Ucho Nowosadzkiego czyli siła pretekstu

Dziś na wesoło o tym jak ważny jest pretekst i czy ucho może nim być. Poza tym uchylimy rąbka tajemnicy na czym polega sojusz dwóch Marków, a także dowiemy się czemu jeden z nich to „filar kulejący” I jak zwykle masa innych ciekawostek „Od Sasa do Lasa”

Marek Nowosadzki pozazdrościwszy Janeczkowi wojenki w muzeum otworzył swój „autorski” front do walki z powołaniem wicedyrektora ds. dydaktycznych Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego im. Janiny Doroszewskiej lub jak kto woli – „u Gontarza w czerwonej szkole”. Wszystko na zasadzie franczyzy, ale czkawką mu się to jednak odbija i tak nabroił, że długo tego bajzlu nie posprząta. Zimnej krwi to on do takich „interesów” nie ma, co najwyżej zimne piwo w lodówce.

Tytułem wstępu i nim przejdziemy do ciekawostek i teorii spiskowych w tym zakresie z ostatniej sesji 30 września, to wypada rzucić okiem na fragment artykułu z „Super Tygodnia”, który zaznajamia z tematem i dotyczy wydarzeń z sesji rady powiatu z lipca tego roku. Mniej więcej wtedy dokonano poczęcia tego pomysłu, wątpliwej jakości i takich samych owoców.

Na ostatniej sesji rady powiatu Marek Piwko pytał, czym dyrektor Piotr Gontarz kieruje się w tej sprawie. Zdziwiło go, że na stanowisko zastępcy rekomenduje osobę, która pracuje w SOSW od niespełna dwóch lat.

Dlaczego dyrektor nie wybrał kogoś z kadry? Czy osoba bez doświadczenia na stanowisku kierowniczym poradzi sobie w pracy z dziećmi wymagającymi kształcenia specjalnego? – dociekał przewodniczący komisji rewizyjnej.

Dyrektor rozpoczął w czerwcu procedurę powołania Lidii Jurkiewicz na stanowisko swego zastępcy. Rada pedagogiczna SOSW zaopiniowała pozytywnie tę kandydaturę 28 czerwca. Wydział oświaty, kultury i promocji powiatu w krasnostawskim starostwie i członkowie zarządu powiatu dowiedzieli się o tym fakcie z nieoficjalnych źródeł dopiero w następnym miesiącu.

O rozpoczęciu procedury powołania nowej osoby na stanowisko wicedyrektora SOSW dowiedziałem się w lipcu. Muszę przyznać, że pan dyrektor nie poinformował, od kiedy osoba obecnie piastująca to stanowisko zamierza odejść na urlop na poratowanie zdrowia. Nie miałem też informacji, kogo zamierza zaproponować na zastępstwo – mówi wicestarosta Marek Nowosadzki.

Dopiero w ubiegłym tygodniu zarząd powiatu zapoznał się z wnioskiem dyrektora Piotra Gontarza. Była dyskusja na temat rozpoczętej procedury i zaproponowanej kandydatki, ale wyrażenie opinii zostało przełożone na następne posiedzenie.

W międzyczasie do starostwa wpłynęły odpowiedzi na zapytanie Marka Piwki. Wynika z nich, że dyrektor powołuje się na przepisy prawa oświatowego i 34-letni staż pedagogiczny kandydatki, w tym 15-letnie doświadczenie w pracy z dziećmi niepełnosprawnymi. Argumentuje, że jej kompetencje i bogate doświadczenie są gwarancją zapewnienia jakości pracy placówki.

Rzeczywiście, wyłącznym prawem dyrektora jest wybór osoby na stanowisko zastępcy, ale dobrym obyczajem, praktykowanym przez szefów innych szkół, jest informowanie o planowanych zmianach organizacyjnych. W SOSW jest ponad 60 pracowników pedagogicznych. Wiele osób ma staż pracy w tej placówce powyżej 10 lat. Pan dyrektor miał naprawdę duże możliwości, aby nominować kogoś ze swoich współpracowników. Niektórzy czują się teraz zaskoczeni i pominięci – komentuje wicestarosta.

Lidia Jurkiewicz była naczelnikiem wydziału oświaty w krasnostawskim starostwie od początku maja do końca sierpnia 2019 roku. Od następnego miesiąca zaczęła pracować w SOSW, gdzie uzyskała etat nauczycielski.

Nocne Marki

Znając lokalną scenę i poziom kunsztu aktorskiego uczestników widowiska, to trudno dać wiarę, że Piwko sam na te pytania wpadł. Wierzyć mi się nie chce, że informacje o „bezeceństwach” Gontarza trafiły akurat do niego. Ze środowiskiem nauczycielskim tak jest kojarzony, jak z branżą fitness albo środowiskiem „Krasnystaw Biega”. To zagajenie wedle mnie było jedynie przepustką do wywodów Nowosadzkiego, ktoś musiał Marka wywołać do odpowiedzi, a ten już wiedział co mówić. Reszta to już kalka jego zachowań z muzeum, gdzie „mało ładnie” i z pominięciem zasad zdrowego rozsądku rozgrywał swoją kulawą gierkę, nie pomny tego, że jedyny kulawy który potrafił czarować, to Garrincha- brazylijski mistrz z mundialu roku 58 i 62. Tu w sprawie powołania Jurkiewicz, wygłosił tak jak w muzeum komunikat do prasy, całkiem zbędny w kontekście prawa przysługującego dyrektorowi.

Bardzo krótka pamięć Marka

Może to słuchacza wprawić w osłupienie, wszak Marek musi jeszcze pamiętać „swój” konkurs sprzed 7 lat na dyrektora I LO w którym brał udział. Tam miał swojego kandydata na zastępcę, bo bez zaufanego „wice” szkoda fatygi, trudno w to uwierzyć, że nie pamięta tej fundamentalnej zasady. Ale miał też proponowanego drugiego kandydata na zastępcę, który nie był szczytem jego marzeń, a jeśli już, to był szczytem marzeń tych których była powiatowa fujarka, bo jak mówi ludowa mądrość- tego melodia czyja fujarka. Jak się to skończyło to sam wie i po co do tego wracać. Z takiego założenia wychodził i Gontarz ale jemu mniej wolno, i nie wiadomo dlaczego. Poza tym co to Nowosadzkiego interesuje, skoro prawo skądinąd logiczne tak mówi? Bo mnie się zdaje, że zbiegło się wszystko przypadkowo, ale było wykorzystane rozmyślnie.

Marek jako „podmiot domyślny”

A na sesji 30 września Marek Nowosadzki był nieobecny. Ponoć zachorzał, co wcale nie dziwi, bo choroba była jedynym rozsądnym wyjściem i przyszła w bardzo właściwej chwili. Ale mimo swojej absencji, to, i tak jego duch krążył po sali obrad, jak zabłąkany komar po sypialni. Piwko w pewnym momencie zaczął Nowosadzkiemu dziękować i nawet posunął się do słownego ukłonu połączonego z czapkowaniem. Tak chylił czoła przed Markiem, że złożył na jego „nieobecnym policzku” pocałunek śmierci. Dziękował mu lewicowy trubadur za to, że był przeciwny kandydaturze Lidii Jurkiewicz na wicedyrektora. Czyn to zaiste bohaterski, tylko czemu Marek nie przyszedł osobiście tych laurów odebrać? Ale w to Piwko, kolega serdeczny nie wnikał. Pytali i inni czym się kierowali członkowie zarządu, że podjęli taką a nie inną decyzję. Pamiętać trzeba, że na 5 członków zarządu powiatu za kandydaturą było 3, wstrzymał się -Suchorab Piotr, a Nowosadzki był przeciw.

Gerwazy z Żółkiewki i jego ciekawostki

W końcu Jan Mróz rozsądny i powściągliwy w mowie, z wąsiskami jak Gerwazy i do tego emerytowany dyrektor szkoły z Żółkiewki rzucił więcej światła na całą sprawę. Z jego ciekawych refleksji wynikło, że były dwa głosowania rady pedagogicznej: jedno tajne, a drugie jawne. W obydwu wyniki były od siebie biegunowo odległe czemu się Mróz  dziwił. Ale potem wynikło z jego głośnych rozważań, że nauczycieli ktoś podpuszczał, co jest całkiem możliwe, bo w sytuacji gdy zmienia się władza w organie prowadzącym takie sytuacje są normą. Z tego co szepczą po kątach wynika, że telefony grzały się do czerwoności.  Jan Mróz vel Gerwazy zwrócił uwagę, że wynik głosowania zarządu nie ma żadnego znaczenie i nie wpływa na wybory dyrektora, tak samo jak wyniki głosowania rady pedagogicznej. Wszystkie są tylko formą opinii i niczym więcej…Głowił się Jan czemu takie prawo, bo zaiste to trąci absurdem ale może w innych okolicznościach ma to znaczenie i jest wskazówką?

Historyczny mechanizm

Zaistniał we wszystkich głosowaniach pewien mechanizm, który nasuwa historyczną analogię. W 1812 roku 23 października wybuchł w Paryżu spisek generała Maleta. Ten rozpuścił plotkę o śmierci Bonapartego w Rosji i przejął władzę. Szybko stłumiono bunt ale Napoleon przekonał się o słabości swojej władzy w Paryżu i kruchości jej podstaw. Większość otoczenia poparła spiskowców albo stała bezczynnie. Napoleon wcześniej w razie swojej śmierci na następcę wyznaczył syna, a tego nie poparł nikt… . Tak samo o tym co „piszczy” w swoim otoczeniu dużo dowiedział się Gontarz po obu głosowaniach, mógł nawet nabrać dodatkowej pewności, że dobrze iż postawił na Jurkiewicz. Tym bardziej, że szukał wśród kadry chętnych i nie znalazł. Postawienie na kogoś nowego, z kim się „na papierosa” przez kilka lat nie chodziło i kogoś kto w efekcie właśnie tobie to zawdzięcza jest z punktu widzenia zarządzania słuszne i uzasadnione, bo zaufanie to podstawa. Co ciekawe to te dwa głosowania były efektem jego pomyłki. Powinien zarządzić jedno i tajne, a nie jawne. Musiał je powtórzyć gdyż w przeciwnym razie organ nadzoru uchyliłby mu decyzję ale w efekcie zyskał bezcenną wiedzę na temat kolegów i koleżanek. Ale i zarząd powiatu przekonał się o tym, że Nowosadzki to „filar kulejący”… Dopytywał i Zieliński czym kierował się Nowosadzki ale Leńczuk odpowiedział, że w tej kwestii musi Marka pytać. Znając uczucia gorące jakie żywi Zieliński względem Nowosadzkiego, to Krzyś z Marka przy nadarzającej się okazji wytopi z wiadro tłuszczu i wyrwie kawał mięcha. Musi Marek do następnej sesji obmyślić treść odpowiedzi albo liczyć, że niedyspozycja znów go dyskretnie dopadnie i położy do łóżka…

Przesadna troska o wizerunek

Marek wyczuł widać słabość otoczenia i napór „rebeliantów” od Janeczka i zaczął rozpychać się w swoich kompetencjach, jak UE w stosunku do Polski ale rzeczywistość jest jeszcze bardziej złożona. Tego nikt głośno nie powiedział ale to wszystko jest jednak wymierzone w poseł Hałas Teresę. Lidia Jurkiewicz przez niektórych jest kojarzona z nią, a to już wystarczy tak jak Gołąb Andrzej, w którego sprawie wypowiadał się nie raz Janeczek. Widać Nowosadzki to wie w końcu rozmawia ze wszystkimi z racji stanowiska. Pod wpływem Janeczka który ciągle marudzi o tajemnych wpływach Teresy zaczął się obawiać że ten zacznie mu zarzucać służalczość, brak reakcji i w rezultacie ucierpi jego kryształowy wizerunek. Tak jakby jego trwania przy Szpaku przez 16 lat nigdy nie było. Janeczek może sobie bić brawo, bo ktoś wreszcie chyba uwierzył w jego propagandę, ale z drugiej strony wystraszony Nowosadzki to żadne trofeum. Do eksponowania nad kominkiem zupełnie się nie nadaje. Gdyby Nowosadzki przeszedł nad tą nominacja spokojnie dziś by problemu nie miał a Zieliński na następnej sesji będzie dopytywał i rwał niego kawały mięsa.

Moim zdaniem Nowosadzki próbuje się dystansować i demonstruje to w taki sposób, wie, że Hałasowa publicznie mu nie nawtyka, a Janeczek może. Można w konsekwencji tego zaobserwować tendencję, że na chłostę krytyki i pod pręgierz stawia się ludzi kojarzonych z poseł. Traktuje ich się jak ofiary składane na ołtarzu swoich słabości, bo nie ma się odwagi być stanowczym. A nie są to ludzie z łapanki, którzy 30 lat podnosili szlaban w PGR. Wręcz przeciwnie, mają mocne, a nawet bardzo papiery ale to nie ma znaczenia. Mimo że Gołąb ma zarządzanie, to ta biologia urosła już do rangi słonia w menażerii, a przecież na tym stanowisku kierunkowe wykształcenie nie jest wymagane. Na drogim biegunie jest „ormostwo przemilczane” byłego starosty a „etyczny” Nowosadzki nigdy publicznie kierowany „dobrym obyczajem” Szpakowi uwagi w tej kwestii nie zwrócił i nie poprosił o wyjaśnienie. A gdy na sesji w 2017 roku rozdano uzupełnienie Janusza życiorysu, to o mało Nowosadzki nie zemdlał. A teraz gdy kogoś trzeba pod ścianą postawić, to padło na nich, a zbiegło się to z wojną na górze i lokalnymi porachunkami. I te dwie rzeczy mają odrębne życia i toczą się równolegle…

Marketing polityczny

Jeszcze tylko trochę Marek poćwiczy z zakładaniem nogi na nogę to będzie krasnostawską Jaworowicz, bo medialnie zasygnalizował środowisku, że dba o nie i podkręcił sobie licznik interwencji. Nie szkodzi, że to do złudzenia przypomina sytuację kiedy bokser chce podgonić sobie bilans walk zakończonych nokautem i przeciwników dobiera wśród pensjonariuszy domu starców, bo takie są prawa marketingu politycznego. Ten niestety przeszedł w pewnym momencie w spacer po brzytwie. Skoro Nowosadzki chciał zyskać u Janeczka, Nieściorowej czy innych, to stracił u Hałas Teresy, której zawdzięcza wszystko. No ale ona ma etykietę PiS- widać można w nią lać bez opamiętania. To może wydawać się irracjonalne i pozbawione sensu, aczkolwiek polityka takich zachowań nie jest pozbawiona. Jerzy Rakoczy Książę siedmiogrodzki najechał w sojuszu z Chmielnickim i Szwedami na Rzeczpospolitą w 1657 roku, bo mu naopowiadali, że odkuje się terytorialnie. Mimo że stosunki miał dobrosąsiedzkie i cała awantura nosiła znamiona szaleństwa. On jednak dał się namówić i w efekcie czego zebrał taki łomot, że stracił pozycję, księstwo, a na koniec i życie…To co się dziwić irracjonalności Marka? Za Szpaka Marek był przewodniczącym rady powiatu i takich demonstracji nie robił, a było ku temu okazji przez 16 lat co niemiara.

Ludwik XIV z ul. Piekarskiego

Ma Nowosadzki „polityczną skłonność” do przesadnego i trącącego groteską wartościowania problemów, do dzielenia włosa na czworo i obsesyjnie-małostkowego patrzenia na banalnie proste sprawy. Jest też więźniem własnej wyszukanej etykiety… To trochę przypomina zachowanie starzejącego się Ludwika XIV, który tak dopracował swój absolutyzm, że absolutnie decydował o wszystkim w taki właśnie małostkowy sposób. Kierował kampaniami wojennymi, będąc kilkaset kilometrów od teatru działań. Kurierzy czekali na instrukcje, nim ten wstał odbył cały ceremoniał, zgodnie z etykietą i łaskawie zerknął w papiery. Bo jemu się zdawało, że wojna mogła poczekać, priorytetów nie uznawał. W efekcie przegrał kluczową bitwę pod Blanheim i całą Wojnę o Sukcesję Hiszpańską. Ale na tym nie koniec podobieństw, tak jak Burbon- Nowosadzki, co widać, uprzedza się do ludzi, a to bywa zgubne…Ludwik swego czasu spotkał na swoim dworze „kurduplowatego” Eugeniusza Sabaudzkiego, który chciał zaciągnąć się do jego armii ale, że był niskiego wzrostu to go wyśmiał i popędził. Mimo że ten miał „solidny papier” i dobrze rokował. Habsburgowie już tacy głupi nie byli, przyjęli go z otwartymi ramionami, a nawet w niego zainwestowali. Ten się pięknie odpłacił i z nawiązką zwrócił. Lał i to dosłownie wojska francuskie, tylko wióry leciały w czasie wspomnianej „ Wojny o Sukcesję Hiszpańską” Za kilkadziesiąt lat w uznaniu jego wojennego geniuszu Bonaparte wymieniał go jako jednego z siedmiu najwybitniejszych wodzów, a to już jest jakaś rekomendacja.

Alpinista polityczny

Życzyć wypada Markowi Nowosadzkiemu by startował w wyborach do rady powiatu dokąd uzna za stosowne i by zdobywał mandat. Mało kto wie ale ma skończoną Administrację i Zarządzanie, zna się na urzędniczej materii. Takiego ma kształconego żona męża, syn ojca a matka syna i ulica Piekarskiego mieszkańca… Bywa czasem rozsądny ale pod jednym warunkiem, że nie myśli w kategoriach „co ludzie powiedzą” Ale skoro wspomniane myślenie go zdominowało już definitywnie i w tym wypadku  „wskrzeszenia Łazarza” nie będzie, nie można mu powierzać niczego więcej prócz tego co sam zdobył, czyli mandatu. Jest to uwaga w formie instrukcji na przyszłość dla potencjalnych chętnych do koalicji z nim. W taki sposób rządzić się nie da, piłując gałąź na której się samemu siedzi. Nowosadzki nie jest w stanie pojąć, że właściwy teatr działań wojennych, to ten na który trzeba odpierać ataki Szpaka i bzdurne rojenia Janeczka i innych. To tam powinien zabierać głos, tym bardziej, że jeśli o Szpaka chodzi to pamięta jego porządki. Jest Nowosadzki „polityczny alpinista” potrafi zdobyć mandat ale już go zagospodarować i wypełnić pożądaną treścią nie jest w stanie, bo strach skutecznie go paraliżuje.

 

Do tych wspominanych wystąpień i papierowych „ Opus Magnum” i oper mydlanych Nowosadzki nie miał żadnych podstaw, ani pretekstu. A jaki ten ostatni jest ważki to o tym opowiada historia angielskiego żeglarza i przemytnika Jenkinsa, któremu w 1738 roku podczas kontroli statku Hiszpanie w sprowokowanej bójce czy pojedynku ucięli ucho. Po wszystkim cwany przemytnik obwoził je po świecie i pokazywał jako dowód na hiszpańskie okrucieństwo. W efekcie czego przekonał angielski parlament do zbrojnej interwencji i wojna trwała 9 lat. Do historii konfliktów przeszła pod nazwą „Wojna o ucho Jenkinsa” Jak widać on choć miał „swój” pretekst i takiej wielkości, a Nowosadzki nie ma nawet tego.

37
10

11 komentarzy do “Ucho Nowosadzkiego czyli siła pretekstu”

  1. Te artykuły czyta się tragicznie. Istny bełkot. A co do wyboru zastępcy
    w szkole specjalnej, tam dyrektor nie miał wyboru. Zwyczajnie nikt nie chciał z nim współpracować. Dostał więc Goguś koleżankę Pani
    Poseł.

    25

    29
  2. Marcin nie jesteś w niczym lepszy i weź się za robotę, a nie lataj w godzinach pracy do sklepu i kolegom też to powiedz. A już zapomniałeś jak ty byłeś kolegą Szpaka?

    28

    12
  3. A podobno jakiś „Miś ” bawi się w deweloperke . Tanio kupuje działki na Rudce i chce na tym zarobić dużą kasę . Coś ktoś slyszal o tym . Co to za cwany Misiaczek ?

    31

    7
  4. A to ten od pompowanych zjeżdżalni, co już wszędzie był? No ten to wie gdzie miodek, tylko łeb mu urósł i do dziupli ciężko go wepchnąć.

    29

    8
  5. W naszym powiecie niejaki pan Miś to chyba ma się za nie wiadomo kogo. Wchodzi sobie do „Biedronek” i innych miejsc gdzie obowiązuje zakrywanie ust i nosa i ma to wszystko właśnie tam. Temu panu się wydaje, że jego te przepisy nie dotyczą, a może on zaszczepiony? Wielu takich w naszym mieście jaśniepanów, którzy mają za nic ten obowiązek. Co na to policja? Pewnie nie mają czasu ścigać tych co nie stosują się do tych obowiązków. Nie wdaję się w dyskusję z tymi co uważają, że maseczki nic nie dają, bo tu nie ma nad czym dyskutować – jest obowiązek i już.

    25

    3
    1. Niby Zorro a taki wytresowany. Pewnie w domu elektroniczny pastuch na głównym miejscu w najładniejszym pokoju stoi. Po co zadawać pytania, po co myśleć, jak w telewizorze wszystko powiedzą – jaką szmatkę, gdzie i do czego sobie przyczepić, kto wróg a kto pan.

      2

      19
      1. „abc” to inaczej MIŚ? No cóż, możesz nie wierzyć w to co mówią, ty pewnie wszystko wiesz lepiej, bo przecież do ciebie nawet pewne dane nie docierają, lepiej udawać, że wszystko jest OK. Szkoda, że takich ludzi zatrudnia się w urzędach publicznych.

        16

        1
  6. Kiedyś miałem psa. Rasowego. Niemieckiego owczarka. I jak z tym psem szedłem na spacer, a kundle zza bram na niego ujadały to On nawet nie odwracał głowy.
    Także ten …..

    1

    20

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *