Pluszowa ofensywa!?

Dziś 27 kwietnia odbyła się sesja nadzwyczajna zwołana przez zarząd powiatu, na której darto gęby na siebie , a Szpak o mało ze skóry nie wylazł i z pierza nie obleciał, bo tak się złościł… Do tego po sali obrad latał operator kamery z TV Lublin, co już było pomysłem „ciaputka” Leńczuka. Ale do pełnoformatowej awantury ze skakaniem sobie do gardeł dojdzie jutro; 28 kwietnia; na następnej sesji nadzwyczajnej, która jest bardziej nadzwyczajna niż ta poprzednia!

Dla mnie to są jaja w pełnym wymiarze i kabaret!? To teraz, o co w tym chodzi. W zeszły piątek grupa „7 rolników” z rady powiatu; Szpak, Domański, Piwko, Zieliński, Zając, Chruściel i Babiarz skrzyknęła się i wysmarowała wiosek do przewodniczącego rady powiatu Wicia Boruczenki o zwołanie sesji, której tematem przewodnim miała być sytuacja w rolnictwie. Chodzi głównie o ten niekontrolowany import zboża podłej jakości z Ukrainy… tak myślę!? Wśród tej siódemki troskliwych obecności dwóch ciężko wytłumaczyć poważnie, nie rżąc przy tym pod nosem. Pierwszy to Krzyś Zieliński miastowy obszarnik z Rejowieckiej. Ale jeszcze ciekawszy jest przypadek „postkomuszego” Piwki. Ten z centrum miasta i jego związki z rolnictwem polegają na tym, że w „Biedronce” sprzedają warzywa i mąkę…

Reszta „rolników” od biedy ma obecność usprawiedliwioną. Choć pewne jest, że to wszystko teatrzyk, a nie żadna prawdziwa troska, albowiem posądzanie naszych wsiowych parlamentarzystów o „zdrowy polityczny rozsądek” byłoby dowodem na własny brak rozsądku. Tak jak wspomniałem; im chodzi o pozory do tego by na siebie powrzeszczeć i poudawać jak im na ludziach zależy. I taka właśnie mozaika troskliwców zawnioskowała o sesję nadzwyczajną, która dzięki uprzejmości Boruczenki odbędzie się 28 kwietnia w piątek. Tymczasem „ciaputek” Leńczuk „przezywany starostą” doszedł do wniosku, że to najlepszy moment na demonstrację własnego pomysłu na siebie. Wpadł więc na pomysł (co w jego przypadku nie jest częstym zjawiskiem), że dzień wcześniej, czyli dziś 27 kwietnia zorganizuje sesję, na której wysmaruje stanowisko w sprawie obrony interesów polskiego rolnictwa a potem podda to pod głosowanie.

Przebiegłe to jak diabli i nawet to się nazywa ucieczką do przodu. Szpak i spółka się wściekli, bo chłopaki z miasta (w zarządzie jest ich trzech) zrobiły w konia tych ze wsi! Janusz wrzeszczał do kogo ten apel ma być skierowany i powtarzał to w kółko nawet jak Leńczuk mu to wytłumaczył. Potem prosił o „normalność”! Wiadomo, że jak były ormowiec prosi o normalność to albo się „nawrócił”, albo coś zrozumiał. Tu było to ostatnie, bo zrozumiał, że go „ciaputek” ograł. Zły był jak jasna cholera, aż go Boruczenko uspokajał i jeszcze ci z telewizji latali po sali z kamerą. Krzyś Zieliński też się pieklił, ale jak na jego możliwości to maluśko, widać zdrowie najważniejsze. Tym bardziej że „pięćdziesiątka” niebawem radnego do tańca porwie. Janeczek chciał podyskutować i powiedział, że on se nie wyobraża, że w tym punkcie nie będzie dyskusji. No to warto zapamiętać i przypomnieć doktorkowi coby poopowiadał o tym, co u niego na ginekologii i położnictwie. Janeczek toć znany rolnik i może on na tę Ukrainę w grudniu chciał jechać, bo tam gospodarkę ma!? Podważały „chłopaki ze wsi” legalność zwołania sesji, ale radca Cieślik im wytłumaczył, że sprawa „czysta” Chcieli nawet porządek obrad zmieniać, tylko że w takim wypadku o porządku decyduje okoliczność na czyj wniosek sesję zwołano. W tym wypadku był to zarząd powiatu.

Potem jak przyszło do głosowania to z kwaśnymi minami jak jasna cholera Szpak i spółka głosowali „za” Wszystkich „za” było „17” radnych, jeden był nieobecny a jeden się wstrzymał. Cała sesja zamknęła się z 5 minutową przerwą w niespełna 50 minutach co jest osiągnięciem nie lada w obecnej kadencji. Tak że do „mordobicia” dojdzie w piątek i Szpak dziś „oszukany” będzie lał w Leńczuka…tak mi się przynajmniej wydaje.

Wypada podsumować… Ruch Leńczuka jest bardziej jego jak zarządu powiatu. Zresztą wyjaśniał ile zrobił by los chłopa poprawić, ile odbył w tym celu spotkań. Niektórzy okrzyknęli to zagranie OFENSYWĄ, ale widać tylko dlatego, że nigdy ofensywy nie widzieli. Jemu widać jakaś kariera się marzy i chce się wybić na niezależność. Mimo wszystko Leńczuk do polityki się nie nadaje. Ja w nim potencjału nie widzę i nawet dziś było w nim tyle „ognia” co w stercie mokrego drewna. O zgrozo Andrzej w piątek też chce być stanowczy i wziąć oponentów „za pysk”. Dobrze, że w związku z tym na sali będzie lekarz, bo raczej Janeczek powinien przyjść i jakby co nie wyszło, to pomocy tak rozbuchanemu Leńczukowi udzieli. To poczucie „czegoś tam” i smak do kariery można wiązać z tym, że Andrzej „utrapienie fryzjerów” znalazł wielkie oparcie, które przeszło w fascynację w Ryśku Madziarze pełnomocniku PiS na powiat chełmski, a także kierowniku gabinetu politycznego wicepremiera i Ministra Zasobów Państwowych „Jacka nad Jackami” Sasina. Coś mi się zdaje, że „zapałał miłością” do tego Ryszarda i uwierzył, że w worku z kapciami nosi buławę marszałkowską a dzięki wsparciu Ryśka ta kariera będzie możliwa! Tereskę Hałas odstawił na bocznicę i nawet ostatnio dostarczył na ten fakt dowodu do spółki z Markiem Nieściorem kolejnym orłem od „spraw dynastycznych” w obrębie własnej familii… Ta wolta i pobudka na emeryturze trochę przypomina sytuację, kiedy stary chłop, któremu strzyka w kręgosłupie chce się żenić z 40 lat młodszą dziewuchą, w której chuć i hormony grają jak diabeł na organach a wszystko dlatego, że dziadek uwierzył w reklamy i opowieści kolegów. No jak się takie cuda kończą to chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć. Jedno jest pewne, będzie wesoło, a my pożyjemy to zobaczymy…

28
3

„Bąbelek” z gwiazdozbioru „Biedronki” czyli chwalebne czyny radnego Piwko

Dziś o chwalebnych czynach radnego Piwko, który od kilku miesięcy jest w ofensywie na wojnie z niegodziwością. W imię tego na ostatniej sesji rady powiatu nawtykał Leńczukowi, pouczał komendanta policji i radnego z Siennicy Różanej a przy okazji ratował z opresji kolegę ormowca. Nie ma co… czyny kwalifikują go do miana „Bohatera Związku Radzieckiego”, ale ten się rozpadł i nie ma go kto odznaczyć. Serce pęka, że 18 lat temu, kiedy w mieście pojawi się żarłoczny owad z rodziny Biedronek nie miał tyle zapału, i pladze nie zapobiegł… A i jeszcze jedno! Radny Piwko Nowosadzkiego garnitury wysłał do lamusa, śmiało zakładając pstrokate łapcie „NIKE” do kreacji, jakiej krasnostawskie salony nie widziały. Tak, że mamy nowy „trynd” i nowe turla się ku nam!

 

Na sesji 31 marca Piwko alias „Bąbelek” rozlał swój urok jak niewprawna kelnerka na oktoberfeście piwo. Musiał! Sytuacja dojrzała, a on teraz jest w samorządowym zenicie. Zenit to stan do którego jak do nirwany dąży każdy samorządowiec. U niego objawił się w mowie ciała i zewnętrznych atrybutach w postaci „luzackiej, ale przełomowej” kreacji, a także mentorskich uwagach, którymi szafuje na prawo i lewo. Emanuje z „Bąbelka” „nietłusty kot”, który pieniądze z podniesionych diet wziął i wcześniej teatralnie powrzeszczał! Ale triumfator co ma osiągnięcia w Muzeum Regionalnym w tropieniu „niemoralnych postępków podłego Gołąba” No taka gwiazda nam się pojawiła w nowo powstałym lokalnym gwiazdozbiorze „Biedronki” Jakby kto chciał się na własne oczy przekonać, to szukać trzeba po lewej stronie nieboskłonu. Gwiazdozbiór najlepiej widoczny z ulicy PCK w godzinach 6-22 i w niedziele handlowe.

Nowe trendy i Nowosadzki w lamusie

To teraz ciut o kreacji z sesji 31 marca. Od razu zaznaczam, że mnie się ona bardzo podoba i wobec tego Nowosadzkiego zgrzebne garniaki potępiam z całą surowością, bo są od tego momentu passe i do kontenera PCK z nimi! Nasamprzód idzie u „Bąbelka” koszula biała wypuszczona z portek, do tego piaskowe portki i pstrokate buty NIKE. NIKE to grecka bogini zwycięstwa i jak widać nie jest to przypadek. Marynarka dla zwieńczenia całości i podkreślenia sportowego stylu, plus okulary przeciwsłoneczne skrywające mądre i wrażliwe oczęta. I ma się rozumieć do tego „Bąbelek” dodał kocie ruchy i zwinność radzieckiej baletnicy oraz niepoślednią inteligencję.

Poza tym trzeba zaznaczyć stanowczo, że oczęta skrywane za okularami wrażliwe na „niegodziwości” o-k-r-o-p-n-i-e. Bardziej niż fotoradar w Łopienniku na tych, co duszą pedał gazu w opór. Tak że drzyjcie złoczyńcy! O tym, co jest niegodziwością decyduje sam „Bąbelek”, a nie jakaś tam etyka. Tak jest prościej… I to są najczęściej takie rzeczy z których Piwko może coś dla siebie „ugrać” a choćby tak jak w Muzeum Regionalnym. Bo dla przykładu do Bończy, to znaczy do tamtejszego Domu Pomocy Społecznej łapek nie pcha i noska nie wtyka. Tam to już ślepy jak ten kret! Wypadałoby go zapytać czemu i ciekawe co by odpowiedział. Tak na marginesie. W DPS Bończa od kilku lat jest konflikt pomiędzy jedną z pracownic a dyrektorem Rysakiem co wybrzmiało na sesji 31 marca, ale słabiuśko i nie z ust „Bąbelka”. To, co tam się dzieje, zdaniem niektórych jest wojną w pełnym wymiarze, ale o dziwo w mediach o tym nie uświadczysz nawet pół wiersza! Tam jest taka zmowa milczenia, że ojej. O tym konflikcie trzeba osobnego opracowania.

Leńczuk  dostaje po grzbiecie

„Oblizał” od tak szczytującego „Bąbelka” „ciamajdowaty” Andrzej Leńczuk i „podobno starosta”. Otóż Jędrula użył określenia, że na sesji panuje gwar i określił to mianem targu. Marunia ta uwaga uraziła i postanowił Leńczukowi dać po grzbiecie a jak zamyślił tak i zrobił z podziwu godną konsekwencją. Powiedział „Bąbelek”, że w punkcie zapytania i interpelacje radnych odpowiadać starosta nie musi, a jak chce się odzywać to tym chciejstwem powoduje chaos i jak tak to niech nie narzeka! Biedny Leńczuk skulił się jak bity parobek we dworze przez karbowego a oberwał jeszcze kilka razy od innych na sesji, żeby nie było! No co by nie myśleć, ale piorą go za głupią nadgorliwość i dogodzenie radnym. Leńczuk musi chyba czuć się zagubiony w tej sytuacji, ale za bezmyślne rozmontowanie autorytetu starosty i brak zdecydowania należy mu się i nie ma co go żałować. Niech go tam „leją” i patrzą czy równo puchnie… Takich czasów naiwny pisowiec doczekał, że postkomunista leje w niego jak w kaczy kuper, ale jak tak lubi to, co zrobić…

„Biedronka” w tle i swojego trza bronić!

Tymczasem uwaga Piwki jest jak najbardziej na miejscu i do tego prawdziwa, bo starosta nie musi odpowiadać. Mógłby później i to taka sama prawda, jak i to, że swego czasu „Biedronka” wcale nie musiała powstać na ul. PCK. A jej powstanie tak jak nadgorliwe odpowiedzi Leńczuka narobiło zamieszania, że hej! Te protesty i wzburzenie jeszcze „Bąbelek” powinien pamiętać, bo 18 lat to nie tak dawno. Taka to analogia między jednym i drugim oraz historyczna ciągłość „zamieszań” o różnych źródłach. No i może albo przede wszystkim w postkomuniście co burżujem został krew się zagotowała na pojęcie sprzedaży bezpośredniej, bo taka jest idea targu, że każdy przywozi co tam ma i sprzedaje bez pośredników. To jak wiadomo godzi w handel wielkopowierzchniowy którego bliskim serca Piwki symbolem jest właśnie ta wspomniana Biedronka z ul.PCK. No wypada podziwiać rewolucyjną czujność „Bąbelka”. Tak że, jak po cokolwiek to nie na targ, ale do Biedronki a interesu trzeba pilnować i pewne słowa nie powinny pojawiać się w publicznej debacie jako synonimy, bo jeszcze coś, ktoś. Jednym słowem parafrazując słowa piosenki; targom, jarmarkom śmierć!

Policja do raportu, a kodeks do poprawki!

To jednak nie koniec, bo nasz „Bąbelek” poturlał się dalej i upomniał się o tych co dostają mandaty w mieście za wykroczenia. Skierował więc do obecnego na sesji komendanta Policji bardzo ciekawy wniosek racjonalizatorski, taki, że wszystkie 4 latki oniemiałyby z wrażenia! Ze srogich analiz „Bąbelka” wynikło, że policjanty smarują dużo mandatów za drobne przewinienia i to zjawisko głównie dotyczy tych co przechodzą na przysłowiową pałę przez jezdnię, a nie przez przejście dla pieszych. Jak widać w pchaniu łap tak zasmakował, że i Policji mówi co mają robić. Takich żeśmy czasów doczekali, że dyżurnym etykiem został postkomunista z CIS…jeszcze trochę to i im napisze nowy kodeks wykroczeń.

Nie mam ja smaku do służb mundurowych, bo wielu tam nigdy nie powinno trafić co nawet znalazło potwierdzenie w licznych dowcipach o tej formacji ale Piwko jako organ doradczy to już jakiś absurd. No, ale jeśli go policjanty posłuchają, to się przy okazji okaże, że te dowcipy o nich są uzasadnione. Z drugiej strony, to się w przysłowiowej pale nie mieści, żeby radny na takie pomysły wpadał i publicznie upominał. I jak już tak sobie doradzamy, to może podpowiem, że jak kogo policjant złapie szczególnie na ulicy PCK to niech się taki złapany tłumaczy tym, że idzie do „Piwdronki”, bo akurat przecena na wędlinę i banany. A jak to nie pomoże, to niech postraszy, że się do Piwki na funkcjonariusza poskarży. W końcu przejścia są po to co by przez nie przechodzić, a nie latać po asfalcie w tę i z powrotem. Jednocześnie ten sam „Bąbelek” zgłosił na sesji interpelację o doświetleniu przejść dla pieszych. Tego to już nie rozumiem… z jednej strony doświetlać a z drugiej strony tylko upominać!? No i po co doświetlać jak można chodzić jak się chce, a za to grozi tylko pouczenie!? A jakby tak przechodzić na drugą stronę pod latarnią to i doświetlać nie ma potrzeby.

Niepojęta logika

No niepojęta logika „Bąbelka”, bo w muzeum Piwko na głowie staje w czym jest bardzo malowniczy żeby Gołąbowi coś udowodnić i dorabia ideologię. Tak już wymyśla, że bracia Grimm w zaświatach wybałuszają gały ze zdziwienia, że też tak można!? A tu wręcz przeciwnie sugeruje patrzenie przez palce. Szkoda, że jak mógł sam pójść lokalnej społeczności na rękę (tak jak teraz policjantom sugeruje) te 18 lat temu to jednak był głuchy na wrzaski „Kupców Krasnostawskich, gdy lokował się żarłoczny owad zwany Biedronką z którego jego układ rodzinny, jak pisał Romek Żelazny czerpał dochody w wysokości 15. 000 zł a on był tego układu adwokatem jako radny miejski.

Janusz w kropce…ale od czego są koledzy

Na sam koniec sesji „Bąbelek” pękł i dopiero było. Wyszło z niego zdziecinnienie na całego! Poszło o to, że w wolnych wnioskach radny z Rudki gmina Siennica Różana Andrzej Korkosz zapytał Szpaka Januszka, kiedy zajmie się chodnikiem w Rudce. Szpak zaczął wrzeszczeć, bo był zaskoczony obrotem sprawy i on tak ma, że, jak brak mu argumentów to wrzeszczy jak przekupa na jarmarku. A poza tym przyczyn „nerwowości” można upatrywać w traumie po rozwiązaniu ORMO. Ale od czego są koledzy postkomuniści i Piwko pulchną rączkę podał i dawaj niepytany pouczać radnego Korkosza, że źle pytania zadaje, bo miał pytać o drogownictwo a on osądza Szpaka!? No jaja jak w kurniku pod Siedlcami! Niby człowiek kulturalny, a przynajmniej na takiego się kryguje a tu wchodzi komuś w słowo i gardłuje!

Może to zasługa tego energetyka z puszki co go do szklanki przelewał i siorbał. A może pokłosie tych pstrokatych łapci marki NIKE!? Tego to już nie ustalimy i chyba szkoda czasu na to, ale fakt jest faktem, że „Bąbelkowi” coś się zdaje i głupota oraz infantylność postkomunisty przeszła w bezczelność. Może kilkanaście lat temu, kiedy opowiadał w czasie interpelacji o psich kupach w mieście tak jakby nic innego w życiu nie robił też coś wcześniej pił pobudzającego. Do dziś się zastanawiam czy nie mógł powiedzieć, że psy zanieczyszczają miasto i na tym poprzestać, zamiast opowiadać o tym, że dzieci psimi kupami się zabawiają. Do tego jeszcze chciał budować psie toalety… No i czy Piwko jest w tych malowniczych opisach i zachowaniach „normalny, bo mnie się zdaje, że chyba nie do końca. Tym sposobem mamy kuriozum, bo się postkomunista z byłym ormowcem za ręce wzięli, ale może trzeba stare długi spłacać.

Przecież gdy Piwko był członkiem zarządu powiatu w kadencji 2010-14, to CBA wysmarowało wniosek o jego odwołanie, bo jednocześnie był w radzie nadzorczej firmy poligraficzno-reklamowej „Kropka”. Szpak po tym, jak go odwołał, bo wyjścia nie miał a Piwko zrezygnował z zasiadania w zarządzie „Kropki” zaraz go powołał na tej samej sesji. Uzasadnił tę natychmiastową rezurekcję do zarządu powiatu walorami radnego. Skoro tak sobie chłopaki ufają i tyle dobra widzą w sobie nawzajem to obrona Szpaka przez „Bąbelka” nabiera rumieńców i jest w pełni uzasadniona.

 Tak na finał trzeba zapytać bez zbędnych ceregieli. Kiedy będzie to stypendium dla utalentowanego sportowca co je postkomunista obiecał w kampanii 2018 roku? Bo na razie „Bąbelek” wykonuje szereg czynności o charakterze maskującym, a stypendium jak nie było tak nie ma a sportowcy są.

 

29
6

Wielkanoc

 

 

Święta Zmartwychwstania Pańskiego w roku liturgicznym są najważniejszymi i dowodzą wyjątkowości chrześcijaństwa. Takiego poświęcenia za grzechy innych i rezygnacji ze swoich „przywilejów” nie ma w żadnej znanej mi religii. Po sąsiedzku… Mahomet zmarł wśród rodziny i w głębokiej starości a Jezus zhańbiony i skatowany na krzyż to powinno dawać do myślenia. Dziś wielu chce Kościół reformować, ale jakoś tak, żeby go nie było w ogóle, bo taki jest ich prawdziwy cel skrzętnie ukryty za parawanem wielkich słów. To są tacy, co do niego nie chodzą i się na Pana Boga pogniewali, bo się obrazili na swojego proboszcza. Tymczasem Kościół obroni się sam, bo przecież jest święty. Ludziom pokręciła się instytucja z ponadczasową i duchową wspólnotą zawartą w słowach „tam, gdzie dwóch albo trzech się zbiera w moim imieniu tam i ja jestem” A jegomość szatan chyba zgłupiał, bo zarzuty po śmierci kardynała Sapiehy i Jana Pawła II włożone w usta niektórych to najlepszy dowód. Ale nie ma dymu bez ognia i jak nie wiadomo o co chodzi to zawsze chodzi o politykę i pieniądze. Biskupi widocznie nie są pewni co komisja Michnika znalazła w archiwum MSW i stąd to wszystko, ale Jezus za wszystkich umarł na krzyżu a niektórzy nadal nie wiedzą co czynią… I może w związku z ostatnimi wypadkami wypada życzyć sobie by wiedzieć co się czyni… Jeszcze jedno… Myśmy zapomnieli o tym, że poświęcenie powinno wiązać się z narażeniem własnego komfortu. Danie do puszki Caritas czy Owsiaka sprawy nie załatwia…to nie o to chodzi, bo jak ktoś daje to widać ma i chce się podzielić. To miłe, ale… co z tymi, w których interesie trzeba by zabrać głos, bo danie w puszkę niczego nie załatwia? Jeszcze są tacy, którym płaci się za bycie odważnymi a odważni nie są, bo nie chcą być i to ostatnie robią z pełną świadomością. W myśl zasady „ludzi się przekupi a Pana Boga przeprosi”. Dla takich pewną wskazówką może być przykład Nikodema, który ze strachu nie poszedł za Chrystusem. Nie poszedł, bo bał się utraty życia, komfortu i pozycji. Potem żałował, ale jak mógł naprawiał błąd…Trzeba tylko się odważyć i tego życzę…

25

6

»Słońce Latyczowa« czyli nowa historia powiatu w „prima aprilis” pisana

 

1 kwietnia wyciekły fragmenty nowej „Tajnej historia powiatu za rządów »Słońca Latyczowa« Janusza Szpaka”. Po wsiach gadają, że kiedy z powrotem „chyci” władzę, to „wkleją” ją dzieciom do podręczników. Wtedy dostanie się do jakiejkolwiek roboty w jednostkach powiatowych bądź awans będzie uzależniony od jej znajomości „na wyrywki”. „Powiatowy Kongres Historyków z Ulotki Wyborczej” pod kierownictwem „ober” historyka Leszka Janeczka pracuje nad ostateczną wersją w szpitalnych piwnicach. Nam z narażeniem życia udało się zdobyć szkic. Oto on…

Zaczyna się tak! Gdy wybory samorządowe 2018 roku w powiecie wygrała Tereska Hałas, to po tej dacie jak wiadomo rozpoczęła się era protektoratów i takiego ucisku, że ojej i ona temu winna, jak kiedyś w wyliczance spółdzielnia gminna. Wzmógł się zatem ucisk nawet na cegły w murach i te na samym dole miały najgorzej…

Za rządów naszego „Ojca Narodów i Słońca Latyczowa” Janusza… ucisku i protekcji nie było i takie zjawisko nie śmiało nawet występować! Byliśmy rajskim kwitnącym ogrodem demokracji i tolerancji. Na dowód tego krasnostawscy weterynarze potwierdzą, że wtedy nawet psy nie miały pcheł i wszyscy tolerowali laktozę! W naszym „powiatowym domu” nawet sam Papież chciał zamieszkać. A ci bardziej wierzący po wsiach gadali, że chciał tu przenosić Państwo Kościelne, bo Rzym wiecznie zakorkowany! Tak mu się spodobało! Ponoć urzekły go mowy pogrzebowe oraz dożynkowe kazania naszego Janusza. Obama z Ameryki, ten czarnoskóry prezydent co podobno z Czarnej Białostockiej jego dziadek pochodził wpadał po drodze w rodzinne strony podglądać nasze rozwiązania systemowe a potem jechał na narty do Bobliwa nawet w środku lata! Śnieg wtedy padał, kiedy Janusz chciał i leżał tyle ile mu kazał. Z deszczem było tak samo. Tak dobrze żeśmy mieli! I Putin „psiajucha” chciał się wprosić, ale Janusz go spławił. Akuratnie w remizie OSP brał udział w filozoficznej dyspucie w odwiecznym dylemacie wszystkich druhów; co ratować najpierw, gdy płonie gorzelnia; spirytus czy ludzi? A potem miał iść karmić króliki i jednego zająca z Żółkiewki.

Ze świata do nas przyjeżdżali by chłonąć nasze zdobycze i pytać „Ojca Janusza” jak do takiej równowagi oraz idylli doszedł. On wszystkim tłumaczył popijając zsiadłe mleko z blaszanego kubka, że to zasługa intuicji i skromnie przy tym spuszczał wzrok. Czasem… w chwili roztargnienia, zamyślony dodawał, że siłę czerpie z kosmosu i dzieł Seneki, którego cytował przy każdej okazji. Stosunki międzyludzkie kwitły więc jak miejskie rabaty w czerwcu. Opozycji nie było, bo wszyscy przebywali na „placówkach dyplomatycznych” w zaprzyjaźnionej Korei Północnej. We wszystkich jednostkach starostwa miód płynął na przemian z mlekiem a kury znosiły po dwa jaja…

Przewodniczący Rady Powiatu, teraz „Pierwszy Tłusty Kot” Marek Nowosadzki do starostwa przybywał w korowodzie płochych dziewcząt oraz swoich emerytowanych wielbicielek, które w wiankach na głowach sypały obficie kwiecie, gdy przemieszczał się z ulicy Piekarskiego przemianowanej na „Bulwary Męczenników Samorządu i Odwagi Cywilnej” do Kapitolu alias Starostwa. To było widowisko! Siedział Marek wypachniony, na różowym jednorożcu, odziany w zwiewne jedwabne kimono grając, na cytrze i w wieńcu ze świadectw maturalnych, ale tych najlepiej zdanych, rzucając przy tym przechodniom landrynki. Każdą sesję Nowosadzki rozpoczynał od chóralnych śpiewów i wznoszenia modłów przed posągiem Janusza „Najlepszego Remizowego i Powiatowego” Posąg stał w sali plenarnej starostwa na ulicy Sobieskiego przemianowanej na Aleje Latyczowskie i był ponad naturalnej wielkości wykonany z masy solnej, by wszystko było w zgodzie z trendami EKO. Poza tym, co dzień modlono się, palono kadzidełka i śpiewano a co rano procesje petentów pod posągiem składały ofiary z jajec kurzych, słoniny, wieńców cebuli oraz księżycówki pokątnie pędzonej. Żyło się jak w raju albo ruskiej bajce gdzie jak wiadomo dobro zawsze zwycięża!

Inni dygnitarze też nieba przychylali ludowi i tak skarbnik Cienciera rozdawał uśmiechy oraz pieniądze w każdy czwartek przez godzinę pod krasnostawskimi kościołami. Banach z ZDP już nie był jego dyrektorem, tylko cały piepsznik na Borowej przemianowano na „Instytut Powierzchni Gładkich” a Piotruś stał się jego rektorem i nosił tytuł „Wielkiego Asfalta” Do tego śpiewał w kościelnym chórze i służył do mszy a w Boże Ciało sypał kwiatki w procesji. Zimą sam pługiem jeździł i sam solą sypał a jak zaszła potrzeba to dzieciom lepił bałwany i stawiał w ogródkach. Na takie okazje zawsze miał przy sobie garść węgielków i kilka marchwi, żeby bałwan nie był taki bałwan.

Henio „wiceojciec powiatu” w przedszkolach z milusińskimi kleił ludziki z plasteliny i grał na fujarce a kanclerz-sekretarz Wojtek Hryniewicz staruszki przenosił przez jezdnię na plecach i wyprowadzał im psy na spacery. Zimą w parku na drzewach wieszał słoninę dla sikorek a 6 grudnia w przebraniu Mikołaja wchodził ludziom do domów przez kominy. Na każdej ulicy w mieście i po wioskach rozdawano róże a w dni świąteczne czekoladki owinięte w papierki z podobizną Szpaka. Jeśli kto chciał to mógł zamówić do domu samego starostę Janusza na wieczorne czytanie dzieciom bajek i głaskanie po głowie.

W szpitalu do dyrektora Mateja lekarze odnosili się z nabożną czcią. Bywało i tak, że dopraszali go do operacji by doradził jak i co wyciąć. Czasami wystarczyła tylko jego rozmowa z chorym by ten ozdrowiał i na własnych siłach pobiegł do domu. Co tydzień notowano po kilka ozdrowień a „Śmierć” została aresztowana przez lotną brygadę reaktywowanego ORMO pod zarzutem sprowadzenia zagrożenia życia i obrazę moralności poprzez spacery z niebezpiecznym narzędziem. A potem skazana edyktem „Ojca Narodów” na …śmierć, lecz pod wpływem opinii publicznej zamieniono wyrok na dożywocie. Na tym nie koniec… Medyczny świat zelektryzowała i obiegła informacja, że w krasnostawskiej placówce w katedrze chirurgi plastycznej udał się przeszczep krowich piersi. Nie dość, że zabieg się powiódł to po jakimś czasie pacjentka regularnie zaczęła dawać mleko i żreć trawę. Podobnie było w katedrze transplantologii z pewnym chłopem, któremu przeszczepiono końską kończynę, bo swoją stracił w czasie kradzieży drzewa z lasu, gdyż ścinając po ciemku sosnę pomylił ją z własną nogą. Za rok od udanego zabiegu zgłosił się do „Wielkiej Pardubickiej” i wygrał! Osiągając przy tym rekordowy czas i to wszystko z dżokejem na plecach! Poza tym sukcesami zadbano by wszystkie zakręty zostały wyprostowane, by nikomu nie przyszło do głowy wpaść na pomysł i nie daj Boże powiedzieć, że szpital na zakręcie!

Janeczek ginekolog zarzucił praktykę. Miał przez to więcej czasu na stawianie horoskopów, to jego pasja, jak i badana historyczne. Całe dnie robił wywiady z samym sobą i patrzył w gwiazdy -nawet w samo południe. Do tego ostatniego służyło mu lustro, w którym siebie widział jako gwiazdę pierwszej wielkości. Ponadto rozszerzył teorię Kopernika o udowodniony fakt, że wszystko kręci się wokół niego! Stąd ta nadwyżka czasu wolnego, albowiem wpadł na genialny pomysł i dogadał się z bocianami. Z ptakami też potrafi gadać, ale z wyjątkiem gołębi! Leszek w wyniku tej koalicji z boćkami przestał być ordynatorem, a został ornitologiem-ginekologiem i do tego realizował się jako kontroler lotów, albowiem na dachu szpitala urządzono lotnisko gdzie przybywały tysiącami bociany z noworodkami w dziobach. Leszek odbierał zawiniątka i dawał pozwolenia na odlot i lądowanie. Cała Europa tu się rodziła i CPK przy tym to przysłowiowy pryszcz! W liceach nabory były takie, że rodzice jeszcze przed urodzeniem swoich pociech zaklepywali w nich miejsca.

Na przedmieściach Krasnegostawu od strony Siennicy Różanej pobudowano monumentalne gmaszysko z aluminium, marmuru i szkła a w nim powstał „Instytut Myśli Janusza Szpaka” w randze Uniwersytetu. Krzyś Zieliński, gdy już zreformował PKS i utworzył z niego firmę o globalnym zasięgu co woziła prezydentów USA i brytyjską rodzinę królewską to wybudował w Krasnymstawie metro, które sam zaprojektował przez co było wyjątkowe… nie miało przystanków i tylko pół jednej szyny. Jak twierdził Krzyś właśnie na tym polegała jego wyjątkowość i niskie koszty utrzymania!
Skarbiec starostwa pękał od nadmiaru gotówki a powiat trząsł giełdami świata. Pod Żółkiewką odkryto złoża gazu, ropy i pokłady złota…

W Muzeum Regionalnym miłości też było na pęczki a ta sięgnęła zenitu w czerwcu 2017 roku. To wtedy Marek Majewski został dyrektorem wchodząc do muzeum wprost z ulicy. Ponoć szedł ze starostwa, w którym był Naczelnikiem Oświaty po bułki z nadzieniem i jak raz zaczęło padać. Parasola nie miał to wlazł pod dach muzeum i mu się spodobało. Złośliwi twierdzą, że jakby wlazł jedne drzwi wcześniej to wpakowałby się do kościoła i został proboszczem. Pomyślał, że skoro ładnie tu, miło i chłodno a taki mikroklimat bardzo mu odpowiada to on chce być dyrektorem. No i został. Tak się za Szpaka robiło kariery, lekko miło i przyjemnie. Nawet miejska fauna i flora odebrała Majewskiego bardzo pozytywnie i dała temu wyraz, albowiem po jego intronizacji ponoć muzealne myszy do spółki z miejskimi kotami chodziły pod rękę i piły bruderszafta. A klon w rynku właśnie od tego czasu zaczął klęczeć, bo przed taką doskonałością jak turobińczyk nic innego nie wypada. Postępowa część załogi Muzeum Regionalnego szybko się w nim zakochała.
W powiecie za Szpaka takich cudów było masę i „wiele by o tym pisać” To była belle époque… Żyło się jak w Edenie… Już myślano o pierwszych koloniach na Marsie…. No i przyszła ta Tereska i od tego czasu mamy Księżuka grochówkę i na Rejowieckiej „Mrówkę”

PS. Przepraszam za „obsówę, ale w zeszłą sobotę przy zmianie czasu źle przesunąłem wskazówki zegara. Nie dość, że w złą stronę to jeszcze jak widać za dużo. W związku z tym u mnie jest 1 kwietnia a w powiecie 365 dni w roku!

26

9