobą, gdyby za nasze nie zorganizował sobie kampanii wyborczej. Dlaczego to obecne wybory miałyby się różnić od poprzednich, w których uczestniczył. A jakże dożynki powiatowe tak jak do tej pory w roku wyborczym muszą odbyć się w jednej z gmin okręgu wyborczego, z którego kandydował zapewne będzie Pan Starosta. Niniejszym jako zacne grono Pana wielbicieli pragniemy poinformować, że przygotowaliśmy dla Pana szereg niespodzianek, tak by ten szczególny czas zapamiętał Pan do końca życia”

PS. A pożytecznymi idiotami to my już raz byliśmy, wtedy gdy zaufaliśmy tobie…

38
6

Wszyscy jesteśmy Miciułami

Wspomniałem ostatnio, że wydałem 4,80 na „Nowy Tydzień”, ale muszę wyznać, że Romka Żelaznego literaturę hagiograficzną też lubię poczytać. Jest za darmo w formie bardzo praktycznej nadającej się do natychmiastowego recyklingu póki listowia brak – bo w postaci „papierowej” No same zalety! Teraz to nawet dzieciaki latają z tym pod pachą po mieście. Mamy wszak finał kampanii do samorządu.

Romek to dopiero wizjoner i „warsztat”! Bo to wykształcony dziennikarz o pierwszorzędnych korzeniach, oczytany poza możliwości poznawcze rozumu. Korespondent wielu gazet i jednej służby, ale to dawno było i chciał dobrze… dla siebie. Jakie książki czytał, co z nich zrozumiał i jak zdobytą wiedzę zastosował w praktyce, to widać po tym, jak w Krasnymstawie tresuje tubylców. Tak te swoje wskazówki serwuje, że trzeba czytanie dzielić na „etapy” Na „raz” nie da rady wchłonąć, bo za dużo, w tym pompatycznych rojeń i uniesień. A on się przy okazji pięknie, w tym serwowaniu drapuje w szatę mędrca wszechwiedzącego ulepionego ze szlachetniejszej gliny. Dlatego przemawia w tych swoich „surach”, jak jedyny dysponent prawdy objawionej albo rabin do głupich gojów stojący na skrzynce po warzywach z piorunami w oczach.

Właśnie w dniach ostatnich Romek wydał po raz kolejny ten swój organ prasowy „Głos Krasnegostawu” który dla żartu obdarza przymiotami obywatelskiego, niezależnego i obiektywnego. „Krasnostawski Michnik” pieje w nim, i to, tak że wiejskie koguty pospadały z płotów – nad swoimi faworytami. Oczywiście faworyci to wszystkie twory co są w stanie zabrać władzę PiS w powiecie, a w mieście zrobić z Hukiewicza burmistrza. Dowiadujemy się w jednym takim „wyrzucie sumienia”, że Jelonek jest jak wino… czyli że z wiekiem były bezpieczniak nabiera wartości politycznej i bez niego słońce zgaśnie. Powiedziałbym więcej, że jest owszem jak wino… niezmiennie i intensywnie czerwony.

A już dorabianie ideologii i nobilitacji do Hukiewicza to „pierwyj sort” propagandy abteilung. Bo to już jest forma przemysłowa! Sztab Kamila na czele z Jelonkiem, bo Wilkołazki nie ma tu nic do gadania – wpadł na pomysł, że w ramach kampanii wyborczej Kamila trzeba uszlachcić i okleić legendami, dorobić mu „życiorys”. Romek właśnie podjął się tego dzieła, bo on lubi „trudne alias brudne sprawy”. Nie jest łatwo, bo to małe miasto, a Kamil nie ma walorów polityka nawet szczebla takiego miasteczka jak Krasnystaw. Ma inne… ale od polityki powinien stronić. I wielu jest takich co go znają jeszcze z czasów „chodnikowych”, jak latał w koszulkach z napisami wzywającymi do rozprawy z przeszłością, dlatego skrobią się po czuprynach… ki czort!? Tak że nie wiadomo, czy ta konstrukcja wytrzyma własny ciężar, bo to trochę tak, jakby na „płycie podłogowej” malucha konstruować opancerzony wóz wsparcia piechoty.

Dlatego Romek nie próżnuje i dla równowagi „obrabia” rówieśnika Kamila – Daniela Miciułę kandydata na burmistrza z PZK! Ten jest największym zagrożeniem, bo się pojawił znienacka i jego trzeba wysmarować od stóp po czubek głowy. Jedyny młody rzutki ma być Kamil! Zrozumiano!!! A to dlatego, że ma wszystko, czego brak Kamilowi i tak nie może być jak mamy wygrać!!! Tak się tam zagrzewają do roboty…

To jest prosta i przejrzysta technika – zalety Miciuły musimy opiłować, zohydzić go ludziom rzucić na niego podejrzenia ciemnych interesów i jeszcze ciemniejszych powiązań, a jest największym udziałowcem w firmie „Arpapol”! Bo jego firma wygrała przetarg na sprzęt dla straży pożarnych i fundusz sprawiedliwości jest w tle, w którym jest podobno coś nie tak. Tylko co ma jedno do drugiego, skoro on uczestniczył w przetargach ze strażami a nie funduszem? Tusk siedzi po uszy w Amber Gold i co!? Ale on nasz to zapomnijmy. A z naszego Kamilka zrobimy przedsiębiorcę, choć tak naprawdę to żaden z niego przedsiębiorca, bo pracuje w firmie uroczej żony Karoliny. Generalnie oświadczenie majątkowe Kamila daje do myślenia i skłania do wniosku, że idzie do polityki, żeby się dorobić. No co!?

Miciuła dorobiony… wypada zauważyć. Ale Miciuła ma zdjęcia z Madziarem i innymi PiS-owskimi zakapiorami! To my to pokażemy ludziom z odpowiednim komentarzem ideologicznym i tu zogniskujemy uwagę. Kamilowi dla równowagi narobimy zdjęć z posłami i innymi takimi, ale naszymi. Takimi co go popierają, choć widzą go pierwszy raz na oczy, tak jak on ich! Zrobimy z niego człowieka sukcesu i męża opatrznościowego, przygotowanego do rządzenia – alternatywę chamstwa PiS! Tylko, gdzie on tego doświadczenia nabył i jak? Na boisku, przy bocznej linii!? W ciągu pięciu lat w radzie, będąc dość niemym, choć sympatycznym radnym!? Wolne żarty! Miciuła obraca dużymi kwotami, prowadzi negocjacje, i to jest sektor prywatny, gdzie ryzykuje się swoim majątkiem. Umie rozmawiać i ma coś do powiedzenia, a Kamil wie, gdzie jest „przerwaniec” – tak przynajmniej deklaruje na swoim filmiku z kampanii. No ale Miciuła przecież to pisowiec, bo są zdjęcia! Kamil też ma, i to takie dość zabawne, ale to już język nienawiści hejt i łajdactwo.

Do tego Romek & kompany uparcie lansuje tezę, że Hukiewicz to kandydat „Krasnostawian”. Ci na to reagują albo śmiechem, albo zażenowaniem, bo wiedzą, że to zwykła „maskirowka” przed wyborcami, bo taki lepiej wyborcom „wchodzi” Wszyscy wiedzą, że to kandydat Jelonka czytaj Koalicji Obywatelskiej, a Krasnostawianie stracili bezpartyjny ryt i muszą robić dobre miny do Jelonka gry.

W tym numerze Romek stanął na głowie i się posunął chyba za daleko. Wielu przez to, co chlapnął uważa, że się Romek „brzydko starzeje”. Napisał, że Miciuła ma się wstydzić, że współpracuje z ludźmi, którzy stoją za śmiercią Adamowicza i innych. Wymienia tych innych z imienia i nazwiska, a są to osoby wciągnięte do panteonu ofiar PiS może nawet bez wiedzy rodzin i bliskich, w ramach wojny medialnej, bo jak wiadomo wszystko, co złe w latach 2015 – 23 to wina PiS. To tak, jakby przeciwnicy motoryzacji wszystkie ofiary wypadków drogowych przypisali Henrykowi Fordowi, bo miał wielki wkład w jej rozwój. O, i to są metody walki politycznej Romka Żelaznego & Jelonka i jakby im się udało Kamila intronizować, co to dopiero będzie?

Romek stworzył na okoliczność tej kampanii prawa zasadzające się na etyce sytuacyjnej. To nawet dla niego samego zgubne, bo w praktyce oznacza potępienie wszystkich, którzy żyli w Polsce PiS, a jak tak to, kto ma iść do urn? Czy ci, co dostali coś od PiS kwalifikują się do oddania głosu na Hukiewicza? A może Romek będzie stał w drzwiach i sprawdzał, kto i ile dostał. Sam Romek, tymczasem siedzi w dwóch radach nadzorczych firm notowanych na giełdzie, zajmujących się fotowoltaiką z siedzibą w Warszawie i płacą mu chyba pieniędzmi drukowanymi przez pisowskiego Glapińskiego!? Przecież takie absurdalne wnioski można mnożyć do woli, ale co tam najwyżej Romek napisze jak ostatnio, że wszyscy „durnie” i „hejt” No tak, ale to nie Miciuła zaczął i nawet mu to nie było w głowie…Tak czy siak wszyscy jesteśmy Miciułami…

A na koniec jest deser. Kiedy podporucznik Piotr Waldemar Jelonek tworzył listy Koalicji Obywatelskiej to chodził, węszył niuchał za kandydatami. Trafił na ulicę Borową do Daniela Miciuły i złożył mu propozycję startu z jego list do powiatu. Daniel odmówił. Ale to był ten sam Daniel, który jest na zdjęciach z PiS-owcami, ten sam, i po przetargu na sprzęt dla straży pożarnych. Ten sam, nie jakiś inny!? I co? Widocznie Jelonek docenił zalety jego osoby i  chciał go mieć u siebie. Nie widział niczego złego w fotografiach, bo tak jest w rzeczywistości, że to nic złego. A posądzać go o to, że nie wiedział o nich byłoby nieuprzejme dla byłego pracownika Służby Bezpieczeństwa. Bo nim do Miciuły poszedł, to go sprawdził…Jelonek mógł jednak tę głupawkę zatrzymać ale nie zrobił tego, bo wylazł z niego „ubek” i ciekawe, jakby Romek pisał, gdyby Daniel był na listach Koalicji Obywatelskiej…

 

41
6

Marek na dnie (!?)

Wykosztowałem się na 4,80 zł za cyfrowe wydanie „Nowego Tygodnia” z 2 kwietnia, ale nie żałuję, bo są tam dwa artykuły pisane przez Stępnia słynącego w swoim fachu z niesamowitego warsztatu, bezstronności i empatii. Słynny, dzięki temu, jak radomskie lotnisko z tłoku na swojej płycie. Jak coś naskrobie, to tylko siadać do komentowania, czego nie napisał i dlaczego. Jakby nie on, to byłbym „bezrobotny”.

Pierwszy artykuł ze strony 17 traktuje o ostatniej sesji rady powiatu i o konkursach na dyrektorów szkół podległych powiatowi, a drugi o przedwyborczych przymiarkach – kogo by tu na starostę? Obydwa wiąże osoba mojego faworyta Nowosadzkiego Marka, który robi tu za pomost, kładkę… coś, po czym się chodzi, czyli depcze.

Stępień opisał sesję z 25 marca zwołaną na wniosek Szpaka z PSL, bo Januszowi nie podoba się, że jeszcze w kadencji tej rady odbędą się konkursy na dyrektorów czterech placówek oświatowych, którym kadencje dyrektorskie kończą się 31 sierpnia. Kadencja rady powiatu ma trwać do 30 kwietnia, żeby była jasność. Oczywiście Janusz przygotował sobie stanowisko, które odczytał. W nim mowa o złym obyczaju, naginaniu prawa, pozbawianiu szans chętnych. Ogólnie jeden wielki bełkot poparty „politycznym argumentami”, a te jak wiadomo są jedynie „punktem widzenia”, bo jak się jest w opozycji, to się widzi inaczej i zapomniał co on wyprawiał. Janusz wyczuł, że jak będą starzy-nowi dyrektorzy, to jemu braknie stołków do obsadzenia gdyby rządził po wyborach. Po tym czytaniu była dyskusja, w której Szpaka ci z koalicji rządzącej rozsmarowali po podłodze.

O tym, jakimi argumentami oczywiście Stępień nie napisał, ale u niego to już jest norma. Wspomniał tylko o odpowiedziach Leńczuka, a przecież mówili i inni, i to bardzo ciekawie. O konflikcie w muzeum regionalnym też tak pisał i zawsze powtarzam, że jak ktoś chce czerpać wiedzę z pisarstwa Stępnia, to sam sobie szkodzi. Po jego wywodach człowiek ma jeszcze więcej wątpliwości, niż przed, i to tak tytułem dygresji.

Odpowiadała Nieścior Ewa przewodnicząca komisji oświaty i była w swoi żywiole. A jak ona się nad nim pastwiła… Piękny to był widok! Jakby mogła to Szpak trafiłby do gara albo na rożen.

Nowosadzki też jej się naraził, bo właził w słowo i jakby siedział bliżej, to by go wytarmosiła za kudły – swoją drogą szkoda, że tego nie zrobiła, bo zasłużył. Jego jak mówią „trza lać i patrzeć, czy równo puchnie” Ewa wywaliła Szpakowi co zastała w szkołach po okresie jego rządów. Opowiadała, jak wyglądały klasy, ławki, krzesła. Mówiła, że to był wstyd do tak zapuszczonych klas kogoś wpuścić. Opowiedziała, ile wpompowali kasy przez te lata w oświatę i ile rzeczy wyprostowali. Obalili Janusza zarzuty, że niby w oświacie rządzi polityczny klucz. Przytoczyli przykłady, że dyrektorami zostawali często ludzie bardziej kojarzeni z PSL, ale przede wszystkim byli kompetentni. Dołożył jeszcze Jasio Mróz i Justyna Przysiężniak i było pozamiatane.

Szpak co widać w relacji z sesji był bezsilny i nawet zaczął się żalić, że Nieściorowa na niego nakrzyczała. Ostatnio tak go wyłomotali pracownicy DPS na sesji w czerwcu 2022 roku, jak przyszli powiedzieć co o nim myślą po tym anonimie co go czytał 5 maja publicznie…

A potem przyszło do głosowania apelu. W głosowaniu „szpaczy apel” padł, a Nowosadzki wyszedł na „durnia” Oczywiście nie obyło się bez scen i wrzasków, bo jak musieli powtórzyć głosowanie, to Szpak zaczął się wydurniać i namawiać swoich radnych do bojkotu Ale to nic bo najbardziej uderza zachowanie Nowosadzkiego,  Ten podczas głosowania „wstrzymał się”, czyli nie miał zdania co do celowości konkursów w takim terminie. I teraz najlepsze, bo tego w gazecie nie napisali, myślę, że celowo, żeby Nowosadzkiego nie dobijać i zamilczeć, bo dla jego sytuacji to lepiej. W końcu wybory a on startuje, i co pomyślą nauczyciele!? I tu mamy smaczek, bo UWAGA Trzy tygodnie wcześniej 5 marca odbyło się posiedzenie zarządu powiatu. Na nim głosowano właśnie te konkursy i wtedy Nowosadzki był „za” Mareczek przecież jest wicestarostą odpowiedzialnym za oświatę, członkiem zarządu, i to nauczyciel z II LO. Oświata jak sam powtarza, to jego oczko w głowie, ukochane dziecko, a już Anna Patejuk obecna dyrektor I LO którego ona i on są absolwentami to już wprost „oświatowa miłość”, bo on wszystko zrobił, żeby to ona została dyrektorką w czerwcu 2019 roku. Wtedy 5 marca na zarządzie wszyscy byli „za”, a każdy konkurs był głosowany jako uchwała i każdy dla każdej jednostki oddzielnie. Tak że Nowosadzki miał czas do namysłu i wiedział, co robi i on tym kręcił!? Zresztą głośno mówił w starostwie, że ci dyrektorzy, których teraz mają to są dobrzy dyrektorzy i jak przyjdzie Szpak, to będzie mieszał i skoro jest w oświacie poukładane, to trzeba dyrektorów powołać jeszcze za kadencji tej rady, żeby Januszkowi nie pozwolić pchać łap, bo wszystko popsuje.

Po tym, co Nowosadzki odwalił na sesji wychodzi, że on nawet Anny Patejuk nie jest pewny! Ale dlaczego zaparł się sam siebie? A to jest akurat prosta odpowiedź. Nowosadzki boi się Szpaka to jedno. Poza tym coś mu tam Janusz mgliście obiecał, jakieś stanowisko może w zarządzie może przewodniczący rady. Coś z większym uposażeniem, bo on już tak w sadło obrósł, że dieta radnego to mało. W każdym razie Szpaka obietnice patykiem na wodzie pisane, a znając go to on potrafi jedno stanowisko obiecać kilku absztyfikantom. No i tak to wygląda…

Żeby nie było to Stępień przemilczał, i to że Nowosadzki startuje z Trzeciej Drogi razem ze Szpakiem tylko z innego okręgu. Wątek Nowosadzkiego w ogóle nie istnieje w tekście Stępnia, kompletnie. Po prostu nie mamy wicestarosty, ale za wszystko, łącznie z oświatą odpowiada Leńczuk! Ba! Nawet tytuł jest taki, że tylko „jeden winny”, czyli Leńczuk, a ten brzmi „Na koniec kadencji starosta powoła dyrektorów”

Jeszcze Stępniowi do łba wpadło i w pierwszych zdaniach napisał, że starosta zupełnie nieoczekiwanie ogłosił 7 marca konkursy! No widział kto? Przecież, o czym było wyżej 5 marca było posiedzenie zarządu i Nowosadzki naciskał i głosował jak po sznurku. Ech…

Ale na samym głosowaniu też było widowisko, bo radni z PiS robili sobie z Nowosadzkiego „jaja”! Marek, no wciśnij, wciśnij – żartowali a on się telepał jak osika. A jak była przerwa techniczna, a Nowosadzki się spóźniał to między sobą pytali, śmiejąc się – A gdzie Marek? No gdzie? Może niech tam, który pójdzie i sprawdzi, bo może zemdlał!?

Ubaw mieli z niego, a wieczorem rozdzwoniły się telefony i wszyscy mieli drugi raz ubaw z Nowosadzkiego. Tym bardziej że on kilka dni przed sesją wszystkich obdzwaniał, szukając rad co ma zrobić i wielu mu mówiło, że skoro głosował na zarządzie i jest jego członkiem, to powinien głosować przeciw. Ten zrobił, jak zwykle głupio i po swojemu i się skompromitował. Ale byli i tacy co się na nim poznali i nie kryli oburzenia. Mimo to niektórzy chyba bardziej na potrzeby zapełnienia szpalt gazecianych widzą go nowym starostą i o tym już jest w drugim artykule na stronie 22. To też jest zabawne, bo tam napisali, że Nowosadzki romansował z PiS i może mu co dadzą jak będą musieli, ale jak nie to niech się cieszy jak ten Murzynek z dowcipu o stosunkach w „RPA” który Janusz Rewiński opowiadał „Tatusiu, dlaczego ty jesteś biały, a ja jestem czarny? Ty!? Ty  się ciesz, że nie szczekasz i taka była balanga” 

Okazało się po lekturze obydwu artykułów, że Nowosadzki zdradził nadaremno, ale jak się jest w polityce „ciamajda i intrygant” to czego tu się spodziewać. Rośnie też grono zniesmaczonych jego gwałtownymi zmianami barw i w nadchodzących wyborach różnie może być. Najdobitniejszym przykładem zachowanie Hryniewicz Wojtka byłego sekretarza, który wypisał się z miejskiej listy „Trzeciej Drogi”, bo nie chciał z Markiem „chorągiewką” na niej być. W sumie jest Maruś „sobą” w tej głupocie i jedynie tu jest „konsekwentny”, a my oprócz „judaszowej środy” mamy „marków poniedziałek”, bo do „zdrady” doszło w zeszłym tygodniu w poniedziałek 25 marca, który w katolickiej tradycji nosi nazwę „Wielkiego Tygodnia”.

Judasza mimo wszystko stawiam wyżej, bo jednak wziął konkretne pieniądze i miał je w garści. Marek „zdradził” po głupiemu, bo na podstawie mglistych obietnic, jak dzieciak, i to taki nie za mądry. A jak Marek chce dobrze i wygodnie żyć, to niech wraca do szkoły i bierze nadgodziny. Samorząd nie dla niego, dlatego „Wracaj Marek do szkolnej zagrody nie dla ciebie samorządowe przygody”.

 

38
7

„Krasnostawianie” to piękna mrzonka, patrzysz Hukiewicz a widzisz Jelonka!?

W płaszczu koloru „gryczanego miodu” z koszykiem jaj, rozdając ulotki z uśmiechem szerokim i szczerym idzie po władzę w mieście Kamil Hukiewicz, a idzie nie dla siebie, bo przy całej sympatii dla niego bądźmy jednak realistami. 

Zdjęcie pochodzi z posta

Do tej pory Kamil głównie „przebywał” w dresie i przy linii bocznej boiska „Startu Krasnystaw”, gdzie  zagrzewał piłkarzy do walki, a te słowa są zaczerpniętym cytatem😉  Zaledwie od pięciu lat jest radnym niespecjalnie aktywnym, bo to nie jest osobowość sceniczna ani „polityk”, który ma coś „do powiedzenia”. To jest po prostu Kamil, taki zwyczajny chłopak stąd!? Nie miał wyboru, a ten co mu kazał to… „powiat ma w sercu” a jego na widelcu. O i tyle...

Właśnie jesteśmy w szczytowym momencie operacji „Młody Bierut”. A stąd takie konotacje, że za tamtym Bierutem też ktoś stał i była to Moskwa. Bo jak się komuś wydaje, że Kamil skądinąd sympatyczny, choć „obrażalski” jest projektem Marcina Wilkołazkiego i „Krasnostawian” to owszem może tak myśleć, ale tylko dla zdrowotności. Jeśli komuś takie „myślenie” pomaga, to proszę bardzo. Ale z rzeczywistością to nie ma nic wspólnego, nic a nic. Marcin do tego interesu w obecnej chwili tylko „dokłada”…

Wilkołazki jest pracowity i w pewnych kwestiach uczciwy, i ja go za to bardzo cenię ale nie jest nieomylny. Nadział się zwyczajnie, bo były „pracownik resortu siłowego” Piotr Waldemar Jelonek nawet na emeryturze jest „niebezpieczny”. Nawet jeśli chodzi w laczkach i krótkich portkach po ogródku, to trzeba uważać, bo nie wiadomo, co kombinuje. Marcin już od jakiegoś czasu wie w co się wpakował i na tę okoliczność ma uśmiech, że niby wszystko pod kontrolą. Ale tak naprawdę ma taki wpływ na to, co się obecnie dzieje w „Krasnostawianach”, jak nieboszczyk na przebieg własnego pogrzebu. No nie jest dobrze, nie jest, ale… może los się odwróci, bo jest nadzieja.

Jego i „Krasnostawian” nieszczęście rozpoczęło się, w momencie kiedy zapragnął współrządzić już nie miastem tylko powiatem. W mieście to on był nie do ruszenia i tu włos by mu z głowy nie spadł, a teraz może spaść cała głowa. Tak się porobiło… i to mu zupełnie nie było potrzebne, bo było do przewidzenia.

Zakosztował i rozsmakował się tym uczuciem, kiedy Piotrek Suchorab startujący z „Krasnostawian” dostał się do rady powiatu i trafił do zarządu. Dlatego Marcin potrzebował „organizatora” i zaprosił do współpracy „kiedyś” podporucznika Służby Bezpieczeństwa Piotra Waldemara Jelonka, „kiedyś” pierwszego starostę. Jak go zapraszał to widać o tym pierwszym nie pamiętał albo nie chciał pamiętać. Myślał, że ludzie są „dobrzy z natury”, bo są! Ale nie wszyscy…!? Może Jelonek sam się zgłosił z takim pomysłem? Tego nie wiadomo… Ten miał mu organizować środowiska i tworzyć szeroki front do wyborów samorządowych, żeby poszerzyć przyczółek, aby takich Suchorabów było więcej!

Gazety o tym marszu Krasnostawian na powiat pisały, a jakże! A Nowosadzki z PZK czytał i pocił się jak mysz, bo co to będzie!? Krasnostawianie jak wiadomo to rywal PZK w mieście, a teraz to już w powiecie od zeszłych wyborów. A poza tym Nowosadzki z Jelonkiem miał już przyjemność kiedyś tam walczyć w wyborach. Do dziś pamięta, jak mu się Jelonek na banerach wieszał na balustradach balkonów vis-à-vis II LO, w którym Marek uczył. A do tego  próbował wkraść się w łaski piłkarzy Startu Piłkarzy których Nowosadzki tak ukochał.

Plan Krasnostawianie mieli ambitny i zasadzał się na stworzeniu listy do powiatu we wszystkich okręgach. No i tworzył Piotr Waldemar z takim samym zapałem jak pilnował prawomyślności na wsi w II połowie lat osiemdziesiątych, żeby tam „chłopy myślały” o dojeniu krów, a nie o „Solidarności”. Dlatego w szeregach Krasnostawian pojawili się „czerwoni komisarze” w osobach Gałana, Piwki i kilku pomniejszych jako „wzmocnienie” ale to był zaledwie wierzchołek „czerwonej góry lodowej” Wiadomo, że Piwko lewicę rozłożył na łopatki, bo zdaniem wielu myśli tylko o sobie, dlatego Jelonek ze swoją propozycją był mu wybawieniem.

No i do tego spotkania w terenie z różnymi ludźmi, o których wiedział tylko Jelonek albo na strzelnicy w Borowicy, o których wiedzieli wszyscy, bo były oficjalne i okraszone fotografiami. Tam na jednej z nich, po obfitym strzelaniu Jelonek ustawił się przy grillu pełnym kiełbasy. Wiedział, gdzie stanąć i tak już zostało, teraz to on decyduje, kto i ile dostanie. Baza została poszerzona, front ustabilizowany. Tylko czekać pozostało…

Wszystko wyglądało ładnie do momentu, gdy PiS przerżnął wybory jesienią 2023 i nie stworzył rządu. Stworzyła go za to już 13 grudnia Koalicja Obywatelska z przystawkami. Jelonek tylko na to czekał, bo zaświeciło dla niego słoneczko, a z Marcinem ślubu nie brał. Wyprowadził swoje aktywa w postaci czerwonego zaciągu z „Krasnostawian” i zaczął stawiać warunki, bo w takiej sytuacji „Krasnostawianie” przestali mieć dla niego jakąkolwiek wartość. Po co mu oni jak on z Szefem Koalicji Tuskiem ma zdjęcia i na powiat stał się szefem Koalicji Obywatelskiej odpowiedzialnym za kształt list do wyborów samorządowych.

Dalszy przebieg wypadków był do przewidzenia. Jelonek raz dwa podziękował Piotrowi Suchorabowi z „Krasnostawian” i wyprosił go za drzwi dosłownie. Po co mu on tym bardziej w mieście jak ma tu swoich ze sobą włącznie. Po jakimś czasie zaoferowali mu, bo się zorientowali, że to „nieładnie” i po to aby go udobruchać, ale bardziej zneutralizować – pomoc w starcie do sejmiku samorządowego. Zbył to Suchorab wzgardliwym milczeniem, bo przejrzał zamiary i znalazł, jednak miejsce na listach – startuje z miasta do powiatu z komitetu od Tereski Hałas. Jest tym samym ciągle w grze.

Jelonek, jak wiadomo do powiatu ma z miasta jedynkę i czy się dostanie to nie wiadomo, bo w mieście ścisk. Mandatów jest pięć, a chętnych ponad dwa razy tyle i może dojść na „miejskim odcinku” do „rzezi generałów”… Miejską listę do powiatu Jelonek też tak skonstruował, że widać, skąd mu nogi wyrastają. Na jedynce on, na dwójce Elżbieta Zadrąg i na trójce Marek Zdzisław Piwko alias „trzecie piwko” Jelonek dorzucił jeszcze Żerebca z MOSiR i Morylowską dyrektor SP. I. Ten pierwszy może wleźć Piwce w paradę i chyba po to jest. Jakby się udało… to od Piwki Jelonek najchętniej wziąłby tylko głosy na listę, bo po co mu on!? Być może Marek Zdzisław czuje pismo nosem i stąd ta jego aktywność w kampanii przeradzająca się w głupawą namolność. Banery, filmiki i tak wkoło Macieju.

Ale to wcale nie koniec planów wojennych, bo jak na „porządnego ubeka” przystało Jelonek ma, jakby co plan „B”, a może to jest nawet „A”, No i tu właśnie pojawia się Kamil…

Bo w mieście Jelonek również wyczuł możliwości. Przy Robercie Kościuku można sobie pozwolić, on i tak się nie zorientuje, że mu palą ognisko pod stopami. Najbardziej dobitny przykład tej „bezradności” to skład listy Koalicji Obywatelskiej właśnie z miasta do powiatu. Na niej Piwko, Morylowska, Żerebiec – wszystko to są dyrektorzy z jednostek podległych ratuszowi czytaj Robertowi, którymi dyryguje Jelonek. Ten sam Jelonek, który wymyślił, wykreował i wystawił Kościukowi w wyścigu do burmistrzowskiego fotela Hukiewicza dla zmyły z „Krasnostawian” który ma z nim wygrać a nie tylko być! Ale tak naprawdę to jest z „Koalicji Obywatelskiej” i w takiej sytuacji to „dyrektory”, komu będą robić kampanię na burmistrza? Robertowi czy Kamilowi, jak czytelnik myśli?

Żeby nie być gołosłownym to „Koalicja Obywatelska” poparła w wyborach na burmistrza Hukiewicza, a to znaczy że poparła człowieka, którego darzą pełnym zaufaniem, bo jest ich czytaj Jelonka. Nawet specjalnie Jelonek z tym się nie kryje i na swoich materiałach ma wypisane „Kamil Hukiewicz mój kandydat na burmistrza”, No i czego chcieć więcej? Toż prawdę mówi jak mało kiedy, bo Hukiewicz to jego „przyszywany zięć” To jak ma nie być jego!? Kamil też wie, gdzie na obiady chodzi i kto w talerz zupkę leje, a jak leje to może i przestać.

Koalicja wyborcza między Krasnostawianami a Koalicją Obywatelską czytaj Jelonkiem istnieje tylko na papierze. Gdzieś musi… Na listach do powiatu nie ma ani jednego członka Krasnostawian. To znaczy jest, ale jak na urągowisko! Jelonek chyba dla „jaj” na swoich materiałach wyborczych wpisał sobie, że jest członkiem stowarzyszenia „Krasnostawianie” No pewnie „jest”, ale on taki „Krasnostawianin”, jak z Rokossowskiego był Polak. To może być sztuczka, na wypadek gdyby ktoś pytał to proszę jest „Krasnostawianin”, i to na jedynce i koalicja jest.

A idąc dalej to, czy gdyby na miejscu Hukiewicza była Agnieszka Pocińska – Bartnik to Koalicja czytaj Jelonek dałaby poparcie? Wątpliwe… Czy ona by chciała takiego poparcia? To już sfera domniemań i historia która się nie wydarzy. A to, że ona nie jest kandydatem „Krasnostawian” to dowód, że Marcin został zepchnięty do defensywy i siedzi w rezerwacie. To trochę jak z wilkiem nomen omen, który zawsze siedział w lesie, i to głęboko – tak można podsumować Marcina zachowanie w polityce – jest asekurant.

Tylko że pojawił się cwaniak, który wcale wilka nie chce z lasu wypędzać. Zrobił inaczej, wziął i ogrodził las. Marcin jest właśnie w takiej sytuacji, że niby jest u siebie, ale ma ograniczoną manewrowość, bo „las” który kontrolował stał się po ogrodzeniu zagrodą i rezerwatem. No nie jest dobrze i w Matce Boskiej nadzieja.

Dla Marcina Wilkołazkiego najlepiej, gdyby Hukiewicz padł w pierwszej turze, a wygrał Kościuk albo Miciuła, a on wprowadził radnych. Z Kościukiem Marcin ma dobre stosunki, bo przecież rządzili sobie obaj miasteczkiem i każdy miał to, co chciał. Marcin miejsce za tronem, a Kościuk na tronie. Z Miciułą również Marcin ma szanse na „przeżycie”.

Kiedy burmistrzem zostanie Hukiewicz to zawiąże się nowy twór „Hukjelonek” Do którego Kamil wniesie tylko płaszcz i okulary a to co najważniejsze, czyli realna władza spoczywać będzie w rękach wszechwładnego „oberministra” Jelonka. Marcin znajdzie się w sytuacji Gorbaczowa, któremu w ciągu nocy zlikwidowano ZSRR, i powołano Wspólnotę Niepodległych Państw, tym samym usuwając mu spod nóg grunt, bo stał się przywódcą bez państwa. Tak i Marcin zostanie „liderem bez ugrupowania” i to będzie koniec „Krasnostawian” i Marcina, jakich znamy. Amen…

PS. A tak pisałem na tej stronie o Jelonku 6 czerwca 2023 roku „Oczywiście niezmiennie należy uważać na jego pomysły. Co by nie mówić do SB nie brali idiotów. Ja bym się nie zdziwił nawet tym, że Jelonek  „rozpracowywuje” Wikołazkiego do spółki z Piwką i tak go omota, że ten go weźmie, oczadzony „legendą” o wzmocnieniu listy i ewentualnych rządach w powiecie.”

 

 

 

33
4

Kampania wyborcza po trzecim piwku!

Starszy kolega” radnego Piwki… Włodzimierz Ilicz Lenin mawiał, że film to najważniejsza, ze sztuk. Jednak nie należy podejrzewać radnego o to, że mógł to wiedzieć, gdy brał „operatora”, psa i latał z nimi po mieście, kręcąc swoje filmiki na potrzeby kampanii wyborczej. O co to nie! To był typowy „spontan” i „pełny odlot”. Dlatego ten felieton jest po części krytyką „dzieła filmowego” i kubłem zimnej, ale czystej wody jak od redaktora Czyża na rozpaloną łepetynę „czerwonego Tarantino” Dziś wszak lany poniedziałek i prima aprilis!

Marek Zdzisław Piwko startujący z miejskiej listy Koalicji Obywatelskiej, a kiedyś szef Lewicy, którą „obgryzł do gołych kosteczek” znów błysnął. A błysnął, jakby powiedzieli smakosze jak ta chrząstka w salcesonie. Pcha się do rady powiatu, bo zasmakował państwowej melasy i słonych paluszków. Miłości do tych ostatnich dał wyraz na ostatniej sesji 25 marca i jakby mógł to wyjadłby je ze wszystkich szklanek, jakie były na stole. Właśnie z tym „umiarkowaniem” jest u niego pewien problem, wcale niemały!

Szczególnie widać to w „aktywności” którą sprowadził do zadręczania słuchaczy swoimi rojeniami, unikając kluczowych wątków, które są dla niego niewygodne, bo psują przekaz jego „osobistej propagandy sukcesu”. Tak się w tej głupawce zapamiętał, że znalazło to wyraz w tych jego etiudach filmowych puszczanych w necie. Przedstawia się tam jako jeden z „najaktywniejszych radnych” Ta owiana legendą aktywność polega na tym, że podobno jest w stanie wykonać dziesięć przysiadów, wysiorbać na sesji energetyk z puszki i wykonać serię skłonów w kierunku szklanki z paluszkami. Imponujące… Scenariusz i reżyseria oraz tekst tworzył sam, i to widać, aż bije po oczach, tak jak niektóre pstrokate kreacje modowe radnego. Takiej infantylnej paplaniny nikt by nie wymyślił, a my się możemy przy okazji przekonać, czym się kończy omijanie jednostek kultury szerokim łukiem i unikanie czytania książek.

„Łazić” do muzeum na „polityczne” kontrole z „heroicznie bezrobotnym” inżynierem z Rejowieckiej to nie to samo, co na wystawy, czy inne wydarzenia. Na te, jeśli się zawita, to wypada wiedzieć, na czym należy się skupić by nie pomylić widoku z okna z pejzażem na płótnie. Dobrze, że choć czyta to, co o nim na „Dzienniku Siennicy” piszą, dlatego można powiedzieć, że jedyny kontakt, że „słowem żywym i krytycznym” to ma dzięki nam.

Kadr pochodzi z historycznego już dzieła kręconego po „trzecim piwku”  na „Chmielniku” 

Opublikował Zdzisław Marek 28 marca „film”, w którym są cztery epizody z jego udziałem! Gada w nich od rzeczy, a jakże i za plener służy mu starostwo, muzeum regionalne, dom dziecka oraz „Chmielnik” Powala ten ostatni, choć i tamtym „epizodom” niczego nie brak, ale skupmy się na tym. Walnął w nim nasz „wizjoner”, a przy tym trunku, jakim się reklamuje to określenie w sam raz – pałętając się po „Chmielniku” ze swoim psem taką obietnicę wyborczą, cyt „To oczywiste, że jako radny powiatowy zadbam o to, aby na „Chmielniku” powstały obiekty sportowe i mieszkania, a nie grunty orne…” 

O co mu chodzi?

„Pora na trzecie Piwko”, a takie ma hasło przewodnie tej kampanii – chce zlikwidować uprawę chmielu, de facto zalać ją betonem i zmieść z powierzchni ziemi. Włazi obiema nogami w tę durną ideę zabudowy, którą nakreślił Kościuk taki sam wizjoner tylko z kartofliska za bazą PKS. Na punkcie jego zabudowy część „elity” dostała małpiego rozumu. Pomysł stoi w sprzeczności ze zdrowym rozsądkiem i interesem miasta, o czym za chwilę. Poza tym w przypadku Marka Zdzisława to piękny przykład ciągłości „tradycji” sięgających samego Lenina i bolszewików. Oni również uwielbiali pchać się na cudze i cudzym dysponować. 

Uprawa,  jest plantacją użytkowaną przez szkołę rolniczą i przynosi niemałe dochody. Szkołę, zakładał Tadeusz Fleszyński „człowiek instytucja”, przy którym Piwko ze swoją „aktywnością” to czysta kpina i błazenada z jarmarku, ale i znak czasów. Bo tradycja chmielarska w Krasnymstawie to Fleszyńskiego zasługa, a on to postać na serial. Za oblewanie atramentem carskich portretów usunięty ze szkoły w Lublinie. Kończy edukację w zaborze austriackim i tam też zdobywa wykształcenie wyższe. Zostaje inżynierem rolnikiem właśnie od chmielu. W wolnej Polsce gospodarzy u siebie w Maszowie, a przy okazji inicjuje powstanie szkoły rolniczej w Krasnymstawie. Wybierają go do powiatowego sejmiku, a w 1944 aresztuje na szczęście na krótko NKWD. Za PRL, jak tylko może organizuje uprawę chmielu w indywidualnych gospodarstwach. Ma w tym cel, bo dochody z jego uprawy wspomagają rolników i chronią przed kolektywizacją. Obchodził tym sposobem system, by chronić prywatną chłopską własność. Wtedy, o czym Piwko powinien wiedzieć – jego „starsi koledzy” za tym stali – administracyjnie tworzono takie warunki opłacalności dla indywidualnych rolników, by ci „przekonali się” do „idei kolektywizacji”.

Dziś, gdy się patrzy jak „trzecie piwko” lata po chmielniku i głupawo peroruje o jego „zniszczeniu”, bo inaczej tego nazwać nie wypada to można powiedzieć, że ta walka trwa i nowe czerwone pokolenie chce dokończyć to, co się tamtym nie udało. On pojęcia nie ma na co łapę podnosi. „Chmielnik” to kawał historii regionu i symbol trudu uporu i sukcesu w trudnych czasach. Pewnie „trzecie piwko” nie słyszał o tym, bo skąd, przecież, jakby książki czytał, to by myślał i wiedział. Wszystko jasne. Dla niego nie ma „świętości”, tradycji, wszędzie łapki wepchnie, byle coś z tego miał, w tym wypadku dietę.

Dlaczego pomysły zabudowy to tępa demagogia?

Piwko chce realizować swoje utopie w mieście które nieprzerwanie od 1970 roku organizuje sztandarową imprezę skierowaną do branży piwowarskiej mającą w nazwie chmiel! Pierwsze Chmielaki zorganizowano w 1970, a w 1977 roku na stałe wpisano do katalogu imprez. To też zasługa Fleszyńskiego, choć „pogrobowa”, bo zmarł w 1968. Wszyscy jakoś o tym zapomnieli, jak jeden mąż i chyba niektórzy krasnostawianie zgłupieli, popierając takie pomysły w sytuacji, gdy miasto ma tereny na budownictwo mieszkalne. Widać zanika krytyczne i logiczne myślenie, bo miasto karleje i schodzi na psy. Widać ten proces po tym, kogo wybierają na radnych, bo niektórzy nie powinni się w organach przedstawicielskich znaleźć. Piwko chce „Chmielnik” z pejzażu miasta z chmielarską tradycją wykarczować i zalać betonem, a bez chmielu nie ma piwa, którego zdrobnienie nomen omen ma w nazwisku. Tak się zabawnie złożyło… Miasto póki, co imprezą się szczyci i chełpi, bo czymże innym można, w tym smutniejszym z roku na rok grajdole? A dlatego to grajdół, bo sami mieszkańcy przyczyniają się do jego upadku takimi, a nie innymi wyborami i koło się domyka.

I jaką musi mieć teraz minę Janeczek, który na ostatniej sesji, na której Piwko tak wyjadał paluszki rozprawiał o katalogu atrakcji w powiecie. Bo czy można sobie wyobrazić konkurs polskiej piosenki, na którym śpiewają po niemiecku? Albo obchody święta górników bez kopalni!? „Trzecie piwko” czerpie z najlepszych tradycji Związku Sowieckiego, bo tam niszczono rzeczy, które były „apolityczne” – na przykład wodociągi, takie mieli pomysły racjonalizatorskie!? Czy ktoś o zdrowych zmysłach wyobraża sobie „Chmielaki”, gdzie rejki chmielu nie uświadczysz? Jak to ludziom wytłumaczyć? Że co!? Ano był, ale żeśmy zabetonowali, bo taki jeden wymyślił!? Przecież to wstyd. Tym bardziej że chmiel był tu „od zawsze” i od niego się wszystko zaczęło.

Grajdołek co roku odżywa na kilka dni i przetaczają się przez niego tłumy ludzi z całej Polski. To dzięki niej powiat i mieścina są jakoś tam rozpoznawane w kraju i kojarzone z zagłębiem chmielarstwa, którego kiedyś było centrum. Są przecież w okolicy browary rzemieślnicze…

Postkomunista, w tym owczym pędzie najwidoczniej zgłupiał i będzie to wszystko burzył, póki co w obietnicach. A co ze szkołą rolniczą, jeśli zabiorę jej „Chmielnik”? Może i ją trzeba będzie zlikwidować, wtedy ktoś straci pracę!? Masa młodzieży pójdzie poza powiat, ten na tym straci, bo subwencja oświatowa i co z budynkami? Następna Biedronka? No to są pomysły już nie po „trzecim piwku” tylko po trzeciej skrzynce. To, co proponuje kupy się nie trzyma, ale kupą jest, i to jest eufemizm.

Z drugiej strony to, jaki Piwko ma być? Skoro on nic nie czyta poza tym, co sam napisze w interpelacji?! Ci, do których się przyznaje są spadkobiercami komuny. A u nich to normalne, że z pałacu zrobią chlew, stajnię przerobią na dom kultury, a biurowiec przeniosą do chlewa. To, że „trzecie piwko” jako były pracownik ARiMR – agencji wspierającej rolnictwo i rolników – chmielarzy nie rozumie, o czym mówi to również charakterystyczne dla jego „specyficznej aktywności” i „czerwonych horyzontów inteligencji”, Bo to, po czym spaceruje to plantacja wieloletnia na gruncie ornym, ale nie grunt orny tak jak on „rozumie”. Tam jest cała infrastruktura, i to, tak jak w przypadku winnicy. Ale skąd on ma znać te subtelności, skoro z rolnictwem nigdy nie miał kontaktu, a w ARiMR był na etacie, który mu nic nie dał w tej materii. Wstyd… Taką wiedzę o tym, co mówi i takie odloty w związku z tym ma nasz „Marek Zdzisław Gomółka” Od niego nie wypada jej wymagać, bo to już byłby „język nienawiści”.

W takim Żatcu symbolu czeskiego piwowarstwa w środku miasta jest plantacja chmielu. Jest i ma się dobrze!? Ale oni tam nie mają Marka Zdzisława z jego wątpliwej jakości pomysłami „po trzecim piwku”. Skoro on już tak zasmakował w śmiałych wizjach, to strach go w świat puszczać. Trafi do toskańskiej Pizy to zacznie prostować krzywą wieżę. W Holandii zasypywać kanały. A z Krakowa to pewnie wygna Lajkonika i miśka z zakopiańskich Krupówek. Może z tym ostatnim, to by się za łby wzięli, bo Piwko „czerwony”, a Misiek biały i na dutki chytry. Mielibyśmy kolejny tytuł z kinematografii PRL „Barwy Walki”

Dla Piwki w kampanii nie ma granic i da się wszystko. On wszystko przez „zjadaczkę” przepuści, byle znów ją po wyborach umoczyć w samorządowej melasie. Ale jakby się znalazł rywal z innego komitetu, to niech idzie ścieżką wydeptaną na „chmielniku”. Niech obiecuje i wrzeszczy. Najlepiej stojąc przed tą historyczną „Piwdronką” na ul. PCK, że jak go wybiorą, to on ją im zabierze i wszystko będzie w niej za darmo. A Markowi Zdzisławowi cały majątek się znacjonalizuje i rozda. No jak się bawić cudzym kosztem, to się bawić, przecież to tylko kampania!

PS. Gdyby o „aktywności” radnego „trzecie piwko” nakręcić film to można by go okroić do takiej formy i rozmiarów bez szkody dla treści, że obejrzeliby go widzowie w Teleexpressie. Hasło też sam sobie wymyślił co czuć i być może zainspirował go jakiś zalany w trzy d… żul szczający w bramie. Brawo! To co, jeszcze po jednym!? Marek stawia!

 

34
5