O przewrotach powiatowych ciał pedagogicznych i niebieskich czyli Leńczuk alias „Ciaputek” w opałach

 

Dzisiejszy felieton traktuje o próbach odwołania Leńczuka „tak zwanego starosty”  tytułowego „Ciaputka”  Ale jak przystało na satyryczną relację procesu ciągnącego się cztery miesiące to ta jest dość pokaźna. Dlatego co by czytelnik nie sarkał, to jako rekompensatę za rozmiary dostaje wartką akcję z dużą ilością zabawnych ciekawostek i obserwacji. W śmiertelnie poważnym „Nowym Tygodniu” u równie śmiertelnie poważnego Stępnia tego nie znajdziecie. Zapraszamy do lektury i na rosół z kury… 

 

Póki co krucjat po głowę Ciaputka było trzy i czy będzie więcej to jedynie Pan Bóg raczy wiedzieć. Pierwsza z nich miała miejsce tuż po ogłoszeniu składu list PiS do wyborów parlamentarnych z których wycięto Teresę Hałas. Ciaputek z Nieściorkiem już od jakiegoś czasu zaczęli stawiać na Ryśka Madziara, a za ten afront należało im się odwołanie, i to ze skutkiem natychmiastowym. Dlatego „wierni” z otoczenia Teresy Hałas zaczęli zbierać podpisy aby „słowo ciałem się stało. Szło całkiem sprawnie i nawet całe PSL gotowe był to poprzeć. A nie żądali za to dużo i można powiedzieć, że skłonni byli dać poparcie za wręcz symboliczne nabytki. „Ludowce” również byli zdradą Leńczuka „zniesmaczeni i oburzeni”, tym bardziej, że Szpak „Ciaputka” utopiłby w łyżce wody i dla tego z czortem poszedłby na układy. Jak widać „pokaranie zdrady i zdrajcy” jednoczy ponad podziałami. I nade wszystko dla tych z PiS był to wyśmienity moment na takie operacje, bo jeszcze sześć tygodni przed wyborami, których wyniku nikt – a szczególnie PSL – pewny nie był. Czas pokazał, że ten wrześniowy termin był najdogodniejszy… a okazja stracona raz okazała się straconą na zawsze. 

Sam przebieg „rabacji” miał momenty komiczne, bo Józio Wroński gdy usłyszał o przewrocie, to skołowaciał by potem zgłupieć. Poleciał w takim stanie do Leńczuka z informacją, że się na niego gotują, a on ze Szpakiem nie pójdzie. Potem przelazł, jak chłop przez płot po plebańskie gruszki na stronę Nieściora i Leńczuka. By w czasie kampanii kibicować Madziarowi, tak mu się ten Wołomin spodobał!?

Justyna na tronie w Ewy koronie!?

Przewrót zasadzał się na pomyśle, że na miejsce Leńczuka starostą zostanie Justyna Przysiężniak i ta nawet się zgodziła … by za jakiś czas zmienić zdanie. Oczywiście koło jej ucha „pobrząkiwała” „koleżanka” Ewunia Nieścior. Tak jej malowała konsekwencje przewrotu, jak ten pleban chłopu, który zamyśla opuścić wieś, idąc za chlebem. Jednym słowem lepiej na dupie siedzieć. Tak i tu… a Madziar to siłacz i co to będzie jak się dowie! I on Teresę zaciukał to nas tym bardziej i dlatego lepiej Leńczuka nie ruszać!? Ewunia wszystko tak suflowała Justynce i innym, bo sama miała ochotę na urządzenie się gabinecie starosty, a ten był jej potrzebny do gorzkowskiej rozgrywki i gdyby to jej zaproponowali „starostwo” to inaczej by „brząkała”.

Marek nawalił i co się u niego trzęsie!?

W całej operacji tradycyjnie „nawalił” Nowosadzki a nawalił koncertowo. Tak jak Marek „nawala” to „nie nawala” nikt! W tej czynności to równych sobie nie ma. Również panikował ale w sposób dyskretny, dystyngowany, siejąc kapitulanckie nastroje po cichu, konsekwentnie, tak jak to on potrafi. To był sabotaż pierwsza klasa, bo u niego nic się nie da jak się boi. W określeniu tego co jest dla niego „nie dobre” pomaga mu niezawodny „czujnik” umieszczony na tę okoliczność w nieparlamentarnej  części ciała, który nią trzęsie w razie „zagrożenia”. A robi to lepiej niż tancerki samby na sambodromie w czasie karnawału w Rio. Dlatego wił się jak piskorz, stawiał warunki, by na koniec dojść do wniosku, że poprze jak już będzie wszystko gotowe i na sam koniec złoży swój drogocenny podpis.

Miało być tak jak z tym żołnierzem samochwałą; wy zdobądźcie wrogie szańce, a jak będą dawać za to ordery, to i o mnie pamiętajcie! Ja tymczasem w szturmie nie wezmę udziału, bo jestem przeziębiony i boli mnie mały palec… Dylematów miał „pierdołowaty” Marek, tyle że ojej… Komu jak komu ale jemu wypadało to podpisać, i to jako pierwszemu, bez ceregieli, nie oglądając się na innych. Jego autograf powinien tam się znaleźć bez względu na to jak się cały przewrót miał potoczyć i czym skończyć. Gdyby podpisał to i inni mogliby przestać się wahać. W końcu Marek to „autorytet”!? W razie gdyby nic z tego nie wyszło Nowosadzki zostawiłby dobre wrażenie i przekonanie, że wie, co to lojalność względem pewnych zasad albowiem w polityce potrzebne są pewne gesty a on żadnych na koncie nie posiada. A to źle wygląda i coś znaczy… Ale oni chyba z Ewunią nadawali na tych samych falach i jedno wiedzieli. No i do takich rzeczy trzeba mieć minimum cywilnej odwagi. To jasne…

 „Gorzkowski Janosik” albo Rewolucja Październikowa czyli podejście numer dwa

Drugi zamach to już przedsięwzięcie, które miało pomysłodawcę z Gorzkowa. Początków należy szukać w okolicach połowy października po wyborach parlamentarnych.

Wtedy już było wiadomo, że Rysiek Madziar wywinął koziołka i przepadł, jak kamień w wodzie, a PiS zrobił najlepszy wynik, ale z marnymi widokami na sklecenie większości sejmowej, która poprze ich rząd. I skoro tak to w takich okolicznościach furiacko zaangażowała się Nieścior Ewa. Sama siebie namaściła na kierownika przedsięwzięcia, bo doszła do wniosku, że oto jej godzina wybiła i że teraz ona będzie  „Teresą Ewą”. Wciśnie się dla niepoznaki w jej garsonkę i nikt się nie połapie. Październikowa aura tak Ewie uderzyła do „uczycielskiej głowy”, że uwierzyła w to, że przyłożyła rękę do przegranej Madziara. Ale w czasie kampanii wyborczej nikt nie słyszał aby krytycznie się o nim wyrażała i gdy się to skonfrontuje z kapitulanctwem i podszeptami z pierwszego zamachu na Leńczuka, to można dojść do wniosku, że Ewa w ogóle nie ma pamięci do swoich „encyklik”! A taka „skleroza” u takiej „uczycielki” to wręcz katastrofa. I skoro tak, to może zgubić się w drodze ze szkoły do własnego auta! No a na taką stratę polskiej oświaty zwyczajnie nie stać!?

Teraz w październiku chciała w tych „jasełkach” wedle swojego scenariusza być  Janosikiem z Gorzkowa albo Archaniołem Gabrielem z Mieczem Gorejącym, który pokara Leńczuka z Nieściorem za niegodziwości jakich doznała od nich Teresa Hałas. Za ten „szlachetny akt strzelisty” zażądała skromnej reparacji w postaci stołka starosty, o którym przecież marzy od 2021 roku. Krzywda Teresy na chorągwi i na ustach pięknie się prezentuje. Jeszcze ktoś gotów uwierzyć, że Hałasowa dała na to przyzwolenie!? Oczywiście był to Ewy pomysł jak i wykonanie. To oczywista oczywistość, że tylko ona ma prawo do roli „wymiaru sprawiedliwości”. Przecież wiosną 2019 roku STO LAT  Teresie śpiewała najgłośniej a to już jest dla niej wystarczającą rekomendacją.

Tak się tych politycznych warcabach zapamiętała, że nawet Krzysia Zielińskiego wciągnęła do obsady swoich „jasełek”, miał być jednym z nowych pastuszków w zarządzie! Jak wiadomo Nieścior – stary pastuszek musiałby wyfrunąć, bo pogubił owce i zostały mu same barany. Nowosadzki oczywiście zachowałby stanowisko, takoż Boruczenko, a obaj z PZK jako „dwaj królowie ze wschodu”, no i Ewa jako gwiazda nad szopką zerkająca w żłób – słusznej wielkości i blasku, ale to już wiemy.

Herbatki u Marka i serniczek Ewuni czyli przez żołądek do serca 

 Marek w tym rozdaniu miał gwarancie utrzymania stanu posiadania dlatego „duszę” oddał bez wahania nie to, co we wrześniu. Tu skrupułów nie miał i się nie zawahał. Sądował dla niej opinię innych radnych a drzwi w gabinecie aż jęczały w zawiasach. Na telefonie wisiał jak radiotelegrafistka Lidka z „Czterech pancernych” na radiostacji. A nie dojadał, nie dosypiał i knuł politycznie, a to mu lepiej wychodzi niż wiązanie krawatów. Tak się zaangażował ! Dziwić to ślepe oddanie względem Ewy nie powinno, bo oprócz gwarancji to tyle, ile on jej herbaty naparzył u siebie w gabinecie to rzadko się zdarza, żeby zdrowy „chłop” sam z siebie tak „babie” usługiwał. Wieść gminna niesie, że Ewa na posiadówkach u Marka wysiorbała tyle czaju, że liczy się go w hektolitrach odpowiadających w przybliżeniu pojemności zbiornika retencyjnego w Nieliszu. Musi mu ona imponuje albo może poczęstowała go swoimi wypiekami, z których słynie. Jak nic po serniku, z którego wydłubywał rodzynki takiej ochoty na kolaborację nabrał!

Krzyś i jego namolne zaloty

No ale jak Justyna Przysiężniak usłyszała o Krzysiu w zarządzie powiatu, to szlag ją o mało nie trafił. Bo głupia musiałaby być do szczętu by za to jego „namolne zaloty” trwające grubo ponad rok, a polegające na wmawianiu jej „przestępstwa” w oświadczeniu majątkowym – podnieść rękę „za” i tym samym dać mu awans oraz większą kasę do ręki. PSL ze Szpakiem w awangardzie również było w tej układance, ale za swoje usługi chciało dużo więcej, bo po wyborach nabrało pewności siebie. A wróble ćwierkały, a to ptak dobrze poinformowany, że koniec końców to sam Boruczenko  zaczął mieć refluks na myśl o rebelii pod kierownictwem diwy z Gorzkowa. Doszedł chyba do wniosku, że nie chce żeby „baba” nad nim wrzeszczała i jak tak to on woli, żeby zostało po staremu. Jak tam było tak tam było, ale podmianka nie doszła do skutku, bo niektórzy z PiS trzeźwo zauważyli, że oni Ewki nie mogą poprzeć, bo ona po pierwsze miała swoje odloty i ma trochę na sumieniu, a po drugie to tak nie bardzo ją widzą w roli mścicielki „krzywdy Teresy”. Akurat na to był czas we wrześniu, a nie teraz!? A poza tym Ewa nawet członkiem PiS nie jest, więc jak to tak!? Niewzruszeni byli w swoich postanowieniach, dlatego Ewci marzenia musiały iść się czochrać…

Wypadki grudniowe czyli ormowskie jasełka z dożynkami w tle…

Koniec listopada to prawie grudzień, a jak jeszcze spadnie śnieg… To się robi taka atmosfera, że hej! Dlatego wobec takich znaków na ziemi i niebie Szpak Janusz były starosta i ormowiec bardzo się rozrzewnił albowiem wróciły wspomnienia. Zapachniało mu grudniami – 1970, 1981 roku, a wtedy jego formacja wykuwała sławę i reputację bijącego serca partii. Jako że i on sentymentalny to łzę wzruszenia otarłszy doszedł do wniosku, że pora samemu wziąć się za  „ostateczne rozwiązania kwestii Leńczuka”. No jemu to już musi się udać, bo jak nie on to kto! Właśnie w tym symbolicznym miesiącu by tradycji stało się zadość! Szpak chciałby „Ciaputka” powiesić na choince zamiast bombek i najlepiej w łańcuchach, bo go zwyczajnie nie cierpi. A i na co tu się oglądać, skoro rząd Morawieckiego marnieje w oczach by ostatecznie ducha wyzionąć 11 grudnia. Jak zamyślił tak zrobił i zwołał coś jak radę programową, czy bardziej konwent seniorów, bo tam w radzie w większości emeryci albo tacy co do niej dobijają. Termin tego konwentyklu wyznaczył na 14 grudnia, czyli dzień po kolejnej rocznicy stanu wojennego, bo on też chce mieć swoją kartkę w kalendarzu a z idolami młodości; Jaruzelskim i z Kiszczakiem nie wypada rywalizować ! Mieli się spotkać po komisji drogownictwa w gmachu starostwa.

Oberek Józia Wrońskiego i opłatek Stasia

Stawiło się spore grono zainteresowanych radnych, aż dziesięciu! A Józio Wroński znów odkręcił „fajsławickiego oberka”. Zaczęli mu dziękować, bo jak to miło, że został z nimi co odebrali jako poparcie dla pomysłu spławienia „Ciaputka”. Józio na takie sugestie odpalił, że gdzie tam!? On absolutnie nie popiera ale został, bo chciał posłuchać o czym będą rozprawiać. Rebelianci nie wykazali się zrozumieniem dla jego słusznej i szczerej argumentacji i go wyprosili, mówiąc, że będą gadać o wielkich rzeczach. I tak fajsławicki chłop szczerością pozbawił się informacji z pierwszej ręki, a mógł skłamać w celach „operacyjnych”. A przecież z takich okoliczności to się nawet nie trzeba spowiadać. Stasio Repeć to się akrobatycznie „wykręcił” i „urwał”  już dużo wcześniej, bo jego te przewroty tak interesują jak to czym Szpak w piecu pali. Wyłgał się opłatkowym spotkaniem z mieszkańcami w Rudniku.

 Marek jak zwykle nie zawiódł…Szpaka !?

Nie zawiódł  Szpaka za to Nowosadzki Marek, któremu ten bardzo dziękował za obecność i za to, że rozumie powagę sytuacji oraz dostrzega konieczność zmian. Marek, aż pokraśniał od tych komplementów, a szyja go miło zaswędziała do starej obroży i smyczy, na której za czasów „pierwszej dyktatury” Szpaka prawilnie chodził. O nim można powiedzieć, że już jest duszą w nowej po kwietniowej koalicji i on już „szpakowany” czytaj spakowany do przeprowadzki. Jego  trwanie przy Leńczuku męczy i chciałby, żeby się skończyło, a ten przewrót to byłby doskonałą przygrywką przed nowym rozdaniem na wiosnę. To, gdyby doszło do skutku byłoby jak okres narzeczeństwa. Tymi wizytami na konwentyklach to się Januszowi oświadczył! Ten pierścionek wziął i teraz Nowosadzki absztyfikant czeka na pierwszy pocałunek malinowych ust lidera ludowców. Rzecz w tym, że nie wiadomo, kto kogo będzie całował i w co. Bo tu trzeba 12 głosów i żeby nie było, że Marek sam się będzie musiał pocałować. Nowosadczak nic nie zmężniał i Szpaka obawia się chyba jeszcze bardziej, niż kiedy był przewodniczącym rady. Ogólnie im jest wyżej na drabinie w hierarchii stanowisk, tym cieniej śpiewa, taki z niego „powiatowy Kiepura”.

Porachunki tłustych kotów

Zieliński tradycyjnie też by chciał z tego koszyczka pełnego frykasów coś wywlec i spałaszować jak kot psotnik. Bo po co za myszami się uganiać skoro gotowe na kuchni stoi. Dla niego to ostatnia chwila i z jakichś powodów uważa, że zasłużył albo że się nadaje. Ale cały problem w tym, że akurat ten stołek co jemu pasuje i o którym od bardzo dawna marzy okupuje Nowosadzki. Krzyś Marka w tak zwanym międzyczasie, bo już od października, okłada w „internetach” i stara się go kompromitować. Między innymi tą rzekomą aferą, gdzie Nowosadzki jako bezpartyjny wicestarosta wpłacił 1000 złotych na rzecz kampanii PiS w 2019 roku. Dzielnie pomaga mu w tym „Nowy Tydzień”. Może ma to na celu zmiękczyć Marka, który tak „obrobiony” ustąpi Krzysiowi zydla, a jak nie ustąpi, to się choć „prawie poseł” Zieliński malowniczo wyzłośliwi i powścieka. Ale ciekawostką jest to że Nowosadzki w poprzednim przewrocie; tym pod egidą Nieścioressy był zwolennikiem obecności Krzysia w zarządzie powiatu. Nie miał nic przeciw a wręcz bardzo mu się ta koncepcja podobała. Tylko że Zieliński zapragnął więcej a Marek tradycyjnie wyszedł na frajera, bo naiwnie uważa, że z nim można się dogadać. A to jest niemożliwe bez oddania stołka i już wiele razy się o tym przekonał ale mimo to…on swoje!

Tak bardzo chce, że psuje wszystko !?

Krzyś Zieliński swoją obecnością w tym „maglu”, a szczególnie polityką zachęt psuje widoki na urzeczywistnienie celu przedsięwzięcia. Skutecznie zniechęca miedzy innymi trójkę radnych od Teresy Hałas; Księżuka Mirka, Przysiężniak Justynę i Mroza Jasia , którzy stanowią jakąś realną siłę. Krzysia „namolne zaloty” do Justyny Przysiężniak i Księżuka Mirka dotyczące urojonych nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych, skutkują tym, że ci nie myślą o poparciu podmianki w której on miałby uczestniczyć, dlatego jest jak jest. Ale podobno ktoś z „wywrotowców” pomyślał o tej trójce, co prawda nie całej. Rozważano ofertę dla Mirka Księżuka. Chciano go skusić miejscem w „nowym” zarządzie powiatu. Ten się nawet do tego nie odniósł tylko zbył to wzgardliwym milczeniem.

To wcale nie koniec „krzyśfuriackich” operacji, no gdzież! Po wyłomotaniu Nowosadzkiego i wspomnianej dwójce przyszła pora na Piotra Suchoraba z „Krasnostawian” i członka zarządu powiatu. Jego Krzyś „zachęcił”  perspektywą „koła ratunkowego uplecionego z kolczastego drutu”. A wyglądało to tak że ” ni z gruchy ni z pietruchy” wrzucił 13 grudnia ( na dzień przed spotkaniem chętnych do przewrotu ze Szpakiem) na swój FB stareńki artykuł z „Nowego Tygodnia”, sprzed prawie 6 laty. W nim mowa o tym, jak to radny padł ofiarą serii anonimowych donosów. Tłumaczył się z tego na sesji rady powiatu w marcu 2018 roku i właśnie między innymi o tym jest rekapitulowany artykuł. Natomiast Krzyś  „troskliwie i po krzyścijańsku” dopytuje w komentarzu pod postem; komu zależało na zdyskredytowaniu radnego z PSL na pół roku przed wyborami? Trzeba być pospolitym durniem, by nie zrozumieć prymitywnego i licho zamaskowanego podtekstu… No ale Zieliński taki jest.  Ale że akurat Suchorab lubi dotrzymywać obietnic to ma to w rzyci, a może to jego ostatnia kadencja? Wzruszył na takie „zachęty” tylko ramionami i tyle było wszystkiego. Dlatego powinszować rebeliantom w ich składzie Krzysia „na lewej pomocy”.  

Szpital podzielony

Natomiast Boguś Domański jak przystało na ambasadora własnej familii co chciał przy jej pomocy „domanizować” czytaj reformować radiologię powiatowego szpitala teatralnie i melodramatycznie waha się, ale podobno ostatecznie gotów poprzeć rebeliantów. Natomiast „historyk z własnej ulotki” i „Ginekolog Lubelszczyzny” Janeczek absolutnie jest na „NIE”! Od jakiegoś czasu to już jest kolegą z Jarzębowskim; dyrektorem SPZOZ. A w imię ocieplenia relacji z Ciaputkiem w czerwcu tak pięknie i ofiarnie bronił go na sesji absolutoryjnej „gazecianą kwerendą” W takiej sytuacji potrzeby zmiany nie widzi. Tak samo jak nie widzi rozwrzeszczanych osesków na swoim oddziale. Ale ich to w ogóle albo długo nie zobaczy nawet w okularach od „Stachniuka”

Jak podzielić powiatowy zjełczały tort ?

A jakby miał wyglądać nowy podział powiatowego zjełczałego tortu wedle Szpaka? Tego tak do końca nie wiadomo, ale coś tam wróble wyćwierkały. Nowosadzki i Boruczenko mieliby zatrzymać swoje zydelki to oczywiste, bez tego nie byłoby sensu. Krzyś wiadomo, jakie ma ambicje. PSL chciałby miejsca w prezydium rady i w zarządzie. Niby niewiele, ale to nie, w tym rzecz, bo Szpak, gdyby to dostał, a wszystko się udało, chodziłby w nimbie „chrzestnego papy” całego przedsięwzięcia. Przed wyborami byłby to dla niego dodatkowy atut – takoż i dla Nowosadzkiego, który, by ów układ sygnował, a wybory byłyby tylko jego prolongowaniem. Poza tym Szpakowi dałoby to osobistą satysfakcję, której łaknie jak kania dżdżu, że, w tym wieku spłodził coś tak spektakularnego i jeszcze „spoliczkował Ciaputka w jego gabinecie”. Tym samym odesłałby Korwina do lamusa, bo ten wieku 72 lat zaledwie ojcem swoich dzieci został. I tak sobie panowie myślą i tak się motywują.

Kleopatra z Gorzkowa na słoniu po urząd i władzę !?

Kto na „sezonowego starostę” u Szpaka!? To jedyne stanowisko, gdzie nie ma problemów z obsadą, bo od 2021 roku kandydat był widoczny jak słońce na niebie! Ewa Nieścior vel Nieścioressa w gestach i słowie tak się zachowuje, jakby władała Egiptem po Sudan i połową Syrii. To już jest Kleopatra z Gorzkowa i „Słońce Kraszczad”…Nowosadzkiemu na taką perspektywę wypada omdleć. Bo ona gotowa uczynić z niego swego Cezara… A wobec  takiej perspektywy to nic tylko się samemu zasztyletować!? To może być wybawieniem wobec Ewy serniczka, który musiałby zajadać i zachwalać, parząc przy tym swojej Kleopatrze czarną herbatę.

No tak… Przecież na spotkanie 14 grudnia z takim założeniem przyszła i tylko pod tym warunkiem bierze udział w „przewrotach” Ale w sumie, to po cholerę jej to!?  Bo z tego co widać to Kleopatra z Gorzkowa ma dwa marzenia. Jedno jest właściwe, docelowe a drugie pomocnicze i uzupełniające. To drugie to schwycenie stołka starosty do końca kadencji, po to aby użyć go jako tarana w walce o wójtowski fotel w swoim Gorzkowie. To niezbędne do zniwelowania przewag rywali, których ma w tym wyścigu. Choćby Parka Radosław –  gorzkowski Domański i kłoda w poprzek drogi którą Ewa chce iść po władzę. Do tego wiceprzewodniczący rady gminy i rywal jej małżonka Konstantego, który przewodniczy radzie gminy. A drugi Cichosz Piotr – aktualny zastępca wójta i klon Kasprzaka. Są jeszcze inni pretendenci, ale ci się jeszcze ostatecznie nie zdeklarowali. Każdy coś tam ma do zaoferowania i jest na miejscu, a Ewa? Ewa to „słaba kobietka” bo zaledwie radna powiatowa, która oprócz tego, że chce być wójtem żadnych atutów nie ma w stopniu gwarantującym wyborcze powodzenie lub dającym choćby jego cień. Wielu uważa, że i tak Nieściorów w „parnasie politycznym Gorzkowa” jest nadreprezentacja.

Ona sama w wyborach do rady powiatu prześlizgnęła się bez fajerwerków, zdobywając w Gorzkowie 229 głosów, a łącznie 250. Konstanty w radzie gminy również miewa chimery. Dlatego… jak to brzmi na ulotce, że o urząd wójta w Gorzkowie ubiega się aktualny starosta! Brzmi niesamowicie, że prosty elektorat gotów po jej przeczytaniu zmoczyć i splamić bieliznę z wrażenia ! W takich okolicznościach i przy takiej stawce „wyścig zbrojeń” jest nieodzowny. Niestety ale „Kleopatra felicjańska” oszałamiającą popularnością się nie cieszy. A to, że byłaby „starostą sezonowym” dla prostych i niewtajemniczonych wyborców nie ma znaczenia. Ewa w bitwie o fotel wójta wszystkich forteli się ima i chce „starościństwem” wojować jak Hannibal w Italii słoniami. Bo koncepcja podboju serc elektoratu wedle wzorca jaki preferował Jezus z grzbietu osiołka na którym wjeżdżał do Jerozolimy, zupełnie jej nie odpowiada. Wszak Nieścioressa walczy o królestwo na Ziemi a nie w Niebie i stąd te metody oraz determinacja. Mimo wszystko sprytnie to wykombinowała, łącząc jedno z drugim by zdobyć trzecie… Mają być fajerwerki i ma być spektakularnie! No i jest… prawie, bo wielu jej na tym stołku zwyczajnie „nie widzi”.

Drugie konklawe i polityczna impotencja na sesji

Ale to nie koniec operacji „ormowskie jasełka”, bo konsultacje w sprawie ich pełnej obsady 14 grudnia skończyły się bez ustaleń. Ostatecznej decyzje miały zapaść na następnym spotkaniu, którego termin wyznaczył Szpak na dzień 19 grudnia. I to drugie konklawe skończyło się… całkowitą klapą. Ponoć, gdy policzyli szable, to uciułali ich zaledwie 9, a wcześniej mieli 11! Czyli pospolite ruszenie rozlazło się do chałup. 21 grudnia odbyła się sesja budżetowa, trwała jak na krasnostawskie standardy krótko, bo ledwie coś ponad 2 godziny. Widać było w jej trakcie, że w „szpakowych kolędnikach – rebeliantach” zapał oklapł i dopadła ich impotencja polityczna, ale Szpak sam sobie winien, o czym za chwilę. Ograniczali się tylko do teatralnych wrzasków i pyskówek z Leńczukiem. Z tej wielkiej czarnej chmury, z której Szpak obiecywał Leńczukowi ulewę, która go zmyje nie spadła nawet kropla. Jedynie jak wyżej – Szpak, Zieliński i Piwko zrosili blaty stołów własną śliną, bo trzaskali dziobami jak boćki na wiosnę, ale to się mieści w kanonie i tyle było wszystkiego.

Smutny koniec rebelii „Dziadunia Szpaka” czyli Schwerpunkt a sowiecka sztuka wojenna

Okazję jaką miał Szpak i pokpił, to jest dopiero historia politycznej nieudolności ! To niechybny znak, że Janusz wiele stracił z dawnego „blasku” i teraz zostało mu tylko bezsilne machanie skrzydłami, jak na ptaka nomen omen przystało. Ma czego żałować, bo naprawdę był blisko, brakło mu jednej szabli do pełnego triumfu, ale co mu z tego „prawie zwycięstwa”. Ano nic, bo tego to się nad kominkiem nie powiesi i kurde wstyd!? W polityce jak na wojnie liczy się zwycięstwo, bo „prawie zwycięstwo” to eufemizm klęski. Tak pocieszać można w przedszkolu bajtla, by nie ryczał wniebogłosy.

Ale gdzie był błąd, bo gdzieś musiał być!? Moim skromnym zdaniem to w rozpoznaniu kluczowych dla operacji punktów i znajomości arytmetyki. To pierwsze można po trosze objaśnić w oparciu o teorię „Schwerpunktu”, to nic innego jak najsłabsze miejsce w linii frontu wroga, a który należy znaleźć i wywrzeć największy nacisk aby go przełamać i dalej już wiadomo. Ot, punkt przełamania, punkt decydujący, krytyczny, kluczowy… Tak przynajmniej opowiadali niemieccy spece od wojsk pancernych z czasów drugiej wojny.

Szpak widać, że wyrósł z sowieckiej szkoły, to i atakował po sowiecku – na wprost, frontalnie, nie bawiąc się w ceregiele i frajersko przegrał. Wystarczyło trochę pomyśleć, a przynajmniej spróbować. „Schwerpunkt” w tym wypadku to trójka radnych od Teresy Hałas. Tę trójkę należało sobie zjednać za wszelką cenę w całości, a nie próbować wydłubać jak nie przymierzając rodzynka z ciasta samego Księżuka. Oni się trzymają razem, i to było wiadomo od kilku miesięcy, że ich rozerwać trudno. Tym bardziej że Zieliński spoił ich, o czym za chwilę… Aby ich w całości zjednać należało rozmawiać i przede wszystkim wywalić z „lewej pomocy” Krzysia Zielińskiego, odciąć się od niego definitywnie. A nawet jeśli nie zmądrzeje, to również pozbyć się Ewuni Nieścior. Ona ma sporo „za uszami” i to prawdziwe utrapienie.

Zieliński swoim pieniactwem i „spiskowym fiołem” szukając w cudzych oświadczeniach przestępstw, a na mostach przekrętów vide Łopiennik z maja zeszłego roku – wyrządził całemu przedsięwzięciu Szpaka katastrofalne straty. To jest ekstrema bardzo malownicza chwilami, ale tyle co on jeden napsuje to 100 rozsądnych nie naprawi. I doprawdy Szpak marny uczeń, bo przecież towarzysz Kiszczak ekstremę umiał eliminować. Tak samo jak „Batko” Chmielnicki, co  Maksyma Krzywonosa sprzątnął, bo temu tylko były we łbie rabunki i rzezie. Od dawna Krzyś jest nieprzewidywalny i bezmyślnie złośliwy, a Szpak zapomniał jak mu hołubce w kadencji 2006-10 wywijał. Dlatego powinien wiedzieć, że z nim nic się nie zbuduje, ale jak tego nie zauważył i nie przewidział to zaprawdę pora na emeryturę, bo to zwyczajnie wstyd, poruta takiego słonia w menażerii nie zauważyć.

A teraz czysta arytmetyka. Jakby nie liczyć, to rebelianci z tą trójką bez Krzysia, a z Ewą to 13 szabel, bez niej 12, a skoro tak, to „jest po Leńczuku”. Tylko  problem polega na tym, że Szpak jest w kondycji, która go predestynuje jedynie do głupkowatych wrzasków, czytania anonimów i rzucania okularami po stole, a nie konstruktywnej krytyki i politycznego planowania. Dlatego, kiedy na sesji Janusz wrzeszczał na Leńczuka, że Pan to nawet obrazić nie potrafisz, bo i obrazić trzeba umieć, to wypada mu odpowiedzieć wedle tej samej recepty… Gdy się co sesja wrzeszczy, że było się lepszym starostą i wszystko robiło się lepiej to wypadałoby na potwierdzenie tych słów zmontować  większość, która zdmuchnęłaby Leńczuka jak gromnicę. Tym bardziej że były możliwości i to jakie! No wypadało by ale póki co, to „dziadzio Janusz” tylko w dziobie mocny i niestety nie sprostał własnemu wyzwaniu. Władzę też trzeba wiedzieć jak odebrać albo przede wszystkim. A sesyjny krzykacz nie zdołał jej nawet podnieść z „trawnika przed starostwem”. Z tej bezsilności apelował na ostatniej sesji do Ciaputka aby ten po świętach dobrowolnie odszedł, bo inaczej widać się nie da!? No i jak w takich okolicznościach nie rechotać ? I skoro tak, to niech już zostanie po staremu, bo co to da jak jeden wart drugiego !? 

A teraz do podsumowania… We wrześniu mieliśmy do czynienia z próbą odwołania Leńczuka, którą wypada ochrzcić mianem referendum z pytaniem – czy uważasz, że Leńczuk postąpił etycznie wspierając obcego nawet nie posła, kosztem lokalnego, któremu wszystko zawdzięcza?  Za potępieniem podpisało się trzech radnych, którzy z czasem nabrali wagi politycznej, ale nikt tego nie spostrzegł. Dzięki wrześniowej próbie „odgadliśmy zamiary serc wielu” a ziarno oddzielono od plew. Od października mieliśmy przyjemność obcować z serią powiatowych wywrotów – obrotów dwóch ciał pedagogicznych i jednego niebieskiego. Pierwsze to Nowosadzki i Nieścior Ewa, a drugie – Szpak Janusz w niebieskim ormowskim berecie. W tej układance występuje jeszcze Krzyś Zieliński, ale to „mgławica” w zamysłach i działaniu. No i to co oni wyprawiają na sesjach, to dowód pośredni, że powiaty nikomu do niczego nie są potrzebne. Bo pokłócić to się można na łące, na ulicy czy w prywatnej chałupie albo gdzie się chce. Ot i tyle z tego jest, że nawet nazwać tego „marnym widowiskiem” nie można… 

 

 

41
4

12 komentarzy do “O przewrotach powiatowych ciał pedagogicznych i niebieskich czyli Leńczuk alias „Ciaputek” w opałach”

  1. Oj tak. Dziadek z ORMO dwoił się i troił pod koniec grudnia. Widać go było latał jak opętany. Wigoru nabrał jakby po braweranie. Wszystko tylko nie powrót PSL. Znowu zacznie się nepotyzm praca dla swoich, imprezy dla swoich, potem angażowanie w nich pracowników podległych jednostek, że niby w ramach obowiązków. A to Pani Jadzia z księgowości ciasta napiecze, Pan Zdzich będzie na szatni, a Krysia z kadr to nalewać będzie w mini bo nogi zgrabne. Takie to były porządki. Opłatki, dożynki, jajeczka itd. itp.

    41

    3
    1. Szpaku Ty stary ormowcu na emeryturę… Czas ze sceny zejść. Nieściorowa – uczycielka jak z koziej… Naczelnikiem została, bo Hałasowa ją wsadziła… no i Mareczek- a idź Pan w ch…
      Toż to same głupasy….
      Panie Piotrze toż to cały psudo zarząd trzeba wyje….

      21

      0
  2. Tak było, księgowa prawdę napisała. Takiego powrotu też bym nie chciał. Tamte porządki za Szpaka były mocno wypaczone i do niczego dobrego nie doprowadziły.

    34

    1
  3. Uuuu, znowu bezrobotny inżynier z rady powiatu uaktywnił się na fb. Wciągnął już wszystkie poświąteczne serniczki, makowce i teraz ma więcej czasu na szczujnie.

    Z Nowym Rokiem:
    by urojeń Ci przybyło,
    byś czas wolny spędzał miło,
    pracą chańbić się nie dawaj,
    długo śpij i późno wstawaj.

    Życzą
    Wyborcy

    21

    0
  4. Prawy Polak Ból dołek ściska , te same nazwiska inicjatywy i konkretów brak , diety radnych się odbiera, za wyjątkiem dwóch młodych + dupek+, rada powiatu same + leśne krasnale + , na grzyby i to mogą przez ślepotę
    polityczną nazbierać trujących, czas na ZMIANY.
    Stroskany Prawy Polak

    13

    1
  5. Inżynier Krzysztof cenzurę wprowadza na swoim fejsie. Usuwa niewygodne komentarze. Co to ma być, co to ma być? Jestem zbulwersowany działaniami radnego.

    16

    1
  6. Z tą całą radą powiatu to jest tak:
    Głupotą jest, wykonując ciągle te same czynności i środki, spodziewać się innego zgoła efektu
    Idą wybory i czas przewietrzyć tę szafę, bo nie tylko molami jedzie, ale i zgnilizną. Konieczne jest wywalenie 100% starych i zastąpienie ich świeżymi. Nie dziadkami na emeryturze, nie działaczami z Bożej łaski, ani też „biznesmenami „. Potrzeba ludzi ze świezym spojrzeniem i jakąć chociaż minimalną przyzwoitością.

    12

    1
    1. Napiszę to dosadnie, jeśli burdel przynosi straty,wymienia się k…y nie firanki, żadne wietrzenie szafy…

      3

      0
  7. Postulat słuszny, jak najbardziej, ale wyklucza bardzo wielu kandydatów. Zastosowanie zaproponowanego przez ,,aaa” doboru chętnych do startu w wyborach równa się z bardzo prawdopodobnym brakiem wyłonienia Rady. I pewnie nic strasznego by się nie stało, korzyści nawet sporo.

    6

    0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *