Kajzer i von Moltke w okopach czyli do trzech razy sztuka

 

Kajzer” Jakubiec i jego feldmarszałek Dariusz „von Moltke” Turzyniecki wracają w okopy, bo zwietrzyli szansę. Do trzech razy sztuka! Zbliżają się wybory samorządowe i prawdopodobnie na burmistrzowskim zydlu dojdzie do podmianki. Poza tym nad ratuszem ciąży klątwa kiedyś rzucona przez Jakubca i tylko on może ją zdjąć.

 Z tymi burmistrzami od 2014 gorzej i gorzej. Co jeden to „lepszy”, ale od Hani się zaczęło, wszak porzekadło ludowe mówi: Gdzie diabeł nie może tam babę pośle! I w tej bajce diabeł jest również. Rodzimy swojski, lokalny… Dwa razy nagonka Jakubca podchodziła, by ostatecznie go wysiudać, tylko że do dziś nie wiadomo, po co!? A po tym wysiudaniu to mogło być tak, bo my wszystkiego nie wiemy… że jak rozgoryczony Jakubiec opuszczał ratusz, to, nim trzasnął drzwiami od gabinetu to go pierwszy raz przeklął.

Druga porażka w 2018 też cudaczna, bo tu pojawiła się okoliczność, na którą on wpływu nie miał. Tutaj naród zakochał się w PiS i głosował na takich, co im się z, nim bardziej kojarzyli. Miał prawo być zaskoczony, bo nie rozumiał decyzji wyborców. Myślał, że 4 lata „rozkładu” za Hanny Beztroskiej narodowi wystarczy na otrzeźwienie, a on sobie wróci i posprząta. Aniołem Jakubiec może nie był, bo tu nieświęci garnki lepią, ale zły do szczętu, jak mu zarzucali to też nie. Z Kościukiem „przegrał” o zaledwie 45 głosów. Mogło go, w tym jeszcze utwierdzić widowisko, które zrobił Romek Żelazny – kiedyś zajadły krytyk, a przed drugą turą w 2018 roku wprost „przyjaciel domu jakubcowego i najbiższy przyjaciel” Tak się łasił, że o mało się do Jakubca na niedzielny obiad nie wtarabanił. tak mu się repertuar pozmieniał! A to dlatego, że startujący wtedy w wyborach Kościuk i Kmicic byli bardziej z PiS pożenieni, i to wtedy w swoim periodyku pisał jak to koliber Turzyniecki podziurawił pancernego zdawało by się Jędrka Kmicica. A już przed drugą turą to amikoszonował się Romek nieprzyzwoicie, aż Jakubiec się z oburzeniem wzdragał i dziwił co ten chce i po jaką jasną cholerę.

Mógł się poczuć usatysfakcjonowany, bo zajadły krytyk wyciąga dłoń do pojednania, a Jakubiec jej nie przyjął, bo ma swoje dwie. Widać nie chciał, żeby krasnostawski Michnik był mu „bratem”, bo brata to już ma. Przed drugą turą Romkowi bardziej odpowiadał Jakubiec, a Kościuk który był jego przeciwnikiem ostatecznie przyjął „chrzest” od PiS z rąk Czarnka na spotkaniu w KDK, czym sobie Romka ostateczne zraził. Romek, jak PiS zobaczy albo o nim usłyszy, to białej gorączki dostaje.

Tak że Jakubiec mógł ratusz przekląć drugi raz i po drugiej „śmiesznej porażce” z Kościukem. Wydusił przez zaciśnięte zęby, że jak żeście mnie nie chcieli i źle wam ze mną było, to teraz będziecie mieć takich burmistrzów, że jeszcze za mną zatęsknicie drodzy krajanie! Będziecie mieć grunty na medal, jak wam moje rządy nie odpowiadały. Będziecie mieć wiceburmistrzów po siedemdziesiątce jak wam mój Dariuszek „Hajduczek z Rońska” nie odpowiadał. Popamiętacie! No i klątwa zadziałała.

Hanna była wyjątkowo roztargniona i ojej roztargnieniu krążą legendy. Do tego została opętana przez mojego, ulubionego, lokalnego diabła Jędrka Kmicica, któremu muszę ciut czasu poświęcić. Tylko czy w przypadku czorta „poświęcić” to właściwe sformułowanie!? Bo on oprócz wersów lub strof wart pomnika albo skweru, czy ulicy swojego imienia. Jest najlepszym kusicielem w całej okolicy i jemu żadna dusza się nie oprze, a proboszcze są bezradni. Sam Watykan jest w kropce jak Jędrek bierze się za robotę. On, jak do Rzymu jedzie na wycieczkę, to go już na lotnisku pytają o prawdziwy cel podróży. Jędrek wtedy opowiada, że jest zwykłym turystą, a te rogi to od karnawału nosi! Od maleńkości czortek taki był, a niektórzy uważają, że się urodził od razu z teczką i z tym szelmowskim uśmiechem. Talenty doradczo – kierownicze to od maleńkości przejawiał, a jego rady do dziś niektórym ustawiły życie. Jedna z nich obrosła legendą! Jak to w drodze do przedszkola spotkał diabła niskiej rangi w starej wierzbie na łące, który płakał, bo mu nie szło. W piekle też się może kopyto potknąć i o awans trudno, bo tam „piekielna konkurencja” i związków zawodowych nie ma, a jedyni związkowcy co tam są to siedzą w kotłach. Podobno Jędruś z nim porozmawiał, a szczegóły tej rozmowy są nikomu nieznane oprócz ich obu. Jakieś światło na jej treść może rzucić to, co się stało potem. Otóż diabeł za rok od rozmowy z Jędrkiem został arcybiskupem i mówią, że to o Życińskiego chodzi, a poszlaką jest to, że człowiekiem roku wybrała go Wyborcza.

Tak mu widać Kmicic skutecznie doradził to, co w takich okolicznościach dla niego taka Hania!? On ją lewą ręką i małym paluszkiem omotał. Tak diabelsko, że się wycofała z wyborów i postawiła na niego. Jędrek oberwał w wyborach, ale to tylko nam się tak wydaje. On przede wszystkim uwiódł na pokuszenie ponad 1330 krasnostawskich dusz, które na niego głosowały. Dlatego jak w piekle, to zaraportuje to dostanie awans, na co najmniej generała! Ale teraz wróble na mieście ćwierkają, że Jędrka niektórzy chcą widzieć na listach PSL z miasta…a co będzie to zobaczymy.

 „Opętana” Hania to już tak pohulała, że nawet Romek Żelazny bił się w pierś, że ją popierał, ale to już później. Za jej czasów ratusz postkomunistami w typie Gałana i Piwki zaczerwienił się, jakby kto maki zasiał. Ten drugi wlazł do dworku starościńskiego, który Jakubiec postawił na nogi, a Hania zasiedliła i siedzi do dziś i lewicę parodiuje… Pieniędzy ratusz wtedy miał, tyle że palili nimi w piecach. Tak się przelewało, że nawet nikt nie myślał o czynszu za parking pod Biedronką. Cieszył się Piwko, bo jego owad rodzinny pasł się jak kaban na wesele. Dobrze było! Ale jak już wszyscy myśleli, że „lepiej” być nie może to pojawił się Robert i pchnął klątwę na wyższy pułap, przebił szklany sufit i rozbił bank. Takiego cudaka jak on świat nie widział, a Hanna Mazurkiewicz już nie jest dopust boży, bo Robert ją zdetronizował.

No i kto teraz!? W zeszłym roku wiosną gazety rozpisywały się o ewentualnych kandydatach na burmistrzowski zydel. Oczywiście Kościuk jako naturalny kandydat, ale teraz to już ze swojego komitetu. „Nowy Tydzień” wiedziony podszeptami wykoncypował, że Marek Nowosadzki ma ochotę na to przedsięwzięcie. Ale nic z tych rzeczy, bo to jak się okazuje były prognozy o charakterze prasowej „zapchaj dziury”. Zwyczajnie coś trzeba było nasmarować, coby szpalty nie świeciły pustkami. Co prawda Marek nabrał nawet apetytu i smaka na takie prognozy z nim jako burmistrzem i chodził cmokał rozmarzał się, co by było, gdyby… Ale on się niestety do takich przedsięwzięć nie nadaje i gdyby go wybrali burmistrzem, bo co jak co, ale wybieralny to on jest to taki triumf byłby jak pierwszy szpadel wbity w grunt cmentarza, na którym w mogile spocznie. Marek ni siły ni woli do samodzielnego „kierownictwa” nie ma. Jeśli już to najlepiej czuje się w fotelu pasażera, ale dla bezpieczeństwa podróży lepiej go wozić w bagażniku. Żeby być burmistrzem trzeba być „twardym sukinkotem” A o jego przymiotach można powiedzieć to samo, co o przymiotach generała Sosnkowskiego, który słynął z podobnej przypadłości charakteru. Stanisław Cat – Mackiewicz zilustrował je sytuacją człowieka stojącego nad rzeką, który w sposób inteligentny i spokojny tłumaczy, dlaczego do tej wody wejść nie może…

No tak, ale w PZK jest grupa „pruskich militarystów” i ta ostatnio zwietrzyła szansę na powrót do władzy, bo czemu nie. Jakubiec już wyjął z szafy pikielhaubę i rozpisano plan godzinowy, który polega na tym, gdzie i kiedy ma się znaleźć, która dywizja. Bo trzeba wiedzieć, że po upadku PiS otworzyła się zupełnie nową perspektywę i „kręgi militarystyczne” w PZK zwietrzyły szansę, a poza tym, co jest innego do roboty niż startowanie w wyborach na burmistrza dla emerytowanego burmistrza w takim miasteczku, jak Krasnystaw ? A „von Moltke” Turzyniecki PiS nie cierpi i najchętniej wydusiłby ich wszystkich gołymi rękami. Przecież Jakubiec nie będzie w kółko oglądał powtórek „Klanu” ani chodził z psem na spacer. Będzie startował, bo czemu nie i do trzech razy sztuka.

 

 

25
2

10 komentarzy do “Kajzer i von Moltke w okopach czyli do trzech razy sztuka”

  1. I pewnie. Niech startuje. Wygra na pewno. Romek to pętak i czerwono mi w oczach jak na niego patrzę, a Robert to ciamajda. Za narządy trzeba się chwycić od czasu do czasu. Ale komu to tłumaczyć??? Szkoda czasu. Pozdrawiam Panie Piotrze.

    11

    3
  2. Kandydatów na Burmistrza mamy trzech Kościuk, Jakubiec, Pocińska. Czy Kmicic też? Sądzę, że będzie próbował. Panie Piotrze kolejny świetny artykuł i dobrze się czyta.

    8

    3
  3. Ja widzę tylko jednego, prawego kandydata Krzysztofa Z z Rejowieckiej o pseudonimie artystycznym Jędrzej Kauczuk. Jego pracowitość, przenikliwość i wizjonerstwo poparte prawą prasą serwowaną przez wesołego Romka z żelaza uniosą go do magistratu.

    9

    0
  4. Romek, Ty to jesteś ten wesoły Romek z filmu Barei? Dziś 13 grudnia rocznica stanu wojennego. Ciekawe jak dzisiejszy dzień obchodzą ORMOWCY, SB-cy ich tajni współpracownicy? Romku Witoldzie Słoto, TW, redaktorze naczelny głosu własnych urojeń. Czy Ty pijesz dziś szampana??? Wstyd

    14

    0
  5. Jakubiec-Kmicic dwie papużki-nierozłączki, bracia bliźniacy krasnostawskiej polityki, ongiś wspólnicy. Co ich później poróżniło, czort jeden wie. Władza, pieniądze lub inne rzeczy? Wiele ich kiedyś łączyło, byli tacy sami, a dziś są gotowi stanąć naprzeciwko siebie. W walce o fotel burmistrza powinien pogodzić ich ktoś trzeci, trzecia.

    10

    0
  6. No właśnie tylko kto ten trzeci albo trzecia? Fajnie byłoby powierzyć miasto nowym ludziom. Z radnymi włącznie. Obecni tylko narzekają, grzeją stołki i puszą się jak pawie. Może warto by było zagłosować wyłącznie na tych z końca list? A kogo Wy widzielibyście w roli Burmistrza?

    9

    0
    1. Swego czasu rozgorzała dyskusja – co kolorowo rozświetlony paw umieszczony w zrewitalizowanym parku miejskim w Krasnymstawie ma wspólnego ze Świętami Bożego Narodzenia ? Dora w końcu rozszyfrowała tajemnicę przekazu tej instalacji. Otóż najprawdopodobniej symbolizuje ona napuszonego radnego miejskiego. I to jest instalacja na miarę naszych możliwości. My tym pawiem otwieramy oczy niedowiarkom. Mówimy: to jest nasz paw, przez nas zrobiony i to nie jest nasze ostatnie słowo – oczywiście jeśli wybierzecie nas na kolejną kadencję. My obiecujemy puszyć się przez następne lata. 😀

      13

      0
  7. Ten PAF to symbol rozdętego ego radnego powiatowego i ówczesnego kierownika promocji miasta Fisia Zielińskiego. PAF świeci a kariera powiatowego dziecka specjalnej troski jakby mniej a niebawem całkiem zgaśnie.

    9

    0
  8. Kauczuk czytaj Zieliński znów nadaje. Chłopek nawet na okres przedświąteczny nie zważa. Czy te Pana urojenia nie mogą poczekać??? Zmień lekarza chłopie. Rodziną się zajmij. Załamka… Wesołych Świąt

    6

    0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *