Ostatnia sękata deska ratunku „starosty” Leńczuka

Na odcinku muzealnym Leńczuk et consortem wreszcie dopięli swego i powołali na „pełniącego obowiązki” Tomasza Nagowskiego, który z muzealnictwem ma tyle wspólnego co parówki z mięsem, cytując klasyka z „Nowego Tygodnia”. Jak zareaguje na to „historyk z własnej ulotki wyborczej” ginekolog Janeczek, znany stróż praworządności oraz zbuntowane pracowniki, którym „biologia” byłego dyrektora Gołąba również wadziła ? Nie jest w stanie usprawiedliwić tego fakt, że to forma przejściowa. Tym bardziej, że kiedyś na „ PO” dyrektora powołano archeologa z muzeum. No skandal jak nic albo etyka sytuacyjna! To dziś o tym i o owym …

25 kwietnia po posiedzeniu zarządu powiatu z komina starostwa poszedł biały dym prościutko do nieba. Stąd to wszystko, bo pod światłym przywództwem „utrapienia wszystkich fryzjerów” Andrzeja Leńczuka „powiatowe konklawe” wybrało na stanowisko „pełniącego obowiązki dyrektora muzeum regionalnego” imć Tomasza Nagowskiego. Ten Pan to osobowość wcale niemedialna, ale „wybitny muzealnik” ponieważ często chadzał tam na kontrole zlecane przez miłującego pokój i spokój Leńczuka. Tą drogą nabył doświadczenia i niech mu kto co zarzuci!? Poza tym jest „umiłowaną duszeńką” obydwu starostów, bo się zgodził być „pełniącym obowiązki”. Tak że mamy początek epoki, która może przejść do lokalnej historii jako „Nagowszczyzna”, „Tomkowizna”… Zdarzyło mi się z Panem Tomkiem rozmawiać, coś ze trzy razy. Wrażenie odniosłem, że to przeciąganie liny albo dialog z sierżantem, jeśli już coś mówi, to są to krótkie komunikaty jak „we wojsku”. Żart u niego ciężki i cały czas wyglądał końca rozmowy. Jak on się dogada w muzeum; nie wiem, ale tam o co innego idzie, bo Tomek ma tam misję i jest do tej placówki „zadaniowany”

Tomek- ostatnia sękata deska ratunku

Sięgnięcie po ostatnią i sękatą deskę ratunku, jaką jest szef wydziału audytu wewnętrznego i bezpośredni podwładny starosty, to dowód na beznadziejną kadrową sytuację Leńczuka, który stanął nad przepaścią, bo tak naprawdę nikt z „zaczepionych” nie chciał się dać wkręcić w muzealną maszynkę do mięsa, której korbą kręci w tej chwili Leńczuk. Przy takim szefie, tak dbającym o dyrektorów, jak starosta Andrzej; ciężko o kolejki chętnych. A do tego jest jeszcze wspomniana misja w muzeum, sformułowana w dość enigmatyczny sposób. Ta ma polegać na uzdrowieniu sytuacji wewnątrz placówki.

Uzdrowienie to nic innego, jak przywrócenie do pracy zwolnionej dyscyplinarnie dwójki pracowników, którzy są fachowcami w swoich dziedzinach jakich świat nie widział. No tego sformułowania inaczej zrozumieć nie sposób. Leńczuk robił wszystko żeby znaleźć zastępcę na miejsce Gołąba i szukał nawet w muzeum regionalnym z podziwu godnym zapałem, ale bardzo się zdziwił gdy niektóre drzwi zatrzaskiwano mu przed nosem. Nachodził się więc, naprosił a tu nic! Mało do Częstochowy rowerem nie pojechał w intencji znalezienia chętnego. Wbrew temu co się plecie po mieście, to nie wszyscy uważają, że Gołąb jest „złym” dyrektorem. Tylko w tym jest problem, że akurat ci co tak uważają nie są decyzyjni. Jeśli ktoś opinię o Gołąbie opiera na wiedzy zawartej w pisarstwie Stępnia z „Nowego Tygodnia” i tym co mówią podpuszczeni przez radnych „muzealnicy” a także Leńczuk z Nowosadzkim z niektórymi radnymi; to sam sobie szkodzi. A poza tym los Gołąba był od samego początku przesądzony, ale o tym jaki był pomysł na jego „aborcję” innym razem.

Informacja od lutego krążyła po korytarzach starostwa

Informacja o zamiarze powołania Nagowskiego od lutego krążyła po korytarzach starostwa. Kiedy dwa tygodnie temu „Nowy Tydzień” podzielił się z opinią publiczną informacją o możliwości jego rezurekcji, to pozwoliłem sobie zadzwonić do Pan Tomaszka. Rozmowa odbywała się w jako takiej atmosferze do momentu gdy powiedziałem, że z tego co napisali wynika, że nowy „pełniący obowiązki” będzie miał za zadanie przywrócić zwolnionych dyscyplinarnie pracowników. Po tym wtręcie słuchawka tylko szczęknęła i zaległa cmentarna cisza. Jako że nie mam takiej mocy perswazji jak Archanioł Gabriel, który zwiastował Pannie Maryi w 6 miesiącu, postanowiłem odczekać i zadzwonić za jakiś czas, co by Pan Tomek ochłoną. Zapewne mógł poczuć się przytłoczony tym szczęściem, które na niego spadło tak niespodzianie. Kiedy odebrał, był już spokojniejszy, widać się pozbierał i oswoił z niewątpliwym zaszczytem. Taki uspokojony Tomek już nie zaprzeczył ani nie potwierdził, ale o wszystkim wiedział. Przynajmniej ja takie odniosłem wrażenie. A słuchawka mogła mu tak normalnie wypaść z dłoni, ze złości na to, że wylazło wszystko do gazet.

Tam u nich w starostwie to spokój jest największą wartością. To że wypłynęło wszystko do publicznej informacji „tym z zarządu” narobiło trochę zamieszania. Musieli się tłumaczyć przed niektórymi z prezydium rady, że ci o takich rzeczach dowiadują się z prasy, a nie z poufnych rozmów. W starostwie teraz każdy chce być ważny, taka tam mądrość panuje, ale jak ma być skoro jest „bezkrólewie” bo starosta „słabiuśki” jak bigos z gruszek ulęgałek.

To teraz więcej o misji stabilizacyjnej

Sąd wyznaczył kolejne rozprawy ze zwolnionymi dyscyplinarnie pracownikami na maj i lipiec, ale wcale nie trzeba czekać tak długo. Można zawrzeć ugodę poza sądem, a o tym fakcie sąd tylko poinformować. Odwlekanie nie jest na rękę w Leńczukowi, jeśli już jest jego człowiek w muzeum a tym bardziej, że obaj z Nowosadzkim zostali przez Gołąba na ostatniej rozprawie zgłoszeni jako świadkowie. Oczywiście mają do niego o to żal! Bo jak on mógł! Tacy wrażliwi… W takich okolicznościach „chłopaki” powinni unikać wizyty u Temidy, poprzez zawarcie ugody polegającej na wymarzonym przywróceniu. No po co się denerwować, jak można się nie denerwować ! Jeśli dojdzie do ugody, a tego już nikomu nie trzeba tłumaczyć dwa razy, to nigdy nie poznamy co o tym myśli sąd….

Jest jeszcze coś co może mieć znaczenie przy rozstrzygnięciu. Ten konflikt jest silnie spersonalizowany i dotyczy konkretnego dyrektora i konkretnych okoliczności. Sąd może dojść do wniosku, że skoro Gołąb nie jest już dyrektorem, to problem sam się rozwiązał i może wydać wyrok satysfakcjonujący pracowników i ich patronów ze starostwa. Niby sądy rozstrzygają tylko stronę merytoryczną ale oceniają dowody i całokształt kierując się zasadą swobodnej oceny dowodów. Nachodziłem się po sądach i parę dziwnych wyroków widziałem, zachowań sędziów też. Po prostu uważam, że Gołąb powinien być od początku do końca, ale widać Leńczuk wie coś czego ja nie wiem. Inna rzecz ale równie ciekawa czy w takich okolicznościach gdy sąd orzeknie po ich myśli to czy nowy „PO” skorzysta z apelacji…

Obaj z Nowosadzkim i niektórzy z zarządu powtarzali jak mantrę, że Gołąb sprawę przed sądem pracy przegra. Może… ale może i wygrać, tego nie wiadomo. A coś mi się zdaje, że główny atut czyli ochrona związkowa dwójki zwolnionych nie istnieje albowiem nie dopełniono formalności. A mówiło się po mieście, że w związku z ochroną przywrócą ich z miejsca. Dla przypomnienia; pracownik mający ochronę związków jest nie do ruszenia, ale by tak było musi być spełniony jeden jedyny warunek; należy takich pracowników wpisać na listę i poinformować pracodawcę o liczbie związkowców na dzień 30 czerwca i 31 grudnia. Tu tego obowiązku nie dopełniono, a o ile pamiętam na sławnej sesji 21 lipca, na której darto gęby nad Gołąbem jak to przepisów nie zna, to „związkowa walkiria” z Zamościa pani Głąb powoływała się na właśnie ochronę i wadliwą procedurę poinformowania związku o zamiarze zwolnienia pracowników.

Wobec tego niejednokrotnie mówiłem wprost do Nowosadzkiego i Leńczuka, że skoro tacy pewni swojego to powinni Gołąbowi dać przegrać przed sądem. Ba! Nie tylko ja tak uważałem, bo mało kto wie ale kiedy rozważano powierzenie Andrzejowi Gołąbowi obowiązków dyrektora (jak wiadomo zawiodły inne kandydatury) pod koniec lutego „starsi i mądrzejsi” proponowali 6 miesięcy. Argumentując, że przez pół roku wszystko się wyjaśni i Gołąb dokończy procesy z pracownikami, bo tak podpowiada logika. Leńczuk o 6 miesiącach nie chciał nawet słyszeć, bo przecież w sierpniu ogłosił swoją „nowelę sierpniową” w której zakomunikował, że jednak będzie konkurs i pomyślał, że wreszcie się Gołąba pozbędzie a nowy dyrektor przywróci zwolnionych do pracy skoro on nie chciał. Przecież cofnięcie zwolnień było „gwoździem programu” Leńczuka. To dlatego zawiedziony i zły, krzyczał o konkursie gdy Gołąb powiedział, że wypowiedzeń nie cofnie.

Festiwal złośliwości

Wracając do okoliczności powierzenia obowiązków Gołąbowi, to w pierwszej wersji Leńczuk proponował jeden miesiąc tylko dlatego, że Andrzej Gołąb miał do odebrania zaległy urlop, a on nie chciał się zgodzić na wypłatę ekwiwalentu za niewykorzystany urlop. Jeszcze był zły na niego, że urlopów nie wykorzystał, a ten mu odpowiadał, że przecież ciągle był im potrzebny w starostwie! Widać przy tym jaki Leńczuk dbały o finanse powiatu. Może lekcja wyniesiona z KDK taki w tym wypadku odniosła skutek. Szkoda że wcześniej tak troskliwy nie był, gdy zawierał ugodę z koleżanką z „Gloria Vitae” i dyrektor DPS panią Mróz. Jej wypłaciło starostwo ładny grosz, a wcale tak nie musiało być. Ale wracając do meritum, to w końcu po targach stanęło na dwóch miesiącach…

Tu muszę wspomnieć sytuację z tym nieszczęsnym urlopem, bo warta tego jak diabli, a czytelnik dowie się jak Leńczuk Gołąbowi nieba przychyla, bo przecież on go broni, jakby kto nie wiedział. Kiedy Andrzej Gołąb rozpisał swoje urlopy, bo przecież sam najlepiej wie kiedy chce na nie iść, to Leńczuk to wszystko zakwestionował i zrobił mu awanturę. Takiego czegoś świat nie widział i niektórzy zdębieli, a pani Ola z oświaty powiedziała, że Gołąbowi pomoże tak urlopy rozpisać, żeby starosta był zadowolony choć te urlopy są Gołąba a nie Leńczuka. No komedia i kuriozum! Jakby tego było mało to Leńczuk odwiną oberek widać ze złości, bo jego plan spławienia Gołąba się nie powiódł i przed zbaraniałymi członkami zarządu zażądał od Gołąba by ten odpowiedział na piśmie na wnioski pokontrolne komisji rewizyjnej. Na wnioski o których sam mówił na sesji, że są polityczne! Kolejna komedia… Przecież dziecko wie że takie wnioski są odzwierciedleniem opinii w tym wypadku postkomuszego Piwki a nie prawa. Ba! Sam postkomuszy Piwko nie oczekiwał odpowiedzi na piśmie. Gołąb do jego wypoconych wniosków odniósł się na sesji i je obśmiał i obalił do spółki z Jasiem Mrozem z zarządu powiatu; jedynym który potrafi bronić Andrzeja Gołąba. Tymczasem Leńczuk w furii żąda odpowiedzi i od tego uzależnia powołanie na dwa miesiące…Ręce opadają na takie złośliwości i to, że Leńczuk rozmontował majestat urzędu nie dziwi, bo to się inaczej skończyć nie mogło, ale jak tego mu było mało to się wziął za rozmontowywanie własnego. Niech go tam rozkręca a dużo roboty miał nie będzie, bo autorytet maluśki i taki jest Leńczuk przy bliższym poznaniu.

Innym razem gdy na zarządzie powiatu, już po powołaniu Gołąba na te dwa miesiące stanęło, że muzeum pozyskało od ministerstwa 109 tysięcy dofinansowania. Leńczuk zamiast udać że się cieszy z tego i przejść nad tym przy minimum rozsądku to Gołąbowi zarzucił, że ten o pracach nad wnioskiem do ministerstwa nie informował zarządu. Przecież powinien, bo jak wiadomo Gołąbowi zarzuca się, że chodzi samopas. Gołąb odpowiedział, że informował samego Leńczuka a ten się upierał, że nie…ale po zarządzie Gołąb poszedł do muzeum i odnalazł korespondencję w której stało czarno na białym, że jednak informował. Zrobił z tego wydrukowaną kopię i zaniósł Leńczukowi na biurko do gabinetu. Akurat byli przy tym niektórzy członkowie zarządu, bo się widać jeszcze nie rozeszli. Minę Leńczuk miał kwaśną, a informacja była wysłana na jego starościński adres meilowy, jakoś w listopadzie. Może nie czytał, może był zajęty planowaniem koncertu „GloriaVitae”, tego nie wiadomo.

Rezygnacja z przywileju, chaos i „maski” opadły razem z gaciami

Czy to jest normalne i mieści się w zdrowo rozsądkowych schematach żeby starosta świadomie zrezygnował ze swojego przywileju jakim jest powołanie dyrektora bez konkursu! Tego nikt nie rozumie. W innych samorządach za łby się łapią na takie „napoleońskie koncepcje” byłego kierownika kina a teraz „starosty”. W co gra Leńczuk już powoli widać, i o tym nie dziś ale jest pewne jedno „głowy” do rządzenia to on nie ma. Nowosadzki który też ma zasługi w grzebaniu w muzeum i wcale niemałe, na te komunikaty Leńczuka reaguje bólami głowy i ściskaniem w dołku i się przez to postarzał, ku rozpaczy wielbicielek. Marek uważa, że trzeba jak najmniej mówić, a nawet doszło do tego, że pozyskane z ministerstwa 109 tysięcy Nowosadzki pochwalił na zarządzie, gdy jak wspomniałem Leńczuk fukał i prychał na nie. Być może była to sprytna sztuczka, ale jednak…

Na finał… Od lata zeszłego roku kiedy Andrzej Gołąb po sesji rady powiatu 21 lipca nie uległ Leńczuka głupim namowom by przywrócić pracowników (raz już to zrobił i nic z tego nie miał, oprócz masy kłopotów) Leńczuk w mojej opinii nic mądrego nie powiedział, jeśli chodzi o muzeum. Wdzięczny dyrektorowi jestem za to, że dał wypowiedzenia, bo jego los już dawno był przesądzony i niczym nie ryzykował. Dzięki temu dowiedzieliśmy się kim jest Leńczuk a „maski opadły” i to z hukiem, bo do tej pory nasz Jędruś „umiejętnie się ukrywał” Od tego czasu „starosta” co chwila raczy opinię publiczną swoimi „nieprzemyślanymi przemyśleniami” i wedle tego raz będzie konkurs potem nie i powierza obowiązki na dwa miesiące, by sięgnąć po Nagowskiego. Teraz znów palnął, że może konkurs na dyrektora w muzeum będzie…ale jesienią i to ostatnie napisał Stępień w „Nowym Tygodniu” ale Leńczuk powiada, że to nie prawda! Bo on tak nie powiedział a konkurs będzie w przeciągu dwóch miesięcy! No dom wariatów…Trzeba pamiętać, że te komunikaty wypadły ciągle z tych samych ust i urodziły się w tej samej głowie…To jest ciągle ten sam Leńczuk a polityka powiatowa kreowana przez niego zaczyna przypominać sytuację w Krasnostawskim Domu Kultury za jego rządów o którym Żelazny pisał tytułami „Bagno KDK” I Amen na dziś…

PS. Na innych polach „starosta” też rozwinął skrzydła po „sierpniowej noweli” z zeszłego roku i puścił wodze fantazji. Ostatnio zapałał wielkim uczuciem do Ryszarda Madziara „nawet nie posła” a ledwie pełnomocnika PiS na Chełm;  mając dwie ulice dalej posła który go „ulepił” starostą z uposażeniem 15,800 brutto co miesiąc. Idąc dalej to skoro poseł Teresa Hałas poszła u Leńczuka w odstawkę, to czego mógł się spodziewać Gołąb i zaledwie dyrektor!?

 

26
5

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *