Takich żeśmy doczekali czasów…

 

Leńczuk, jak się okazało to człowiek już bez kultury (dotychczas mienił się człowiekiem kultury) ulega omamom i od dawna twierdzi, że wszystko, co robi jest takie, jak on mówi, a nie takie, jakie jest. Wypadałoby zapytać co na to lekarze, ale może, i to pytanie niebawem padnie. Skoro tak pogrywa, to długo czekać nie musiał na reakcję adwersarzy i po ostatnich wypadkach w końcu jej się doczekał. Dziś o tym…

Ale tytułem wstępu to wypada nadmienić, że w radnym powiatowym i byłym staroście, liderze lokalnego PSL Januszu Szpaku odezwał się latyczowski zawadiaka z kawalerskich czasów. Można powiedzieć, że stanął w obronie kultury, wierności pewnym zasadom i przy okazji ujął się za kobietą. A tak! W efekcie tego zebrał rzęsiste owacje po obu stronach politycznej barykady i takich czasów żeśmy doczekali. Dziękowano mu posesji, a na Leńczuka padła słuszna infamia. Tak zwanemu staroście ostał się, jak Jaśkowi z Wesela ino sznur i Nieścior z Kraśniczyna równie uczciwy i rozgarnięty politycznie, jak i on. Teraz o tych dwóch na mieście gadają, że nieszczęścia chodzą parami…

W roli pytającego wystąpił właśnie Janusz Szpak i z wrodzonym wdziękiem byłego funkcjonariusza ORMO, czyli dysponując solidnym warsztatem werbalnie spałował kościołowego i rozmodlonego starostę, co jest na „ty” ze wszystkimi proboszczami krasnostawskich parafii. Nie lał w niego zbyt długo, bo zdrowie już nie to, ale upokorzył i przeczołgał książkowo. Nikt Leńczuka nie żałował…

Sam Janusz co prawda ma sporo na sumieniu, ale póki co najsroższego grzechu w polityce wystrzega się, jak dziewica zamtuza. O, nim powiedzieć, że zdradził tych, którym coś zawdzięcza nie sposób, bo jak mawia on już ludowcem umrze. Taki przywiązany do swoich pryncypałów, że ponoć zdjęcie Krzysia Hetmana nosi w portfelu razem z fotką żony Wandy. Jemu co najwyżej zdarzało się naobiecywać niektórym stanowisk i awansów, ale to wszystko po to co by ich zdopingować do roboty politycznej. A jak robotę wykonali to rozstawiał ich po kątach, ale żeby próbować oszwabić tych z wyższych szczebli nawet nie myślał. No taki w sumie z niego uczciwy człowiek, jak sędzia w Piłkarskim Pokerze co ustami Henryka Bisty mówił; „Ja jestem sędzia uczciwy! Zapłaciliście za trzy zero. To będzie trzy zero!”,

Wracając do młócki Leńczukowego zadu to pałowanie dotyczyło wpojenia zasad i szeroko pojętej kindersztuby, a odbyło się na ostatniej sesji 7 września tuż po godzinie 10. Na szczęście dla dolnego zwieńczenia pleców świątobliwca z PiS nie trwało długo, bo to były zaledwie krótkie pytania z uwagami na tyle bolesnymi, że po wszystkiemu obserwatorzy doszli do wniosku, że „człowiek już bez kultury” minę miał „jakby w pysk dostał”. Szpak w punkcie przewidzianym do interpelacji i zapytań, jak sam powiedział zada dwa pytania, i to bardzo krótkie…

Pierwsze dotyczyło zaproszeń na dożynki. Ciekawiło go, czemu organizator, czyli starostwo, a w efekcie Leńczuk nie zaprosił przedstawicieli innych partii politycznych tylko zrobił widowisko pod PiS. Bo Janusza dopytywał o to sam poseł z PO Krzysztof Grabczuk, którego Leńczuk powinien pamiętać, albowiem sporo mu zawdzięcza, na co zwrócił Szpak uwagę! Ale to nie był koniec, bo Janusz w drugim pytaniu zapytał, czemu Leńczuk dystansuje się od posłanki Hałas, której również wiele zawdzięcza… O to zaciekawieni ludzie pytają i on dopytuje w ich imieniu O odpowiedź poprosił na piśmie, i to był cwany wybieg, bo Leńczuk pewnie naskrobie takich głupot, że słońce przyćmi…

Z dożynkami jest historia prosta, żeby nie powiedzieć toporna. To nie była zwykła uroczystość, gdzie rolnicy – mieszkańcy powiatu mieli zachwycać się zespołem Mazowsze. Ono było tłem dla właściwej gwiazdy, która o dziwo ani nie śpiewała, ani nie tańcowała. Gwiazda miała wyjść na scenę i gadać o tym, jaki PiS jest fajny, Bo to nie, kto inny, a osławiony „wołomińczyk” Rysio Madziar. Wszystko było skrojone pod niego i on miał brylować i anonsować się wszystkim jako nowy jasny idol i obiekt westchnień „starosty”. Teresa Hałas była i owszem, ale to nie dla niej grał skrzypek, jak wyśpiewywał kiedyś Grechuta. Jej się nie dało w domu zamknąć albo w jakiś inny sposób „wyzerować”. Musiano na czas uroczystości pogodzić się z jej obecnością. Nawet gdzieś w starostwie po sesji Leńczuk miał rozżalony Szpaka pytaniami powtarzać, że on posłance promocję na dożynkach robił. No skoro tak to może lekarstwa pomylił albo zjadł niemyte owoce ze swojej działki, bo przecież ludzie słyszeli, jak Leńczuk z Madziarem spijali sobie miód z pyszczków. Byli, jak te dwa dalmatyńczyki z kreskówki Disneya w scenie, gdy oba jednocześnie wciągały pyszczkami nitkę makaronu tylko po to by ostatecznie w miłosnym finale ich wilgotne noski spotkały się ze sobą. Ryszardzie! Andrzeju! Takie lukry padały co rusz, a nikt nie słyszał Andrzeju! Tereso! Leńczuk nie prosił przedstawicieli innych partii, bo po co psuć Rysiowi widoki. To miał być popis jego organizatorskich talentów.

Nie wysilił się intelektualnie, bo na taki pomysł wpaść by konkurencji nie prosić nie jest trudno. To musiało być wiernopoddańcze widowisko, albowiem Leńczuk i radny „nepotek” Nieścior z Kraśniczyna muszą o Ryśka względy rywalizować z tymi z ratusza. Mamy tym sposobem wyścig do Ryśkowego serca kościółkowych ministrantów Leńczuka z jednej i ratuszowych biurokratów od Kościuka z drugiej. Śmiesznie jest przez to, a oni wpisują się w tendencję wieszania się przy cudzej klamce, bo sami nic nie potrafią wymyślić sensownego… Madziar rodem z Wołomina i nawet meldunek w Kraśniczynie tego nie zmieni – że to „ciało obce” Zakładają, że taki „na ślinę klejony” pomoże i nieba przychyli i jak tak, to czemu nie postawić na kogoś ze Szczecina wypada zapytać?

Grabczuk obecnie poseł PO kiedyś wicemarszałek sejmiku w żywocie Leńczuka to bardzo ważne ogniwo, a nawet epoka, kawał epoki. Kiedyś był jego jasnym panem, i to jemu Leńczuk służył, a służył wiernie i tak się go trzymał mocno jak klej, którym smarują plakaty w kampanii wyborczej. Bo kiedy „człowiek bez kultury” w wyniku kontroli zawiadywanego przez siebie KDK musiał wiać na z góry upatrzone pozycje to w całym przedsięwzięciu brał udział Szpak i przez to stał się dysponentem wiedzy co do szczegółów całego przedsięwzięcia. To dlatego dziś ma taką śmiałość do Leńczuka, któremu wtyka, co chce i kiedy chce. No i w jakiś sposób zatwardziały pisowiec regularnie opłacający składki musiał przetrwać w niesprzyjającym sobie środowisku Urzędu Marszałkowskiego, gdzie brylowało PO-PSL.

Co tam musiał robić, ile dawał z siebie dobrowolnie to sam wie najlepiej. Teraz Szpak to wszystko wykorzystuje i ruga go za byle co i poniewiera. Ten w odpowiedzi tylko głowę spuszcza, i to gapienie się na swoje buty, które swego czasu wytykał mu Janusz nie wzięło się znikąd. Nie potrafi się Leńczuk ociąć i odciąć, a potem zripostować, bo żeby tak zrobić trzeba najpierw mieć charakter… i tak to wygląda. Potrafi być „nieustępliwy” wobec swoich, tych mu się najlepiej okłada. To taki marny format polityka, niestety. Ech!  I są historie w naszym grajdołku z Leńczukiem i Grabczukiem w tle, które się fizjologom nie śniły, jak mawiał kiepski klasyk.

A o tym, jak potraktował posłankę… No mój Boże. Tego nie rozumie nikt z chyba nim samym na czele. Ma Leńczuk 66 lat jest emerytem z godziwą emeryturą, którą można porównać do pajdy białego pieczywa posmarowanego masłem z obu stron. W 2018 roku, gdy jeszcze pracował w Urzędzie Marszałkowskim w Lublinie jako smutny urzędnik mógł jedynie uśmiechać się do myśli o takiej ostatniej prostej do emerytury jako starosta. Jednak pojawiła się Teresa Hałas i dał mu drugą szansę, ale on miast być lojalnym i wdzięcznym to ją „koncertowo sprzedał”, bo niestety jest… i tu co, kto uważa, a słownik służy swoją pomocą. Tego, w jaki sposób to zrobił i po co nikt nie rozumie. Bo nie jest młody i głupi, i u progu kariery i chce osiągnąć coś w życiu, więc musi się ześwinić. Nie determinuje go gromadka płaczących dzieci w ciasnym mieszkaniu, które do spółki dzieli z teściami. Jednym słowem nic go nie pcha do zdrady, bo jest w innym okresie życia. Ma w sumie wszystko, a nawet więcej. Jest w przedsionku starości, czasu na podsumowania i refleksje. Może zapomniał, że może nie mieć szans na naprawę tego świństwa, które umyślnie popełnił. Ale może jest znacznie gorzej, w co ja wierzę, bo w ogóle nie uważa, że zrobił coś niewłaściwego. Bo to jest dziwny w sumie człowiek, który został pokarany już na początku tym, co ma w głowie. Mało lotny złośliwiec, który z głupotą i nonszalancją jest za pan brat. Nie rozumie tego, co robi, a nawet nie chce słyszeć o tym że może się pomylił i można inaczej. Jednocześnie jest „fanatycznie” religijny, jakby mógł to z księżmi krasnostawskich parafii koncelebrował by msze.

A tak na finał to po tym wszystkim Leńczuk z posłanką nie rozmawia i tak ją traktuje, jakby jej zupełnie nie było. Tak się zachowuje jakby wygrał wybory i miał mandat a przecież jest spoza rady.  I takich żeśmy czasów doczekali, że o przyzwoitość dopomina się były aparatczyk i funkcjonariusz ORMO. Najgorsze, że jest „w prawie” I tą smutną refleksją spod samiuśkiego ołtarza, via Latyczów żegnam czytelników do następnego razu…

 

 

31
3

2 komentarze do “Takich żeśmy doczekali czasów…”

  1. Nawet w tekście satyrycznym powinno trzymać się faktów.
    Jedną nitkę makaronu wyciągały nie dalmatyńczyki, a suczka rasy cocker spaniel i pospolity kundel. Do sprawdzenia w bajce Zakochany Kundel.
    Poza tym raczej w punkt.
    Ave!
    Poza tym nie żałuję Pisowców. Niech się wyżerają między sobą. I nawet mnie to nie dziwi.
    Na spadochroniarzy nie głosujemy. Na swoich. Na Worotyńskiego. O!

    2

    2
  2. Spora część krasnostawian pamięta starego Leńczuka, jak chodził „na egzekutywę. Widać niedaleko pada jabłko od jabłoni. Włosy pobielały na głowie, ale czerwień na twarzy pozostała jak wymalowana.
    W Chinach mówią, że dobre jest to – co dobre dla mnie. Nie ma uniwersalnego, chrześcijańskiego pojmowania dobra i zła. Nie ma dbania o bliźnich. Jest tylko moje dobro. I tak politycy pojmują to, co robią.
    Sondaż CBOS pokazuje , że znaczna część obywateli zagłosuje na PiS.
    Ja się wcale temu nie dziwię, bo zrealizował bardzo wiele z tego, co obiecywał. Omamieni tym ludzie pójdą i na nich zagłosują. W szkołach dawno zrezygnowano z nauki ekonomii, bo wówczas obywatele świadomi tego, co się w kraju dzieje z finansami, zamiast głosować, poszliby z kijami i kosami na sztorc.
    Sytuacja budżetu jest trudna, żeby nie powiedzieć – tragiczna. Po wyborach przyszły rząd, jakiej by nie był opcji , będzie musiał podjąć wiele trudnych, niepopularnych decyzji.
    Na to liczy PiS – dziś może nie wygramy, ale w następnej kadencji, dzięki minom, które podłożyliśmy, wygramy na pewno
    Zabranie 13 i 14 emerytur, zmniejszenie 800+ i innych zasiłków, normalizacja cen energii, zabranie wielu dopłat i subwencji – chociaż ekonomicznie konieczne, zapewne położy w naszym kraju każdy rząd. A utrzymanie obecnego stanu rozdawnictwa jest niemożliwe.

    13

    0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *