Kuchta na sesji z teczką postronków!

 

Kapitalne wejście byłego wójta Jana Kuchty na III sesję Rady Gminy w Łopienniku. Jego szoł zrobił wielkie wrażenie. Nadal będzie miał wielkie wpływy w gminie. Radni byli bezradni, tym bardziej wójt.

 

Przybył w cywilu – dla niepoznaki, wypchaną teczkę rzucił nolens volens pod siebie. Widzom transmisji żywo przypomniał płk Stauffenberga z Wilczego Szańca – upadającą gminę bombowym zamachem chce ratować?! Stoły sesyjne niemal dębowe, ale gdzie, do diaska, pułkownikowski uniform, żeby złożyć w historyczną całość? I mieszek zbyt lekki. To chyba nie bomba na nowego wójta?

– Nas nie wysadzi, najwyżej siebie – odetchnęli zebrani. – Ale czym torba wypchana?!

Pułkownik Kuchta Jan siedział tajemnie obok władz Gminnej Rzeszy sesję całą. W jeden punkt tylko wzrokiem mierzył. Zerkał na wójta nowego ze swego namaszczenia, jak się ten sprawuje. Jego pomazaniec niemal całą sesję też cywał w milczeniu, z głową posłuszną, spuszczoną – jak jeniec w niemieckiej niewoli. W papiery wzrok spuszczał, głosem cichutkim, nieco drżącym i monotonnym czasem się odzywał. Poprosił sztab gminny, by pozwolił mu mówić na siedząco. Niemal nie wstawał, z miejsca nie ruszał. Pułkownik coś ponotował, wąsa pogłaskał, czekał. Niemal 3 godziny. Poszwargotał co nieco z dyskrecją z wójtem Sawą, gdy ten w uniżeniu dawał mu mikrofon. Ale jak ruszył z kopyta z tyradą pod koniec, to sala zamilkła, głowy spuściła.

 

Gmina na milicję!

Już na wstępie gromko pogonił wójta i pracowników, by za rok przenieśli budynek gminy na byłą milicję, bo ten to kurnik! – Trzeba modlić się o jego wykonawcę – zawołał. Po Krzywym pojechał, rugał, do muru przypierał. – Nie wolno rezygnować z budynku milicji! – powtarzał niczym zaklęcie. Z 8 lat zasługi swoje i gminne osiągnięcia wspominał – wiejskie świetlice, że na ich widok oczy bieleją.

– Panie Pacan, jesteśmy dwa takie same karakany. Jak pan nie widzisz, kup se pan szczudła! – ryknął do radnego z Majdanu aż ten chyba zbaraniał. – Żebyś pan widział te osiągnięcia. A na sali cisza, ani mru, mru.

Poczuł się wtedy mocarzem i wielkim budowniczym niczym Kazimierz Wielki, który zastał gminę drewnianą a zostawił murowaną. A wszystko przez unijne projekty, które oficer zrealizował. Sala wnet wyobraziła sobie, że gdyby ów Kazimierz również był unijnym beneficjentem, zamiast zamków obronnych w całym kraju rosłyby wiejskie świetlice aż bielałyby rycerskie źrenice. A ich białogłowy wnet KGW w każdym folwarku by założyły i lokalne mięsiwa by porejestrowały. Toć Kuchta to strzelec wyborowy, król kurkowy, snajper! A pardon, za Kazimierza fuzyj jeszcze nie było. No to by z Unii sprowadzili, jak by pisać wnioski już wtedy umieli i na jedno by wyszło…

 

A teczka nadal leży

Jak się dalej rozwścieczył. Ruszył znowu z furią na radnych. Z nazwiska! Radni cicho sza, wójt strapiony. Jaś zaczął sam prowadzić obrady. Pouczył przewodniczącego, żeby ten uciszył radnego Bubicza. I ten go uciszył. Kuchta przewodniczącego, a ten radnego – wszystko podług szarży na pagonach.

– Ordnung muss sein! Eine volk eine Reich eine Fuhrer!!! – darłby się ku niebiosom a prawa ręka niemal sama szłaby mu do góry. Ale w porę się opamiętał, bo za takie krzyki niechybnie poszedłby teraz siedzieć.

Podczas przemowy specjalnie pauzy kilkusekundowe czynił, sam Goebbels by się ich nie powstydził. Walił szczególnie w Bubicza, w krzywski samochód strażacki, co sam go kupił. A teczka, jak leżała tak leży – na dawnym miejscu. Potem czepił się byłych radnych z powiatu, też zrugał. A radni i wójt nadal cisza i głowy nisko spuszczone.

 

W oblężonym Berlinie

Aaaa, to nie Wilczy Szaniec. To już oblężenie Berlina, gminny sztab przestraszony niczym generalicja w Kancelarii Rzeszy w maju 45’. Aktyw już planuje ewakuację do bunkra po byłej milicji. Hmmm, to dlatego Jasiu zabiega tam o siedzibę dla urzędu! Jak zwykle, ma rację! Ale co będzie z torbą, czarną, tajemną, co stoi w jednym i tym samym miejscu? Tylko teatralny eksponat? Co tam jest? Tajne szyfry do cudownej broni? – mruczą radni ledwie szeptem.

 

Szakal w owczej skórze!

Wódz ton zmienia. Przywołuje Św. Ewangelię. Szwargoce coś o dobrym pasterzu. Ostrzega Sawę przed tajemniczym szakalem, który może mu stado, chyba radnych(?) rozpędzić. Zgłupiał do szczętu? Radnych do baranów porównuje? Nie, barany beczą, a tu cisza, jak makiem zasiał!

– Szakal jest w owczej skórze. Kto jest szakalem? Nie powiem – rzekł tajemnie. Aaa, radni to owieczki niewinne, bo cicho siedzą – już wiemy. I tak lepiej, jak barany – przynajmniej w brzmieniu. A może pluton przestraszonego rekruta z branki? Dlatego cisza. Wyćwiczyć, bo nie protestują. Idealny ludzki materiał. W milicyjnym budynku będą jeszcze łatwiejsi. Jak nie, to do kozy, bo tam jest! Von Nogay z CK Dezerterzy dał przykład. A z wójta zrobimy włoskiego jeńca.

– Jestem pułkownikiem! Z szeregowymi nie będę gadał – kwitował ponad 20-minutową swoją pogadankę w formie tyrady dla nowego oraz już przetresowanego przez 4 lata rekruta.

– Jak karakan karakanowi miałem odpowiedzieć. Ale pułkownikowi PRL nie będę odpowiadał – próbował ratować fason plutonu radny z Majdanu.

 

W mocnych powrozach

Kuchta oddał mikrofon, do teczki się udał, siedział na sesji do końca, tak jej skrycie pilnował. Rekruci i ich nowy rzekomy dowódca do tej pory nie wiedzą, co w niej było. A „Dziennikowi Siennicy”, jak zwykle udało się dotrzeć. Dobrze poinformowane, nieoficjalne źródła dyskretnie doniosły nam, że pułkownik Kuchta rzeczywiście nie schował w niej bomby. Ukrył w niej zapas powrozów, postronków i sznurków jeszcze z wojskowych mobilizacyjnych zapasów – tzw. niewidek. Dyskretnie zarzucił je na nowy gminny aktyw, najgrubszy powróz na szyję i kończyny wójta.

Dlatego ten był taki sztywny, przestraszony i siedział niewzruszony. Nie ma wyjścia, skoro w wyborach z pomocą kuchtowej kompanii przejął pluton. Z tą samą teczką pułkownika będzie przychodził na następne sesje. Jeszcze lepszy mieszek sznurów ma były starosta Szpak – kuzyn i były ormowiec. Zapowiadają się jeszcze lepsze występy przed milczącym wojskiem.

Panie pułkowniku Kuchta, proszę przyjąć moje największe słowa uznania za swój szoł. Szczere. Ale ich Pan przećwiczył! Pełny profesjonalizm. Time code szoł od około 2 h 47’ do około 3 h 10’ „III sesja rady gminy Łopiennik Górny” na Youtube.

 

P.S. Gdyby to był normalny przewodniczący rady gminy, szybko przywołałby byłego wójta do porządku. Jeśli mówi nie na temat, odbiera się głos albo mikrofon. Gdy nie słucha, dzwoni się po policję. Wojciech Kister jest radnym już drugą kadencję. Identycznie powinien postąpić nowy wójt Sawa. Obaj milczeli, pułkownik robił, co chciał. Z radnych też nikt się nie zgłosił z wnioskiem o przerwanie tyrady. Nowym wybaczamy, „starym” już nie. Rozumiemy radnych z klucza Kuchty.

 

Teczka z powrozem

33
11

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *