Lewatywa dla Gałana czyli krasnostawski spór o uchodźców

We wtorek 8 kwietnia zwołali na wniosek Leńczuka Andrzeja z PiS sesję w trybie nadzwyczajnym. Bo Andrzej przygotował stanowisko w sprawie uchodźców, których chce nam wciskać ciotka Bruksela. I z tego powodu obóz rządzący powiatem narobił w pieluchy i się pokłócili o coś, co się do kłótni nie nadaje, bo nie byliby sobą. Dlatego po tym wszystkim jak się człowiek osłuchał to się w cyrku nudzi…

Jako że sesja była zwołana w trybie nadzwyczajnym to obowiązywała zasada w prawie zapisana, że w takim wypadku o porządku obrad decyduje wnioskodawca sesji. Tu był PiS i „dziarski jak jasna cholera” Leńczuk… Jak nietrudno się domyślić, to przewodniczący rady powiatu „Czerwony Jezusek z CIS” Piwko miał to w dolnych częściach swojej obszernej osoby, a tam miejsca po horyzont, jak na stepach akermańskich.

Smrodliwe zaułki i komunikat komendanta

Pokazał ten smrodliwy zaułek w całej okazałości w taki sposób, że nie pytając tych z PiS wcisnął do porządku obrad wystąpienie komendanta Powiatowej Policji, który miał oświecić zgromadzonych o nikłych kryminalnych występkach obcokrajowców na terenie powiatu. Po co!? Ano po to cobyśmy się nie obawiali, a PiS-owcom wytrącić argumenty z ręki, że niby jest spokój, a oni tylko sieją panikę tymi emigrantami. Komendant powiedział, co miał powiedzieć, że tragedii nie ma, ale coś tam jednak jest, bo rok w rok zdarzenia kryminalne z obcokrajowcami występują.

Z tego można wywnioskować, że problemy są, takie jak liczba innostrańców. A jak się pojawią watahy inżynierów z Afryki, z nożami w zębach, to komendant może już czytać inne dane francuskim zwyczajem z dachu oblężonej komendy. Francja to kraj wyrafinowanej kultury i dobrej motoryzacji. Jedni autami jeżdżą, a inni je palą…

Wiadomo poza wszystkim, że jesteśmy w trakcie kampanii prezydenckiej i oba plemiona prześcigają się w retoryce bezpieczeństwa narodu. Ale jak się pojawią inżynierowie, a to tylko kwestia czasu, bo jak się podpisywało traktaty i się ich wcześniej nie czytało to ci, jeśli już zaczną rżnąć i gwałcić to im będzie obojętnym co tam bzykają. Czy obiekt będzie z Koalicji, czy z PiS im to będzie wisieć i powiewać. Niemki w czasie noworocznych harców w Kolonii doświadczały dobrodziejstw takich inżynierów. Ci w miłosne instrumenty zaopatrzeni i wygłodzeni, że hej i przez to w praktykach dogadzania biegli.

Zmiana retoryki

Wypada przypomnieć co gadające puste głowy z KO wyprawiały w czasie kryzysu na granicy z Białorusią, jak się wtedy wściekali ustami Basi Kurdej Szatan nad strażą graniczną. A Trzaskowski obecny kandydat na prezydenta 10 lat temu opowiadał, że uchodźców to trza brać, ile dają, bo berlińska bruksela każe. Teraz przycichł, bo wybory, a nawet poszedł dalej i zmienił retorykę.

Na sesji wywiązała się dyskusja nawet żywiołowa, ale w sprawie łamania przez Piwkę porządku obrad… Bo o dobrodziejstwach inżynierów normalny człowiek nie ma powodów gadać. To jest wiadome, że taka emigracja nic z emigracją wspólnego nie ma. To naprawianie własnym kosztem niemieckich błędów. Anielica Merkel granicę 10 lat temu otworzyła to do dziś się pozbierać nie mogą i niech Niemcy sami za własną lekkomyślność płacą…

Piwko w żywiole i w garmażerce

Dlatego jako pierwszy Danielak Arkadiusz radny z PiS i z Izbicy zarzucił Piwce machinacje. Takoż Szewczyk Piotrek… Piwko oczywiście udawał głupiego i trzeba przyznać, że bardzo naturalnie grał tę rolę, jakby był do niej stworzony. W tym głupkowatym teatrzyku był cały on. Bezmyślny i bezczelny, a jednocześnie czytelny, w tym, co chce ukryć… Ta bezczelność wynika z prostej przyczyny. Otóż Piwko jeszcze tyle władzy w życiu nie miał, a do władzy to ma głowę słabą! Do tej pory co najwyżej był członkiem zarządu powiatu, a teraz ma samodzielne stanowisko i Koalicja Ubywatelska ma przewagę w zarządzie powiatu, dlatego mając plecy kolegów i swój samodzielny żłób robi co chce.

Musi być też prymusem w dopiekaniu PiS-owym, jeśli chce znaleźć się na listach do następnych wyborów. Jemu ta dieta bardzo odpowiada, gdyż zasmakował w powiatowej melasie. Pomaga mu jego wrodzona infantylność i tak się czuje w tej roli, jakby go zamknąć na noc w garmażerce… Jak łatwo zgadnąć rano z garmażerki nie zostaje kamień na kamieniu, a jemu i tak będzie mało.

Pazerność władzy dorównuje u niego tej drugiej… I niestety prowincjonalna osobowość i zaściankowy rozumek skutkuje w działaniu politycznym „inteligencją krótkodystansową”. Potocznie o, takich jak on mówi się, że są „cwani” Takie coś da się zobrazować scenką, która idealnie oddaje o co w tym chodzi. Patrol Policji zatrzymuje żula w parku który szcza na chodniku. Na sugestię, że tu szczać nie wolno żul chowa instrument, a po oddaleniu się funkcjonariuszy z triumfem oświadcza samemu sobie, że ich oszukał, bo schował, ale nie przestał…

Piwko takoż, bo nie łapie tego, że łamie ostentacyjnie prawo i wszyscy to widzą. Zapomina co robił i mówił wcześniej w podobnych sytuacjach. Jakby tego było mało to użył argumentu, że potrzebna jest dyskusja! Dyskusja jego zdaniem jest niezbędna, bo temat trzeba omówić. PiS-owym zarzucił, że chcieliby przegłosować tak bezrefleksyjnie i niemo! W jego ustach brzmi to tradycyjnie bezczelnie i „cwano”

Zapomniał już, ale na szczęście ja pamiętam, jakie miał podejście do dyskusji na temat tego, co się wyrabiało w DPS Bończa. Tak szanował słowa, że słyszeć o wizycie jego Komisji bardzo Rewizyjnej nie chciał. A, dlatego że nie wypadało dyskutować o głupocie Mariusza Rysaka jego serdecznego kolegi i dyrektora który z Małgośką Guz wojował. Małgośka Rysaka sponiewierała straszliwie, i to lewą ręką. Po przegraniu spraw sądowych i kompletnej kompromitacji Mariusz awansował na głębszą wodę, bo u Szpaka taka logika. Był to po części akt łaski, żeby na Gośkę nie patrzeć… Teraz w ogromnym w porównaniu do Bończy DPS na ul. Kwiatowej liże rany, a w przerwach urzęduje. Jak pomyśli o Bończy, to mu skóra cierpnie…

Chciał powtórki z rozrywki

No ale wracając do tego, co teraz to, o czym tu dyskutować? Jak wnioskujący o sesję nie wyraził zgody, to klamka zapadła można co najwyżej zgłosić wniosek o zmianę w porządku obrad i jak ten się zgodzi, to i owszem, ale jak nie to nie!? Bo Piwko, o czym nie powiedział, bo taki „cwany” już raz nagiął prawo i sprokurował dyskusję na sesji zwołanej przez PiS w takim samym trybie. Ta dotyczyła sytuacji w rolnictwie i umowy z MERCOSUR. Wtedy koledzy Piwki dobrze się przygotowali, a on dla nich wprowadził punkt o dyskusji, w której zlali PiS. To wtedy, Frąc został wszechwiedzącym rolnikiem – obszarnikiem na 5 hektarach. A pierdołowaty PiS spostrzegł się dopiero po wszystkim! Piwko chciał powtórki z rozrywki jednym słowem, ale tu 8 kwietnia już PiS-owce byli bardziej czujni. Myślał, że drugi raz ten sam numer przejdzie.

Koniec świata! Janusz wierzy Donaldowi a nie Kosiniakowi !

Potem zrobił się kocioł i „wyszły szydła z worków”. Jedno szydło to jeszcze ORMO pamięta. Dziadulo Szpak starosta miał gotowe stanowisko na kartce spisane, które odczytał, ale tak po prawdzie nie miał do tego prawa, ale od czego jest Piwko! W tym stanowisku „obwieścił światu w granicach powiatu”, że oni to nie poprą tego, co chce PiS, bo Donald Tusk wszystko już załatwił! To akurat prawda, że załatwił, bo załatwił nawet więcej niż wszystko. Oni niby się zgadzają, ale się nie zgadzają, bo Donald załatwił itd…

Nic z tego „ pierniczenia” nie wynikało. Tuskowi wierzy jak kiedyś partii… Cóż!? Janusz samorządu!?… Przecież są wybory i Tuskowi Urszula Wodę Leje pozwoliła być antyemigranckim. A to jak Niemcy pogrywają z przerzutem emigrantów do Polski, na które powoływał się Szpak najlepiej tłumaczył Krzysiu Bosak z Konfederacji, bo to jest niemiecki szczyt manipulacji… Po wyborach, jakby wygrał Rafałek to Donek zapomni co mówił, bo on już nie takie rzeczy zapominał.

Gałaniątko nie kurczątko…

Jeszcze zabłysła gwiazda Krzysia Gałana, i to było zaplanowane. Oni tak mają, że co sesja odpalają jedną petardę. Teraz miał być koncert Gałana. Tylko że ta raca, gwiazda zgasła jak żarówka w toalecie. Jak ktoś był w takiej sytuacji to wie, że wtedy wszystko trzeba robić po omacku i najgorsze jest ogarnąć portki koszulę i higienę tych miejsc. Krzyś nie ogarniał niestety, a jego chlebodawca wójt Kowalczyk z gminy Krasnystaw powinien występ „oglądnąć” i wyciągnąć wnioski medyczne oraz postawić mu warunki, że albo zmądrzeje, albo niech szuka nowej roboty.

Bo jak się Gałaniatko nie podda kuracji to gotów jakieś nieszczęście na gminę sprowadzić. Krzyś powiedział, że został wybrany do czego innego! On chce drogi, chodniki budować i ogólnie infrastruktura i przychylanie nieba wyborcom go interesuje. Jego ogólnopolska polityka nie interesuje… Czyli wynika z tego, że powiat nie stanowi części kraju  tylko funkcjonuje w bliżej nieokreślonym bycie nie wiadomo jakim… Zapewnienia Tuska w trakcie kampanii wyborczej, że paktu emigranckiego nie wykona są dla niego wyrocznią…

Tabuny uchodźców to nie jest dla niego problem. Ludzie nie chcą takich tematów, jak to, co na tej sesji stanęło! Od razu nasuwa się pytanie, skąd on to wie? Może ma wizje!? Czy robił między wyborcami referendum w tej sprawie?

A stwierdzenie, że stanowisko PiS jest polityczne i ma promować jednego z kandydatów czytaj Nawrockiego jest dla niego nie do przyjęcia, i to już jest perełka erystyki!? No ale Trzaskowski też jest antyemigrancki? I skoro tak, to co szkodzi przyjąć wspólne stanowisko jak o to samo chodzi?

Po tej deklaracji Gałanowi wypada zaordynować lewatywę, bo skoro w CK Armii stosowano ją na potęgę to może i jemu pomoże, a przynajmniej nie zaszkodzi. Już raz słyszałem w 2017 roku jego kuriozalne głupoty zamiast zwykłego „przepraszam za niedopatrzenie” jak tłumaczył na sesji rady miasta dlaczego nie wywieszono flag i skoro miewa takie „nawroty głupoty”, to tylko lewatywa.

Krzyś przede wszystkim chce być na liście do następnych wyborów samorządowych, tak jak jego „brat większy” Piwko. A jedyna lista, która go pożąda to ta Koalicji UB ywatelskiej, gdzie karty rozdaje porucznik Jelonek, który jak przystało na „porządnego esbeka” milczał na sesji i tylko łypał „esbeckim okiem” na swoich hajduczków, jak dokazywali. Dlatego nasze Gałaniątko wyłączyło rozsądek i plotło pod zamówienie te wszystkie dyrdymały… Sesja trwała niecałe 40 minut i wniosek PiS odrzucono…

Na zakończenie, spór o inżynierów przypomina passus z historii pierwszej Rzeczypospolitej. Tam też szło o takich samych, ale z Imperium Osmańskiego i spod znaku półksiężyca. Ci się pchali nie z biedy, a dla biedy i zdobyli Kamieniec Podolski nie specjalnie się wysilając. Wszystko dlatego, że ówczesne elity żarły się między sobą jak dziś PiS z KO i całą resztą. Twierdzę nazywaną kluczem do królestwa dało się obronić tylko trzeba było ją wcześniej ciut przystosować do aktualnych standardów, bo w międzyczasie wzrosła rola i liczba używanej na polach bitew artylerii. Wielkim orędownikiem tego pomysłu był Marcin Kątski artylerzysta, który pokazał co potrafi za jakiś czas pod Wiedniem. Tylko że nikt czytaj król Michał Korybut Wiśniowiecki słuchać go nie chciał, bo ten, choć fachowiec był kojarzony z rywalizującą watahą… która swego czasu dopiekała Korybutowi. To wystarczyło, by nic z tym nie robić, bo skakanie sobie do oczu było ważniejsze. Apogeum chorego sporu była decyzja, aby nieufortyfikowanego na miarę czasów Kamieńca broniła jazda, która jak wiadomo służy do manewru w polu i tak się do obrony twierdz nadaje jak Krzyś Gałan na sparingpartnera dla Pudziana. O dziwo Sienkiewicz w „Panu Wołodyjowskim” ten moment zupełnie nieświadomie odmalował, i to nie była żadna jego fantazja. Z tytułowego Wołodyjowskiego dragona zrobił herosa kamienieckiego, który w nim zgodnie z prawdą historyczną przypadkowo zginął, choć tak naprawdę jego tam być nie powinno, bo twierdze broni piechota do spółki z artylerią…

I to, co dziś się w naszym „tekturowym imperium” dzieje w polityce krajowej jest kalką tego sprzed ponad 300 lat. Obcy nas rozgrywają rękami rodzimych zdrajców czasami zwykłych kretynów… Tak samo idziemy na dno, ale to już nie jest woda tylko zwykłe gówno, i to jest nasze gówno rodzime, tutejsze. Nasze przywódcze „elitki” naprodukowały tego pod korek, a ci w samorządach małpują tych durni z Warszawy. Wiadomo, że gówno czy nasze, czy obce gównem być nie przestaje i sami sobie szykujemy gówniany los… Ale Polak mądry po szkodzie i drugie przysłowie se kupi, że przed szkodą i po szkodzie głupi. Rządzą nami najgłupsze elity od czasów Mieszka I. Nic razem wszystko, żeby się pokłócić. Nie ma kretynizmu, którego nie przepuszczą przez usta, aby tylko oponentowi dokopać… Z nas się śmieją w świecie, bo my we wszystkim pytamy obcych co mamy myśleć. A PiS tradycyjnie ma przyspawaną łatkę ksenofobów, nieczułych na cierpienie uchodźców. Koalicja z Tuskiem dostrzegła, że taka postawa procentuje to zmienili gadkę i przez to jest tak paradnie… Tak wygląda kraj, który nie ma pomysłu na siebie i wszystkim sąsiadom naokoło robi laskę, bo już nie tylko Amerykanom, jak to powiedział Zdradek Sikorski na słynnych taśmach „U Sowy”. A on coś musiał wiedzieć…

PS. Jedno dobre z tej sesji wynikło, że mądrala z Kolonii Tarnogóra Lis Marcin radny z Koalicji UB ywatelskiej postanowił milczeć, ale raczej mu kazali niż coś zrozumiał ze swojego wcześniejszego „gównianego występu”

 

26
3

Wielkanocne wygłupy…

Dziś parę słów o tym, co ja myślę o życzeniach lokalnej pożal się Boże elity. I jako że jest Lany Poniedziałek to zlejemy ich, ale wodą czystą taką od redaktora Czyża…

W starostwie przed świętami Wielkiej Nocy trwał morderczy „tour de jajeczko”. To cykl wizyt w podległych starostwu jednostkach na tak zwane jajeczko. To bardzo ważny i śmieszny rytuał, na którym składa się życzenia i coś zakąsza. W tym cyklu Januszek Szpak czuje się jak ryba w wodzie i jest jak w transie, bo musi popierniczyć i wystękać swój dziadkowy repertuar. Tu nie są mówione rzeczy nowe, to jest ciągle to samo. Ale te jego życzenia po tym, co wyprawia on sam i koalicja tak się mają jak pięść do oka. Na Boże Narodzenie było to samo i widać Janusz ze względu na dziadkowi wiek popadł w nawyk…

Jak lektor od anonimów składa życzenia to coś musi być nie tak.

Widać ta część osobowości odpowiedzialna za krytykę własnych poczynań ma wolne. Tak czy siak, to są ciągle niestrawne żenujące i durne widowiska, jakich cywilizowany świat nie widział, ale taka kraina ta Polska. Tak wygląda kraj, który się z własną historią rozliczyć nie chciał, a ludzie uznali, że może być, bo po co zmieniać. Jak się lachę na rozliczeniu kładzie, to tak później pachnie jak w niewietrzonej chałupie, gdzie smród i stęchlizna…

Po „obsraniu” na sesji Jarzębowskiego dyrektora ze szpitala pójść do niego z życzeniami, i to jeszcze na ZOL to trzeba być bezczelnym. To trzeba się oderwać od cywilizowanych zasad… Szpak może ręce umywać jak Piłat, a nawet już to robi. Tylko myje w czymś co już nie jest wodą, a czymś innym, bo to przecież nie on gównem oskarżeń rzucał, a ci z Koalicji. Gotów powiedzieć to nie ja to oni! Tylko że dał milczeniem przyzwolenie i swoje za kołnierzem ma.

Ja mu nie wierzę, bo to ormowiec z przekonań i z krwi i kości, a tacy są bezczelni do grobowej deski. Co szkodziło walnąć pięścią w stół? Klasę i zdrowy rozsądek można pokazywać w dowolnym etapie życia. Tu nie ma ograniczeń, ale gdzie jemu takie rzeczy tłumaczyć. Ormowiec, który w nim siedzi to jest ten właściwy wewnętrzny kompas. W końcu swoje ormostwo ukrywał i nadal w jego biografii na Wikipedii słowa o nim nie ma. To czego się tu spodziewać? Do tego jest starostą i sam chciał dźwigać ciężar odpowiedzialności. Chyba ma jakiś wpływ na koalicjanta!? A to, że co rusz się do zasad i etyki odwoływał też nie pomaga, bo słuchacz gotów zapytać, gdzie te wartości są w jego postępowaniu. Jak człowiek uczciwy, to wali prosto z mostu nie patrzy na polityczny odbiór tym bardziej on… emeryt i podobno spełniony!

Tymczasem jest tak, że ci z Koalicji Ub-ywatelskiej realizowali swój plan, który i jemu na rękę, bo Jarzębowski z PiS kojarzony i przecież trzeba go obsrać. To jest u nich gen dominujący, i to teraz z perspektywy tak wygląda. Januszek zawsze się kreował na mocarza, podwórkowego, ale i ciężko uwierzyć, że nie może nic z tym zrobić, ale jak wyżej trudno sobie wyobrazić scenkę, w której ormowiec moralizuje esbeka!?

Oni rzeczywiście coś mają z odbiorem rzeczywistości

7 kwietnia na stronie starostwa zamieścili post, w którym rada i zarząd powiatu składa życzenia lekarzom i pracownikom administracyjnym z okazji światowego dnia służby zdrowia, i to wszystko po obrzuceniu gównem, które Jarzębowskiemu i pracownikowi administracyjnemu szpitala zafundowali w gazetach i na sesji Piwko z Lisem i Frącem…

Dwóch ostatnich poszło za ciosem i Frąc rolkę nagrał w niej z koszyczkiem stoi nad zalewem w Gorzkowie. Zachęca do udanych świąt. Wszystkim tego w powiecie życzy. Markowi Kłusowi ze ZDP również, a jego to utopiłby w naparstku wody i to widzą wszyscy. I jak one mogą być udane jak się wcześniej człowiek jego nasłuchał i naoglądał? Może mu i kto w to uwierzy, ale tylko dlatego, że go nie zna do końca. A dwa dni świąt to za mało, żeby o tym zapomnieć! Ja go widziałem, jak się malowniczo wściekał jak łapskami machał. To był widok i zabawny, i straszny.

Lis Marcinek kolejny złotousty też rolkę nagrał w której po rzepaku lata w kraciastej koszuli i opowiada tymi samymi ustami, którymi na sesji poniewierał dyrektora i pracownika SPZOZ, jakie to święta są ważne i… tego się słuchać nie da. Gdzieś chłopak zgubił poczucie smaku, no ale kto z kim przestaje takim samym się staje. Niech tam robi tak dalej, bo Lis niestety zarozumiały jest… Obaj z Frącem w swoich życzeniach ni słowem o tym, że ktoś zmartwychwstał tylko gadają tak jak się nuci przy goleniu. To widać nowy zwyczaj podobny do Bożego Narodzenia, bo tam też się unika mówienia o istocie świąt…

Dla mnie to bezczelne i brudne wszystko, co się w polityce dzieje.

Przypomina sen wariata, ale czego się po ormowcu z esbekiem spodziewać i po Lisie z Frącem o Piwce i reszcie nie wspomnę? Te życzenia i wizyty z życzeniami są jak załatwianie potrzeb fizjologicznych w miejscu, gdzie się jada obiady… To już jest upadek, taki na amen…

Wójcik ksiądz kolejny do tej menażerii co zamiast sumienia ma chyba konto do przelewów.

Ten as wpuszcza ormowca Szpaka na ambonę w Niedzielę Palmową, bo akurat są obchody Zbrodni Katyńskiej… Przecież Katyń był, po to aby Szpak mógł wstąpić do ORMO takoż i Jelonek. Nowosadzki nieszczęsny nauczyciel historii pięknie asystuje w tym widowisku. Ten też o życzeniach zapomniał ale to dobrze bo w jego ustach po tylu zmianach poglądów nic nie brzmi poważnie.

A Wójcik jest bez sumienia, rozsądku, ale ze święceniami i chyba Pan Bóg u niego w kościele by się źle czuł po tym widowisku. Jakby reaktywowali ORMO albo SB, to pewnie Jarek zgłosiłby się na ich kapelana.

I tylko kpić z tego i jak tak to i mnie żart się udał!

We czwartek wpadłem do starostwa zupełnym przypadkiem, ale pewnie w tej sprawie Nowosadzki zrobi dochodzenie, kto mnie poinformował, że akurat o godzinie 14 będzie jajeczko. Marek ma syndrom oblężonej twierdzy i nieraz się dziwił, że bywam w miejscach i sytuacjach znienacka. Zawsze mu odpowiadam, że ja mam intuicję, a on pieniądze i, jak widać, one mu szczęścia nie dają, bo zadaje takie pytania. Teraz pytali mnie i inni to im odpowiedziałem, że rano otworzyłem okno i poczułem, że w powiecie jaja gotują, i to mnie zwabiło. No i jak tak to ja się na samą „ormowsko ubecką” elitę nadziałem jak na jajeczko wychodziła ze Szpaka gabinetu.

Przywitałem ich swojskim „no witam elitę”… Januszek zbaraniał, a skołowany, że ledwo po ścianie w drugie drzwi trafił. Jelonkowi facjat wykrzywiło jak na esbeka przystało, taki grymas mu się zrobił, że niejeden przesłuchiwany by się przyznał do wszystkiego. Nowosadzki to już tradycyjnie oślepł i szyję mu zblokowało jak kierownicę aucie w położeniu „jazda na po lekkim łuku”. Blady był jak ściana. Pytałem zatroskany i rozbawiony, czemu taki blady i czy aby mu nic nie zaszkodziło, bo przecież na konsumpcję jajec z majonezem właśnie idzie. A potem przy nich wszystkich i „ludzie pracującym” ze starostwa wołam do niego, że przecież na zawodach strażackich 5 kwietnia taki był serdeczny dla mnie i tak żeśmy pogadali tam nad Wieprzem. To on mi odpowiedział, że popełnił błąd, a ja mu na to, że jego wyborcy również i jeszcze większy, bo go wybrali! I na to ostatnie, to aż się jeden z pracowników starostwa, młody taki i wysoki spojrzał przerażony, ale może oczu mu za to nie wyłupią…

Frąc przemykał, ale coś na podłodze szukał i jest Mariusz nie do poznania. Obszerny się zrobił, jak tobołek. To już jest Maliniak pełną gębą, a czerwony na facjacie jak płaszcz biskupi. Też mu poradziłem, żeby z jajcami nie przesadzał. No wesoło było i te 3 minuty mojego występu wstrząsnęły „elitom” starostwa… Czuć te jaja i majonezy było w całym pałacu namiestnikowskim. Tak elita proletariatowi urzędniczemu robi dobrze…

A na zakończenie, bo bym zapomniał to Jelonek z Gałanem i Piwkiem żadnych życzeń nie składali. Te święta dla nich mało ważne widać są, a może doszli do wniosku, że koniec tego dobrego i skończyli na Bożym Narodzeniu. Zmartwychwstanie to ich zupełnie widać nie kręci, oni postawili na świeckie cuda. Bo choćby taki Jelonek cudownie Kamila w PUP zamontował i Pan Bóg nic z tym wspólnego nie miał, a to nie koniec cudów w stadle Hukiewiczów. Tam następny się szykuje, o którym niebawem usłyszymy…

PS.

Aby życzenia miały sens to czyny tych którzy je składają nie powinny stać w sprzeczności z ich treścią i całą otoczką. Ale oni instynktownie próbują obchodzić istotę Wielkanocy i etyki chrześcijańskiej w której wyrośli. Bo nie można „srać na wartości” a potem nimi frymarczyć jak gdyby nigdy nic w życzeniach. Dlatego skoro tak to „polityki takie przaśne jak nasze powiatowe” dobrze jakby w ogóle ich nie składali a najlepiej jakby nie robili świństw i głupot. Ja to widzę i jestem tylko zwierciadłem i za to się wściekają że ja źle o nich piszę. A tym czasem ja piszę co widzę i jak zaczną robić dobrze to i tak się napisze. Innymi słowy oni by chcieli zobaczyć w zwierciadle coś innego niż to co przed zwierciadłem stoi. Dlatego Centrum Zdrowia Psychicznego jest w powiecie przede wszystkim dla nich a dla nas dopiero wtedy jak im uwierzymy…

 

 

 

26
2

Lis w śmietniku, czyli gówniana rapsodia…

Niemcy mieli swojego „Lisa Pustyni” Erwina Romla co po pustyni czołgami jeździł i dokuczał Anglikom. A Izbica też ma swojego. Tylko że tam nie ma tyle piachu to ten Izbicki „w śmieciach grzebie i gównem rzuca”… bo się okazało, że go koledzy podpuścili. Chłop się widać nie szanuje, ale to jego problem. A wszystko dlatego, że ktoś się za szybko pochwalił i dziś o gównianych konsekwencjach takiej nieroztropności.

Ale najpierw, kto to jest ten Lis, tak od strony politycznej… Marcin go wołają i jest radnym z Koalicji UB-ywatelskiej do powiatu. W radzie pełni funkcję przewodniczącego komisji finansów. Jak na świeżaka, to widać, że koledzy o niego zadbali… Pochodzi z Kolonii Tarnogóra w gminie Izbica deklaruje, że jest wyznania rolniczego, bo orze i sieje. Jego polityczne sympatie i odruchy można zilustrować bocianimi nawykami. Bo „pierwsze jaja” złożył w gnieździe które uwił w Lewicy, z której startował. Potem odleciał przezimować i jego Afryką był Korwin. Marcin nawet był „za życiem”, a na koniec znowu wrócił w celach lęgowych do lewicy, bo startował do powiatu z Koalicji UB-ywatelskiej która zawiera lewicowy komponent w postaci prawdziwego nieszczęścia arcy pazyrnego Piwki…

W niej chyba zostanie do tak zwanej „usranej śmierci”, bo się ostatnio zdeklarował „gównianym występem na sesji”, przechodząc tym samym chrzest bojowy i inicjację w jednym. Po takim rytuale trudno być atrakcyjnym dla kogokolwiek, ale może być i, tak że za jakiś czas taki Lis będzie mieć branie, bo „polska polityka” co zaraz bardziej schodzi na psy!? No ale tego to my nie wiemy na pewno i możemy sobie tylko spekulować.

W Koalicji również znalazł tutora, z którym nadaje na takich samych falach, a ten to nie, kto inny jak wiecznie głodny oraz pazyrny Mareczek „Czerwony Jezusek z CIS” Piwko. Posiadacz kilku „marmurowych żłobów” w lokalnym samorządzie i jego okolicach. Dlatego Marcin jest bardzo dumny, że może usiąść obok tak wielkiego męża i polityka, jakim jest Piwko… a jak mu jeszcze robią zdjęcie z nim, to gotów z radości poplamić bieliznę. Ma takich fotek trochę i opatruje je bardzo wzruszającymi komentarzami. Pierogi też lepi, żeby nie było… tak jak kiedyś Nowosadzki na „Gotuj z Vipami”, Jak widać, do szczęścia nie wiele mu trzeba. Chyba liczy, że i jemu z pańskiego stołu cosik  jeszcze skapnie, bo z tych hektarów co je dumnie obrabia wyżyć trudno i ja to ostatnie rozumiem. Tylko nie mogę zaakceptować kosztów takich transakcji, a występ na sesji zwalił mnie z nóg.

Lis jest wykształcony, i to, tak że można było mieć nadzieję, że coś z niego będzie, ale to właśnie stanowi dysonans do tego, co zrobił na sesji… Jest absolwent dziennikarstwa, komunikacji społecznej oraz… politologii! Wszystko na UMCS! Tylko że znowu, jak wyżej! Po tym, co odwalił to widać z tych fakultetów albo nic nie zrozumiał, albo nie zapamiętał, bo zrobił co zrobił i mnie jest smutno, że o tym tak, a nie inaczej pisać muszę. Bo na papierze prezentuje się jak Real Madryt, ale papier wszystko przyjmie, a ten toaletowy to nawet więcej. Poza tym bardzo otwarty z niego człowiek, bo piszący wprost o swoich kłopotach ze zdrowiem. Nie ukrywa tego, bo widać ma taką potrzebę… każdą bolączką się ze społeczeństwem dzieli. Ale to, co tak naprawdę go dręczy i co stanowi jego prawdziwy problem to nie zdrowie, bo to w porównaniu z właśnie megalomańską głupotą i naiwnością której dał pełnoskalowy popis na sesji jest zaledwie małą niedogodnością. Wszak na głupotę nie ma żadnej kuracji ni refundacji. I albo trza zmądrzeć, albo tak żyć i czekać końca…

No dobrze, i to już wiemy, a zapewne czytelnik zechce informacji, czemu ja się tak wytrząsam nad biednym schorowanym Lisem, który chyba nie do końca taki chory jak ma siłę na rzucanie gównem… Ano wszystko dlatego, że oglądałem sesję rady powiatu z 27 marca i występ właśnie Lisa… Ale zanim przejdziemy do szczegółów występu Lisa to trzeba naświetlić tło zajścia i kontekst.

Sukces na gwałt poszukiwany

Zarząd powiatu i koalicja rządząca poszukuje na gwałt jakichś sukcesów. Łakną ich jak spękana ziemia wody albo kania dżdżu… Po epoce PiS, kiedy „było na prawie wszystko” przyszła epoka „odgryzania ręki z głodu”, tak jak przyszło wielmoży z Wielkopolski Maćkowi Borkowicowi skazanemu na śmieć głodową w wieży zamku w Olsztynie przez Kazika Wielkiego za bunt przeciw niemu. Dlatego ogryzają kosteczki do końca i chwalą się takimi rzeczami, którymi normalnie nigdy by się nie chwalili… wiadomo głód nie ciotka.

Ostatnio była droga w polach do 20 chałup w Borówku, z której zrobili serial prawie jak Niewolnica Isaura. Centrum Zdrowia Psychicznego otworzyli drugi raz… taka posucha na chwalenie! W tym rozpaczliwym poszukiwaniu paliwa znaleźli pod koniec zeszłego roku coś takiego, jak rozbudowa ZOL, czyli Zakład Opiekuńczo Leczniczy. Mówiąc prościej, to jest ta umieralnia przy szpitalu, przy której Rysiek Nieszczęście z Wołomina Madziar robił se zdjęcia.

Już stał przy płocie już witał się z gąską…

To właśnie na rozbudowę tego przybytku mieli pozyskać ponad 25 milionów i wszystko było na najlepszej drodze, bo SP. ZOZ zlecił za 20 tysięcy firmie z Połańca pisanie wniosku, a dziadulo Szpak nieszczęsny starosta już nawet stał przy płocie i witał się z gąską, aż tu nagle się okazało, że „wniosek pewniak” przepadł! Przez to dopadł naszych „weselników” szok z niedowierzaniem i jeszcze się przypałętała konsternacja, bo już wódka była w lodówce, a oranżada w piwnicy i goście pod bramą! A teraz co robić i co począć!? Wiadomo! Trzeba ustalić, kto winien! A jak powiatem rządzi ormowiec i były ubek, to tym bardziej, bo oni mają naturalną skłonność do szukania winnych toć całe życie obie służby po to były, coby winnych szukać! No to wiemy, i to oczywiste.

Ale traf chciał, że stosunkowo szybko ustalono czyja wina… i się okazało, że UWAGA! Wina był niczyja i kto to ten NICZYJA? Okazało się, że zawinił system tele informatyczny, jednym słowem siła wyższa i na to są dokumenty z Urzędu Wojewódzkiego. Ba! Cała korespondencja jest! Wojewoda Komorski jest ich człowiek i nie ma interesu kłamać… wystarczy, że się wydurnił ściąganiem krzyży ze ścian, ale to się ze sprawą nie wiąże. System się zawiesił i służby wojewody musiały słać mejle do operatora, aby system odblokował, bo nie można było przesłać dokumentów, a te były niezbędne do wniosku. Chodziło o tak zwaną Ocenę Celowości Inwestycji, za którą płaci się 4 tys. i która obowiązuje trzy lata. Dlatego służby wojewody zasugerowały by przesłali dokumenty drugi raz, i to jest fakt niepodważalny.

Potem gdy wniosek nie przeszedł to się szybko okazało, że dwa terminymi składania wniosku Oceny Celowości Inwestycji były przyczyną odrzucenia przez Ministerstwo Zdrowia… I żeby była łamigłówka to wniosek miał 66 punktów co plasowało go w pierwszej dziesiątce rankingu. Gdyby nie awaria, to wniosek by przeszedł… co ciekawe, to finansowanie wzięły szpitale mające ponad 10 punktów mniej!

Mądrej głowie dość po słowie a głupiemu to i referatu mało…

Normalny człowiek zrozumie o co chodzi, bo to proste jak „umysłowość Piwki”, ale tym z powiatu, a szczególnie z koalicji UB-ywatelskiej nie wystarczyło. Ba! Jest protokół z posiedzenia zarządu powiatu z 6 marca, w którym wszystko wyjaśnia i tłumaczy Jarzębowski dyrektor SP. ZOZ. Na tym posiedzeniu był Piwko i wiedział, co jest przyczyną. Ale dla nich i szczególnie dla niego taka prawda to żadna prawda. Szpak o dziwo ma do tego dystans i nawet „zachodzi obawa”, że rozumie, co się stało. Ale tym z koalicji potrzeba „krwi i gówna”. Dlatego widowisko trzeba zrobić i ludzi obsrać, a co!? To można zilustrować sytuacją takiego konesera co lubi wypić i jak nie ma nic klasycznego, to i wody brzozowej albo denaturatu się napije. Bo nieważne co byle coś w siebie wlać i coby we łbie zaszumiało, tak i tu!?

Za to obsrewanie wziął się sam Piwko, który w takich widowiskach to się specjalizuje, bo się w nich rozsmakował w poprzedniej kadencji. A teraz zrobił podobne tylko do tego zadania wziął sobie bezmyślnego Lisa, a wtedy miał Krzysia Zielińskiego, takiego, samego geniusza, jak i on…

Samba czy szambo?

A na samej sesji w czwartek 27 marca dziw za dziwem, dziwem poganiał. Lis ze skóry Wychodził, aby „gówniany scenariusz” realizować. Najpierw dali mu głos co nie było kłopotem, bo wszystko ukartowane, a Piwko przewodniczący rady powiatu, aż kulasami pod stołem przebierał. No i ten od razu uderzył w tony patetyczne jak Kuklinowski w Potopie, kiedy na Jasnej Górze przeora Kordeckiego namawiał do poddania twierdzy Szwedom. Lis zapewniał, że nie jest ani za, ani przeciw tylko chce wszystkich radnych poinformować jak to z tym wnioskiem było… tak jakby on w jakiś cudowny i nadprzyrodzony sposób wszedł w posiadanie wiedzy w tej materii. Jeszcze powiedział, że te wszystkie informacje to ma od zarządu powiatu! O jak tak pomyślałem to będzie widowisko, no i się nie zawiodłem. A tego już nie musiał dopowiadać, że od kolegów, którzy mają w tym interes, coby powiedzieć nie jak było. Nawet jak fakty są inne to tym gorzej dla nich. Tu prawda była pierwszą ofiarą… jak na wojnie. Bo przecież dali mu gotową interpretację, a nie tekst źródłowy, czyli dokumenty od dyrektora szpitala.

Lis nawet nie chciał samodzielnie pomyśleć. Miał zadanie do wykonania i je wykonał. No ale jak tak wygląda przy robocie dziennikarz po UMCS to, co na to UMCS? Przy takim absolwencie to ci po Kolegium Tumanum mogą spać spokojnie. Tu i ci z politologii co Lisowi dyplom dawali powinni się za łby złapać. Czy on bleszczaty na jedno oko, że nie widzi, że skoro sam reprezentuje obóz władzy, który ma w tym wszystkim interes to nie może być traktowany na poważnie? Z politologii wyszła patologia, ale Lis brnął dalej.

W takiej sytuacji jedyną osobą, która może w tej kwestii coś powiedzieć, bo ma wiedzę jest dyrektor SP. ZOZ Jarzębowski. Ale oni nim dali mu głos, to go najpierw równiutko obsrali oba z Piwką… Jarzębowski co ciekawe jak już mówił to bardzo spokojnie. Był zniesmaczony całym atakiem, bo wszystko przecież wyjaśnił na posiedzeniu zarządu powiatu 6 marca. Zachował się jak człowiek cywilizowany na widok takiego, który najpierw garścią trawy i rąbkiem własnej koszuli dupę podciera, a potem, jak gdyby nigdy nic siada do kolacji, i to się łagodniej zobrazować nie da.

No ale wracając do Lisa to opowiadał co i kiedy ci ze szpitala złożyli i jak to było jego zdaniem i zdaniem kolegów z zarządu… co chwila komentował poszczególne sytuacje, a przecież miał tego nie robić, bo on sam powiedział, że nie jest ani za, ani przeciw, bo bezstronny. Jednak emocje z niego wyłaziły, ale co chwila zapewniał, że jest bezstronny i tak wkoło Macieju. Opowiedział na przykład, jak to nie był gdzieś podpisu, a ministerstwo kazało uzupełnić. No dla niego to było coś strasznego, jakby to był koniec świata, żeby potem powiedzieć, że to nie był jednak koniec świata, bo takie rzeczy się zdarzają i kazali uzupełnić. Lis próbował nadać swojej „bezstronnej relacji” aurę strasznej afery. Dął, tak że to już w pewnym momencie zaczynało być śmieszne, bo on bladego pojęcia nie miał o tym, o czym mówił… Cały czas się starł przekonać wszystkich, że jest afera. Tak to robił, że głupi by się połapał, że coś tu cuchnie.

Oczywiście padało nazwisko pracownika, który miał pełnomocnictwo do dostarczania wszystkich potrzebnych dokumentów firmie zewnętrznej co wniosek pisała. O pracownika im też chodziło, bo trzeba było go obsrać. Dziwił się Lis, że wniosek pisała firma zewnętrzna z Połańca. Dla niego to było niezrozumiałe!?

Ręka po łokieć w Zanzibarskim Gównie

Na koniec tego swojego paździerzowego widowiska dowalił, tak że ja straciłem do niego cień szacunku. Dla mnie to wyglądało, tak jakby Lisowi gówno się skończyło w zasięgu ręki, więc wsadził w szambo łapę po obojczyk, żeby choć trochę jeszcze zebrać. Bo powołał się na krążące w przestrzeni publicznej plotki, że ktoś pojechał na urlop do Zanzibaru zamiast pracować nad wnioskiem i jego nie interesuje, czy ktoś jeździ na wczasy do Zanzibaru, czy na San Escobar… Jak to powiedział, to akurat Piwce w tym momencie uśmiech prostackiego triumfu zagościł na czerwonej facjacie. Radości prymitywnej miał, tyle że o mało bielizny nie splamił od środka. No takie mają zabawy chłopaki. Piwków Lis właśnie wykonał zadanie w pełni! I oto im chodziło, żeby to tak wybrzmiało. Ale tak na chłopski rozum, jak ktoś odnosi się do plotek, które są zwyczajnie kretyńskie, bo tak naiwne, że nie możliwe to ma dobrze pod sufitem, czy źle? I nie wierzę, że on jest aż tak głupi, bo musiał wiedzieć, że termin wyjazdu na wycieczkę nie pokrywał się w żaden sposób z terminami pracy nad wnioskiem. A to, co powiedział Lis jest kontynuacją plotek rozsiewanych chyba przez nich samych, bo one tylko im służą. Te rewelacje z Zanzibarem pojawiły się w artykule w Nowym Tygodniu pisanym przez Karola Garbacza… Widać im tego w gazecie było mało to musieli się oba jeszcze się na sesji „zesmrodzić” i tak to wyszło.

Prymitywna radość i gówniane orędzie

Oczywiście Piwko musiał na koniec tego widowiska wygłosić krótkie orędzie do narodu, żebyśmy wiedzieli, co mamy myśleć, bo sami to przecież nie potrafimy. Bo on jako jedyny ustalił prawdę absolutną. Powiedział, że jednak zawinił czynnik ludzki, a dowodem na to mają być chyba jego własne opinie i, chciejstwo, bo on by tak chciał i już, bo jemu pasuje! tylko jakoś wysokiej punktacji wniosku (66 punktów) wytłumaczyć nie potrafi i to zamilczał. Dlatego tego „pierdzenia” słuchać się nie dało i nawet Szpak milczał, który odezwał się, ale w zupełnie innym kontekście.

Ultimatum Repcia

A na koniec ustalili po targach z radnym Stasiem Repciem, który zaproponował komisję rewizyjną do „zbadania sprawy”, że trzeba wysłać do SP. ZOZ z audytem Tomka Nagowskiego. Tomek, to jest powiatowy „ober prokurator” i spec, jak on coś ustali to ma być ustalone. Znając życie to odkryje, że SP. ZOZ jest tam, gdzie był, a Andrzej Jarzębowski to ciągle Andrzej. Tomka osiągnięcia znam, bo jak ustalił w Muzeum Regionalnym listę uchybień, a potem sam w tym muzeum pełniącym obowiązki został to tak wcielał własne odkrycia, że w końcu doszedł do wniosku, że tak jak jest to może być. No cóż tu powiedzieć oprócz tego, że on się na czymś, takim jak to, co w SP. ZOZ nie ma prawa znać… No co powiedzieć!? Jaja i bicie piany z rzucaniem gówna.

Wycieczki do wycieczek i czynnik ludzki

A z wycieczkami to bardzo ciekawy trop i rozwojowy, bo skoro mają taki wielki wpływ na inwestycje i przepadają przez nie miliony, a oni to ustalili, to może teraz ustalą, ile „przepadło” przez wyjazd Nowosadzkiego we wrześniu zeszłego roku do Włoch, Jelonka do Gruzji, a Frąca do Turcji… No to, co panowie do liczydeł i rachować, bo bieda musi pofolgować… Wina czynnika ludzkiego w ustach Piwki to najlepszy dowód, że czerwony Jezusek z CIS mocno trzyma „monopol na głupotę” w jego przypadku błąd czynnika ludzkiego da się nawet policzyć i wynosi 561… To liczba ogłupionych wyborców, którzy z jakichś przyczyn uznali, że się do samorządu nadaje.

No i na koniec najlepszym ruchem byłoby zamówienie usługi wozem asenizacyjnym, coby to wszystko, co wytworzyli wywieźć, a Piwce i Lisowi kupić szklane nocniki niech zobaczą co narobili. Ale póki co powiatowy żaglowiec dryfuje po morzu gówna w kierunku oceanu gówna. Jego kapitan bardzo zadowolony, bo pływać w tej cieczy lubi i się zna na nawigacji po takich akwenach. Jemu ta gówniana bryza odpowiada, lubi te wiatry bardzo. Jest przewodniczącym rady rok zaledwie i proszę, jakie ma pomysły?! Lis nie lepszy i mocny ma debiut… Co będzie za rok o tej porze? Co wymyślą? Będziemy śledzić z uwagą i spinaczem od bielizny na nosie, bo nam te wiatry nie odpowiadają…

PS. A wyczyn sesyjny Lisa poszedł „psu w dupę” Nowy Tydzień nawet o tym nie wspomniał. Tym samym Lis wygłupił się nadaremno, ale niesmak pozostał. I dalej per analogiam… Lis Pustyni też wojował i nic z tego nie zostało. Wszystko poszło jak krew w piach… i jego historia bardzo ciekawa, bo wojował wbrew Berlinowi. Miał tylko siedzieć spokojnie i szachować Angoli w Egipcie, bo Niemcom nie był potrzebny kolejny front i wydatki. Ale on rozumiał strategię zupełnie inaczej, tak jak inaczej sprawowanie mandatu radnego rozumie o zgrozo facet wykształcony bo politolog, dziennikarz po komunikacji społecznej Lis z Kolonii Tarnogóra…i przepraszam za dosadne sformułowania.

35
3