Szarpanina w zadymionej remizie czyli krasnostawskie wojny diadochów

Dziś kilka spostrzeżeń dotyczących kolejnej fazy powiatowej „wojny diadochów”, w której ginekolog i samozwańczy historyk z własnej ulotki bierze się za interpretację historycznych napisów na tablicach i to z jakim zapałem! Jest jednym słowem na tropie afery która wstrząśnie powiatem. W tym duchu na ostatniej sesji absolutoryjnej 15 czerwca dał taki popis, że trudno nie zapytać; od kiedy ma Pan te objawy Panie Janeczek? I oczywiście słów kilka o krotochwilach Marka Nowosadzkiego przed, którymi go ostrzegałem, a które źle się dla niego skończyły, bo słuchać „niecnota” nie chciał…

 

Większość normalnych i zdrowych chłopów bez względu na wiek pożąda obiekty o wymiarach 90-60-90 uzbrojone w blond fryzurę długie nogi i obdarzone powłóczystym spojrzeniem sarnich oczu… Taki obiekt zawrócić może i zmienić stosunki własnościowe w najbliższym otoczeniu takiego absztyfikanta. Tymczasem naszemu medykowi i radnemu Janeczkowi w głowie zawrócił obiekt o wymiarach 60 -10 – 60 i do tego z kamienia, bo jest to nieszczęsna tablica na SOSW w Krasnymstawie wraz z jej treścią. I to się dzieje naprawdę! Mnie to jednak nie dziwi i już dawno to przewidziałem.

Drugie podejście „himalaisty  i samozwańczego historyka”

Janeczek znów wrócił na sesji 15 czerwca do tematu napisu na tablicy ufundowanej kilkanaście lat temu przez Stowarzyszenie Absolwentów Liceum im. Władysława Jagiełły. To jest już drugie podejście, bo on swoje K2 chce zdobyć i już! Zapału pozazdrościć, tylko komu oprócz niego jest to potrzebne!? Tradycyjnie potwierdził swoje żądania względem zmiany treści, ale nie byłby sobą, gdyby nie podbił stawki i przy okazji zmodyfikował swoje żądanie, bo widać coś do niego dotarło, że przestrzelił. To dobra wiadomość i znak, że czyta co o nim piszą! Teraz tablica zawiera wierutne kłamstwo, bo brak na niej czasów okupacji. O 4 lata  idzie walka!

 Cała operacja Janeczka z napisem przypomina walenie łepetyną w mur. Nie przyjmuje tradycyjnie, że to nie temat na sesję. Uważa, że ma rację i pewnie jest przekonany o tym, że nie może przepchnąć swoich arcysłusznych postulatów, gdyż jest zbyt łagodny w swoich zabiegach, a ponawiając zarzut zachował się, tak jakby wziął przy tym waleniu łepetyną większy rozbieg. Metody tym samym nie kwestionuje czego wypada pogratulować. Logika sytuacji podpowiada, że łeb niechybnie roztrzaska, ale my się, nim to nastąpi nasłuchamy i ubawimy. Pomijam już to, że skoro treść tablicy obraża pamięć, to wykładnia Janeczka obraża inteligencję mieszkańców. Cytując jego samego z jednej sesji, gdzie dyskutowano o szczepieniach a on wrogów kłucia rugał swoim „To trzeba być durniem…”, by w tym wypadku tak interpretować intencje fundatorów i odczucia czytających. Jest medyk na ostatniej prostej do tego, że niebawem absolwentki I LO, szczególnie te starsze obrzucać go będą pogardliwymi spojrzeniami. Jak która straci cierpliwość to i cierpkim słowem a po zmroku różnie może być. Parasolka nie służy tylko do ochrony przed tym co pada z góry, ale i sama może spaść na czyjś grzbiet…

Nowosadzki jako niemiecka agentura dla niepoznaki mówiąca po polsku!

Skąd u medyka taka podejrzliwość o znamionach obsesji? Chyba stąd, że to amator, a ci tak miewają, bo coś tam sobie uroją, i już. Historia to człowiek na przestrzeni wieków w różnych aspektach swojej egzystencji. A ta jest podzielona na osobne zagadnienia, tylko po to by lepiej badać pewne procesy. Jest więc historia, polityczna, gospodarcza, społeczna i wiele innych. W gospodarczej nacisk kładzie się na zjawiska ekonomiczne, a polityki tam mało albo w ogóle itd. Treść tablicy jest w myśl tej zasady. Fundatorom zależało na oznaczeniu samego miejsca, a nie na niemieckich zbrodniach, które były bezdyskusyjnie, ale to już zupełnie inna historia. Natomiast jak on sobie napis wyobraża nie precyzuje, ale znając jego namolność to żaden mu nie dogodzi. I to będzie kolejna „furtka” do nowej wojny. A to, że nikt o tym nie napisał, że Niemcy mordowali absolwentów i nauczycieli w czasie okupacji na tablicy złem nie jest, bo zostało to wszystko ujęte w papierowo – internetowym wydaniu historii szkoły. Tego nikt nie zamilcza. 

Czekać tylko oskarżeń  i podejrzeń, że Stowarzyszenie Absolwentów Liceum im. Władysława Jagiełły to zawoalowana opcja niemiecka prawie Wervolf, a obecny szef Nowosadzki Marek po domu chodzi w skórzanym płaszczu z doklejonymi wąsikami à la Adolf i ćwiczy przemówienia na parteitagi! A oni się spotykają w swoim gronie zawsze w urodziny Hitlera i na rocznicę zjednoczenia Niemiec. Nowosadzki w domu ma na każdej ścianie portrety Bismarcka i cesarza Wilhelma oraz mapę II Rzeszy w granicach z 1914 roku. Na wakacje jeździ do Norymbergii, a nie do Włoch! Do żony mówi Frau! By zostać członkiem tej „wywrotowej” organizacji trzeba wylegitymować się posiadaniem niemieckiego auta i co miesiąc przedstawiać do wglądu Markowi paragony z niemieckiego Lidla ewentualnie Kauflandua. Netto od biedy może być ale lepsze te dwa pierwsze…

Od dawna powtarzałem…

… że medyk do końca stabilny emocjonalnie nie jest. To jak pastwił się nad Andrzejem Gołębiem dyrektorem muzeum było dowodem na pewne rozchwianie emocjonalne. Jeśli ktoś poniewiera w sumie obcego mu człowieka za nic, to normalne nie jest. Bo gdzie szpital, gdzie muzeum!? Wytykał mu biologię, jakby to była zbrodnia przeciw ludzkości i odmieniał ją we wszystkich przypadkach. Co sesja o tym plótł, a pchał paluchy do Muzeum Regionalnego bełcząc w nim poza granice rozsądku. Bełtał w DPS na ul. Kwiatowej. Co za krzyż pański z nim miała Ewa Kowalik wie najlepiej ona sama, bo natrętnemu Janeczkowi nic wytłumaczyć nie było można. Nie słuchał argumentów, miał swoje pasujące do jego tezy… Teraz wziął w obroty absolwentów I LO na czele z Nowosadzkim. Dlaczego? Bo taką ma konstrukcję opartą na egocentryzmie jak u jedynaka przewrażliwionego na swoim punkcie. Zawsze musi być w centrum uwagi a to że był podczas własnego chrztu i pierwszej  komunii jemu nie wystarcza, bo to było dawno!

Warszawskie „ego” i kontratak wiekiem od trumny

Janeczek rozpętał wojnę, bo coś go prawdopodobnie ugryzło. W końcu ma mundur i szablę, a ta żeby nie zardzewiała jak w piosence o Krakowiaczku, to ją wyciągnął i siecze. Szkoda że na oślep, bo macha nią jak Kmicic przed nosem Wołodyjowskiego, za co ten go wykpił i nazwał ten fechtunek- machaniem cepem  Może nikt nie docenia jego pomysłów w SPZOZ albo nie zapraszają go do I LO jak Husa- profesora i kardiologa? Co by nie mówić, to jest lekarzem z wielgaśnym „ego” prawie na Warszawę, ale kisi się w prowincjonalnym szpitalu, gdzie za płotem już tylko wojna i Azja. Żeby odreagować to znalazł tablicę, a ta z miejsca stała się pretekstem. Nie powiem Marek nawet próbował kontratakować, ale bardziej to był turniej rycerski niż prawdziwa potyczka. Zaskoczył medyka wiekiem od trumny, za którym schował się jak średniowieczny piechur za pawężą. Zarzucił Janeczkowi, że jak miesiąc temu pierwszy raz atakowała, to na dzień przed pogrzebem byłej szefowej Stowarzyszenia Absolwentów. Na Janeczku to nie zrobiło wrażenia, bo jeśli ktoś codziennie spaceruje koło prosektorium i namiętnie od czasów pandemii czyta klepsydry pod „Małym kościółkiem u Skowrona” to można mu co najwyżej nagadać. Odpowiedział tak jak zwykle, że nie wiedział, co może być przełomem i dobrą prognozą, albowiem oficjalnie przyznał, że czegoś nie wie.  A riposta medyka na słuszny zarzut Nowosadzkiego, że robi wszystko dla widowiska- bo jemu na rozgłosie nie zależy dowodzi, że traktuje słuchaczy i obserwujących jego występy jak durni. 

Kozy na drzewie i mściciel w kitlu

Co się Nowosadzki nadenerwował to jego! Niestety nie jest bez winy, zbiera zasłużone owoce swojego zaniechania i nonszalancji oraz polityki kłaniania się wszystkim w pas, jakby był pierwszokadencyjnym radnym, a nie wicestarostą. Gdy się jest jak pochyłe drzewo, na które włażą wszystkie kozy z okolicy to dziwić się nie można, że i Janeczek się wdrapał, ale uwaga… bo i Piwko się gramoli ! Ciężaru tego drugiego Nowosadzki zwyczajnie może już nie unieść. Bo gdy medyk okładał Gołębia i Kowalik Ewę, to Marek oczywiście nie sam, bo z Andrzejem Leńczukiem stał z boku. Nie wykazywał większej aktywności. Wręcz miał kupę radości, że rozszarpywany jest ktoś inny. Owszem czasem coś tam na obu poleciało, ale było tego niewiele. W przypadku ataków Janeczka na Gołębia z Muzeum Regionalnego było im to na rękę, bo Janeczek był wyrazicielem ich opinii o tym człowieku i czymś na kształt mściciela w kitlu. Gdyby nie funkcje, jakie sprawują i są przez nie skrępowani to z Gołębiem zrobiliby to samo, co medyk. Marek był przeciw kandydaturze Gołębia, na jego miejscu widział przez siebie namaszczoną Elżbietę Sobczuk. A Leńczuk też swoje za uszami ma … Wystarczy powiedzieć, że Gołąb miał wyfrunąć po góra pół roku, tak że działalność Janeczka wpisywała się w ich interesy.

Zakolegował się z Leńczukiem ale na jak długo?

Odnoszę wrażenie, że Janeczek na obecnym etapie swojej misji w samorządzie zakolegował się z Leńczukiem, a dyrektor SPZOZ Jarzębowski, kiedyś przez Janeczka sekowany stał się jego przyjacielem! Tak się porobiło! Może i Marek obrywa za to, że od jakiegoś czasu przyzwoicie zachowuje się wobec Teresy Hałas „znienawidzonej” przez Janeczka i zdradzonej przez bezmyślnego Leńczuka. Ale żeby to był koniec, to byłoby pół biedy, jak mawiają starsi ludzie. Na tej samej sesji, tylko w innej części Janeczek zaprezentował pokaz slajdów z wycinkami z „Gazety Wyborczej” sprzed 10 lat. Ładna to była prezentacja, która miała na celu stępienie ostrza krytyki innych radnych odnośnie raportu o stanie powiatu. To był wyraźny ukłon w stronę Leńczuka, bo taka narracja brała go w obronę, a to jego okładano za raport. Janeczek w swoim wystąpieniu mówił o problemach z jakimi muszą się mierzyć rządzący w myśl powiedzenia „Neuer Tag, neue Überraschungen” co się tłumaczy -nowy dzień nowe niespodzianki i w pewnym momencie zalecał krytykom dystans!  Dystans którego doprosić się od niego nie można w sprawie; tablicy, DPS czy muzeum! To jest ten sam Janeczek a nie inny podmieniony, tylko akurat tu miał interes!  Innym rekomenduje to czym sam nie grzeszy! Paradne! W takich okolicznościach wypadałoby zapytać po raz drugi: od kiedy ma Pan te objawy Panie itd…

Gdy Gołębia brakło Marek na ofiarę

W takich okolicznościach ktoś musiał zostać złożony na ofiarę i padło na Marka…z absolwentami przy okazji. Jest jak na wojnie, bo ci ostatni są ofiarami cywilnymi i przypadkowymi. Zawsze mu powtarzałem, że jeśli Janeczek rozkręci swój mobilny trybunał sprawiedliwości i szafot na kółkach to sięgnie za jakiś czas i po niego. On na takie dictum kręcił nosem i nie słuchał, bo akurat bardziej ekscytowała go kaźń takiego Gołębia, ale tym samym przyjął metody uprawiania polityki w radzie powiatu przez Janeczka jak coś oczywistego. Certyfikował to coś. Przeciwdziałań nie było żadnych, a wystarczyło dopytywać co tam na ginekologii!? Dysponował i dysponuje wiedzą na ten temat o sile rażenia kartaczy. W ten sposób bezczynnością dał przyzwolenie i niemą zgodę. A teraz już jest jak w powiedzeniu, że jak się z chłopem wódkę pije, to z nim pod płotem leży. Cóż… Pan Marek pozwolił sobie puszczać prosto w nos bąki to teraz ma… Może to i „dobrze”, bo to już trzeci przypadek „dręczenia”, ale z Markiem Nowosadzkim w roli głównej i jak wtedy nie wierzył w prawdziwe intencje, to teraz może uwierzył, kiedy jego zadek jest przypiekany żywym ogniem.

Podsumować tego nie można, bo to nie koniec i Janeczek dopisze nowe akty do tej sztuki. Tak że mamy przaśną, bo remizową bijatykę, gdzie wszyscy wszystkich leją po pyskach i czym popadnie. Zieliński Leńczuka szwagrem, a Janeczek Nowosadzkiego tablicą. To przypomina Wojny Diadochów – wodzów Aleksandra Macedońskiego, którzy po jego śmierci skoczyli sobie do gardeł uprzednio mordując najbliższą rodzinę kiedyś ukochanego króla. To porównanie jest tylko po to co by ciut to nobilitować i pokazać mierzwę ideową tych przedsięwzięć, a także, dlatego że Marek lubi historię Grecji – stąd ci „diadochowie” krasnostawscy. To bardziej ukłon w kierunku Nowosadzkiego i  pewnej estetyki wypowiedzi nie zawsze mądrej ale jednak, bo co by nie mówić jakąś „estetykę” i ogładę reprezentuje.

Tak jak diadochów-wodzów Aleksandra Macedońskiego łączyła osoba władcy, tak ich łączy osoba Tereski Hałas, dzięki której są tu, gdzie są i mają to, co mają. Poza tym walczący ze sobą są z tej samej strony barykady, ale tamci sprzed wieków bili się o władzę nad połową znanego im świata. Chociaż ci mieli rozmach i inne to były czasy. Nasi leją się dla samego lania i nic więcej. Bo szczerych intencji w działaniach Janeczka nie widzę, tak jak wzrostu liczby urodzeń na oddziale ginekologii i położnictwa pod jego światłą komendą. I tą refleksją z Bliskiego Wschodu via SPZOZ ale pozbawioną nadziei na lepsze jutro z tymi co u władzy w powiecie żegnam czytelników do następnego felietonu.

 

 

27
8

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *