Powiatowe przedszkole oczami dziecka czyli wszystkie nasze dzieci są

 

Nasze przedszkolaki są bardzo fajne. Oczka mają rozbiegane, czupryny zmierzwione, rączki pulchniutkie i liczka krase. Niektórzy są  z „dobrych klasowych domów”. Dziś opowiem o nich, i o tym co się w przedszkolu dzieje i dlaczego jest taki bardak!

 

W głowach naszych przedszkolaków „tysiąc Chińczyków sieka szczypiorek” i myśli się kotłują; co by tu spsocić. Może żabę napompować albo źdźbło komu w ucho wsadzić? Jak to za mało to podłożyć poduchę pierdziawkę, żeby mieć ubaw. Niektórzy mówią na to co się w przedszkolu dzieje tak, że jakbym to powtórzył to mama by mnie skrzyczała; skąd znam takie słowa! Jak ktoś wpadnie na pomysł żeby przedszkola zacząć likwidować to zaczną od naszego! No nie ma siły…

Marek „biedronkowy” 

Marek do przedszkola jak przychodzi, to zawsze przy drzwiach się bawi, a ma największy worek na kapcie. Na nim ma wydzierganą biedronkę . Mówi, że worek jest pamiątką rodzinną i u nich przechodzi z pokolenia na pokolenie. Oprócz kapci czerwonych z pomponami ma kanapki i wszystkie z szynką. Jak się go pytają; skąd szynka, to mówi, że z Biedronki. Na początku nikt mu nie wierzył, że biedronka daje szynkę, ale jak ją nam pokazał to wszyscy uwierzyli, że to taka Biedronka. Marek bardzo jest wrażliwy na niesprawiedliwość, ale jak go poprosić, żeby kanapką poczęstował to mówi, że może kanapkę odsprzedać!  Marek się jeszcze chwali, że jak urośnie to będzie siedział w dworku, jak dziedzic!

Marek „Bojący” i Krzyś 

Krzyś się z Markiem od Biedronki koleguje, ale jak długo to nie wiadomo. Krzyś nim do przedszkola trafił bardzo długo musiał siedzieć w domu „z dziatkami” Coś z 8 lat tego siedzenia było, bo nikt go nie chciał do przedszkola zapisać. Przez ten czas planował przejęcie kontroli nad przedszkolem, ale jak to u Krzysia bywa nic mu z tego nie wyszło. Krzyś tak ma, że lubi rozkręcać zabawki i jak je poskłada to mu części zostaje. Potem szuka winnych tego stanu rzeczy, ale jak to tak można, przecież to on rozkręcał sam! Podobno kiedyś popsuł młotek i kulkę od łożyska!


Obaj z Markiem „biedronkowym” są zaliczani do „czerwonych skrzatów” i dokuczają „starszakom” od Andrzeja. Podbierają im zabawki i podwieczorki, a jak się da, to chowają kapcie. Straszą Marka „bojącego” co jest zastępcą Andrzeja, że mu gwizdną worek z kapciami i zrobią opinię poza przedszkolem ! Marek się boi, bo ciapy ma wypasione, szyte na miarę i z koronką! Szczególnie Markowi „bojącemu” Krzyś zabrałby zabawki i to wszystkie! Sami chcieliby rządzić w przedszkolu…

Leszek

Może jeszcze w tych psotach „starszak” Leszek z nimi się równać, ale ten to już zupełnie inna kategoria. Leszek ma swój zakątek i jak dorośnie to będzie chirurgiem, ale pewnie wyjdzie mu z tego ginekologia. Ze swojego kątka nie wychodzi i na wszystkich patrzy z góry, a uwielbia gadać do misiów i lalek. Uważa, że jest historyk i wszyscy powinni go słuchać! A kiedyś to było tak, że jeden Miś nie wytrzymał i jemu nagadał, że zrobił z niego złodzieja! Ten Miś mówił w imieniu innych, a zły był na Leszka i to tak, że Leszek zamilkł. To był mały cud, że ktoś Leszkowi dzioba zakneblował!

Boguś

Jest jeszcze w „starszakach” Boguś, który ma bardzo duże kieszonkowe i jakby się uparł to kupiłby całe przedszkole, a potem zrobił z niego magazyny! Boguś uważa, że za ostatnie przeziębienia odpowiada diabeł i jak ktoś jest niegrzeczny to wtedy straszy go piekłem. Powtarza, że przeziębienia nie ma, ale jakby kto chciał, to on mu aspirynę sprzeda, bo akurat ma przy sobie. Ostatnio jacyś źli ludzie narobili Bogusiowi zdjęć, a to nie była „Pierwsza Komunia” i był z tego powodu bardzo zły. Skąd ci ludzie byli, nikt nie wie, ale chcą Bogusiowi udowodnić, że na lewo zapisali go do przedszkola. Wszystkie przedszkolaki mu z tego powodu bardzo współczuły. Poza tym Boguś ma ambicje, żeby dostać się do jeszcze większego przedszkola w Warszawie. Boguś jest taki świętoszek, że prawie w przedszkolu śpiewa psalmy i jakby mógł to zamiast obiadku byłaby msza! Ze dwa lata temu Boguś obraził się na tych co go do przedszkola zapisywali.

Ewcia, Justynka i Ania

Bardzo wpatrzona w Bogusia jest Ewcia i Justynka… Ta pierwsza to uważa, że Boguś jest bardzo mądry, ale zaraz po niej. W ogóle Ewunia ma ambicje być szefową przedszkola w tej miejscowości co mieszka i bardzo by chciała, ale strach jej mówić, że się nie nadaje. Kiedyś to nawet chciała Andrzejowi wejść w paradę, ale jak jej powiedzieli, że deseru może dla niej braknąć to dała sobie spokój. Ewcia dużo mówi i bardziej się nadaje do kabaretu, bo mówi co myśli i to publicznie, a nawet jak nie przemyśli to też mówi… Ewa koleguje się z Justynką, bo Justynka zna tych co do przedszkola zapisują, a poza tym zawsze przynosi dobre kanapki i cukierki. Kolegują się więc, bo to jedyne dziewczyny w tej części przedszkola. Jest co prawda jeszcze Ania, ale ona się nie bawi z nimi… Ania jest w grupie starszaków „Koniczynek” Ania ma warkocz i duże kieszonkowe, które rozdaje tylko, że to nie są do końca jej pieniążki i trzeba je oddawać. Ania jest grzeczna i małomówna.

Janusza „Koniczynki” Marcin, Karolek i Tadzio 

W „Koniczynkach” rządzi Janusz, który kiedyś był szefem przedszkola tak jak Andrzej teraz i to przez 16 lat. Janusz wtedy mówił wszystkim z kim się mają bawić i czym. To były ciężkie czasy, szczególnie dla Marka „bojącego”. Marek się bał odrzucenia przez Janusza i przez to często pochlipywał rozczarowany tym wszystkim w szatni. Teraz Marek ma lepiej, ale też się boi, że mu to zabiorą. On zawsze coś sobie znajdzie, żeby się bać…

Janusz teraz narozrabiał i to tak, że podwieczorku nie dostanie. W ogóle Janusz jest rozrabiaka i dokucza Andrzejowi. Mówi, że jak on był szefem to było lepiej . To nawet prawda, bo on wtedy na siebie nie krzyczał i sobie nie dokuczał… U Janusza w „Koniczynkach” jest jeszcze kilku starszaków. Jest Marcin co ma oczka ruchliwe jak chomik w kołowrotku. Milutki jak wielkanocny zajączek. Tam, gdzie mieszka, też chodzi do przedszkola i on bardzo lubi cukierki, ale zawsze jak ktoś częstuje. Karol to kolejny starszak od Janusza. On kiedyś miał przedszkole prawie na własność i długo w nim siedział. Teraz wyszło po podliczeniu obiadków, że to już jest zerówka… Karol nic nie mówi, tylko je paluszki. No i jest Tadek co nosi okulary i gada głupoty. Ten też miał przedszkole, prawie swoje, ale mówią, że już nie chcą, żeby do niego wracał. Mają teraz takiego Janusza, co jest miły spokojny i nigdzie nie pędzi…

Stasio, Piotrek, Marek, Mirek…

Są jeszcze inni w naszym przedszkolu. Jest taki Stasio, którego kiedyś Janusz namówił, żeby był jego kolegą. Stasiu, nie odmówił, bo się bał, że z przedszkola może wracać na bosaka i dlatego z Januszem musiał się kolegować. Stasio jest grzeczny i małomówny i nosi okulary. Tam, gdzie mieszka też chodzi do przedszkola… Mówi, że jak urośnie to wyłysieje, bo nie rozumie tego, co się w przedszkolu dzieje.

Jest też blisko Andrzeja taki jeden Piotrek. On kiedyś siedział przy drzwiach i tam był przeciąg, i Janusz tam go usadził. Piotrek drzwi i okna przymykał jak Janusz rządził w przedszkolu, a teraz ma lepsze miejsce i już go nie przewiewa. Teraz siedzi blisko Andrzeja, ale się nie cieszy, bo mu Krzyś dokucza. Mamy i jeszcze jednego Marka, ale ten jest ani bojący, ani biedronkowy tylko malowany. Marek jest grzeczny i jak z obrazka do tego jest kolegą Andrzeja i zawsze ma takie samo zdanie jak Andrzej. Jest i Mirek i na niego można zawsze liczyć, a jest z niego bardzo duży przedszkolak i też jest kolega Andrzeja, ale on na Andrzeja nie może liczyć tak jak Andrzej na niego. Mirek poza tym tak, mówi jakby był zza Buga a tam jak wiadomo nie ma przedszkoli takich jak nasze!

 Święty Józio

Mamy w przedszkolu też Józia, który jest prawie święty. Józio jest kolega z Andrzejem, jest bardzo spokojny i rozsądny. Przed każdym przyjściem do przedszkola Józio idzie do kościółka pomodlić się o to, żeby Bozia dała mu siłę, żeby mógł w przedszkolu wytrzymać. Józio mówi, że jak słucha innych przedszkolaków, szczególnie tych przemądrzałych; co plotą głupoty to może to wytrzymać. Józio uważa, że to jest dowód, że Bozia jest i do tego wysłuchała jego próśb, bo dała mu siłę, o którą prosił…

 Jasio wędkarz 

Jak jest Józio, to musi być w przedszkolu Jasio i u nas też tak jest. Jasio jest bardzo spokojny prawie tak jakby go nie było. Jasio jest blisko Andrzeja i jak trzeba to mówi ale chyba jest mu smutno, że w naszym przedszkolu jest taki bajzel. Jasiu, męczy się w przedszkolu i tęskni za łowieniem ryb. Bo jak mówi, tam nad stawem wiadomo o co chodzi i na ryby nigdy nie wziąłby Ewy, bo ona dużo i głupio gada. Leszka też by nie wziął, bo by go pouczał jak ryby łowić…

Wicio

Mamy jeszcze Witka, co jest od porządku w przedszkolu. Witek nosi okulary i jest jednym z największych przedszkolaków. Podobno kiedyś, jak poszedł sam do ZOO, to wszyscy myśleli, że niedźwiedź z klatki uciekł, dopiero poznali, że to nie niedźwiedź, bo niedźwiedź nie nosi okularów! Witek jest fajny, ale mu wszyscy wchodzą na głowę i mówi, że jak urośnie to zostanie strażakiem, żeby innym wchodzić na dachy…

Andrzej

No i na koniec Andrzej. On ma najgorzej, bo mu dokucza Janusz, ale to nic, bo Janusz już taki jest. Janusza boli to, że już na stołówce nic nie znaczy i nie decyduje kto dostanie dokładkę. Andrzejowi najbardziej dokuczają ci co razem z nim dostawali się do przedszkola. Oni mówią, że on się do przedszkola dostał kuchennymi drzwiami albo, że jest adoptowany. On się nawet nie denerwuje, tylko jak mu źle, to się zamyka w schowku na szczotki i słucha muzyki. Andrzej mówi, że wolałby być kierownikiem kina niż szefem przedszkola, bo w kinie jak idzie film to jest cisza, a tu jak on mówi to wszyscy drą gęby, i kierownik ma więcej do powiedzenia, i to on decyduje jaki film puszcza i kto może być w kinie. Jeszcze Andrzejowi Marek „bojący” wcale nie pomaga, tylko się często boczy i wszystko robi żeby być kolegą wszystkich, i tyle z niego pożytku jak z misia z którego sypią się trociny. Takim misiem nie można się bawić ! No i wszystko robi, żeby na przedszkolnej gazetce były tylko jego zdjęcia! 

Jest jeszcze taka pani, Teresa ma na imię i ona wielu wpisała do tego przedszkola, i ci, co najwięcej dostali to teraz jej dokuczają. Ona nawet nie chce mieć z naszym przedszkolem niczego wspólnego, bo to już nie przedszkole, tylko poprawczak!

 

25
4

2 komentarze do “Powiatowe przedszkole oczami dziecka czyli wszystkie nasze dzieci są”

  1. Dobrze się powodzi naszym przedszkolakom bo ich rodzice dostali dodatkowe pieniążki w tym roku , może kupią przedszkolakom lizaki by sobie coś słodkiego polizały chociaż niektóre maluchy nadal muszą lizać co innego a jak słoneczko zaświeci to będą w przedszkolu do wiosny 2024 r te nasze ” fajne” dzieci !

    10

    0
  2. Jak to jest z tym psotnikiem Krzysiem? Gdy rozkręca zabawki w przedszkolu to mu zostają i komisję chce powoływać, a jak PKS rozkręcił, tak tam teraz kamień na kamieniu nie pozostał, może mi to ktoś wytłumaczyć🤔? Słuchy chodzą, że Krzyś z Markiem od Biedronki bardzo polubili zabawę w Indian i robią im się przez to coraz bardziej czerwone twarze. O Marku to wiadomo że lubuje się w takim kolorze, ale po wielkim patriocie Krzysiu to nikt się tego nie spodziewał. Malował twarz w Ojczyste barwy i tak mocno wykrzykiwał patriotyczne hasła, że mu biały kolor spłyną i jedynie czerwień na licach pozostała…? „Po owocach ich poznacie” jak mawiał klasyk😉

    11

    5

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *