Muzealna garkuchnia

Andrzej Gołąb jest grillowany od momentu, gdy został dyrektorem Muzeum Regionalnego w Krasnymstawie. Nie miał o tym pojęcia, że stanie się daniem głównym i przez ten fakt trafi do lokalnego menu. Gołębina z grilla z miejsca stała się hitem i wyparła wieprzowinę, drób i inne mięsiwa. Tak przypadła lokalnej elicie, że żyć bez niej nie mogą i tłoczno przy tym grillu, że szpilki nie wciśniesz, ale my wciśniemy. Tyle że im. To dziś o tym i o innych rzeczach…


Zdarza mi się odbywać „pouczające rozmowy” z ludźmi wpatrzonymi w Andrzeja Gołębia dyrektora Muzeum Regionalnego, ale tak jak się zerka w sobotę na kurę przed niedzielnym rosołem. Dostaję wtedy „lekcję pokory” i nasłucham się za wszystkie czasy. Po tych historiach powątpiewam w to, że wykształcenie cokolwiek daje i skłaniam się bardziej ku teoriom Karola Darwina. Są to historie niesamowite, bo uważać, że jego poprzednik Majewski był w muzeum bez niczyjego rozkazu, ot tak sobie, to trzeba mieć odwagę w to wierzyć i jeszcze się przy tym upierać…

Żeby wymazać wszystkie okoliczności wokół jego konkursu z 2017 roku i wcześniejszy dorobek też trzeba mieć samozaparcie. Mnie po tak odważnych deklaracjach wątpić w jego przymioty w takich okolicznościach nie wypada, ale jednak wątpię. Choć przyznam szczerze, że ja na jego robocie w Muzeum Regionalnym nie wieszałem psów, jak i na nim samym. Raz mi przyszło Majewszczaka opisać w czerwcu 2017 i niech tam rządzi. Tym bardziej że nawet z ust lokalnych pisowców będących w radzie powiatu padały stwierdzenia, że oni Majewszczaka na szafot prowadzać nie będą. Nie dlatego że taki wybitny, bo nikt nie wiedział kto zacz, ale nie chcieli z nim wojować, bo tak i już. Była w tym jakaś logika, tym bardziej że Muzeum Regionalne to trzeciorzędny front.

Nie ma przejazdów ulgowych, jak się nie jest Majewski.

Gołąb na takie ulgi jak ta moja względem Majewskiego liczyć nie może. W ogóle o żadnych ulgach nie ma mowy, choć życiorys polityczny ma czyściutki. On dla grupki rozwrzeszczanych antagonistów jest tak znienawidzony, jak mięso dla Sylwii Spurek. A to „słaby”, a to nieudolny i nic nieumiejący, a już, żeby coś zorganizować to przede wszystkim! Wręcz chodząca katastrofa. To, że żyje wobec tego, jest cud i może przez tę „słabość” powinien wystarać się o rentę? Znowuż dla nich Majewski był ciepły jak termofor układny miły. Tylko brak w tej laurce tego, że chodził po wodzie na zalewie w Lubańkach i udokumentowanych wskrzeszeń połowy lokatorów cmentarza u księdza Skowrona. Gdyby był dziś dyrektorem i wydał komendę o przeniesieniu gablot z piętra na parter, to protestów by nie było. Jakby zamarzył je ustawić na dachu muzeum, to takie polecenie wykonano by z należytą pieczołowitością i w podskokach, nie zadając zbędnych pytań.

Życie w cieniu legendy.

Przy takiej legendzie Gołąb musi żyć w cieniu wielkiego poprzednika. Mimo tego jest na tyle bezczelny, że zdaje się tej legendy nie zauważać i nic z niej sobie nie robić. Jak już coś robi, to po swojemu, bo jest dyrektor ze swoim pomysłem na funkcjonowanie Muzeum Regionalnego. Koncepcję swojej pracy napisał sobie sam, choć moim zdaniem powinien kogoś do konsultacji poprosić i najlepiej z Muzeum Regionalnego. Do tego idealnie nadawałby się szef sztabu muzealnych partyzantów. Tylko że Gołąb nie mógł wiedzieć, że ten „ewangelista” będzie najzacieklejszym jego adwersarzem, co to nie paktuje, tylko walczy do ostatecznego zwycięstwa. Nawet w sytuacji, gdy nadziei na takowe nie ma i nigdy nie było. Bo gdyby tak Gołąb zaczął współpracę udając zagubiona pastereczkę w rozdartym fartuszku w środku lasu to wtedy zadzierzgnąłby pierwsze kontakty i dał asumpt do dobrosąsiedzkich stosunków, ale on zachował się karygodnie i pisał sam.

Tajny protektorat wynalazkiem Tereski

Ta jego „mało mocnośćto zarzut niewyszukany. Na który ponoć są dowody, ale tak tajne, że nie można ich odtajnić przez najbliższych 50 lat. Poza tym zdaniem niektórych o Gołębia pozycji decyduje tajny protektor nazywany parasolem, a ten rozpościera nad nim „złowroga” poseł Teresa Hałas. Znowu ten jest tak tajny, że „Nowy Tydzień” o tym pisze wprost, bo cytował Tereskę w jednym z artykułów. Ona powiedziała, że jak się wygrywa wybory to się stanowiska dzieli. Czyli jest tak jak po upolowaniu w plejstocenie mamuta tylko mniej krwi i myśliwi są lepiej ubrani. Nic ludzkość innego nie wymyśliła, bo widać się nie da, ale niektórzy daliby się zabić za to, że tę praktykę wymyśliła właśnie Tereska Hałas. Ona pewnie byłaby nawet z tego dumna, bo wymyślić coś nowego jak wszystko już prawie wymyślone to jest coś. W tym miejscu ciekawostka. Gołąb został dyrektorem, bo Majewski sam odszedł do muzeum w Biłgoraju i nikogo nie zwalniano by jego powołać. Turobińczyka właściwość jest również taka, że gdy był pod Szpakiem to był peeselowiec, a gdy jest w pisowskim Biłgoraju to jest pisowiec. Jedno w tych metamorfozach jest niezmienne, a jest nim nazwisko i grupa krwi.

Wszyscy są z protekcji, czy tego chcą czy nie

Problem przecież leży gdzie indziej i polega na tym, czy nominat ma kompetencje, czy nie. To ostatnie najlepiej ilustruje mądrość wszystkich woźniców i furmanów, która mówi, że nie w tym problem, że kobyła siwa tylko to, że wozu nie ciągnie. Gołąb na „nieszczęście” dla swoich antagonistów wóz ciągnie, tak samo, jak Ewa Kowalik z DPS na Kwiatowej i Lidka Jurkiewicz ze szkoły od Gontarza albo Marek Klus. Oni są atakowani lub byli tylko dlatego, że są kojarzeni z Tereską a ta ma sporo wrogów głównie wśród tych którzy sporo jej zawdzięczają. Bo jedni dostali dzięki niej stołki a inni miejsca na liście.

Gołąb trafia na kartę dań

Gołębia wyjątkowo kochają, bo ma jeszcze jedną zaletę, a jest spoza krasnostawskiego grajdołu, który niektórzy nazywają lokalną klasą polityczną. Tylko nikt nie powiedział, która to klasa, ale sądząc po behawiorze to byłoby coś jak klasy 1-3, a to już nauczanie początkowe, które jest specjalnością dyrygentki oświatowej z Gorzkowa Ewa Nieścior. Na powiatowych korytarzach i w gabinetach też Gołąb ma wielbicieli co na duchu i czynem wspierają partyzantów muzealnych. Ci są jeszcze zabawniejsi niż owa partyzantka. W ich narracji Gołąb jest symbolem protekcji i wszystkiego, co najgorsze. Analizują każdy jego krok i to z taką pieczołowitością, że brytyjskich Windsorów tak się nie komentuje. Jakby mogli to robiliby mu codziennie gastroskopię, kolonoskopię i morfologię. Sam Gołąb dziwi się, jak i kiedy zdążył tyle narozrabiać, żeby trafić na taki piedestał? Podobno nawet jak śpi to źle się dzieje, bo akurat nie powinien. Dyrektor przez takie postrzeganie został niechcący kozłem ofiarnym lub gołębiem ofiarnym i się zastanawia, czy nie próbować w takich okolicznościach upomnieć się o podwyżkę, bo rola ofiarna to ewidentne rozszerzenie zakresu obowiązków, ale za darmo a ma przecież rodzinę na utrzymaniu.

Zapomnieli zapamiętać

Bajarze nie dostrzegają tego, że sami dostali dobrze płatne stołki i gabinety dzięki protekcji i zgodzie właśnie Tereski Hałas. To ona ich wywlokła z kazamatów i otrzepała z kurzu. Dziś klekoczą jakby wszystko zawdzięczali sobie. Pozapominali jak jesienią 2018 po wygranych wyborach samorządowych wisieli u jej klamki na ul. Poniatowskiego, a wisieli malowniczo jak bombki na choince. Teraz gdy upłynęło trochę czasu to samych siebie przekonali że to co mają to ich zasługa i to im się należało i w ogóle to postawienie na nich to było jedyne możliwe!? Szkoda, że za rządów Szpaka tego tak dobitnie nie akcentowali, bo wtedy i teraz mieli takie same kompetencje i „urodzenie” Wtedy był szloch, pokątne pochlipywanie w kącie i strach o jutro i częste zmiany bielizny. Tymczasem jest to bzdura wierutna i zaklinanie rzeczywistości, ale wmówić sobie coś dla poprawy własnego samopoczucia to nie problem, ale i dowód na to, że krasnostawska elita lubi być trzymana za przysłowiową mordę.

W tym Szpak był mistrzem i chyba dobrze robił, bo był „ordnung” i z nimi widać inaczej nie sposób. Metod pokojowych nie szanują a swobodę ruchów traktują na opak. Bo jeśli coś dostają to traktują to jak prawo nabyte i zapominają o tym, że darczyńca przecież mógł nic nie dać i na cywilnej odwadze im nie zbywa. To ostatnie to zmora elity, ale ona tego nie zauważa i nie docenia. Ci więksi w powiatowym oczku wodnym i gardłujący na Gołębia sami wtykają swoich nominantów, bo mają możliwości właśnie dlatego, że i ich wciśnięto, ale oni tych swoich bronią jak niepodległości. Ich pomazańcy są bez skazy i jeśli już ktoś ma być zły to ci bardziej kojarzeni z Tereską i nie dlatego że są do niczego, tylko dlatego, że oni tak powiedzieli. No po prostu piaskownica albo tak wygląda kwadratura powiatowego koła alias powiatowy dom niezdiagnozowanych politycznych wariatów.

Tak na zakończenie wypada wspomnieć jak to jeden z samorządowców kojarzonych ze Szpakiem miał stwierdzić że gdyby oni mieli takich dyrektorów jak Kowalikowa z DPS, Gołąb, Jurkiewicz czy Klus to na pewno nie przerżnęliby wyborów w 2018 roku i broniliby ich jak ostatniego okopu. Widać szczery był w tym wyznaniu, bo co mu szkodzi. Peeselowcy bronią swoich nawet jak ci na to nie zasługują. Taki mają instynkt. Tymczasem góralskie wesele w powiecie trwa nadal i zamiast konsumować i tańcować jak to na weselu, to jest mordobicie. Jeśli już ktoś tańcuje to na stole a wszystko z niego leci na podłogę i pod nogi. Potem to wszystko zbierze się szuflą i trafi do chlewa świniom do koryta i tylko one skorzystają. Bo to nic jak metafora marnotrawstwa. Niektórym poseł był tylko po to, żeby na listę wpuścił albo dał stołek. Taka protekcja im nie przeszkadzała. Potem się po obrażali i zaczęli spiskować, ale skoro tak to taki numer wywiną każdemu, bo polityka to gra pewnej dozy lojalności i przede wszystkim zespołowa. Indywidualnie to się co najwyżej chodzi do toalety a jak się tam już pójdzie to się robi co należy i wychodzi, a nie zostaje na stałe i robi tam politykę.

PS. Są na stronie fejsbukowej starostwa fotografie z zakończenia roku szkolnego w placówkach oświatowych prowadzonych przez powiat. Na jednej z nich Tereska Hałas stoi w spodniach, a przynajmniej dla mnie laika tak to odzienie wygląda. To bardzo symboliczne, bo co by nie myśleć to ona jako jedyna w powiatowej polityce na portki zasługuje i je założyła. Reszta to i owszem portki zakłada, ale tylko dlatego że sukienek w ich rozmiarach ciężko dobrać. Charakterna Tereska jest, jak na protektorkę wszystkich, co po 2018 coś od niej dostali. Jeszcze od siebie dodam, że z nią i z Gołębiem wolałbym coś zgubić niż z innymi znaleźć 😉😉😉

 

21
13

Jeden komentarz do “Muzealna garkuchnia”

  1. Piotr Ślusarczyk jak zwykle w roli lustra krasnostawskiej „elity” i na ostro, ktoś może powie, że to lustro to raczej krzywe zwierciadło ale felieton ma swoje prawa a Piotr Ślusarczyk ma o wiele bardziej prosty kręgosłup niż niektórzy z tych o których pisze.

    12

    6

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *